Quantcast
Channel: INSTALKI.pl - News
Viewing all 789 articles
Browse latest View live

Test myszy Logitech G502 Proteus Spectrum. Gamingowy ideał?Test myszy Logitech G502 Proteus Spectrum. Gamingowy ideał?

$
0
0

mysz logitech g502 proteus spectrum

Obiektem kolejnego z naszych testów była mysz dla graczy - Logitech G502 Proteus Spectrum.

PARAMETRY TECHNICZNE

Liczba przycisków 12
Liczba programowalnych przycisków 11
Sensor Optyczny (Proteus Core)
Rozdzielczość 200-12000 dpi
Procesor 32-bitowy ARM
Wbudowana pamięć Tak
Częstotliwość próbkowania 125/250/500/1000 Hz
Złącza USB 2.0
Długość przewodu 180 cm
Komunikacja Przewodowa
Obsługiwane systemy operacyjne Win. 7, Win. 8, Win. X8.1, Win. 10
Podświetlenie Tak
Waga 168 g
Regulacja wagi Tak
Szybkość reakcji 1 ms
Trwałość Przyciski (lewy, prawy): 20 milionów kliknięć, Stopki: 250 kilometrów


PIERWSZE WRAŻENIA

W niewielkim pudełku, w którym przybyła do nas mysz, znalazł się też pojemniczek z ciężarkami (5x3,6g) oraz ulotka obrazująca w jaki sposób ciężarki te możemy zamontować w urządzeniu.

Oczywiście jak w wielu innych przypadkach, producenci nie pofatygowali się, aby dołączyć do zestawu nośnik zawierający oprogramowanie sterujące. Odpowiednią aplikację należy więc pobrać z Internetu.

Już po grafikach umieszczonych na opakowaniu widać, że Proteus Spectrum to urządzenie, które potrafi przykuć uwagę swoim wyglądem. Po wyjęciu na zewnątrz doznania te wielokrotnie się potęgują. Futurystyczna, ciekawie wyprofilowana konstrukcja, metalowa rolka oraz zestaw świetnie rozlokowanych przycisków to najbardziej rzucające się w oczy cechy wizualne urządzenia.

Logitech G502 Proteus Spectrum foto 3
Powierzchnia obudowy pokryta została ogumioną powłoką - gwarantującą pewny chwyt i uniemożliwiającą wyślizgiwanie się myszy z dłoni. Kształt całości wygląda bardzo drapieżnie, co dla wielu graczy zdecydowanie stanowić będzie wielką zaletę.

W specyfikacji urządzenia wyczytać można, że Proteus Spectrum oferuje użytkownikowi jedenaście (11) programowalnych przycisków. Ja w trakcie oględzin naliczyłem ich równo dziesięć (10). Skąd więc ta rozbieżność? Jak się okazuje jeden z nich umiejscowiony na grzbiecie myszy w najbliższym położeniu od rolki, służy do zwalniania oraz aktywowania obrotów skokowych w trakcie przewijania i nie można go programować.

Logitech G502 Proteus Spectrum foto 4
Dezaktywowany - zapewnia rolce swobodny obrót, zaś aktywowany - wspomniane wyżej przewijanie skokowe.

No dobra skoro jeden z przycisków „odpadł z naszej wyliczanki” to wedle rachunków pozostaje nam już tylko dziewięć (9), które możemy programować. Po chwili okazało się jednak, że specyfikacja techniczna nie kłamie, a dwa dodatkowe buttony ukryte zostały pod postacią rolki. Ich aktywacja następuje po wychyleniu w lewo i prawo.

Rolka skrywa więc trzy (3) przyciski a dwa (2) kolejne to standardowe LPM i RPM. Trzy (3) buttony znajdziemy też w lewej części obudowy. Ich umiejscowienie zapewnia łatwą i wygodną obsługę za pomocą kciuka. Dwa przyciski zamontowano tuż przy LPM (lewym przycisku myszy) a ostatni na grzbiecie urządzenia - w sąsiedztwie przełącznika do zwalniania swobodnych obrotów rolki.

Przyglądając się spodniej części myszy, znajdziemy tam tajemnicze wieczko, przytwierdzane za pomocą magnesu. To właśnie pod nim umieścić możemy dołączone do zestawu ciężarki, za pomocą których regulujemy masę testowanego gryzonia.

Logitech G502 Proteus Spectrum foto 6
Proteus Spectrum łączy się z komputerem za pośrednictwem kabla USB oplecionego czarnym włóknem. Podłączenie do odpowiedniego gniazda w jednostce centralnej, zapewni nam możliwość korzystania podstawowych funkcji myszy. Chcąc jednak poszerzyć spektrum funkcjonalności, będziemy musieli zainstalować odpowiedni soft.

Logitech G502 Proteus Spectrum foto 1


OPROGRAMOWANIE I ASPEKTY UŻYTKOWE MYSZY

Oprogramowanie sterujące myszą, to standardowa aplikacja Logitech Gaming Software , którą pobieramy z internetu. Instalacja nie powinna nikomu przysporzyć problemu, a przed właściwym jej rozpoczęciem możemy wybrać język, w którym program będzie się z nami komunikował. Co ważne, opcja PL również znalazła się na liście wyboru.

Po uruchomieniu, aplikacja odsłania przed nami szereg funkcji drzemiących w Proteus Spectrum. Pierwszą o której wspomniane zostało już wcześniej, jest możliwość programowania przycisków. Standardowo każdemu z nich przypisana jest konkretna użyteczność, jednak nic nie stoi na przeszkodzie, by dowolnie zmienić to wedle własnych potrzeb. Tutaj możemy też tworzyć wieloklawiszowe makra.

3rLogitech proteus core

Karta zawierająca powyższe opcje, oferuje też ustawienia wskaźnika oraz tzw. szybkość sondowania myszy. W pierwszym przypadku, dzięki zastosowaniu technologii Logitech-G Delta Zero, możemy określić aż pięć (5) poziomów DPI korzystając ze skali 200 - 12000. W przypadku drugim do naszej dyspozycji oddano 4 tryby - 125 sygnałów/sekundę, 250 sygnałów/sekundę, 500 sygnałów/sekundę, 1000 sygnałów/sekundę. Sygnały te to nic innego jak jednostki odświeżania położenia.

Wszystkie ustawienia możemy zapisać do profili, które zależnie od naszego wyboru będą przechowywane bądź to w pamięci wbudowanej w mysz, bądź też na dysku naszego komputera.

4rLogitech proteus core

Kolejną z funkcji, do których uzyskujemy dostęp dzięki aplikacji Logitech Gaming Software jest sterowanie podświetleniem urządzenia. W tym przypadku również mamy spore pole do popisu. Twórcy umożliwili nam bowiem skorzystanie z palety 16,8 milionów kolorów, a także wybór efektów oraz punktów, które mają być podświetlone lub też pozostać wygaszonymi.

W tym miejscu należy powiedzieć, że na powierzchni obudowy Proteus Spectrum znajdziemy dwa miejsca, które mogą rozbłysnąć ustalonym przez nas kolorem iluminacji. Pierwszy z nich to symbol „G” umieszczony na grzbiecie myszy, drugim zaś jest wskaźnik poziomu DPI. Znajdziemy go po lewej stronie.

Kolejna i chyba najciekawsza z funkcji testowanej myszy to „Dostrajanie do powierzchni”. Używając tego narzędzia będziemy mogli zmaksymalizować precyzję czujnika myszy, niezależnie od tego na jakiej płaszczyźnie fizycznej przyjdzie nam korzystać z urządzenia.

2rLogitech proteus core

Standardowo zapisane są dwie płaszczyzny - obie to podkładki firmy Logitech. Użytkownik ma jednak możliwość dodawania kolejnych powierzchni. Wystarczy tylko wybrać odpowiednia opcję, a następnie wykonywać ruchy myszą, wskazane przez program. Trzeba przyznać, że po zastosowaniu tej funkcji, znacząco poprawiała się precyzja gryzonia niezależnie od podłoża, na którym był dostrajany. Naprawdę genialny pomysł.

Oprogramowanie sterujące oferuje też mapę termiczną najczęściej wciskanych klawiszy, kilka funkcji społecznościowych a także łączenie z innymi urządzeniami firmy Logitech, w celu np. ustalenia wspólnego sposobu iluminacji.

W trakcie użytkowania mysz Proteus Spectrum spisywała się wyśmienicie. Nawet wielogodzinne sesje z grami komputerowymi nie były w stanie wywołać zmęczenia dłoni. Świetnie wyprofilowana, ogumiona powierzchnia obudowy, łatwy dostęp do wszystkich przycisków oraz możliwość określenia parametrów pracy i wagi urządzenia, sprawiają, że obiekt testów spisuje się genialnie zarówno w trakcie zabawy jak i podczas wszelakich innych prac, wykonywanych za pośrednictwem komputera.

Mówiąc krótko - pomimo najszczerszych chęci, żadnych wad nie stwierdzono.

Logitech G502 Proteus Spectrum foto 7

PODSUMOWANIE

Mysz Logitech G502 Proteus Spectrum to urządzenie, które z powodzeniem polecić można każdemu użytkownikowi komputera. Choć stworzono ją z myślą głównie o graczach, to również pozostałe osoby docenią wszystkie pozytywne aspekty gryzonia.

Oprócz wygody i precyzji działania mamy tu przecież do dyspozycji bardzo wiele funkcji, takich jak określanie poziomu DPI, „Dostrajanie do powierzchni” czy też możliwość montowania ciężarków. Nic tylko zachwalać.

W momencie publikacji testu za Logitech G502 Proteus Spectrum trzeba zapłacić dokładnie 369 zł - cena ze strony producenta.

ZaletyWady
Solidna konstrukcja Brak nośnika z oprogramowaniem
Wygoda w trakcie użytkowania
Niezawodne działanie
Możliwość dostrojenia do powierzchni
16,8 milionów kolorów podświetlenia
Możliwość zmiany ciężaru
Programowalne przyciski
Możliwość tworzenia makr i profili
Świetny wygląd
Wybór Redakcji Instalki.pl - Dobry Produkt
Produkt otrzymał wyróżnienie "Dobry Produkt".

Recenzja Lenovo Phab Plus - jeszcze telefon czy już tablet?Recenzja Lenovo Phab Plus - jeszcze telefon czy już tablet?

$
0
0
Phab PlusTestujemy phablet z niemal 7-calowym ekranem.

Phablety zdążyły się już na dobre zadomowić na rynku, zachęcając użytkowników stosunkowo dużą przekątną ekranu i wygodą użytkowania. Standardowo urządzenia te mieszczą się w przedziale 5,5-6 cali. A gdyby tak wyposażyć się w telefon o przekątnej 6,8 cala?

Właśnie takie urządzenie trafiło do naszej redakcji. Mowa o Lenovo Phab Plus, czyli phablecie, który z powodzeniem może pełnić funkcję klasycznego tabletu. To smartfon zaprojektowany z myślą o specyficznej grupie odbiorców, która potrzebuje dużej przekątnej ekranu.

Jak taki sprzęt sprawuje się w codziennym użytkowaniu? Czy można z niego komfortowo korzystać w każdej sytuacji, czy może jednak przekątna ekranu jest swego rodzaju ograniczeniem? Na te i inne pytania staramy się odpowiedzieć w naszym teście.

Lenovo Phab PlusSpecyfikacja
Procesor i grafika ośmiordzeniowy Qualcomm Snapdragon 615 (4 x 1,5 GHz + 4 x 1 GHz)
GPU: Adreno 405
Pamięć RAM 2 GB
Pamięć masowa 32 GB pamięci wewnętrznej
Karta pamięci gniazdo kart microSD (do 64 GB) zamienne z drugą kartą SIM
Wyświetlacz 6.8" IPS
Rozdzielczość 1080 x 1920 px
Czujniki Akcelerometr, Czujnik światła, Czujnik zbliżeniowy
Akumulator 3500 mAh Li-Po
Aparat fotograficzny Główny: 13 Mpix, f/2.2, Auto Focus
Z przodu: 5 MP
System operacyjny Android 5.0.2 Lollipop
Transmisja danych GSM/GPRS/EDGE, UMTS/HSPA+, 4G LTE
Łączność i lokalizacja Wi-Fi 802.11 a/b/g/n, Bluetooth 4.1, A-GPS/GLONASS, NFC
Złącza Micro-USB, audio 3,5 mm
Typ karty SIM nano SIM + micro SIM
Wymiary (dł./sz./g.) 186.6 x 96.6 x 7.6 mm
Masa 229 g

Wygląd i pierwsze wrażenia

Pozostawmy na chwilę przekątną ekranu na boku i skupmy się na wyglądzie phabletu. Pod tym względem Lenovo naprawdę przyłożyło się do pracy. Być może design za bardzo przypomina najnowsze iPhone’y, ale osobiście mi to nie przeszkadza.

Wygląd i jakość wykonania stoją w przypadku Lenovo Phab Plus na najwyższym poziomie. Ogromny ekran posiada niezwykle cienkie ramki boczne. Górna i dolna przestrzeń również została ograniczona do niezbędnego minimum.

Lenovo PHAB Plus 5
Nieźle prezentują się także plecki urządzenia. Tutaj nie ma już złudzeń, na czym Lenovo wzorowało się najbardziej. Aluminiowa obudowa jest u dołu przedzielona charakterystycznym paskiem znanym z iPhone’a 6. U góry znajdziemy natomiast pokaźnych rozmiarów głośnik, aparat oraz diodę flash. Całość uzupełnia gustowne logo Lenovo.

Przyciski regulacji głośności oraz blokady ekranu znajdują się na prawej krawędzi. Są należycie wykonane i nie ma problemów z ich obsługą. Lewa krawędź skrywa w sobie wysuwaną tackę z hybrydowym slotem SIM. Użytkownik może korzystać z dwóch kart SIM jednocześnie (micro SIM + nano SIM) lub z jednej karty SIM i karty microSD, rozszerzającej dostępną pamięć. Takie rozwiązanie jest coraz bardziej popularne we współczesnych smartfonach.

Lenovo PHAB Plus 3
Górna krawędź skrywa w sobie wyjście audio 3,5 mm, dolna natomiast micro USB służące do ładowania baterii i komunikacji z komputerem. Producent nie zdecydował się na implementację złącza USB Typu C, dzięki czemu nie ma problemu z kompatybilnością wtyczek.

Warto zaznaczyć, że pomimo ogromnych rozmiarów, konstrukcja jest stosunkowo smukła, przez co nie przeraża swoimi wymiarami. Lenovo Phab Plus waży 229 gram, a grubość urządzenia nie przekracza 7,6 mm.

Całość jest podkreślana przez solidne wykonanie. Nic w konstrukcji nie trzeszczy ani nie odstaje od reszty. Po części jest to efekt zastosowania obudowy typu unibody.

Lenovo PHAB Plus 6
Omawiając 6,8-calowy phablet nie sposób pominąć kwestii ergonomii i codziennego użytkowania. Lenovo Phab Plus to tablet z funkcją dzwonienia i należy to mieć na uwadze. Trzeba jednak przyznać, że producent nieźle poradził sobie z projektem obudowy, dzięki czemu telefon nie sprawia większych problemów w codziennych czynnościach.

Momentami jest on jednak przeszkodą. Nie mieści się do kieszeni wszystkich spodni, a podczas zawiązywania butów (czy w ogóle schylania się) mocno uwiera. Wyciąganie go z kieszeni również nie należy do najłatwiejszych, o szybkim odebraniu połączenia jedną ręką nie wspominając.

Lenovo PHAB Plus 11
Producent reklamuje ten sprzęt jako biznesowy i po części jestem w stanie się z tym zgodzić. Zmieści się on bowiem do kieszeni marynarki, aktówki, czy kobiecej torebki. W zamian otrzymujemy natomiast ogromny ekran, na którym wszystkie czynności wykonuje się po prostu przyjemniej.


Chwilę należy się jeszcze zatrzymać przy obsłudze. Choć z telefonu na ścisłość można korzystać jedną ręką, chwyt jest wtedy niepewny. Większość czynności wymaga zatem użycia dwóch rąk, co może być przeszkodą np. w stresowej sytuacji, gdy druga ręka jest zajęta.

Producent zadbał również o specjalny tryb, który zmniejsza ekran do rozmiarów przystępnych dla jednoręcznej obsługi. Aktywować można go w każdym momencie, kreśląc na ekranie półokrąg. Działa to całkiem nieźle i jest pomocne w sytuacjach, gdy nie możemy skorzystać z obu rąk.

Lenovo PHAB Plus 7
Lenovo Phab Plus pomimo ogromnych rozmiarów pod względem ergonomii wypada całkiem nieźle. Producent postarał się, by obsługa urządzenia nie nastręczała zbyt wielu kłopotów. Należy jednak mieć na uwagę rozmiar wyświetlacza. Z pewnością nie jest to phablet dla każdego.

Chwilę warto się również zatrzymać przy głośniku znajdującym się z tyłu obudowy. Producent zadbał o system Dolby, który potrafi grać naprawdę głośno. Do oglądania filmików na YouTube czy nawet awaryjnego słuchania muzyki, gdy zapomnimy słuchawek, nadaje się idealnie. W porównaniu do innych smartfonowych konstrukcji, jakość dźwięku stoi na wysokim poziomie.

Wyświetlacz

Lenovo Phab Plus jest wyposażony w 6,8-calowy wyświetlacz, który działa w rozdzielczości Full HD. Wartość ta w zupełności wystarcza do komfortowego użytkowania. Prezentowany na ekranie obraz jest ostry i satysfakcjonujący.

Bardzo dobrze wypada jasność ekranu. Dość powiedzieć, że przez większość czasu korzystałem z 30-procentowego natężenia światła. Już przy takiej wartości ekran był wystarczająco podświetlony, by można go było obsługiwać w słońcu. Przy 100% jest jeszcze lepiej.

Lenovo PHAB Plus 8
Nieźle wypadają kąty widzenia i reakcja na dotyk. Wyświetlacz standardowo obsługuje 10 punktów styku i nie ma z tym większego problemu, choć okazjonalnie podczas użytkowania pojawiały się komplikacje związane z niepoprawnym odczytywaniem pozycji palca. Niekiedy ekran był także zbyt czuły i „za szybko” reagował na dotyk.

Duży rozmiar wyświetlacza sprawia, że świetnie ogląda się na nim filmy (np. YouTube), gra w gry i czyta artykuły. Litery są bowiem stosunkowo duże (mowa o responsywnych treściach) i nie trzeba wytężać wzroku, jak w przypadku mniejszych smartfonów.

Lenovo PHAB Plus 10
To właśnie dzięki ekranowi konsumpcja treści jest tak satysfakcjonująca. Duży ekran przyda się również do wyświetlania wykresów czy też skomplikowanych tabelek.

Wydajność i bateria

Pod względem zastosowanych podzespołów Lenovo Phab Plus wpisuje się w średnią półkę smartfonów. Motorem napędowym jest w tym przypadku ośmiordzeniowy procesor Qualcomm Snapdragon 615 (4 x 1,5 GHz + 4 x 1 GHz) oraz 2 GB pamięci RAM. Telefon w połączeniu z Androidem 5.0 Lollipop zachowuje się płynnie. Podczas ponad tygodniowego użytkowania urządzenie ani razu nie zamyśliło się nad wykonywaną czynnością. Reakcja na polecenia jest niemal natychmiastowa.

W tym przedziale cenowym jest to dobry wynik. Lenovo Phab Plus nadaje się również do gier. Bezproblemowo radzi sobie z takimi tytułami, jak Need for Speed czy Real Racing 3. Rozgrywka jest płynna, a dzięki dużemu ekranowi niezwykle satysfakcjonująca. Pod tym względem Lenovo Phab Plus może nam spokojnie zastąpić tablet.

Test AnTuTu Lenovo Phab Plus
Wyniki testu wydajności w AnTuTu

Phab Plus jest wyposażony w 32 GB pamięci wewnętrznej, co z powodzeniem wystarczy do podstawowych zastosowań. Użytkownicy mają jednak możliwość rozszerzenia przestrzeni za pomocą karty microSD. Musimy wtedy jednak zrezygnować z jednoczesnego korzystania z dwóch kart SIM.

Pamięć w Lenovo Phab Plus
Początkowe zużycie pamięci wewnętrznej i RAM

Kolejnym świetnym punktem Lenovo Phab Plus jest bateria. Można by sądzić, że przez duży ekran czas działania urządzenia będzie krótki. Producentowi pomimo smukłej obudowy udało się upchać baterię litowo-polimerową o pojemności 3500 mAh, która dzięki odpowiedniej optymalizacji oferuje długi czas użytkowania.

Smartfona użytkowałem normalnie, przeglądając Facebooka, oglądając YouTube, okazjonalnie włączając jakąś grę. W scenariuszu standardowego korzystania Phab Plus wytrzymał na jednym ładowaniu cztery dni przy jasności ekranu ustawionej na 35%. To znakomity wynik, o którym inne phablety mogą co najwyżej pomarzyć.

W przypadku bardziej intensywnego korzystania phablet z powodzeniem oferuje 2 dni działania bez konieczności ładowania baterii. Jest to zatem idealna propozycja dla osób, które poszukują urządzenia z wytrzymałym ogniwem.

Wydajność baterii Lenovo Phab Plus
Wydajność baterii Lenovo Phab Plus

System i oprogramowanie

Lenovo oparło swój phablet na Androidzie 5.0 Lollipop. Większość funkcji pozostała niezmieniona w porównaniu do klasycznej wersji systemu. Producent postarał się jednak o własne, dość charakterystyczne ikonki.

Nakładka, oprócz wspomnianego wcześniej trybu obsługi za pomocą jednej ręki, oferuje kilka funkcji dodatkowych. Istnieje możliwość włączenia małego ekranu w wybranych aplikacjach czy wyciągnięcia pływającego menu z przydatnymi skrótami.

Oprogramowanie Lenovo Phab PlusEkran główny, galeria zdjęć, panel powiadomień

Ciekawie prezentuje się również przystosowanie klawiatury do obsługi za pomocą jednej ręki. Dzięki temu po chwyceniu urządzenia jedną ręką, wszystkie literki ułożą się w taki sposób, aby można było wprowadzać tekst bez konieczności używania drugiej dłoni. Działa to dość płynnie.

Reszta funkcji dodatkowych to między innymi możliwość odebrania połączenia po przyłożeniu telefonu do ucha czy wybudzenie ekranu po dwukrotnym stuknięciu w wyświetlacz.

Brak konsekwencji można zauważyć w przypadku doboru preinstalowanych aplikacji. Lenovo oferuje zestaw swoich programów - galerię zdjęć, aplikację do obsługi wiadomości itp., jednocześnie implementując podobne pozycje od Google. W efekcie otrzymujemy dwie aplikacje do SMS-ów (a nawet trzy, jeżeli policzymy Hangouts), dwie galerie zdjęć, dwa odtwarzacze muzyczne, dwie aplikacje mailowe itp. To jednak problem, z którym zmaga się wielu producentów, nie tylko Lenovo. A wystarczyło ograniczyć się do podstawowych aplikacji od Google.

Oprogramowanie Lenovo Phab PlusDodatkowe ustawienia systemu, tryb obsługi jedną ręką

Złego słowa nie można natomiast powiedzieć o płynności. System działa szybko i sprawnie, niemal natychmiast reagując na wszystkie polecenia. Przyzwoite podzespoły i stosunkowo nowy Android bardzo dobrze ze sobą współgrają. Szkoda jedynie, że nie udało się upchać aktualizacji do Androida 5.1, która eliminuje problem związany z regulacją głośności. Wersja 5.0 nie jest pod tym względem najlepszym rozwiązaniem.

Aparat fotograficzny

Lenovo Phab Plus oferuje dwa aparaty fotograficzne. Główny działa w rozdzielczości 13 Mpix i jest wspierany przed dwutonową diodę LED. Z przodu znajdziemy 5-megapikselową kamerkę do selfie.

Aplikacja aparatu jest intuicyjna i prosta w obsłudze, aczkolwiek należy przyznać, że nie oferuje zbyt wielu zaawansowanych funkcji. Oprócz predefiniowanych scen, użytkownik może wybrać kilka podstawowych parametrów fotografii: ISO, ekspozycję oraz balans bieli. Parametry dostosowuje się z poziomu opcji, tak więc szybka zmiana wartości nie jest możliwa.

Funkcje aparatu Lenovo Phab PlusFunkcje aparatu fotograficznego

Aparat ewidentnie przygotowano z myślą o osobach, które szybko chcą zrobić zdjęcie w automatycznym trybie, nie zastanawiając się nad parametrami. I pod tym względem urządzenie sprawuje się całkiem nieźle.

Główny obiektyw dobrze radzi sobie z łapaniem ostrości oraz automatycznym dostosowywaniem parametrów. Aparat nieźle reaguje na zmiany światła, odpowiednio dobierając ustawienia. Zdjęcia wychodzą przyzwoite i szczegółowe.

Poniżej prezentujemy kilka przykładów zdjęć wykonanych za pomocą Lenovo Phab Plus. Kliknij w miniaturkę, aby wyświetlić obraz w pełnej rozdzielczości.

Lenovo Phab Plus foto sample Lenovo Phab Plus foto sample
Lenovo Phab Plus foto sample Lenovo Phab Plus foto sample
Lenovo Phab Plus foto sample Lenovo Phab Plus foto sample

Podsumowanie

Lenovo Phab Plus to bardzo solidna konstrukcja, jednak ze względu na swoje wymiary, przeznaczona jest raczej do wąskiego grona odbiorców. Nie każdy bowiem przyzwyczai się do ogromnego ekranu.

Podchodząc do testów tego urządzenia miałem pewne obawy, czy będzie ono komfortowe podczas codziennego użytkowania. Szybko jednak okazało się, że do dużego wyświetlacza można się przyzwyczaić i czerpać z niego korzyści. Urządzenie służyło mi zarówno za telefon, ale także za tablet do konsumpcji treści. Dzięki Lenovo Phab Plus nie musiałem sięgać po domowy tablet.

Lenovo PHAB Plus 12
Bardzo dobrze rozwiązane zostały funkcje systemu, szczególnie te związane z ułatwieniami w obsłudze za pomocą jednej ręki. Szkoda jednak, że producent zdecydował się na zdublowanie aplikacji, przez co od początku panuje lekki chaos.

Świetnie wypada również design oraz jakość wykonania. Pomimo swoich wymiarów urządzenie jest smukłe i nie sprawia wrażenia ogromnego. Błyszczącym punktem jest także jakość ekranu oraz bateria, która potrafi wytrzymać nawet 4 dni.

Lenovo Phab Plus można obecnie kupić za około 1300 złotych (zobacz oferty w sklepach internetowych). To przedział cenowy, w którym trudno znaleźć drugie urządzenie o takiej przekątnej ekranu i przyzwoitej wydajności. Jeżeli poszukujemy dużego phabletu, który zastąpi nam telefon i tablet, Phab Plus może się okazać bardzo sensownym rozwiązaniem.

ZaletyWady
Duży ekran Dla niektórych może być za duży
Smukła konstrukcja Zdublowane aplikacje
Jakość wykonania
Niezły głośnik
Przyzwoita wydajność
Rewelacyjna bateria

Recenzja Microsoft Lumia 550 - tani i niezawodny smartfonRecenzja Microsoft Lumia 550 - tani i niezawodny smartfon

$
0
0
Recenzja Microsoft Lumia 550Testujemy najtańszy smartfon z najnowszym systemem Windows 10 Mobile.

Microsoft Lumia 550 to jeden z pierwszych smartfonów na rynku z fabrycznie zainstalowanym Windowsem 10 Mobile. W przeciwieństwie do drogich Lumii 950 i 950 XL, na ten model pozwolić może sobie praktycznie każdy.

Seria 5xx od lat bije rekordy popularności w świecie smartfonów z mobilnym Windowsem, a Lumia 520 zaprezentowana w lutym 2013 roku nadal (!) jest najpopularniejszym telefonem z systemem Microsoftu. Model 550 jest o kilka generacji nowszy, zamiast jednak ponownie powiększać przekątną ekranu, producent zdecydował się na redukcję względem zeszłorocznej Lumii 540 z 5 cali do iphone’owego standardu jakim jest 4,7 cala. I warto od razu zaznaczyć, że jego jakość wyraźnie podskoczyła względem protoplastów, podobnie jak rozdzielczość – HD przy tej przekątnej nie powinno powodować u nikogo kompleksów.


Microsoft Lumia 550 Specyfikacja
Procesor i grafika czterordzeniowy Qualcomm Snapdragon 210 (4 x 1,1 GHz Cortex-A7)
GPU: Adreno 304
Pamięć RAM 1 GB
Pamięć masowa 8 GB pamięci wewnętrznej
Karta pamięci gniazdo kart microSD (do 200 GB)
Wyświetlacz 4.7" LCD
Rozdzielczość 720 x 1280 px
Czujniki Akcelerometr, Czujnik światła, Czujnik zbliżeniowy
Akumulator 2100 mAh Li-Po
Aparat fotograficzny Główny: 5 Mpix, f/2.4, autofokus, diodowa lampa, filmy HD
Z przodu: 2 Mpix
System operacyjny Windows 10 Mobile
Transmisja danych GSM/GPRS/EDGE, UMTS/HSPA+DC, LTE Cat4 150/50 Mb/s
Łączność i lokalizacja Wi-Fi 802.11 b/g/n, Bluetooth 4.1, A-GPS/GLONASS/BDS
Złącza Micro-USB, audio 3,5 mm
Typ karty SIM nano SIM
Wymiary (dł./sz./g.) 136,1 x 67,8 x 9,9 mm
Masa 141,9 g

Wygląd i pierwsze wrażenia

Nowa Lumia nie wyróżnia się jakoś specjalnie z tłumu. Poliwęglanowa, matowa obudowa jednym kojarzyć będzie się z solidnością i brakiem zbierania rys, inni powiedzą, że wygląda tanio. Telefon w rzeczy samej jest tani, więc można się w tym doszukać jakiegoś usprawiedliwienia. Sam zaś zdecydowanie muszę pochwalić producenta za jakość spasowania pokrywy. Nic tu nie skrzypi i nie ugina się, czego nie można powiedzieć o kilkukrotnie droższej Lumii 950 XL. Również matowych plastików nie odbieram negatywnie – wykończone na wysoki połysk Lumie strasznie „palcują się”, tymczasem 550-tka zachowuje, może skromną, ale elegancję.

microsoft-lumia-550 9
Zwężające się ku tyłowi boki sprawiają, że chwyt jest pewny, a 4,7-calowy ekran powoduje, że telefon z łatwością obsłużymy jedną dłonią nawet będąc w ruchu. Bez większej gimnastyki, każdy element pulpitu jest w zasięgu kciuka. Brak przycisków podekranowych i przesunięcie ekranu nieco ku dołowi to efekt zastosowania przycisków wyświetlanych na ekranie. Rozwiązanie to zabiera nam nieco z przekątnej, ale warto pamiętać, że gestem przesuwania od dolnej krawędzi ekranu ku górze możemy łatwo chować i wysuwać w razie potrzeby przyciski.

microsoft-lumia-550 6
Zarówno dostęp do karty nanoSIM, jak i do karty pamięci microSD blokowany jest przez wymienny akumulator o pojemności 2100 mAh. Szkoda, że przynajmniej karta pamięci nie została uwolniona z tego ograniczenia. Wymieniając wady warto też wspomnieć o bardzo ubogim zestawie sprzedażowym, w którym znajdziemy jedynie ładowarkę - przewód USB i słuchawki dokupić musimy sami.


microsoft-lumia-550 10

Ekran

W smartfonie kosztującym poniżej 500 zł ekran HD to wciąż rzadkość. Owszem, zdarzają się jakieś azjatyckie marki o dyskusyjnym wsparciu dla użytkownika, ale tutaj mamy do czynienia z amerykańską myślą technologiczną (do niedawna bardziej fińską) i rozpoznawalnym brandem.

Na papierze wszystko wygląda super, jednak w konfrontacji z droższymi urządzeniami zdecydowanie widać, że mamy jednak do czynienia z ekranem klasy ekonomicznej, wybijającym się jedynie rozdzielczością. Wrażenie robi maksymalna jasność na poziomie 660 nitów, ale wtóruje jej wysokie świecenie czerni - nawet do 1,17 nita, co przekłada się na niezbyt wysoki kontrast.

Test Ekranu Jasność 50% Jasność 100%
Czerń, cd/m2 Biel, cd/m2 Kontrast Temperatura barwowa (K) Czerń, cd/m2 Biel, cd/m2 Kontrast Temperatura Barwowa (K)
Asus Zenfone 2 0,11 83,1 755 7744 0,45 320,1 711 7652
HTC Desire 816 0,13 106,1 816 7581 0,51 439,4 862 7698
HTC One M9 0,2 163,2 816 7908 0,69 571,6 828 8004
LG G4 0,06 98,1 1635 7941 0,49 608,1 1241 8310
LG Nexus 5 0,54 259,8 481 6691 1,07 516,3 483 6728
Meziu MX4 0,05 38,5 771 7220 0,73 574,5 787 7533
Microsoft Lumia 550 0,41 236,9 578 7878 1,17 659,9 564 7982
Microsoft Lumia 640 0,27 200,3 742 7295 0,54 527,1 976 7328
Microsoft Lumia 950 XL 0 109,7 6355 0 325,5 6430
Nokia Lumia 1320 0,47 303,1 645 7454 0,92 581,1 632 7467
Nokia Lumia 530 0,41 136,7 333 6856 0,82 272,6 332 6897
Nokia Lumia 925 0 138,6 6754 0 287,7 6904
Samsung Galaxy Alpha 0 160,9 6329 0 342,8 6355
Samsung Galaxy Note 4 0 175,4 6648 0 365,1 6660
Samsung Galaxy Note Edge 0 145,9 6830 0 245,9 6709
Samsung Galaxy S6 0 157,4 6347 0 354,8 6325
Samsung Galaxy S6 - auto - - - - 0 419,0 7179
Samsung Galaxy S6 Edge 0 136,2 6079 0 324,9 6086
Samsung Galaxy S6 Edge - auto - - - - 0 614,3 6733
Samsung Galaxy S6 Edge+ 0 161,2 6579 0 229,4 6388
Samsung Galaxy S7 0 168,9 6679 0 422,4 6601
Samsung Galaxy Tab S 8.4 0 167,9 6703 0 311,7 6667
Sony Xperia Z3 Compact 0,13 78,7 605 9984 0,91 733,7 806 10978
Sony Xperia Z3+ 0,15 59,3 395 9360 1,66 845,8 510 10383
Sony Xperia Z5 0,23 143,4 623 7990 1,63 943,8 579 8700

Zauważalne jest też mienienie się obrazu przy obracaniu telefonu na boki oraz niestety spory poziom odblasków. W testowej sztuce smartfonu dało się również dostrzec nierównomierność podświetlenia – prześwity na dole ekranu. Wciąż jednak przy tej cenie telefonu zastosowany ekran traktować należy bardziej w kategoriach zalety niż wady urządzenia.

microsoft-lumia-550 4


Podstawowe funkcje telefoniczne

Smartfony Lumia dosyć często polecam znajomym jako dodatkowy telefon, taki tylko do dzwonienia i SMS-owania. A to głównie z racji prostoty obsługi i wysokiej wydajności niezależnej od ceny urządzenia. Lumia 550 zdecydowanie wpasowuje się w ten trend, oferując przy okazji więcej niż jej poprzedniczki.

Przede wszystkim telefon ma bardzo donośny głośnik zewnętrzny. Urządzenie pokonało 20 innych smartfonów przeze mnie przetestowanych w trybie głośnomówiącym, a do tego zaoferowało jedne z głośniejszych dzwonków i alarmów. W przypadku tradycyjnej rozmowy już może nie było aż tak rekordowo, wciąż jednak ani ja, ani moi rozmówcy nie mieliśmy żadnych powodów do narzekań na jakość i głośność rozmów.

Test audio Rozmowa (dB) Muzyka (dB) Dzwonki (dB) JACK (dB)
Ekran ↑ Ekran ↓
Asus Zenfone 2 71,7 72,5 78,6 81,3  
HTC Desire 816 78,8 77,1 86,4 78,8  
Huawei ShotX 75,2 71,7 75,3 75,8 -15
LG G4 77,6 78,3 88,3 87,1 -12
Meizu MX4 78,6 77,6 81,1 82,6  
Microsoft Lumia 550 81,1 79,7 84,1 82,0 -18
Microsoft Lumia 640 76,1 81,2 77,1 78,5 -14
Microsoft Lumia 950 XL 77,6 72,5 83,0 86,0 -16
Samsung Galaxy Alpha 78,9 74,8 78,1 80,6  
Samsung Galaxy Note 4 78,5 77,5 84,2 88,7 -17
Samsung Galaxy Note Edge 76,8 77,4 85,0 86,3  
Samsung Galaxy S6 78,1 77,7 91,6 84,6  
Samsung Galaxy S6 Edge 77,7 77,1 86,8 85,7 -16
Samsung Galaxy S6 Edge+ 76,3 74,5 77,8 79,1 -11
Sony Xperia Z3 Compact 76,7 75,7 77,8 73,1  
Sony Xperia Z3 Compact (Clear Audio) 77,5 74,4 79,0 73,9  
Sony Xperia Z3+ 75,9 72,1 76,2 77,2 -18
Sony Xperia Z3+ (Clear Audio) 73,7 70,0 75,0 74,2  
Sony Xperia Z5 75,2 71,9 74,5 73,0 -18
Sony Xperia Z5 (Clear Audio) 73,7 71,9 73,8 72,8 -18

Warto dodać, że wraz z nowym Windowsem 10 Mobile skreślić można jedną z największych bolączek Lumii, czyli brak funkcji Smart Dial w aplikacji telefonu. Od teraz wpisywanie znaków niczym na klawiaturze numerycznej powoduje automatyczne wyszukiwanie kontaktów, bez konieczności żmudnego przemierzania książki telefonicznej.

microsoft-lumia-550-dialer-klawiatura
Aplikacja telefonu i wiadomości

A jak jest z wiadomościami? Podzielam opinię wielu użytkowników, że to właśnie pod mobilnym Windowsem dostajemy najlepszą z klawiatur dotykowych. Podobać może się zarówno przemyślany rozstaw przycisków, jak i najlepszy na rynku słownik. W nowej wersji Microsoft dokłada nam nowość – wirtualny D-pad, pozwalający w wygodny sposób poruszać się po wpisywanym tekście, a jednocześnie nie zabierający cennego miejsca na ekranie.

Windows 10 Mobile

System pochłania około 5 GB pamięci systemowej, zostajemy więc z 3 GB, które warto uzupełnić dodatkową kartą pamięci. Jeśli ktoś spodziewa się jakiejś rewolucji względem Windows Phone 8.1, zawiedzie się. Interfejs nie przeszedł wielkiej metamorfozy, ale i nie zabrakło kilku pozytywnych smaczków.

microsoft-lumia-550 3
Ładnie wygląda zasobnik szybkich ustawień w zsuwanej z góry ekranu belce systemowej, a kafelki pulpitu mają teraz regulowaną przezroczystość. Najwięcej Microsoft zmienił w ustawieniach, które wreszcie nie są niekończącą się listą mniej lub bardziej adekwatnych opisów funkcji, tylko zebrane zostały w przejrzyste kategorie. Szkoda tylko, że korektor audio i opcje regulacji kolorystyki obrazu nadal są w Dodatkach, zamiast w ustawieniach wyświetlacza i dźwięku.

microsoft-lumia-550-ustawienia
Nowy wygląd ustawień, menu podręczne i ukryty w ustawieniach korektor audio

Nie zabrakło lubianej przez wiele osób funkcji Glance Screen, która po latach w mobilnym Windowsie stała się nagle hitem w świecie Androida (Galaxy S7 czy LG G5). Niestety fakt, że nie mamy do czynienia z ekranem AMOLED sprawia, że nocą spostrzeżemy iż świeci się cały ekran, a nie tylko jego fragment z zegarem i powiadomieniami.

microsoft-lumia-550 1
Chociaż zastosowany w telefonie Snapdragon 210 to przedstawiciel dolej półki cenowej chipsetów Qualcommu, Windows 10 Mobile działa na nim zaskakująco dobrze. Owszem, widoczne są sporadyczne opóźnienia, szczególnie przy uruchamianiu dużych aplikacji, ale nie ma jakichś dłuższych „zamyśleń” ani nieplanowanych restartów. Nie zauważyłem też aby w czasie testów telefon miał tendencję do stopniowego „zamulania się”, wręcz przeciwnie – za sprawą systematycznych aktualizacji wysyłanych przez producenta zaczął wręcz nabierać szybkości.

microsoft-lumia-550-menu
Wygląd interfejsu nie przeszedł większych zmian w Windowsie 10 Mobile

Producent dostarcza telefon z długą listą preinstalowanych aplikacji. Wymienić należy tutaj w pierwszej kolejności świetnie zoptymalizowany pakiet MS Office z Wordem, Excelem, PowerPointem i OneNote’em. Za pocztę e-mail odpowiada mobilny Outlook, a za przesyłanie plików do chmury OneDrive z 30 GB darmowego miejsca. Cieszy też Windows Maps, bazujący na Nokia Here, czyli pełna, głosowa nawigacja satelitarna krok-po-kroku, która na dokładkę pozwala bezpłatnie pobrać mapy do pamięci urządzenia i korzystać z nich bez połączenia z Internetem.

Szybkie LTE

Microsoft dopieszcza swoich klientów kompletem najważniejszych standardów łączności. Dostajemy zarówno Wi-Fi b/g/n, jak i LTE kategorii czwartej z pobieraniem do 150 Mb/s i wysyłaniem do 50 Mb/s. Z szybkiego Internetu skorzystać możemy zarówno za pośrednictwem przeglądarki Edge, która zastąpiła w Windowsie 10 Mobile mobilną wersję Internet Explorera, jak i zmieniając telefon w mobilny hotspot.

microsoft-lumia-550 5
Microsoft Edge zachował zalety swojego poprzednika, wśród których chyba największą jest pasek adresu umieszczony na dole ekranu. Dziwię się, że z podobnego rozwiązania nie korzystają konkurenci – nie trzeba sięgać palcem przez cały ekran by zacząć wpisywać adres kolejnej strony. Lista ulubionych stron może być automatycznie synchronizowana z tą w komputerowej wersji aplikacji, nie zabrakło trybu incognito, jak i możliwości przypinania ulubionych stron do pulpitu w formie kafelka.

microsoft-lumia-550-edge-sklep-z-aplikacjami-mapy
Przeglądarka Microsoft Edge, sklep z aplikacjami i Mapy
 

Multimedia na zadowalającym poziomie

Lumia 550 bardzo pozytywnie zaskoczyła mnie pod względem jakości dźwięku. Jak już wyżej pisałem, głośność zewnętrznego głośnika jest imponująca, pomimo maleńkiego jego wylotu. Ale i na słuchawkach jest naprawdę dobrze. Może w tym przypadku głośność nie jest tak spektakularna (na poziomie Xperii Z5), ale 550-tka nadrabia ją niewielkim poziomem zniekształceń i kompletnym, bogatym brzmieniem. Do obsługi muzyki służy tym razem aplikacja Groove Music, zintegrowana z tak samo nazywającym się (i niedostępnym póki co w Polsce) serwisem streamingowym. Podobnie jak w Nokia Music, dostajemy szybki, wygodny i elegancki w swym minimalizmie interfejs, niestety pozbawiony equalizera. Ten ostatni został jednak zakamuflowany w Dodatkach, na dole listy ustawień telefonu. Listę możliwości muzycznych uzupełnia radio FM i dyktafon.

Pliki filmów muszą być umieszczone w katalogu Video w pamięci telefonu, by smartfon poprawnie rozpoznał ich obecność. Aplikacja wideo może nie jest jakoś specjalnie rozbudowana, ale pozwala wybrać napisy w formacie STR i wyświetlić je razem z filmem, bez pomijania polskich znaków. Miłym jej dodatkiem jest również wsparcie dla zewnętrznych ekranów i film (niestety bez napisów) z łatwością możemy wyświetlić zdalnie na telewizorze.

Aparat fotograficzny

Niewielki sensor (1/4 cala), 5 megapikseli i przysłona F/2.4 raczej na nikim nie zrobią specjalnego wrażenia, ale jeszcze raz – w tym telefonie liczy się przede wszystkim cena. Producent nie oszczędzał na autofokusie, ani na diodowej lampie, a interfejs aparatu przewędrował niemal niezmieniony z kilkukrotnie droższych modeli producenta. Ręczne sterowanie czasem migawki i suwakiem ostrości czy filmy do wyboru w 30, 25 lub 24 klatkach na sekundę? W świecie Androida takie luksusy dostaniemy tylko w najdroższych urządzeniach.

microsoft-lumia-550 2
Podobnie jak miało to miejsce w Lumii 640, Microsoft stanął na wysokości zadania gdy chodzi o tryb makro – zdjęcia z dosłownie kilku centymetrów nie stanowią najmniejszego problemu. Poziom odwzorowania szczegółów i kolorów, jak i nawet praca w trudnych warunkach oświetleniowych również pozytywnie zaskakują. Spodziewałem się naprawdę dużo mniej, tymczasem naprawdę nie ma czego się wstydzić. Przednia kamerka 2 Mpix może nie jest mistrzynią pod względem utrzymywania niskiego poziomu szumu, ale ku mojemu zdziwieniu zapisała więcej szczegółów w trudnych warunkach oświetleniowych niż Samsung Galaxy Note 4.

Ponarzekać można natomiast na filmy. Rozdzielczość HD to jednak w obecnych czasach już trochę za mało. Chociaż filmy są płynne i mają poprawną kolorystykę, chciałoby się jednak trochę więcej detali.



Poniżej prezentujemy kilka przykładów zdjęć wykonanych za pomocą Lenovo Phab Plus. Kliknij w miniaturkę, aby wyświetlić obraz w pełnej rozdzielczości.

microsoft-lumia-550-sample-image-1m Lenovo Phab Plus foto sample
Lenovo Phab Plus foto sample Lenovo Phab Plus foto sample
Lenovo Phab Plus foto sample Lenovo Phab Plus foto sample

Akumulator

No i dotarliśmy do bolesnej sprawy jaką są wyniki testów akumulatora. Chociaż wydawać się może, że dla 4,7-calowego ekranu i niezbyt energożernego chipsetu takie 2100 mAh powinno najzupełniej wystarczyć na kilka dni pracy, aż tak dobrze nie jest. Lumia 550 traktowana jako główny telefon wymaga codziennego ładowania, a w charakterze dodatkowego urządzenia (głównie do rozmów) – co drugi dzień.

microsoft-lumia-550 11
Za niezbyt spektakularnymi wynikami stoi głównie wyświetlacz. Już przy połowie skali podświetlenia świeci on z jasnością ponad 200 nitów, a niezbyt wysoki kontrast często może zmuszać nas do podbijania jasności, by poza pomieszczeniami można było wygodnie z telefonu korzystać. W efekcie o ile samo dzwonienie nie drenuje przesadnie akumulatora, to już częste przeglądanie Internetu powoduje, że akumulator znika w oczach. Testowana przeze mnie w wakacje 2015 roku Lumia 640 oferuje dwukrotnie dłuższy czas pracy.

Podsumowanie

Kolejna Lumia pokazuje, że porządny smartfon nie musi być drogi, a stabilne i równo działające oprogramowanie nie jest zarezerwowane jedynie dla iPhone’ów i najdroższych Samsungów. W cenie poniżej 500 zł dostajemy bardzo głośne dzwonki, wysoką jakość połączeń, zaskakująco dobry aparat, ekran HD i może wizualnie skromną, ale dobrze spasowaną obudowę. Ponarzekać można konieczność codziennego ładowania, jeśli z telefonu korzystamy intensywnie, ale to chyba bardziej przytyk dla całej generacji współczesnych smartfonów niż tylko w kierunku testowanej Lumii 550.

microsoft-lumia-550 7
Smartfon Microsoft Lumia 550 można obecnie kupić już za około 450 złotych (zobacz oferty w sklepach internetowych). To stosunkowo niska kwota biorąc pod uwagę możliwości urządzenia i jakość jego wykonania. W świecie Androida trudno szukać za te pieniądze równie wydajnych alternatyw dla Lumii 550.


Zalety Wady
Przystępna cena Jedynie przeciętny czas pracy, pomimo energooszczędnych podzespołów
Jasny ekran HD Filmy tylko w HD
Kompaktowa, dobrze spasowana obudowa Niski kontrast wyświetlacza
Stabilny, równo pracujący interfejs Brak słuchawek i przewodu USB w zestawie
Dopieszczone podstawowe funkcje telefoniczne
Donośny głośnik zewnętrzny
Dobra jakość zdjęć
LTE 
 

Transcend StoreJet 25H3 3TB - test solidnego i pojemnego dyskuTranscend StoreJet 25H3 3TB - test solidnego i pojemnego dysku

$
0
0

Transcend

Testujemy dysk przenośny, który nie boi się upadków i pomieści aż 3 TB danych.


Zapotrzebowanie na wolną przestrzeń dyskową ciągle rośnie – gromadzimy coraz więcej dokumentów, zdjęć, filmów i innych plików. Owszem, można przechowywać je w chmurze jednak fizyczny backup daje poczucie większego bezpieczeństwa. Na szczęście przenośne dyski oferują przyzwoite pojemności, a testowany StoreJet 25H3 jest tego doskonałym przykładem, bowiem pozwala „upakować” do 3 TB danych (w praktyce 2,72 TB).

Czym StoreJet 25H3 wyróżnia się na tle konkurencji? Już na pierwszy rzut oka widać, że nie jest to zwykły dysk zamknięty w eleganckiej obudowie. Ta jest dość toporna i nie wygląda wystrzałowo, za to spełnia swoją rolę – chroni dysk przed wstrząsami i upadkami.

Transcend StoreJet 25H3 3TBSpecyfikacja
Nośnik 2.5" SATA HDD
Interfejs USB 2.0 / 3.0
Napięcie USB DC 5V
Temperatura pracy od 5°C do 55°C
Tryb oszczędzania energii Tak (10 minut)
Waga 282 g
Wymiary 131.8mm x 80.8mm x 24.5mm
Gwarancja 3 lata
Wymagania systemowe Microsoft Windows XP, Vista, 7, 8, 8.1, 10
Mac OS 10.7 lub nowszy
Linux Kernel 2.6.31 lub nowszy

Zawartość opakowania

Sprzęt zapakowano w niewielki kartonik, na którym nadrukowano najważniejsze cechy. Przy zakupie warto zwrócić uwagę na pojemność bowiem dysk występuje w wariantach od 500 GB do 3 TB. Informacja o pojemności znajduje się na frocie pudełka (w prawym dolnym rogu).

Zestaw nie jest zaskakująco bogaty, wręcz przeciwnie. W pudełku znajduje się dysk, przewodnik szybkiego startu, karta gwarancyjna oraz przewód USB o długości około 45 cm.

Transcend


Pierwsze wrażenia

Już przy pierwszym kontakcie widać, że mamy do czynienia z produktem o podwyższonej odporności. Przynajmniej takie można odnieść wrażenie patrząc na grubą gumowaną obudowę. Zastosowane materiał sprawiają, że produkt dobrze leży w dłoni i nie ślizga się na płaskich powierzchniach.

Na froncie nadrukowano logo producenta. Tutaj znajduje się również fizyczny przycisk z ledowym podświetleniem. Jedyne złącze - microUSB 3.0 – umieszczono na górnej krawędzi.

Transcend
Dysk jest gruby i ciężki ale przecież taki musi być. Decydując się na produkt o podwyższonej odporności trzeba się z tym liczyć. Testowany egzemplarz o najwyższej możliwej pojemności waży 282 gramów i ma prawie 2,5 cm grubości. Gabaryty sprawiają, że nie nada się do noszenia w kieszeni dżinsów, ale w plecaku czy niewielkiej torbie bez problemu znajdzie się na niego miejsce.

Odporność na wstrząsy

Producent deklaruje, że dysk posiada 3-elementowy system antywstrząsowy. Składa się na niego solidny amortyzator zamontowany bezpośrednio na 2,5-calowym dysku, wzmocniona twarda obudowa i antypoślizgowe gumowe wykończenie. Według testów, produkt wytrzymuje przypadkowe upadki, może sprawnie działać w wysokich temperaturach (do 55°C) oraz jest odporny na drgania.

Jak wygląda wytrzymałość w praktyce? Oczywiście nie zrzuciliśmy dysku z 3 piętra, bo aż takiej odporności producent nie deklaruje. Tym niemniej, normalne upadki z biurka czy wysokości około półtora metra na wykładzinę czy kafelki nie zrobiły na StoreJet 25H3 większego wrażenia. Warto jeszcze wspomnieć, że deklarowana odporność na wstrząsy odpowiada normom amerykańskiej armii.

Transcend

Oprogramowanie

Wraz z dyskiem otrzymujemy dostęp do oprogramowania Transcend Elite. Aplikacja, której intefejs jest dość przestarzały i toporny służy do wykonywania backupów i szyfrowania danych (256-bit AES) zapisanych na dysku.

Możliwości tworzenia kopii zapasowych są dość rozbudowane. Użytkownik może wskazać, które dyski lub foldery mają być uwzględnione i ustalić harmonogram wykonywania backupu. Kopia może być wykonywana w trybie real-time lub spakowana do archiwum i zabezpieczona hasłem.

Transcend Elite 131244
Kolejną ciekawą funkcją jest możliwość wykonania kopii zapasowej plików zapisanych w chmurze na dysku Google lub Dropbox. Wystarczy zalogować się do wybranej usługi i wybrać foldery, które mają być zapisane. Oczywiście jeżeli macie tam sporo plików to backup może ciągnąć się godzinami zważywszy, że każdy plik musi być pobrany i zapisany na dysku.

Transcend Elite 131243

Wydajność

Dysk wspiera standard USB 3.0 więc osiągi powinny być zadowalające. Oczywiście nie ma mowy o transferach liczonych w setkach MB/s, bowiem w środku znajdziemy klasyczny, 2.5-calowy dysk talerzowy, a nie SSD.

Jako platformy testowej użyliśmy notebooka Asus N551JM z systemem Windows 10 Pro 64-bit, grafiką GeForce GTX 860M, procesorem Intel Core i7-4710HQ i 12 GB pamięci RAM DDR3.

Na pierwszy ogień poszedł Crystal Disk Mark, który mierzy sekwencyjną i losową prędkość odczytu i zapisu. Sekwencyjna wydajność przy trzech próbkach 50 MB wyniosła 134 MB/s dla odczytu i 127 MB/s dla zapisu, co jest niezłym wynikiem dla dysku korzystającego ze standardu USB 3.0.

Transcend Elite CDM
Osiągi zostały potwierdzone w teście ATTO Disk Benchmark. Jedno z wiodących narzędzi porównawczych do testowania wydajności napędów pokazało, że jakość StoreJet 25H3 stoi na wysokim poziomie. Dysk nieco gorzej radzi sobie z blokami o niewielkiej pojemności do 16 KB, a przy większych plikach zarówno odczyt jak i zapis utrzymuje się w okolicach 120 MB/s.

Transcend Elite Atto
Również HD Tune Pro potwierdził wyniki uzyskane w innych benchmarkach. Średni odczyt wyniósł 96 MB/s, a wartość maksymalna to 127,2 MB/s.

Podsumowanie

Transcend StoreJet 25H3 3TB nie zawodzi i trudno mieć jakiekolwiek zastrzeżenia do pracy urządzenia czy wydajności. Osiągi są bardzo przyzwoite pod warunkiem, że skorzystamy z transferu przez złącze USB 3.0. Jedyną wadą jest oprogramowanie, które nie jest dostępne w języku polskim.

Za dysk o pojemności 1 TB trzeba zapłacić nieco ponad 250 zł - nie jest to wygórowana cena zważywszy na podwyższoną odporność. Konkurencja w podobnej cenie oferuje dyski w standardowych obudowach.

W polskich sklepach internetowych ciężko znaleźć model o pojemności 3 TB. Bez problemu można za to dostać wersję 2 TB, za którą w momencie publikacji testu trzeba zapłacić nieco ponad 400 zł (zobacz oferty w sklepach internetowych).

ZaletyWady
Solidna obudowa Brak polskiego oprogramowania
Niezła wydajność
3 lata gwarancji
Odporność na upadek
Wybór Redakcji Instalki.pl - Dobry ProduktTestowany dysk otrzymał wyróżnienie "Dobry Produkt".

Recenzja słuchawek Encore RockMaster OERecenzja słuchawek Encore RockMaster OE

$
0
0

Encore RockMaster OE

Testujemy słuchawki, które sfinansowano dzięki kampanii w serwisie IndieGoGo.

Najwyższa jakość dźwięku i niewygórowana cena - takie idee przyświecały twórcom słuchawek Encore RockMaster OE, którzy o pieniądze na projekt prosili za pośrednictwem serwisu IndieGoGo. Cel udało się osiągnąć. Internauci wpłacili 275% zakładanej kwoty, choć od razu należy zaznaczyć, że twórcy nie żądali zbyt wiele.

Czy jednak zapewnienia zostały zrealizowane? Czy Encore RockMaster OE faktycznie oferują „audiofilską” jakość dźwięku połączoną z niewygórowaną ceną? Słuchawki trafiły już do naszej redakcji i postanowiliśmy je sprawdzić.

Encore RockMaster OESpecyfikacja
Rodzaj Nauszne
Zakres częstotliwości 20 - 20000 Hz
Czułość 107 dB
Impedancja 32 Ohm
Kabel 1 m (odczepiany)
Sposób podłączenia Mini jack 3,5 mm

Wygląd i komfort użytkowania

W przypadku Encore RockMaster OE liczy się przede wszystkim prostota. Był to element dominujący podczas projektowania i doskonale widać to już po wyjęciu urządzenia z pudełka. W zestawie oprócz słuchawek otrzymujemy dodatkowe, materiałowe gąbki. Można nimi zastąpić domyślne, stworzone ze sztucznej skóry.

Poza tym w pudełku nic więcej nie uświadczymy. Producent musiał gdzieś ciąć koszty i zdecydowanie poszedł w stronę zawartości zestawu. Boleć może także nieco krótki kabel o długości 1 metra. W przypadku smartfona czy tabletu nie ma to wielkiego znaczenia, ale schody zaczynają się, gdy chcemy ze słuchawek korzystać przy komputerze. O ile nie posiadamy panelu przedniego z wyjściem audio, konieczny będzie zakup dłuższego kabla. Na szczęście ten można dowolnie wymieniać - słuchawki posiadają standardowy jack 3,5 mm przy jednej z muszli. A skoro przy kablu już jesteśmy - ten został opleciony specjalnym materiałem, dzięki czemu nie będzie się zbytnio plątał.

Encore RockMaster OE 1
Jak już wspominałem, słuchawki charakteryzują się prostą konstrukcją. Są w całości wykonane z plastiku. Producent zadbał jednak o obicie muszli i pałąka materiałem przypominającym w dotyku skórę. Wielkość słuchawek reguluje się standardowo poprzez rozsuwanie pałąka.

Warto zaznaczyć, że muszle posiadają prostokątny kształt. Ich pozycję można regulować, by dopasować je do kształtu głowy. Mechanizm działa jednak dość ciężko i nie zawsze uda się osiągnąć zamierzony efekt. W związku z tym niekiedy odczuwałem dyskomfort przy lewej muszli. Nie zawsze udało się ją zgrać z głową i momentami potrafiła uciskać. Nie są to najwygodniejsze słuchawki, jakie przyszło mi używać. Z drugiej jednak strony nie ma również tragedii. Nie odczuwałem bólu głowy po kilku godzinach użytkowania.

Encore RockMaster OE 4
Wykorzystanie ciemnej barwy sprawia, że słuchawki nie wyróżniają się z tłumu. Jeżeli nie lubimy rzucać się w oczy np. podczas słuchania muzyki na mieście, Encore RockMaster OE jest odpowiednim wyborem.

Jakość dźwięku

A jak z tą „audiofilską” jakością? Byłbym daleki od okrzykiwania tych słuchawek nowym objawieniem, ale z ręką na sercu muszę przyznać, że grają całkiem nieźle. Biorąc pod uwagę fakt, że kosztują niecałe 200 złotych, jakość dźwięku plasuje się na zadowalającym poziomie.

Encore RockMaster OE grają równo i są odpowiednio stonowane. Podczas kilku dni słuchania muzyki (głównie elektronicznej) nie odczułem, by któreś pasmo rwało się przed szereg. Po przesiadce z innych słuchawek miałem wrażenie, że dźwięk jest nieco płaski, jednak po kilku godzinach doceniłem jego jakość. Jest on bowiem wyważony i rozsądnie dysponuje swoimi możliwościami.

Encore RockMaster OE 5
Tony basowe są zadowalające. Potrafią wydobyć głębię utworu, jednak z drugiej strony nie schodzą zbyt nisko, przytłaczając słuchacza. Osoby przyzwyczajone do potężnego basu będą musiały się przyzwyczaić i przestawić na nieco inną jakość dźwięku (co nie znaczy, że gorszą!).

Wokale również wypadają poprawnie. Brzmią wyraźnie i nie ma problemu z odróżnieniem ich od innych dźwięków.

Ogólne wrażenia z odsłuchu są bardzo dobre. Biorąc pod uwagę niewygórowaną cenę należy pochwalić poziom, jaki słuchawki Encore RockMaster OE reprezentują. Jest „czysto” i przyjemnie.

Warto jednak zaznaczyć, że muszle słabo radzą sobie z wygłuszaniem dźwięków otoczenia. Gdy chcemy odciąć się od świata, jesteśmy skazani na podkręcenie głośności. W takim jednak przypadku naszej muzyki słuchają wszyscy dookoła.

Z tego też względu słuchawki średnio nadają się do gamingu, gdzie odcięcie się od świata jest bardzo ważnym elementem. Wykorzystanie słuchawek w grach dyskwalifikuje również krótki kabel (choć ten akurat można wymienić na inny) oraz brak mikrofonu. Nie jest to jednak zestaw, który był projektowany z myślą o grach.

Encore RockMaster OE 7

Podsumowanie

Encore RockMaster OE można zakupić za dokładnie 199 złotych (zobacz oferty w sklepach internetowych). W tym przedziale cenowym trudno o słuchawki, które będą grały równo, bez wyraźnej dominacji jednego z pasm. A jednak testowany przez nas model można zaliczyć do tej kategorii. Jeżeli nie chcemy wydawać zbyt wiele pieniędzy i jednocześnie zależy nam na zadowalającej jakości dźwięku, Encore RockMaster OE jest strzałem w dziesiątkę. O ile nie przeszkadza nam brak izolacji otoczenia i dość sztywna regulacja ułożenia muszli.

Encore RockMaster OE 8
ZaletyWady
Dobra jakość dźwięku Kiepska izolacja otoczenia
Niska cena Kabel w zestawie mierzy zaledwie 1 m
Stonowany design
Odczepiany kabel
Brak dominującego pasma dźwięku

Lenovo ideapad Y700 - test gamingowego notebookaLenovo ideapad Y700 - test gamingowego notebooka

$
0
0
Lenovo ideapad Y700Testujemy notebooka z kartą graficzną GeForce GTX 960M.

Gamingowe notebooki to świetna propozycja dla osób, które poszukują urządzenia zapewniającego odpowiednią wydajność w grach, a jednocześnie cenią sobie swobodę ruchu i chcą korzystać z notebooka w praktycznie każdym miejscu.

Jednym z rozsądniejszych wyborów są notebooki wyposażone w kartę graficzną GeForce GTX 960M. Modele z tym układem można już zakupić za nieco ponad 4 tysiące złotych. Nie jest to mało, jednak z drugiej strony topowe konstrukcje z GTX 980M to często wydatek rzędu 7-8 tysięcy złotych.

Jednocześnie karta GTX 960M jest na tyle mocna, by cieszyć się w miarę płynną rozgrywką we wszystkich, nawet tych nowych, grach. Do naszej redakcji trafiła propozycja od Lenovo. Czy ideapad Y700 spełnił nasze oczekiwania? Postaramy się odpowiedzieć na to pytanie w poniższym teście.

Parametry techniczne

Lenovo ideapad Y700-17ISKSpecyfikacja
System Windows 10
Procesor Intel Core i7-6700HQ @2.6 GHz
Pamięć RAM 8 GB DDR4
Karta graficzna NVIDIA GeForce GTX960M 4 GB GDDR5
Ekran 17.3" Full HD IPS
Dyski twarde 128 GB SSD + 1 TB HDD
Napęd Brak
Łączność i komunikacja 802.11ac Intel Dual Band Wireless-AC 8260
Gigabit Ethernet
Bluetooth 4.0
Sloty i wejścia HDMI, 2 x USB 3.0, 1 x USB 2.0, RJ-45, audio
Bateria 60 Wh
Wymiary 2,8 cm x 42,3 cm x 30,5 cm
Waga 3,5 kg


Wygląd i konstrukcja

Lenovo ideapad Y700 został utrzymany w popularnej ostatnimi czasy czarno-czerwonej kolorystyce. Znaczna część obudowy jest czarna, natomiast czerwone wstawki, łącznie z podświetleniem klawiatury, dodają urządzeniu odpowiedniego charakteru.

Pomimo 17-calowej matrycy, ideapad Y700 wydaje się być urządzeniem smukłym. Nieczęsto można to powiedzieć o gamingowych notebookach, które podczas przenoszenia w inne miejsce potrafią zmęczyć.

lenovo ideapad y700
Producent postawił na delikatny design, co najlepiej widać po zamknięciu pokrywy. Grubość urządzenia nie jest zbyt duża i pozytywnie wpływa na odbiór całości.

Czerwone wstawki znajdujące się po lewej i prawej stronie wylotu wentylatora wykonane zostały z metalowej siatki. Matryca została wyraźnie oddzielona od głównej części urządzenia. Wszystko dzięki efektownym ścięciom bocznych elementów. Dzięki temu notebook wygląda nieco futurystycznie.

Waga urządzenia nie przekracza 3,5 kilograma, co jest całkiem niezłym wynikiem, zważając na fakt, że jest to notebook z 17,3-calową obudową. Dla porównania testowany przez nas niedawno Acer Predator 17 ważył prawie 4 kilogramy. Różnica jest zatem odczuwalna.

lenovo ideapad y700
Obudowa komputera została wykonana z ciemnego plastiku. Pokrywa notebooka jest nieco błyszcząca i niestety podczas użytkowania mocno się brudzi. Odciski palców są na niej widoczne praktycznie od pierwszego wyjęcia z pudełka. Osobom lubiącym czysty sprzęt może to przeszkadzać, choć przez większość czasu klapę mamy otwartą i siłą rzeczy odcisków palców nie widzimy.

Główna część obudowy została pokryta nieznaczną warstwą gumy, dzięki czemu ręce nie ślizgają się na niej podczas zabawy. Materiał jest również nieco przyjemniejszy w dotyku od surowego plastiku.

Lenovo zdecydowało się na raczej standardowe rozmieszczenie klawiatury. Każdy klawisz jest wyraźnie oddzielony od poprzedniego, reprezentując układ wyspowy. Rozkład przycisków jest intuicyjny i bardzo szybko można się do niego przyzwyczaić. Już od pierwszych chwil nie miałem problemu z wprowadzaniem tekstu. Obsługa klawiatury była naturalna i wygodna.

lenovo ideapad y700
Szkoda jednak, że producent nie zdecydował się na wyraźne oddzielenie strzałek od reszty przycisków. Z punktu widzenia gracza jest to ważny element i wyodrębnienie pozwoliłoby na szybszą orientację bez patrzenia na klawisze. W Lenovo ideapad Y700 nachodzą one jednak na klawiaturę numeryczną, co może być nieco mylące. Jest to trochę niezrozumiałe rozwiązanie, zważając na ilość wolnej przestrzeni.


Nadrabia natomiast sam wygląd klawiatury. Czarne klawisze zostały podbite czerwonym kolorem. Całość uzupełnia czerwone podświetlenie, które prezentuje się naprawdę nieźle. Za pomocą przycisku można je całkowicie wyłączyć lub wybrać jeden z dwóch stopni natężenia. W takiej konfiguracji klawiatura świetnie prezentuje się wieczorem, choć także w dzień podświetlenie jest widoczne.

Touchpad jest raczej standardowych rozmiarów. Zlokalizowany został w lewej części notebooka. Jego obsługa jest wygodna i bezproblemowa. Palec już od samego początku nie napotyka oporów i przyjemnie sunie po tafli. Touchpad nie posiada wyodrębnionych przycisków. Są one zintegrowane bezpośrednio z dolną częścią gładzika. Dla większości graczy nie ma to najmniejszego znaczenia, bowiem i tak będą korzystali z dedykowanej myszki.

lenovo ideapad y700
Na chwilę warto zatrzymać się przy dostępnych złączach. Lenovo ideapad Y700 oferuje trzy złącza USB, z czego dwa to USB 3.0. Są one zlokalizowane na prawej krawędzi, razem z wyjściem HDMI oraz portem Ethernet (który swoją drogą jest wykonany nieco tandetnie). Na lewej krawędzi znajdziemy zasilanie, port USB 2.0, czytnik kart SD oraz wyjście audio.

Zestaw złącz nie jest zbyt bogaty, zważając na fakt, iż jest to konstrukcja 17-calowa i miejsca w obudowie raczej nie brakuje. Mimo wszystko powinno to w zupełności wystarczyć do podstawowych zastosowań.

Lenovo pokusiło się również o zestaw nieco lepszych głośników, za które odpowiada firma JBL. Po jednym głośniku umieszczono z lewej i prawej strony obudowy. Pod spodem znajdziemy niewielki głośnik niskotonowy, dzięki któremu wydobywający się z notebooka dźwięk nie jest płaski.

lenovo ideapad y700
Zestaw gra głośno i przyjemnie. Jakość dźwięku jest znacznie lepsza, niż w tradycyjnych notebookach. Jeżeli zatem zapomnimy zabrać ze sobą słuchawek, wbudowany komplet głośników jest ciekawą alternatywą.

Specyfikacja, wydajność, bateria

Lenovo ideapad Y700-17ISK charakteryzuje się stosunkowo mocną specyfikacją techniczną. Urządzenie zostało oparte o czterordzeniowy procesor Intel Corei7 6700HQ Skylake, taktowany z częstotliwością 2,6 GHz (3,5 GHz w trybie Turbo). Układ jest uzupełniany przez kartę graficzną Nvidia GeForce GTX960M z 4 GB pamięci GDDR5. Całość jest wspierana przez 8 GB pamięci RAM.

Taka konfiguracja sprawia, że komputer zachowuje się płynnie podczas pracy w systemie czy odtwarzania filmów. W przypadku gier pozwala osiągnąć okolice 60 klatek na sekundę w większości tytułów przy średnich ustawieniach graficznych (niekiedy niskich). Z naszych testów wynika, że podbicie do wysokich lub maksymalnych ustawień sprawia, że liczba klatek spada w okolice 30 na sekundę. Jest to wartość, która wciąż pozwala komfortowo grać, jednak jeżeli zależy nam przede wszystkim na nieskazitelnej płynności, warto pokusić się o zmniejszenie jakości detali. Oczywiście wniosków tych nie można zastosować w każdej grze. Wszystko zależy od optymalizacji poszczególnych tytułów.

lenovo ideapad y700
W trakcie testów posłużyliśmy się maksymalnymi ustawieniami graficznymi między innymi w Fallout 4 oraz GRID: Autosport. Celem było sprawdzenie możliwości notebooka i przekonanie się, jak radzi sobie pod dużym obciążeniem.

W przypadku Fallouta wybraliśmy się na przechadzkę po pustkowiach, powalczyliśmy z mutantami, bandytami, a także sprawdziliśmy wydajność wewnątrz pomieszczeń. Średnia liczba klatek z kilkunastominutowej sesji wyniosła 37. W większości przypadków nie spadała poniżej 30 FPS-ów, jednak sporadycznie gra potrafiła spowolnić. Wewnątrz pomieszczeń, które są mniej wymagające, udało się uzyskać płynne 60 klatek.

lenovo y700 wydajnosc w grach
Mowa oczywiście o ustawieniach maksymalnych. Zdejmując nieco opcje graficzne można uzyskać płynną granicę 60 klatek w praktycznie każdym przypadku.

Nasze wnioski zostały również potwierdzone przez GRID: Autosport. O ile na wysokich ustawieniach graficznych Y700 uzyskiwał ponad 60 klatek na sekundę, tak przy ultra płynność spadała w okolice 40 FPS-ów. Warto jednak zaznaczyć, że w tym przypadku pomiar nigdy nie wskazał poniżej 30 klatek.

Lenovo ideapad Y700 z powodzeniem nadaje się zatem do każdej gry, oferując przyzwoitą wydajność w średnich ustawieniach graficznych oraz nieco gorszą, aczkolwiek wciąż grywalną, w wysokich. Zadowoleni powinni być wszyscy gracze, a kręcić nosem będą wyłącznie osoby, które chcą osiągać maksymalne wyniki w każdym tytule. Ci powinni dorzucić jednak nieco pieniędzy i poszukać czegoś z GTX980M na pokładzie.


Warto przy tym wspomnieć o kulturze pracy. Pod tym względem ideapad Y700 sprawuje się świetnie. Podczas normalnego użytkowania (przeglądanie stron internetowych itp.) wiatraki chodzą bardzo cicho. W trakcie oglądania filmów na YouTube nieco przyspieszają, a maksymalną prędkość uzyskują podczas grania. W każdym z tych przypadków poziom hałasu nie jest duży.

Pomimo dość cienkiej konstrukcji i stosunkowo cichej pracy wiatraków Y700 nieźle radzi sobie z odprowadzaniem ciepła. Komputer nie nagrzewa się do niebezpiecznych temperatur. Pod tym względem produkt Lenovo wypada wzorowo.

lenovo ideapad y700
Nieźle prezentuje się również bateria. W trakcie normalnej pracy komputera ogniwo pozwala na około 5 godzin działania bez konieczności podłączania zasilacza. W przypadku maksymalnego obciążenia w grach energii wystarcza na około 1,5 godziny. To także udany wynik.

Jakość ekranu i funkcje dodatkowe

W Lenovo ideapad Y700 zastosowano matrycę o przekątnej 17,3 cali. Działa ona oczywiście w rozdzielczości Full HD. Jakość obrazu jest zadowalająca. Prezentowane na ekranie treści są ostre i wyraźne. Nieźle wypada również odwzorowanie kolorów oraz kąty widzenia. Te ostatnie sprawiają, że laptop z powodzeniem może posłużyć do oglądania filmów nawet w 2-3 osoby jednocześnie.

Podczas korzystania z urządzenia w pochmurny dzień nie ma żadnych przeciwwskazań. W przypadku mocno słonecznego dnia należy jednak poszukiwać miejsca, w którym promienie słoneczne nie sięgają bezpośrednio matrycy. Jest ona wtedy mało czytelna, a komfort pracy znacznie spada. Ekran ma predyspozycje do nadmiernego odbijania światła, przez co tworzy się nieprzyjemne „lustro”.

lenovo ideapad y700
Lenovo ideapad Y700 jest oczywiście sprzedawany razem z systemem Windows 10. Warto pochwalić producenta, gdyż nie zdecydował się na implementację masy niepotrzebnego oprogramowania. W rzeczywistości oprócz dedykowanego panelu audio nie ma tu ani jednej aplikacji od Lenovo. Otrzymujemy zatem czysty i niezaśmiecony system, na którym od razu możemy przystąpić do pracy/zabawy.

Na pochwałę zasługują klawisze specjalne, dzięki którym aktywujemy poszczególne funkcje systemu. Zostały one zintegrowane z Windows 10 i pozwalają np. na szybkie włączenie wyszukiwarki. Za pomocą klawiatury możemy również kontrolować poziom podświetlenia klawiszy czy wyłączyć touchpad.

Podsumowanie

Lenovo ideapad Y700 to ciekawa propozycja dla osób, które szukają gamingowego notebooka w cenie do 4500 złotych (zobacz oferty w sklepach internetowych). Laptop charakteryzuje się przemyślaną i solidnie wykonaną obudową oraz przyzwoitymi parametrami. Na pochwałę zasługuje kultura pracy oraz czas działania na baterii. Nie gorzej wypadają wbudowane głośniki. Razić może nieco niewielka ilość złącz oraz brudząca się obudowa. Są to jednak elementy, na które można przymknąć oko.

Lenovo ideapad y700
ZaletyWady
Ciekawy design Mała ilość złącz
Zadowalająca wydajność Brudząca się obudowa
Czas pracy na baterii
Niezłe głośniki
Podświetlana klawiatura
Stosunkowo smukły

Recenzja WD My Cloud Mirror (Gen 2), domowej chmury z zapasowym backupemRecenzja WD My Cloud Mirror (Gen 2), domowej chmury z zapasowym backupem

$
0
0

Recenzja WD My Cloud Mirror

Testujemy rozwiązanie, dzięki któremu możesz zrezygnować z dysku Google lub innych usług do przechowywania danych w chmurze.


Popularność przechowywania danych w chmurze ciągle rośnie. Nic dziwnego, tego typu usługi są niemal niezawodne i bardzo wygodne w użytkowaniu. Za darmo lub za niewielką opłatą dostajemy dziesiątki, jak nie setki gigabajtów przestrzeni dyskowej, na której możemy przechowywać dowolne pliki. Kluczową zaletą jest oczywiście dostępność. Dane są na wyciągnięcie ręki niemal z dowolnego miejsca na świecie, wystarczy połączenie z internetem, przeglądarka internetowa lub aplikacja mobilna.

Za wygodę trzeba jednak zapłacić, w tym wypadku ceną jest prywatność. Teoretycznie dane przechowywane na serwerach gigantów branży IT jak Google, Microsoft czy Amazon są bezpieczne, jednak czy na pewno? Ryzyko włamania na konto zawsze istnieje.

Osoby ceniące prywatność mogą rozważyć przesiadkę z tradycyjnej chmury na dysk WD My Cloud Mirror, który pełni podobną rolę, jednak fizycznie znajduje się w domu lub biurze, więc dane są pod kontrolą ich właściciela.

Testowany przez nas My Cloud Mirror drugiej generacji doczekał się aktualizacji procesora oraz usprawnionego oprogramowania WD Cloud OS. Poniżej prezentujemy szczegółową specyfikację techniczną urządzenia.

WD My Cloud Mirror (Gen 2) 4 TBSpecyfikacja
Procesor Marvell ARMADA 385 (MV 88F6821) (Dual-Core ARM Cortex-A9 @ 1.33 GHz)
Pamięć RAM 512 MB
Napęd 2 dyski twarde WD Red SATA 3,5 cala
Interfejs sieciowy 1x 1 GbE
Złącza 2x USB 3.0 do 5 Gb/s
Zarządzanie dyskami RAID 0,1; JBOD i woluminy łączone
Zintegrowane opcje serwera Serwer plików, Serwer FTP, Serwer kopii zapasowych, Pobieranie plików P2P
Wymiary (wys. x gł. x szer.) 171.45 mm x 154.94 mm x 99,06 mm
Waga 1.60 kg

My Cloud Mirror dostępny jest w różnych pojemnościach od 4 do aż 16 TB. Warto jednak pamiętać, że urządzenie pracuje domyślnie w trybie RAID 1 (mirroring) czyli wszystkie dane z jednego dysku klonowane są automatycznie na drugi. W przypadku awarii jednego z dysków, nie powinno być problemów z odzyskaniem danych, gdyż ich lustrzane odbicie znajduje się na drugim napędzie. Oznacza to jednak, że decydując się na wersję 4 TB (którą testujemy) do dyspozycji są 2 TB przestrzeni dyskowej na pliki. Istnieje możliwość wykorzystania całej dostępnej powierzchni poprzez odpowiednie sformatowanie dysku, jednak wówczas trzeba liczyć się z utratą bezpiecznego backupu.

WD My Cloud Mirror (Gen 2)

Wygląd i konstrukcja

Kupując Urządzenie My Cloud Mirror w zestawie otrzymamy kabel Ethernet, zasilacz i skróconą instrukcję instalacji. W zasadzie nic więcej nie trzeba poza podręcznikiem użytkowania, który można pobrać ze strony wsparcia technicznego WD.

Obudowa, którą wykonano z białego, połyskującego plastiku jest sporych gabarytów z racji obecności w środku dwóch 3.5-calowych dysków. Wygląd nawiązuje do innych produktów WD, jak choćby My Book czy My Cloud. Na froncie znajdziemy srebrną wstawkę z nadrukowaną nazwą produktu i trzema diodami LED, które sygnalizują stan urządzenia. Całość wygląda bardzo elegancko, a minimalistyczna obudowa sprawia, że dysk można postawić nawet w widocznym miejscu bez obawy o szpecenie otoczenia zbędną elektroniką.

Wspomniane już wskaźniki diodowe ograniczają się do świecenia w kolorze niebieskim i czerwonym. Gdy urządzenie jest włączone i gotowe do pracy, diody świecą na niebiesko. Miganie oznacza włączanie urządzenia lub aktualizację oprogramowania. Kolor czerwony (miganie) sygnalizuje błąd systemowy (np. aktualizacja oprogramowania sprzętowego nie powiodła się, niestabilność systemu, wentylator nie działa itp.). Stałe świecenie diody na czerwono oznacza, że urządzenie wymaga uwagi użytkownika. Funkcje przypisane wskaźnikom LED są zrozumiałe i wystarczy raz zerknąć do instrukcji obsługi, aby zapamiętać ich działanie.

Wszystkie złącza znajdują się na tylnym panelu. Patrząc od góry są to: przycisk resetowania, dwa porty USB, port Ethernet, gniazdo antykradzieżowe Kensington i złącze zasilacza zewnętrznego.

WD My Cloud Mirror (Gen 2)
Naciskając na górny panelu uzyskamy dostęp do dysków. Proces wymiany nośnika może zająć kilka minut, bowiem trzeba wykręcić dysk z ramki. W konkurencyjnych produktach producenci stosują prostsze rozwiązania pozwalające na wymianę, która zajmuje mniej niż minutę.

WD My Cloud Mirror (Gen 2)



Instalacja

My Cloud Mirror to urządzenie do zastosowań domowo-biurowych, więc sam proces konfiguracji nie może być skomplikowany. I nie jest. Po podłączeniu dysku do routera i zasilania wystarczy poczekać, aż wszystkie trzy diody będą świeciły ciągłym, niebieskim światłem. Warto pamiętać, że producent zaleca pionowe ustawienie urządzenia dla uniknięcia przegrzania.

Właściwy proces konfiguracji odbywa się za pośrednictwem przeglądarki internetowej. Pod adresem http://mycloud.com/setup znajdziemy stronę powitalną i jeżeli dysk został prawidłowo podłączony, a komputer znajduje się w tej samej sieci, wystarczy postępować zgodnie z instrukcjami na ekranie.

Podczas konfiguracji producent zaleca instalację oprogramowania WD Sync, będzie ono potrzebne, jeżeli chcemy wykonywać kopię plików znajdujących się na lokalnym komputerze.

Aby w pełni wykorzystać możliwości My Cloud Mirror należy zarejestrować się na stronie mycloud.com. Konto umożliwia dostęp do zasobów dysku przez przeglądarkę lub aplikacje mobilną.

Zarządzanie dyskiem

Zarządzanie ustawieniami dysku możliwe jest przez przeglądarkę internetową pod adresem http://wdmycloudmirror/. Trzeba przyznać, że w kwestii projektowania interfejsu użytkownika inżynierowie WD spisali się na medal. Panel jest bardzo czytelny, nowoczesny i nawet nowicjusz powinien bez problemu odnaleźć niezbędne ustawienia.

Ekran główny zawiera najważniejsze informacje podane w przejrzystej formie. Przechodząc do poszczególnych zakładek z górnego menu dostaniemy się do bardziej zaawansowanych ustawień. Z tego poziomu można skonfigurować użytkowników, przydzielić udziały czy zdefiniować dostęp do chmury.

WD My Cloud Mirror - Panel
Stabilność systemu stoi na wysokim poziomie, podczas testów nie odnotowaliśmy żądnych problemów z dyskiem, przypadkowych resetów czy błędów konfiguracyjnych.

Oprogramowanie i synchronizacja danych

Użytkownicy My Cloud Mirror mają dostęp do oprogramowania na różne platformy. Do testów wybraliśmy te dla Windows 10 oraz systemu Android. W przypadku desktopa warto zainstalować WD Sync, aplikację, która automatycznie synchronizuje zawartość wybranych folderów na komputerze z dyskiem.

WD Sync
Tutaj również nie można narzekać na problemy z synchronizacją czy stabilność oprogramowania. Jest po prostu dobrze. Aplikacja dodatkowo tworzy na dysku lokalnym folder My Cloud, do którego można szybko kopiować pliki, a te wędrują na dysk My Cloud Mirror. Rozwiązanie bliźniaczo podobne do desktopowej aplikacji Dropbox'a czy Dysku Google.

My Cloud Mirror rekomendowane jest przez producenta, jako alternatywa dla usług w chmurze, więc nie mogło zabraknąć dostępu do plików z poziomu urządzeń mobilnych. Dedykowana aplikacja dostępna jest na iOS oraz Androida. Po zalogowaniu się na wcześniej utworzone konto bez przeszkód można przeglądać pliki zgromadzone na dysku, który stoi w salonie z dowolnego miejsca na świecie. Mało tego, aplikacja posiada funkcję automatycznego backupu zdjęć, czy innych plików z telefonu.

Wszystkie funkcje sieciowe My Cloud Mirror zostały zaprojektowane tak, aby użytkownik czuł się jakby korzystał z komercyjnej usługi chmurowej. Do backupu zdjęć używam na co dzień Dropboxa, ale używając przez kilka tygodni rozwiązania WD praktycznie nie odczułem żadnej różnicy. Oczywiście różnica jest - pliki przesyłane są na dysk znajdujący się w moim domu, a nie gdzieś na serwery dostawcy usługi.

Oczywiście, aby cieszyć się zdalnym dostępem do danych trzeba posiadać odpowiednie łącze internetowe. Dysk podłączony jest do sieci domowej i korzysta z domowego internetu, więc przepustowość jest kluczowa. Jeżeli nie będzie ona wystarczająca, zdalne przesyłanie plików z dysku i na dysk może być bardzo powolne. Testując urządzenie w warunkach domowych korzystałem z internetu LTE i muszę przyznać, że wszystko działało bez zarzutu.

Postanowiłem również porównać, jak wygląda transfer pliku w porównaniu z Dropbox'em. Ten sam plik umieściłem na dwóch dyskach, a następnie pobrałem go korzystając z łącza UPC o dużej przepustowości (do 150 Mb/s download i 20 Mb/s upload). Pobieranie z dysku WD okazało się dość powolne (co nie jest zaskoczeniem) ale transfer na poziomie 1,2 Mb/s jest do zaakceptowania. Prędkość pobierania z Dropbox'a wahała się w przedziale 4-6 Mb/s. Oczywiście przedstawione wartości są względne i będą różnić się od posiadanych łącz (im szybszy masz internet w domu gdzie podłączyłeś dysk, tym lepszy zdalny dostęp do danych). Pokazują natomiast, że z osobistej chmury można korzystać bez przeszkód w domowych warunkach.

Aplikacja mobilna My Cloud posiada jeszcze jedną przydatną funkcję. Za jej pomocą skonfigurujemy backup danych z wybranej chmury, wspierany jest Dropbox, Google Drive i OneDrive. Dzięki temu wszystkie pliki zgromadzone na jednym ze wspomnianych dysków, będą automatycznie przesyłane na fizyczny dysk My Cloud Mirror. W końcu backupów nigdy nie za wiele :)

Pliki zgromadzone na testowanym urządzeniu można udostępniać znajomym. Gotowy link można wygenerować zarówno z poziomu aplikacji mobilnej jak i przez interfejs webowy. Gotowy odnośnik wystarczy przesłać znajomemu, aby ten rozpoczął pobieranie wskazanego pliku.

My Cloud App My Cloud App 2
Menu aplikacji Widok folderów

Odtwarzanie i strumieniowanie multimediów

Chmura chmurą, ale WD My Cloud Mirror można wykorzystać również jako domowy serwer multimediów. Urządzenia zgodne z DLNA i iTunes wyszukują multimedia przechowywane w dowolnym udziale publicznym ale trzeba pamiętać, że domyślnie serwer multimediów DLNA jest wyłączony (Ustawienia > Serwer multimediów).

Jak przenieść duże pliki? Najlepiej z dysku USB. Urządzenie potrafi wykonać kopię zapasową podłączonego napędu, wystarczy przejść do ustawień i znaleźć pozycję Kopie zapasowe USB.

WD My Cloud Mirror (Gen 2)


Podsumowanie

WD My Cloud Mirror drugiej generacji to urządzenie, które doskonale spełnia swoje zadania i stanowi alternatywę dla popularnych dysków w chmurze. Praktycznie wszystkie testowane funkcje działały bez zakłóceń. Na pochwałę zasługuje bogate i dopracowane oprogramowanie na różne platformy.

Decydując się na My Cloud Mirror otrzymujemy wygodę przechowywania danych w chmurze bez obawy o to, gdzie znajdują się nasze dane. Mało tego, otrzymujemy również zdecydowanie większą pojemność dyskową bez ponoszenia kosztów abonamentu.

Urządzenie posiada wiele zaawansowanych i co ważne, przydatnych funkcji. Niestety, nie należy do najtańszych. Za podstawową wersję o pojemności 4 TB w momencie publikacji testu trzeba zapłacić prawie 1300 zł (zobacz oferty w sklepach internetowych).

ZaletyWady
Jakość wykonania i wygląd Cena
Prosta konfiguracja
Zdalny dostęp do danych
Serwer multimediów
Dwa porty USB 3.0
Bogate oprogramowanie na różne platformy
Wybór Redakcji Instalki.pl - Dobry Produkt Produkt otrzymał wyróżnienie "Dobry Produkt".

Domowe Wi-Fi na sterydach czyli test wzmacniacza sygnału FRITZ!WLAN Repeater 1750EDomowe Wi-Fi na sterydach czyli test wzmacniacza sygnału FRITZ!WLAN Repeater 1750E

$
0
0

Test FRITZ!WLAN Repeater 1750E

Masz duże mieszkanie lub dom i sieć Wi-Fi nie obejmuje wszystkich pomieszczeń? Jest na to rozwiązanie - wzmacniacza sygnału.


Urządzenia do zwiększania zasięgu sieci WLAN to nic nowego. Różnią się one aspektami technicznymi, mogą wspierać różne standardy, pracować w różnych pasmach oraz oferować większy lub mniejszy zasięg.

Testowany FRITZ!WLAN Repeater 1750E celuje wysoko, a niemiecki producent zadbał, aby urządzenie było na czasie i wspierało najnowsze standardy sieci bezprzewodowej. Postanowiłem sprawdzić jak poradzi sobie w dwukondygnacyjnym domu, gdzie zasięg standardowej sieci Wi-Fi nie dociera wszędzie.

FRITZ!WLAN Repeater 1750ESpecyfikacja
WLAN 5 GHz, 2,4 GHz
Punkt dostępowy WLAN 802.11ac (1 300 Mbit/s), 802.11n (450 Mbit/s)
802.11g/a (54 Mbit/s) oraz 802.11b (11 Mbit/s)
Zasilanie gniazdko 230 V, 50 Hz (wtyk euro, EN 50075)
Szyfrowanie WPA2 (802.11i) lub WPA
Wymiary (dł. x wys. x szer.) 76,5 x 155 x 62,6 mm
Masa ok. 151 g
Łączny pobór mocy: ok. 5,5 W
Gwarancja 5 lat gwarancji producenta

Wygląd i konstrukcja

Wielokrotnie miałem już okazję testować urządzenia marki FRITZ! i muszę przyznać, że w kwestii wyglądu nic się nie zmieniło. Nie jest najpiękniej, jest za to użytecznie. I to chyba nie jest wielki problem, urządzenie sieciowe nie musi wyglądać, musi działać.

Urządzenie zostało zaprojektowane w taki sposób, aby wpiąć je do standardowego gniazdka elektrycznego znajdującego się na ścianie. Z racji swoich gabarytów, szczególnie wysokości wynoszącej 15,5 cm, gniazdo nie może być mocno zabudowane i aby poprawnie wpiąć FRITZ!WLAN Repeater 1750E potrzeba kawałek "gołej" ściany.

Całość wykonano z plastiku w charakterystycznych dla FRITZ!'a biało czerwonych barwach. Na froncie umieszczono sygnalizatory diodowe, które informują użytkownika o stanie urządzenia. Niezmiernie przydatnym rozwiązaniem jest wbudowany miernik sygnału, nie trzeba grzebać w ustawieniach wzmacniacza aby dowiedzieć się czy zasięg sieci bezprzewodowej jest odpowiedni - ten wyświetlany jest na obudowie w postaci podświetlanych "kresek".

Poniżej zamieszczono przycisk WPS (Wi-Fi Protected Setup) służący do szybkiej konfiguracji sieci WLAN. Jeżeli domowy router wspiera WPS, wystarczy nacisnąć na nim odpowiedni przycisk, aby repeater połączył się z nim automatycznie.

Na przednim panelu znajdziemy jeszcze diody informujące o zasilaniu, stanie sieci WLAN i LAN. Na dolnej krawędzi znajduje się port LAN, który może być przydatny jeżeli chcemy podłączyć urządzenie do internetu, a to nie posiada wsparcia dla Wi-Fi.

fritz wlan repeater 1750e foto 1 fritz wlan repeater 1750e foto 2

Instalacja

Konfiguracja wzmacniacza sygnału jest dziecinnie prosta. Urządzenie należy wpiąć do gniazdka elektrycznego, połączyć się z siecią bezprzewodową FRITZ!WLAN Repeater 1750E i w przeglądarce internetowej otworzyć adres http://fritz.repeater

Panel konfiguracji urządzenia poprowadzi użytkownika dosłownie "za rączkę". Co ważne, interfejs dostępny jest w języku polskim. Urządzenie przeskanuje i wyświetli sieci w paśmie 2,4 GHz i 5 GHz. Wystarczy odnaleźć własną i wpisać jej hasło. Kolejne etapy odbywają się automatycznie i po kilku minutach wzmacniacz jest gotowy do pracy.

Wybór sieci bezprzewodowej wzmacniacza

Wybór sieci bezprzewodowej wzmacniacza


Panel zarządzania FRITZ!WLAN Repeater 1750E

Panel zarządzania FRITZ!WLAN Repeater 1750E


Wydajność

Test wykonałem w dwukondygnacyjnym domu jednorodzinnym, gdzie router znajduje się na dole i zasięg nie dociera do wszystkich pomieszczeń znajdujących się na piętrze. Wzmacniacz podłączyłem do gniazdka na piętrze (przedpokój) tak, aby zasięg docierał do wszystkich pokoi.

W przypadku notebooka z kartą sieciową Intel Dual Band Wireless-N 7260 (2,4 GHz) korzystanie z internetu na piętrze było zazwyczaj mocno utrudnione. Obrazują to transfery danych, które przedstawiam poniżej. Po lewej znajdziecie przepustowość przed podłączeniem wzmacniacza, a po po prawej widać jak poprawiła się jakość połączenia internetowego.

5266136270 gar 5266136270 gar-r
Łączność bez repeatera Łączność po podłączeniu FRITZ!WLAN

Wskazane wartości nie oddają oczywiście jakości połączenia przed i po podłączeniu repeatera. Chociaż prędkość pobierania danych wydaje się podobna, to warto zauważyć, że bez wzmacniacza korzystanie z internetu w wybranym pokoju było mocno utrudnione ze względu na dużą odległość od routera i niestabilne połączenie. Z użyciem testowanego wzmacniacza jest dużo lepiej, a opóźnienia związane z większym pingiem są nieodczuwalne. FRITZ!WLAN Repeater 1750E gwarantuje solidne pokrycie siecią bezprzewodową.

fritz wlan repeater 1750e foto 3

Podsumowanie

FRITZ!WLAN Repeater 1750E to urządzenie sieciowe najwyższej klasy. Świadczą o tym nie tylko doskonałe parametry techniczne ale i wręcz wzorowe działanie. Na uznanie zasługuje prosta konstrukcja z doskonale wyeksponowanym miernikiem zasięgu sieci bezprzewodowej oraz bardzo prosta konfiguracja, która sprawa, że nawet osoby bez specjalistycznej wiedzy mogą samodzielnie rozszerzyć zasięg domowej sieci Wi-Fi.

Urządzenie nie należy do najtańszych dlatego można polecić je każdemu, kto w pełni wykorzysta jego możliwości. Repeater wspiera WLAN AC w paśmie 5 GHz, więc sprawdzi się najlepiej gdy domowy router pracuje w tych samych standardach. Za FRITZ!WLAN Repeater 1750E w momencie publikacji testu trzeba zapłacić około 350 PLN (zobacz oferty w sklepach internetowych).

ZaletyWady
Wygodna konstrukcja Cena              
Prosta konfiguracja
Praca w paśmie 2,4 i 5 GHz
Port Gigabit LAN
Dobry zasięg
Wybór Redakcji Instalki.pl - Dobry Produkt Produkt otrzymał wyróżnienie "Dobry Produkt".

NETGEAR R6220: test dwupasmowego routera WiFiNETGEAR R6220: test dwupasmowego routera WiFi

$
0
0

NETGEAR R6220

Testujemy dwupasmowy router WiFi wyposażony w technologię 802.11ac. Model R6220 dedykowany jest do dużych mieszkań i domów.


Dobry router powinien oferować szeroki zasięg, stabilne połączenie oraz dużą przepustowość. Szczególnie, jeżeli w domu do sieci bezprzewodowej podłączonych jest wiele urządzeń. Sprawdzamy, czy budżetowy model R6220 firmy NETGEAR nadaje się do takich zastosowań.

Specyfikacja urządzenia robi wrażenie, szczególnie jeżeli weźmiemy pod uwagę fakt, że router celuje w niższą, ekonomiczną półkę. Szczegóły znajdziecie poniżej.

NETGEAR R6220Specyfikacja
Technologia Wi-Fi 802.11ac Dual Band Gigabit
Częstotliwość WiFi 2,4 GHz i 5 GHz
Porty 1 x WAN i 4 x LAN
Porty USB 1 x USB 2.0
Bezpieczeństwo WPA/WPA2-PSK
Podwójne zabezpieczenie firewall (SPI oraz NAT)
Denial-of-service (DoS)
Procesor 880MHz
Pamięć 128 MB pamięci flash oraz 128 MB pamięci RAM
Wymiary 239,65 x 181,45 x 40,6 mm
Waga 385 g

NETGEAR R6220 foto 1


Wygląd i konstrukcja

NETGEAR R6220 to klasyczna konstrukcja, docenią ją przede wszystkim osoby stawiające na prosty i elegancki design. Całość zamknięto w czarnej, plastikowej obudowie w formie prostokąta. Router charakteryzuje się kompaktowymi wymiarami, ma około 24 cm długości, 18 cm szerokości i 4 cm wysokości.

Diody sygnalizacyjne umieszczone zostały na górnym panelu, który w odróżnieniu od matowych krawędzi, wykonany został z połyskującego plastiku. Na wspomnianych już krawędziach znajduje się faktura z trójkątnymi zagłębieniami. Boczne krawędzie mają wycięte otwory, więc obudowa nie jest szczelnie zamknięta. Prawdopodobnie chodzi o chłodzenie.

Diody posiadają zielone podświetlenie i sygnalizują o stanie poszczególnych funkcji urządzenia. Dzięki nim dowiemy się, czy router jest włączony, sprawdzimy status połączenia z internetem, Wi-Fi, portów LAN i USB.

NETGEAR R6220 foto 2


Wszystkie fizyczne porty znajdują się z tyłu, gdzie umieszczono również dwie blisko 12-centymetrowe anteny. Rozkład poszczególnych przycisków i portów wygląda następująco (od lewej): przycisk WPS, port USB 2.0, przycisk Wi-Fi, 4 porty LAN, 1 port WAN, przycisk Reset, przycisk zasilania i złącze zasilacza DC.

Układ poszczególnych elementów jest przyjazny i zrozumiały. Cieszy fakt, że producent zaimplementował fizyczny przycisk odpowiadający za włączanie i wyłączanie sieci Wi-Fi. Port USB, do którego możemy podłączyć dysk lub drukarkę, jest już chyba standardem. Szkoda tylko, że posiada interfejs USB 2.0, który nie oferuje zbyt dużej przepustowości, więc dostęp do plików znajdujących się na podłączonej pamięci może być utrudniony, a przynajmniej nie tak komfortowy, jak przy USB 3.0.

NETGEAR R6220 foto 4


R6220 napędzany jest przez jednordzeniowy procesor MediaTek 880 MHz, który bez problemu radzi sobie z obsługą routera. Na pokładzie znajdziemy również 128 MB pamięci RAM, a także 128 MB przestrzeni dyskowej do utrzymania oprogramowania i ustawień systemu.

Instalacja

W instalacji i konfiguracji urządzenia pomoże przewodnik Quick Start dołączony do opakowania. Szkoda tylko, że nie został przygotowany w języku polskim. Oczywiście poszczególne kroki zostały pokazane również w formie ilustracji, dlatego nawet mniej zaawansowani użytkownicy powinni sobie poradzić. Dodatkowo na folii ochronnej routera znajduje się naklejka z nazwą sieci bezprzewodowej oraz hasłem.

Do panelu konfiguracyjnego możemy dostać się przez adres http://routerlogin.net/. Dostępna jest również dedykowana aplikacja NETGEAR Genie dla Windows, Mac Android i iOS, dzięki której szybko dostaniemy się do podstawowych i najważniejszych ustawień routera.

Aplikacja nie posiada nowoczesnego interfejsu, ale wszystkie funkcje zostały czytelnie rozmieszczone i korzystanie z niej jest zdecydowanie dużo przyjemniejsze, niż z panelu przez przeglądarkę. Można szybko zmodyfikować ustawienia Wi-Fi i dostęp dla gości, podejrzeć mapę sieci, miernik ruchu czy skonfigurować ochronę rodzicielską.

NETGEAR Genie PC

Aplikacja NETGEAR Genie na PC



Wydajność i zasięg

R6220 wyposażony jest w technologię 802.11ac Dual Band Gigabit, więc podłączenie do sieci wielu urządzeń jednocześnie nie powinno mieć wpływu na jakość połączenia.

Według producenta router zapewnia prędkość do 300+867 Mbps oraz gigabitowe połączenie przewodowe, które idealnie sprawdza się przy graniu online oraz oglądaniu filmów w jakości HD. Ponadto, router posiada zaawansowaną funkcję QoS, która zarządza kolejnością przesyłanych danych, a także technologię jednoczesnej pracy dwóch pasm sieci, co oznacza redukcję zakłóceń znacząco podwyższającą jakość połączenia.

Sprzęt testowany był w biurze o powierzchni około 80m2. Nie występowały problemy ze stabilnością połączenia, za to zasięg zarówno w paśmie 2.4 jak i 5 GHz w niektórych najbardziej oddalonych miejscach mógłby być lepszy. Siła zasięgu jest akceptowalna w obrębie około 8 metrów od routera. Korzystając z laptopa wyposażonego w kartę sieciową Intel Centrino Wireless-N 1030 w miejscu oddalonym od routera o około 7 metrów siła sygnału była na poziomie 58 dBm (41%).

NETGEAR R6220 Zasięg Wi-Fi

 

Wyniki testu zasięgu i przepustowości sieci 5 GHz wykonane smartfonem Samsung Galaxy S7 możecie zobaczyć poniżej.

NETGEAR R6220 Zasięg

Zabezpieczenia i kontrola rodzicielska

NETGEAR R6220 posiada wbudowaną funkcję kontroli rodzicielskiej, która pozwala na filtrowanie stron internetowych wyświetlanych na urządzeniach podłączonych do sieci. Podczas konfiguracji niezbędne jest założenie bezpłatnego konta w usłudze OpenDNS. Następnie trzeba wskazać poziom filtrowania (od minimalnego do wysokiego). Oczywiście im wyższy poziom, tym większe ograniczenia. Przykładowo poziom wysoki chroni przed treściami przeznaczonymi dla dorosłych, stronami z materiałami wideo, stronami społecznościowymi oraz "innymi stronami marnującymi czas" (cokolwiek to znaczy :)). Wybierając ustawienia niestandardowe można samodzielnie wybrać, które kategorie mają być zablokowane.

NETGEAR kontrola rodzicielska
Dodatkowo korzystając z mapy sieci możemy ustawić różny poziom filtrowania na wskazanych urządzeniach. To bardzo ważne, ponieważ innego poziomu ochrony oczekujemy na smartfonie nastolatka, a innego na tablecie 9-letniego dziecka.

Odtwarzanie multimediów

Wbudowany port USB 2.0 można wykorzystać do udostępniania multimediów. Router wspiera DLNA więc zgromadzone materiały można bez przeszkód odtwarzać na telewizorze, komputerze czy konsoli. Wideo w jakości Full HD odtwarzane jest płynnie nawet w sieci 2.4 GHz. Bez problemu udało się również odtworzyć materiał w jakości 4K przez sieć 5 GHz, jednak buforowanie materiału trwało nieco dłużej.

NETGEAR R6220 foto 3


Podsumowanie

NETGEAR R6220 w swoim przedziale cenowym prezentuje się całkiem nieźle. Za stosunkowo niewielkie pieniądze dostajemy wydajny, dwupasmowy router wspierający technologię 802.11ac. Na pochwałę zasługuje oprogramowanie do zarządzania funkcjami urządzenia zarówno na PC jak i urządzenia mobilne. Bardzo dobrze sprawdza się również funkcja kontroli rodzicielskiej.

Czego zabrakło? Z pewnością urządzenie mogłoby oferować lepszy zasięg sieci bezprzewodowej. Do pełni szczęścia brakuje również szybkiego portu USB 2.0.

Za NETGEAR R6220 w momencie publikacji testu trzeba zapłacić około 339 PLN (zobacz oferty w sklepach internetowych).

ZaletyWady
Wsparcie dla 802.11ac Brak USB 3.0
Praca w paśmie 2,4 i 5 GHz Przeciętny zasięg sieci Wi-Fi
Kontrola rodzicielska
Przyjazne oprogramowanie
Stabilna praca
Wybór Redakcji Instalki.pl - Dobry Produkt Produkt otrzymał wyróżnienie "Dobry Produkt".

inkBook 8 - test 8-calowego czytnika e-bookówinkBook 8 - test 8-calowego czytnika e-booków

$
0
0
test 8-calowego czytnika e-bookówCzy więcej znaczy lepiej?

Czytniki e-booków stają się coraz bardziej popularne. Nie dziwota, w końcu zabranie niewielkiego urządzenia zamiast kilkusetstronicowej książki (albo i kilku) jest znacznie wygodniejsze i nie nadwyręża kręgosłupa.

Do naszej redakcji trafił stosunkowo świeży produkt od polskiej firmy Arta Tech, stojącej za markami inkBook i Midia - inkBook 8. Czytnik ten, wyróżnia się spośród innych urządzeń tego typu, przede wszystkim większą przekątną ekranu. Podczas, gdy klasyczny czytnik oferuje 6-calowy wyświetlacz, tutaj znajdziemy aż 8 cali. Czy jest to wygodne i jak w ogólnym rozrachunku sprawuje się inkBook 8? Postaramy się na to odpowiedzieć w poniższym teście.

inkBook 8Specyfikacja
Ekran 8 cali E Ink Pearl
Doświetlenie ekranu
Dotykowy (pojemnościowy)
Bateria 2800 mAh
Wymiary 198×144×8,4 mm
Waga 258 g
Procesor Dwurdzeniowy Cortex A9 - 1 GHz
Pamięć RAM 512 MB
Pamięć wewnętrzna 8 GB
Porty micro-USB 2.0
microSD (do 32 GB)
audio 3,5 mm
System operacyjny Android 4.2.2

Wygląd i pierwsze wrażenia

Osoby, które miały już wcześniej styczność z czytnikami e-booków od razu zauważą dość duży rozmiar urządzenia i masywną konstrukcję.

Obudowa została wykonana w całości z ciemnego, gładkiego plastiku. Materiał jest przyjemny w dotyku, a to ważne, w końcu nasze ręce mają z nim styczność stosunkowo często.

inkbook 8
Konstrukcja jest do bólu prosta. Oprócz przycisku Home na przednim panelu nie znajdziemy żadnych przycisków. Producent zrezygnował zatem z fizycznych klawiszy przesuwania stron na rzecz obsługi za pomocą ekranu dotykowego. To powoli standard w czytnikach e-booków, choć niektórzy z pewnością wolą klasyczne rozwiązanie.

Wszystkie potrzebne złącza znajdują się na górnej krawędzi. Dostępny jest włącznik urządzenia, slot na kartę microSD, microUSB oraz wyjście audio 3,5 mm.

Zarówno z przodu, jak i z tyłu urządzenia znajdziemy logo inkBook. Jakość wykonania czytnika nie pozostawia zbyt wiele do życzenia. Plastik jest odpowiednio spasowany i nic tu nie trzeszczy.

inkbook 8
inkBook 8 waży 258 g, czyli niewiele więcej od konstrukcji 6-calowych. Jeżeli jednak dokupimy dedykowaną okładkę, cały zestaw jest już stosunkowo ciężki i niektórym może to przeszkadzać. Jest to jednak cena, jaką należy zapłacić za możliwość czytania na 8-calowym ekranie.

Wyświetlacz

Wyświetlacz został wykonany w technologii E Ink Pearl. To specjalny rodzaj ekranu, który nie odbija światła i zachowuje się jak zwykła kartka papieru. Jest też niezwykle energooszczędny, gdyż pobiera energię wyłącznie w trakcie zmiany strony. Fanom e-czytelnictwa nie trzeba tego jednak przedstawiać.

Ekran oferuje 16 odcieni szarości i działa w rozdzielczości 1024 x 758 pikseli, osiągając zagęszczenie pikseli na poziomie 160 dpi. Wartość ta nieco rozczarowuje. W identycznej rozdzielczości działają czytniki 6-calowe, oferując większe zagęszczenie. Konkurencyjne 8-calowce mogą się pochwalić nieco wyższą wartością.

inkbook 8
Mimo wszystko, wyświetlany na ekranie tekst jest stosunkowo ostry. Użytkownik nie odczuwa dyskomfortu związanego z poszarpanymi czcionkami czy też widocznymi pojedynczymi pikselami.

Wyświetlacz obsługuje funkcję dotyku. Podczas testów sprawowała się ona całkiem dobrze. Ekran poprawnie rozpoznaje pozycję nacisku i aktywuje odpowiednią funkcję. Nie było również problemu z przesuwaniem kolejnych stron.

Bardzo ważnym elementem urządzenia jest doświetlenie. Użytkownik może wybrać jeden z kilkunastu poziomów natężenia podświetlenia. Jest ono stosunkowo równomierne i dobrze wspomaga czytanie w kiepskich warunkach świetlnych.

inkbook 8
Warto zaznaczyć, że producent zadbał o szybki dostęp do poziomu natężenia podświetlenia bezpośrednio z ekranu czytania książki. Dzięki temu wartość tę można zmieniać praktycznie w locie, dostosowując ją do panujących warunków.

Sama jasność jest wystarczająca do komfortowego czytania. Zazwyczaj korzystałem z doświetlenia na poziomie 30-40%. Wyższe wartości są już bardzo jasne. Samo światło charakteryzuje się raczej zimną temperaturą barwową.

Android, obsługa, funkcje dodatkowe

Niepodważalną zaletą czytnika jest obecność systemu Android w wersji 4.2.2. Został on oczywiście przystosowany do działania na urządzeniu, jednak oferuje dobrze znaną dowolność doboru aplikacji, choć należy zaznaczyć, że znacznie mniejszą, niż w przypadku tabletów.

Niektórzy z pewnością stwierdzą, że czytnik służy do czytania i niepotrzebny na nim Android. Taką ideą charakteryzują się między innymi urządzenia od Amazonu. System Google ma jednak swoje zalety.

Jedną z nich jest możliwość dobrania aplikacji odpowiedzialnej za otwieranie książek. Jeżeli nie pasuje nam podstawowa, nic nie stoi na przeszkodzie, aby wybrać inny „czytnik”.

inkbook 8
Polscy użytkownicy z pewnością ucieszą się z obecności Legimi. To aplikacja zintegrowana z księgarnią, która w ramach miesięcznego abonamentu oferuje nielimitowany dostęp do książek. To znakomita propozycja dla moli książkowych.

inkBook 8 oferuje wbudowaną przeglądarkę internetową, choć przeglądanie stron na czarno-białym czytniku jest raczej katorgą, niż przyjemnością. Przyda się jednak w sytuacji, gdy szybko chcemy coś sprawdzić, a pod ręką nie mamy innego urządzenia.

Producent zadbał też o kilka innych interesujących aplikacji. Jest Midiapolis Drive pełniący rolę dysku sieciowego, jest księgarnia, gdzie możemy zakupić e-booki, jest także Midiapolis News. Ta ostatnia to ciekawa propozycja, zbierająca i dostarczająca o określonych porach najważniejsze informacje na interesujące nas tematy.

Czytnik wspiera wszystkie popularne formaty dokumentów - EPUB, MOBI (bez DRM), TXT, PDF, RTF, HTML oraz FB2. Większy ekran sprawia, że czytanie PDF-ów jest nieco przyjemniejsze. Dostępna jest również funkcja reflow, która wyciąga z takich plików sam tekst i prezentuje je na całej stronie. inkBook 8 wciąż jest jednak za mały do czytania skomplikowanych, technicznych PDF-ów z mnóstwem wzorów i wykresów.

inkbook 8
Urządzenie oferuje 8 GB wbudowanej pamięci. Dzięki czytnikowi microSD możemy ją rozszerzyć o 32 GB za pomocą karty pamięci. Wartość ta jest w zupełności wystarczająca. Książki nie zajmują zbyt wiele miejsca na dysku, a aplikacje też nie są zbyt mocno wymagające pod tym względem.

Sam system jest stosunkowo intuicyjny, a nawigacja po nim nie sprawia problemów. Obsługa poszczególnych aplikacji także nie nastręcza większych kłopotów. Płynność działania jest zadowalająca, jak na czytnik e-booków. Urządzenia tego typu zwykle nie charakteryzują się ogromną szybkością działania.

Dzięki wbudowanym aplikacjom użytkownik może wybrać jedną z kilkunastu dostępnych czcionek. Niestety, spora część z nich nie obsługuje polskich znaków, choć nie jest to wielkim problemem, gdyż istnieje możliwość wgrania własnych fontów. Możliwa jest oczywiście zmiana wielkości i odstępów, ale to cecha charakterystyczna wszystkich czytników.

Dzięki wykorzystaniu Androida inkBook 8 oferuje duże możliwości konfiguracyjne, które docenią przede wszystkim, osoby lubiące ustawiać wszystko „pod siebie”.

Chwilę należy zatrzymać się przy baterii. Podczas korzystania z podświetlenia ustawionego na około 30% czytnik w moim przypadku wytrzymał 2 tygodnie bez konieczności ładowania. W tym czasie sesje czytelnicze nie przekraczały godziny dziennie.

Dokładna wytrzymałość baterii zależy oczywiście od tego, jak długo czytamy. Osiągane przez inkBook 8 wartości są jednak na tyle duże, że z powodzeniem możemy zabrać czytnik na kilkudniowy wyjazd bez obaw o rozładowanie baterii.

Podsumowanie

inkBook 8 to bardzo ciekawa propozycja na rynku czytników e-booków. Ze względu na nieco większy rozmiar jest to propozycja dla osób, które lubią czytać na dużym ekranie. Z rozmiarami wiąże się jednak nieco mniejszy komfort trzymania (szczególnie w okładce).

Żałuję również, że producent nie zdecydował się na zastosowanie nieco większej rozdzielczości. Poza tym czytnik sprawuje się naprawdę nieźle. Oferuje dostęp do szeregu aplikacji ułatwiających codzienne czytanie, jest kompatybilny z Legimi, obsługuje większość popularnych formatów i posiada slot na microSD. Nieźle wypada również podświetlenie oraz obsługa za pomocą dotyku.

inkbook 8
Za czytnik należy obecnie zapłacić około 750 złotych (zobacz oferty w sklepach internetowych). Niestety jest to całkiem sporo, jednak właśnie takie ceny są domeną urządzeń 8-calowych z podświetleniem. Jeżeli nie zależy nam na tak dużej przekątnej ekranu, warto skłonić się ku tańszym 6-calowcom. Jeżeli jednak cenimy sobie taki rozmiar, inkBook 8 będzie bardzo interesującą propozycją.

ZaletyWady
Duży ekran Dla niektórych może być za duży
Jakość wykonania Przeciętna rozdzielczość
Android i jego możliwości Cena
Podświetlenie ekranu
Kompatybilność z Legimi
Slot na kartę microSD

Twardy zawodnik czyli test klawiatury Razer Blackwidow X Chroma z metalową obudowąTwardy zawodnik czyli test klawiatury Razer Blackwidow X Chroma z metalową obudową

$
0
0
Razer BlackWidow X Chroma DSC0027
Mechaniczna klawiatura Razer BlackWidow X Chroma to kolejne urządzenie dla graczy, które postanowiliśmy przetestować.

Unboxing

Zanim dowiecie się jak klawiatura sprawdziła się podczas testów, warto rzucić okiem na unboxing.


Parametry techniczne

Programowanie klawiszy Tak
Mechanizm klawiszy Przełączniki mechaniczne - Razer Green
Klawisze multimedialne Tak
Liczba klawiszy multimedialnych 6
Profil Wysoki
Podświetlenie Tak
Komunikacja Przewodowa
Długość przewodu 200 cm
Złącze USB 2.0
Obsługiwane systemy operacyjne Windows 10 / Windows 8 / Windows 7 / Mac OS X (v10.8 - 10.11)
Długość 449 mm
Szerokość 156 mm
Trwałość klawiszy 80 mln wcisnięć
Wbudowana pamięć Nie
Wbudowany HUB Nie
Funkcja tworzenia profili i makr Tak


Pierwsze wrażenia

BlackWidow X Chroma dotarła do nas w kartonowym pudełku, w którym znalazła się też instrukcja obsługi oraz skromna ulotka reklamowa. Standardowo już, zabrakło nośnika z oprogramowaniem sterującym. Odpowiednią aplikację należy, więc pobrać z Sieci.

Po wyjęciu klawiatury z opakowania przyszła pora na jej oględziny. Zacznijmy, więc od tego, że urządzenie prezentuje klasyczną, lecz atrakcyjną wizualnie formę kształtu. Co więcej, nie znajdziemy tu jakichkolwiek dodatkowych klawiszy, hubów USB, gniazd minijack ani też podpórki pod nadgarstki. Zamiast tego otrzymujemy elegancką, wysokoskokową klawiaturę mechaniczną, w której zastosowano autorskie przełączniki - Razer Green. Jak przekonuje producent, są one na siłach, wytrzymać aż 80 milionów wciśnięć.

Razer BlackWidow X Chroma DSC0034
Skoro mowa o wyglądzie to rzeczą, z miejsca rzucającą się w oczy, jest sposób osadzenia buttonów. Te bowiem zamiast być otoczonymi przez obudowę, zostały przytwierdzone do wystających z niej nasadek. Bez wątpienia umożliwia to łatwe czyszczenie wszelakich paprochów, gromadzących się zwykle pomiędzy klawiszami.

Drugą bardzo ważną kwestię stanowi niezwykle solidna konstrukcja urządzenia. Okazuje się bowiem, że wierzchnia część obudowy, będąca za razem ramą klawiatury, wykonana została z metalowej płyty. Oczywiście wpływa to na ciężar całości i co za tym idzie, zapewnia stabilne przyleganie do stołowego blatu.

Razer BlackWidow X Chroma DSC0024
W prawym górnym rogu, tuż nad blokiem klawiszy numerycznych zamontowane zostały diody w liczbie pięciu sztuk. Trzy z nich informują o aktualnym statusie przełączników Caps Lk, Scr Lk oraz Num lk. Dwie kolejne zaś powiązano z funkcjami szybkiego zapisu makr oraz aktywacji trybu gamingowego.

Spodnia część BlackWidow X Chroma wyposażona została w cztery gumowe stabilizatory, ograniczające ślizganie się urządzenia po powierzchni stołu oraz dwie rozkładane nóżki, umożliwiające uniesienie całej konstrukcji ku górze. Ostatnim elementem, na który należy zwrócić uwagę, jest wyżłobienie na kabel USB, łączący klawiaturę z jednostką centralną komputera.

Warto dodać, że cała powierzchnia wspomnianego kabla pokryta została oplotem z czarnego włókna.

Razer BlackWidow X Chroma DSC0028


Użytkowanie

Instalacja urządzenia przebiegła bez żadnych niespodzianek. Wystarczyło wetknąć wtyczkę USB w odpowiednie gniazdo i już po chwili, testowane urządzenie gotowe było do pracy.

Na starcie BlackWidow X Chroma przywitała nas blaskiem światła, emitowanego przez klawisze oraz przez logotyp firmy Razer, umieszczony na frontowej części obudowy. Standardowo po instalacji urządzenia w systemie dostępny jest tylko jeden tryb podświetlenia, polegający na cyklicznej zmianie kolorów zaś z poziomu klawiatury sterowanie iluminacją jest dość ograniczone. Do dyspozycji oddano nam bowiem dwa skróty klawiszowe Fn+F11 - odpowiedzialny za zmniejszanie natężenia światła, oraz Fn+F12 - powodujący jego zwiększanie.

Za pomocą klawiszy możemy też sterować multimediami (Fn+F1, F2, F3, F5, F6, F7) a także nagrywać tzw. szybkie makra (Fn+F9) oraz przełączać się w tryb gamingowy (Fn+F10). Chcąc jednak skorzystać z pełnej funkcjonalności, koniecznym było zainstalowanie aplikacji Razer Synapse.

Wraz z tym programem zyskujemy dostęp, do kolejnych możliwości personalizacji BlackWidow X Chroma. Dzięki opcjom możemy, zaprogramować poszczególne klawisze, nagrać makra, zmienić efekt oświetlenia a także skorzystać z tzw. Aplikacji Chroma (Chroma Apps), tworzonych przez społeczność użytkowników produktów firmy Razer.

O ile w przypadku programowania klawiszy, oraz nagrywania makr, nie ma za bardzo nad czym się rozwodzić, o tyle kwestie podświetlenia, aplikacji zewnętrznych (Chroma Apps) są tematami wartymi przybliżenia.

razer synapse
Zacznijmy więc od iluminacji. BlackWidow X Chroma oferuje aż 18,6 milionów kolorów, 7 efektów podświetlenia a także wskazanie kierunku, w którym będzie poruszać się światło. Co więcej, wszystkie te ustawienia (makra, zaprogramowane klawisze oraz efekty świetlne) możemy zapisać do profili.

Podświetlenie klawiatury Razer Blackwidow X Chroma


Chroma Apps natomiast, to jak zostało wcześniej wspomniane aplikacje tworzone przez użytkowników sprzętu firmy Razer. Wybierając odpowiedzią opcję w aplikacji sterującej, zostajemy przekierowani na stronę Chroma Workshop, gdzie znajdziemy gotowe do pobrania profile przygotowane pod konkretne gry lub też ciekawie zaprojektowane efekty świetlne.

Oczywiście każdy z użytkowników, może tworzyć własne aplikacje i publikować je za pośrednictwem oficjalnej strony Razera.

Opisując funkcjonalność BlackWidow X Chroma, nie można pominąć też wspomnianego kilkukrotnie trybu gaminowego. Aktywując go z pozycji klawiatury blokujemy skróty klawiszowe Alt+F4, Alt+Tab oraz klawisz Windows. Korzystając natomiast z aplikacji Razer Synapse, możemy określić, które z powyższych skrótów będą dezaktywowane.

Dodatkowo testowana klawiatura wyposażona została też w funkcję „anti-ghosting”, pozwalającą na wciśnięcie do dziesięciu klawiszy jednocześnie z gwarancją, że każdy z nich prześle odpowiedni sygnał do komputera.

Przejdźmy teraz do wrażeń z użytkowania. Już na wstępie zaznaczyć należy, że pomimo, iż BlackWidow X Chroma to klawiatura stworzona z myślą o graczach to w trakcie testów, służyła też jako narzędzie do wykonywania codziennych prac redaktorskich.

Mechaniczne, autorskie przełączniki firmy Razer sprawiają, że klawisze aktywują się przy nacisku 50g zaś punkt aktywacji wynosi 1,5 - 2,3 mm.

Razer BlackWidow X Chroma DSC0033
Zarówno w przypadku gier jak i podczas pracy, użytkowanie urządzenia odbywało się bez jakichkolwiek niemiłych przygód. Wszystkie komendy wykonywane były z należytą precyzją a funkcje, którymi naszpikowano testowaną klawiaturę, znakomicie spełniały swoją rolę.

Ogólnie użytkowanie BlackWidow X Chroma wiąże się z dużym poczuciem wygody. Odpowiedni ciężar (1490 g) oraz gumowe stabilizatory sprawiają, że klawiatura idealnie trzyma się powierzchni, na której spoczywa. Nawet najbardziej dynamiczne etapy rozgrywki nie były w stanie zmienić jej położenia.

Razer BlackWidow X Chroma DSC0025

Podsumowanie

Kończąc testy urządzenia Razer BlackWidow X Chroma, należy przyznać, że mamy tu do czynienia z klawiaturą, która doskonale spełnia swoje funkcje. Pomimo faktu, że jej głównym przeznaczeniem jest aktywność w grach komputerowych, to z równie dużą przyjemnością można korzystać z niej także podczas wszelkich innych form obcowania z komputerem.

Bardzo dobre wrażenie robią też mechaniczne przełączniki Razer Green oraz metalowa obudowa, będąca za razem ramą całego urządzenia. Zaś mnogość wariantów personalizacji, tak pod względem funkcjonalności jak i iluminacji świetlnej, stanowią zdecydowany plus.

Dodatkowym atutem jest też możliwość tworzenia własnych aplikacji i udostępniania ich za pośrednictwem witryny firmy Razer.

Minusy, na które warto zwrócić uwagę przed zakupem BlackWidow X Chroma to brak podpórki pod nadgarstki oraz brak wbudowanych hubów USB i wejść minijack, które znaleźć możemy w wybranych modelach klawiatur w tym również stworzonych przez firmę Razer.

W momencie publikacji testu za Razer BlackWidow X Chroma trzeba zapłacić ponad 830 zł - cena bezpośrednio ze strony producenta.

ZaletyWady
Solidna konstrukcja Brak nośnika z oprogramowaniem
Wygoda w trakcie użytkowania Brak podpórki pod nadgarstki
Niezawodne działanie Brak HUB'ów USB
Stalowa rama
16,8 milionów kolorów podświetlenia
Możliwość tworzenia mark i profili
Programowalne przyciski
Przełączniki mechaniczne Razer Green
Niezliczona liczba wariantów personalizacji
Możliwość tworzenia aplikacji i ich publikowania
Łatwe czyszczenie zabrudzeń
Wybór Redakcji Instalki.pl - Dobry Produkt Produkt otrzymał wyróżnienie "Dobry Produkt".

myPhone Q-Smart Elite - test smartfona za 279 zł z BiedronkimyPhone Q-Smart Elite - test smartfona za 279 zł z Biedronki

$
0
0
myPhone Q-Smart EliteSprawdzamy czy za mniej niż 300 zł można kupić sensownie działające urządzenie.

Wrocławska marka myPhone zalewa polski rynek budżetowymi telefonami. Jednym z nich jest model Q-Smart Elite, który wyceniono na - uwaga - 279 zł. 5-calowy smartfon za tak śmieszne pieniądze? Brzmi ciekawie. A jak działa? Przekonajmy się.

myPhone Q-Smart EliteSpecyfikacja
Procesor i grafika 4-rdzeniowy procesor Cortex-A7 o taktowaniu 1.2 GHz
GPU: Mali-400 MP
Pamięć RAM 1 GB
Pamięć masowa 8 GB
Karta pamięci gniazdo kart microSD (do 32 GB)
Wyświetlacz 5” IPS
Rozdzielczość 480x854 px
Czujniki czujnik zbliżeniowy, czujnik światła, akcelerometr
Akumulator 1950 mAh
Aparat fotograficzny 5.0 Mpx
Z przodu: 2.0 MP
System operacyjny Android 6.0 (Marshmallow)
Transmisja danych GSM/UMTS
Łączność i lokalizacja Wi-Fi, Bluetooth 2.1, GPS
Złącza microUSB, audio 3,5 mm
Dual SIM Tak (microSIM)
Wymiary (dł./sz./g.) 143,80 x 70,80 x 9,00 mm
Masa 132 g

Recenzja wideo


Wygląd i pierwsze wrażenia

Smartfon dostępny jest w dwóch wersjach kolorystycznych: białej i czarnej. Do naszej redakcji trafił ten pierwszy egzemplarz, ale od razu trzeba zauważyć, że kolor dotyczy jedynie tylnej klapki. Przedni panel w obydwu modelach jest czarny.

Urządzenie posiada standardową bryłę, a jego wymiary sprawiają, że dobrze leży w dłoni. Ramka wykonana została z lakierowanego plastiku, podobnie jak zdejmowalna klapka, pod którą znajdziemy baterię. Na przednim panelu znalazło się miejsce na przyciski dotykowe, dzięki temu zyskujemy więcej przestrzeni roboczej na ekranie. Niestety, nie są one podświetlane. Jest też kamerka do autoportretów o rozdzielczości 2MP.

myPhone Q-Smart Elite 1
Przyciski regulacji znajdują się na prawej krawędzi, a ich funkcjonowanie można uznać za poprawne. Górna krawędź zarezerwowana została na gniazdo ładowania oraz złącze minijack. Po przeciwnej stronie nie znajdziemy żadnych otworów poza niewielkim wycięciem na mikrofon. Z tyłu znajdziemy wystający obiektyw aparatu, a poniżej diodę doświetlającą LED.

Biorąc telefon do ręki od razu czuć, że mamy do czynienia z budżetową konstrukcją, gdzie kluczowym aspektem była cena. Plastik nie jest wysokiej jakości, a silny nacisk na obudowę powoduje delikatne trzeszczenie całości.

Ekran pokryto szkłem niewiadomego pochodzenia, więc istnieje spore ryzyko, że będzie się rysował. To samo zjawisko może pojawić się na tylnej klapce, którą wykonano z plastiku o perłowej strukturze.

myPhone Q-Smart Elite 8
Jakość wykonania jest adekwatna do ceny urządzenia, za takie pieniądze nie można spodziewać się więcej.

Ekran

5-calowy wyświetlacz IPS wykonano w technologii FWVGA. Jego rozdzielczość nie powala, to zaledwie 480x854 pikseli. Przydałoby się chociaż poczciwe HD.

Wyświetlacz z racji zastosowanej rozdzielczości nie oferuje odpowiedniej ostrości, kolory wypadają blado, a kąty widzenia nie zachwycają. Jasność w pomieszczeniach jest zadowalająca, ale już na dworze, szczególnie przy mocniejszym świetle, mogą być problemy z odczytaniem elementów interfejsu. Ekran jest podatny na zbieranie zabrudzeń i odcisków, co nie wygląda zbyt estetycznie. 

Żeby nie było tylko o wadach, muszę przyznać, że w tej cenie nie spodziewałem się lepszego ekranu. Warto dodać, że spełnia swoją rolę i dla mniej wymagających użytkowników będzie on wystarczający.

myPhone Q-Smart Elite 2

Podzespoły i wydajność

Co możemy otrzymać za mniej niż 300 zł? Sercem urządzenia jest 4-rdzeniowy procesor Cortex-A7 o taktowaniu 1.2 GHz. Na pokładzie znajdziemy też 1 GB pamięci RAM i 8 GB pamięci wewnętrznej. Po odjęciu danych niezbędnych do funkcjonowania systemu Android 6.0, użytkownikowi zostaje skromne 4,26 GB. Na szczęście pamięć można rozbudować za pomocą karty MicroSD o maksymalnie 32 GB.

myPhone Q-Smart Elite 3
Taka konfiguracja, niestety nie wystarcza, aby Android działał płynnie. Responsywność stoi na niskim poziomie, aby uruchomić niektóre aplikacje trzeba odczekać kilka sekund. Rówież powrót do ekranu głównego trwa zbyt długo. System jest wolny, ale jego ogólna stabilność jest akceptopwalna. Warto jednak dodać, iż podczas testów zdarzały się sporadyczne awarie aplikacji, np. Sklepu Play. 

Smartfon może nie jest demonem prędkości, ale radzi sobie z otwieramie podstawowych aplikacji jak Gmail, YouTube, Chrome czy Facebook Lite.

Niska cena sprawia, że z pewnością wiele osób rozważa zakup myPhone Q-Smart Elite jak pierwszy telefon dla dziecka. Warto zatem sprawdzić, jak na tym sprzęcie chodzą gry. Okazuje się, że mniej wymagające tytuły jak Angry Birds, Fruit Ninja czy Lep's Word działają płynnie. Da się również uruchomić tytuły z grafiką 3D jak Angry Birds GO. 

Q-Smart Elite gry


Bateria

W urządzeniu zastosowano akumulator o pojemności, która raczej na nikim nie zrobi wrażenia - 1950 mAh. Jego żywotność nie jest tak kiepska, jakby wskazywały suche dane z tabelki ze specyfikacją. Telefon ma niską rozdzielczość ekranu i budżetowe podzespoły, więc zapotrzebowanie na energię nie jest tak duże. Przy normalnym użytkowaniu można spokojnie wytrzymać nawet półtora dnia na jednym ładowaniu.

Jeżeli już o ładowaniu mowa warto wspomnieć o czasie, jaki musi upłynąć, aby bateria była pełna. I tutaj nie mam dobrych wieści - akumulator ładuje się koszmarnie wolno. Po dwóch godzinach stan akumulatora wskaże 50%, a do pełnego naładowania trzeba blisko czterech godzin.

Oprogramowanie

Jak już wcześniej wspomniałem, budżetowe komponenty sprawiają, że system ma problemy z płynnością i wydajnością. Na pokładzie znajdziemy jeszcze świeżego Androida 6.0 z launcher'em od myPhone. System nie jest przeładowany i niewiele brakuje mu do czystego Androida. Na ekranie głównym znajdziemy widget Google Now oraz standardowo rozmieszczone ikonki. Siatka aplikacji posiada klasyczny interfejs i przewijana jest od prawej do lewej.

Ekran blokady Screenshot 20161124-131756
Ekran blokady Siatka aplikacji
Screenshot 20161124-131747 Ekran główny
Folder z aplikacjami Ekran główny

Na pasku powiadomień znajdziemy standardowe skróty do często używanych funkcji, niestety zabrakło możliwości ich konfiguracji. Z zaimplementowanych przez producenta zmian warto wspomnieć, możliwość zmiany animacji przejścia pomiędzy ekranami głównymi.

Screenshot 20161124-131836 Screenshot 20161124-131804
Wybór animacji przejścia Pasek powiadomień

Telefon po pierwszym uruchomieniu oprócz aplikacji od Google takich jak Gmail, Dysk, YouTube czy Chrome posiada również dodatkowe pozycje zaimplementowane przez producenta. Wśród nich znajdziemy Ceneo, NaviExpert czy Listonic.

Aparat

Ze specyfikacji tego taniego jak barszcz urządzenia możemy wyczytać, że zastosowano w nim aż dwa aparaty. Przedni może pochwalić się rozdzielczością na poziomie 2 megapikseli, co przekłada się na zdjęcia w formacie 1600 x 1200 pikseli. Aparat główny ma nieco lepsze parametry, a mianowicie rozdzielczość 5 megapikseli oraz diodę doświetlającą LED.

myPhone Q-Smart Elite 6
Co można powiedzieć o aparacie w testowanym modelu? Dobrze, że jest. I to byłoby na tyle. A tak na poważnie. Jakość zdjęć nie zaskakuje, są marne, rozmyte i bez odpowiedniej ilości szczegółów. Aparat nie nada się do kreatywnego rejestrowania codzienności. Poniżej kilka przykładowych fotografii (miniaturki wyglądają nieźle, gorzej jest po powiększeniu do oryginalnej rozdzielczości).

IMG 20161123 103955 mini IMG 20161123 104110 mini
IMG 20161123 104242 mini IMG 20161123 104321 mini
IMG 20161123 104547 mini IMG 20161123 110240 mini

Łączność i multimedia

myPhone Q-Smart Elite nie posiada łączności LTE, co jest raczej oczywiste w tej cenie. W zamian dostajemy moduł 3G i HSPA+, a w tej technologii prędkość pobierania danych może wynieść maksymalnie 42 Mb/s. Smartfon nie ma problemów z zasięgiem sieci komórkowej, co należy odczytać na plus.

Producent zaimplementował również Wi-Fi oraz Bluetooth 2.1. Łączność bezprzewodowa działa poprawnie, chociaż podczas testów czasem zdarzało się, że pomimo dobrego sygnału aplikacje wskazywały tryb offline. GPS działa stosunkowo dobrze jednak sporadycznie zdarzają się problemy z łapaniem zasięgu i poprawną lokalizacją.

myPhone Q-Smart Elite 7
Jakość rozmów telefonicznych jest akceptowalna, chociaż podczas połączenia słychać, że głośnik jest gorszy od tych zastosowanych w droższych smartfonach.

Głośnik multimedialny znajduje się na pleckach urządzenia. Jego dźwięk również wskazuje na budżetową półkę, ale podczas grania czy oglądania filmów na YouTube spełnia swoją rolę.

myPhone Q-Smart Elite 4

Podsumowanie

Podsumowując, nie ma co się oszukiwać, myPhone Q-Smart Elite nie zadowoli wymagających klientów. Decydując się na zakup trzeba mieć świadomość, że jest to bardzo tani sprzęt i nie jest w stanie zapewnić pozytywnych doznań z użytkowania.

Obsługa systemu wymaga cierpliwości, łączność Wi-Fi potrafi szwankować, a czas ładowania akumulatora jest zdecydowanie za długi.

Największym atutem Q-Smart Elite jest niska cena. Jeszcze niedawno trudno było kupić sprzęt o podobnych parametrach za mniej niż 400 zł. To doskonała propozycja dla osób o bardzo ograniczonym budżecie. Testowany model z Biedronki jest w stanie zapewnić namiastkę tego, co znamy z droższych smartfonów. Urządzenie w podstawowym zakresie nada się do przeglądania internetu, portali społecznościowych, poradzi sobie z prostymi grami. Bez problemu można też odtwarzać multimedia czy przeglądać zasoby YouTube.

ZaletyWady
Wymienny akumulator Kiepska wydajność
Dwa aparaty Problemy z łącznością
Niska cena Wolne ładowanie
Dual SIM


myPhone Magnus - test 5,5-calowego smartfona z niezłą specyfikacją z BiedronkimyPhone Magnus - test 5,5-calowego smartfona z niezłą specyfikacją z Biedronki

$
0
0
myPhone Magnus TestNiezła specyfikacja, łączność LTE, duży ekran - wszystko to za niewielkie pieniądze. Czy myPhone Magnus z Biedronki to sprzęt godny uwagi?

Smartfony z ekranami o przekątnej 5,5-cala cieszą się coraz większą popularnością. I nie ma w tym nic dziwnego. Taki rozmiar sprawia, że na urządzeniu komfortowo wykonamy sporą ilość czynności, które jeszcze niedawno wymagały uruchomienia komputera. Duży ekran zapewnia dużo wygodniejsze przeglądanie internetu, portali społecznościowych, czytanie dłuższych tekstów czy konsumpcję multimediów.

Producenci elektroniki idąc tym tropem cyklicznie wypuszczają nowe urządzenia w takim rozmiarze, a konsumenci przestali już nawet nazywać je "phabletami", obecnie są to po prostu smartfony, a 5-5-calowy ekran nikogo już nie przeraża.

Polska marka myPhone w końcówce tego roku nie zwalnia i serwuje nam kolejne premiery. Niedawno mieliśmy okazję testować, tani 5-calowy smartfon z Biedronki, a teraz pojawił się model Magnus, również dostępny w popularnym dyskoncie (w sprzedaży od 28 listopada 2016 roku).

Urządzenie charakteryzuje się dużym ekranem, nowoczesnym wyglądem oraz niezłymi parametrami. Cena? To zaledwie 599 zł. Sprawdzamy jak wypada w codziennym użytkowaniu.

myPhone MagnusSpecyfikacja
Procesor i grafika MediaTek MT6753
GPU: ARM Mali-T720
Pamięć RAM 2 GB
Pamięć masowa 16 GB
Karta pamięci gniazdo kart microSD (do 32 GB)
Wyświetlacz 5.5" IPS 2.5D
Rozdzielczość HD (1280x720)
Czujniki czujnik zbliżeniowy, czujnik światła, akcelerometr
Akumulator 2500 mAh Li-ion (wymienialny)
Aparat fotograficzny 13 Mpx, LED, Auto focus
Z przodu: 5 Mpx
System operacyjny Android 6.0 Marshmallow
Transmisja danych GSM/UMTS/LTE
Łączność i lokalizacja Wi-Fi, Bluetooth 4.0, GPS
Złącza microUSB, audio 3,5 mm
Dual SIM Tak
Wymiary (dł./sz./g.) 153.5 x 77.5 x 9.5 mm
Masa 163 g

Wygląd i pierwsze wrażenia

Trzeba przyznać, że w kwestii wyglądu jest nieźle. Otrzymujemy duży ale przyjemnie wyglądający smartfon z wąskimi krawędziami i lekko łukowatymi pleckami. Smaku dodaje nowoczesne szkło pokrywające wyświetlacz wykonane w technologii 2.5D czyli z lekko zaokrąglonymi krawędziami.

Nie wiem jak Wam, ale mi wygląd myPhone Magnus przywodzi na myśl rozwiązania Motoroli. Kształt ramki i plecków ma w sobie coś z modelu Moto X Style.

myPhone Magnus Recenzja 7
Front wypełnia wspomniane już szkło, a pod ekranem znalazło się miejsce na niepodświetlane przyciski dotykowe. Ramki wokół ekranu nie są przesadnie duże więc całość wygląda nowocześnie. Wąskie krawędzie urządzenia wykonano z lakierowanego plastiku, który wygląda całkiem dobrze.

myPhone Magnus Recenzja 8
Na prawej krawędzi tradycyjnie umieszczono przycisk wybudzania oraz regulacji głośności. Ich skok jest poprawny chociaż przy pierwszym kontakcie czuć delikatne luzy. Na dolnej krawędzi znajdziemy jedynie mikrofon, a po przeciwnej stronie umieszczono gniazdo ładowania MicroUSB i gniazdo słuchawkowe miniJack.

myPhone Magnus Recenzja 3
Przejdźmy na tyłu urządzenia, tutaj uwagę przykuwa spory i wystający obiektyw aparatu, pod nim umieszczono diodę doświetlając LED. Na klapce nadrukowano również nazwę modelu oraz logo producenta. Poniżej znajdziemy niewielkie otwory, przez które przechodzi dźwięk z głośnika znajdującego się pod klapką.

myPhone Magnus Recenzja 2
Po zdjęciu plastikowej klapki otrzymamy dostęp do baterii, gniazd SIM oraz gniazda karty pamięci. Warto zauważyć, że akumulator jest wymienialny więc gdy zacznie odmawiać posłuszeństwa nic nie stoi na przeszkodzie aby wymienić go na nowy. Szkoda tylko, że aby włożyć kartę SIM trzeba wyłączyć telefon i wyjąć baterię.

Klapka posiada solidne zaczepy i jest elastyczna więc nie ma problemu z jej zdejmowaniem. Cała konstrukcja sprawia wrażenie solidnej i pomimo zastosowania plastiku smartfon nie wydaj się tandetny.

myPhone Magnus Recenzja 6
Urządzenie jest spore ale cienkie krawędzie sprawiają, że dobrze leży w dłoni. Cześć zadań można wykonywać jedną ręką jednak dłuższe użytkowanie może wymagać zaangażowania obu dłoni.

Ekran

5.5-calowy ekran IPS oferuje rozdzielczość na poziomie 1280x720 pikseli. Przy tym rozmiarze wyświetlacza przydałoby się rozsądne Full HD ale zważywszy na cenę smartfona nie można tego oczekiwać.

myPhone Magnus Recenzja 9
Pomimo rozdzielczości HD elementy interfejsu wyglądają stosunkowo dobrze, dopiero po przyjrzeniu się widać piksele i brak idealnej ostrości. Przy codziennym użytkowaniu, graniu czy oglądaniu filmów nie powinno to jednak przeszkadzać.

Ekran ma całkiem żywe kolory i niezłe kąty widzenia. Tryb obrazu możemy dostosować za pomocą wbudowanego oprogramowania MiraVision. Jasność w pomieszczeniach jest zadowalająca ale na dworze w słoneczne dni nie jest już tak dobrze. Nie wiadomo jakim szkłem pokryty jest wyświetlacz ale ważne, że nie ma nadmiernej tendencji do zbierania odcisków palców. 

Podzespoły i wydajność

Jak na sprzęt za niespełna 600 zł dostajemy całkiem sensowną specyfikację. Urządzenie napędzane jest przez 64-bitowy, 8-rdzeniowy procesor MediaTek MT6753 (ten sam co w LG K10, TP-LINK Neffos C5 Max, myPhone Luna II, MEIZU M2 NOTE czy UMI Touch), układ graficzny Mali-T720 i 2 GB RAM. Wewnątrz wbudowano pamięć 16 GB, po odjęciu danych niezbędnych do funkcjonowania Androida na dane użytkownika zostaje nieco ponad 10 GB. Na szczęście myPhone Magnus posiada slot na kartę MicroSD więc pamięć bez przeszkód można rozbudować.

Zastosowane podzespoły i niska rozdzielczość ekranu sprawiają, że system Android 6.0 działa całkiem sprawnie. W codziennym użytkowaniu trudno wyłapać spadki wydajności czy problemy ze stabilnością oprogramowania. Nawet przy intensywnej wielozadaniowości smartfon działa sprawnie.

myPhone Magnus Screenshot 20161127-184141 myPhone Magnus Screenshot 20161127-185312
Wynik testu Geekbench 4 Wynik testu Antutu

Duży ekran sprawia, że z pewnością wiele osób rozważy zakup tego smartfona jako urządzenia do gier i multimediów. Jak sprawdza się w tej roli? Bez problemu można uruchomić mniej wymagające tytuły ze sklepu Play. Zaawansowane gry takie jak FIFA Mobile czy NFS Most Wanted nie uruchamiają się ekspresowo ale działają płynnie, a jakość grafiki stoi na zadowalającym poziomie. Również w kwestii multimediów nie ma się do czego przyczepić.



Bateria

Pojemność akumulatora nie jest oszałamiająca i wynosi 2500 mAh. Co ważne, baterię można wymienić jeżeli czas jej pracy nie będzie już zadowalający. W codziennym użytkowaniu telefon bez problemu wytrzyma półtora dnia na jednym ładowaniu. Oczywiście czas może się różnić w zależności od tego w jaki sposób użytkujesz smartfona.

Szybkość ładowania akumulatora jest przyzwoita. W godzinę uzyskamy mniej więcej 60%, a do pełnego naładowania trzeba niespełna trzech godzin.

myPhone Magnus Recenzja 5

Oprogramowanie

Niewątpliwą zaletą myPhone Magnus jest oprogramowanie. Na pokładzie znajdziemy Androida 6.0, który nie został zmodyfikowany przy pomocy żadnej nakładki, a to ważne w przypadku tańszych urządzeń, aby zapewnić odpowiednią wydajność.

Nad wyglądem interfejsu nie ma co się rozpisywać, wszystkie elementy wyglądają standardowo, a na ekranie blokady znajdziemy skróty do aparatu i wyszukiwania głosowego. Siatka aplikacji posiada wygodne przewijanie z góry do dołu. Jest też wyszukiwarka aplikacji.

myPhone Magnus Screenshot 20161127-202313 myPhone Magnus Screenshot 20161121-200210
Ekran blokady Siatka aplikacji
myPhone Magnus Screenshot 20161121-200225 myPhone Magnus Screenshot 20161126-231217
Ustawienia systemowe Ekran główny

Na pasku powiadomień znajdziemy standardowe skróty do często używanych funkcji, niestety zabrakło możliwości ich konfiguracji. Z zaimplementowanych przez producenta dodatków warto wymienić gesty. Tzw. "Gesty ruchu" pozwalają na przewijanie zdjęć czy ekranów głównych poprzez machnięcie ręką w górnej części ekranu i faktycznie funkcja ta działa dość dobrze. Są też "Gesty wybudzania", podwójne kliknięcie wybudza ekran, narysowanie "C" na ekranie uruchamia aparat, itp.

myPhone Magnus Screenshot 20161127-204456 myPhone Magnus Screenshot 20161127-204448
Gesty wybudzania Gesty ruchu
myPhone Magnus Screenshot 20161121-200354 myPhone Magnus Screenshot 20161127-102129
Wielozadaniowość Pasek powiadomień

Telefon po pierwszym uruchomieniu oprócz aplikacji od Google takich jak Gmail, Dysk, YouTube czy Chrome posiada również dodatkowe pozycje zaimplementowane przez producenta. Wśród nich znajdziemy Ceneo, Domodi, Envelo, Homebook, KropkaTV, NaviExpert czy Listonic.

Aparat

myPhone Magnus daje nam do dyspozycji aparat główny o rozdzielczości 13 MPx z przysłoną f2.2 i diodą doświetlającą LED. Na froncie zamontowano dodatkową kamerę 5 MPx do autoportretów czy wideorozmów.

Aplikacja aparatu wygląda jak rodem z Androida 4.4 i szkoda, że producent nie pokusił się o odświeżenie jej interfejsu.

myPhone Magnus Recenzja 10
W ustawieniach aparatu możemy dostosować ekspozycję, czułość ISO, zmienić tryb scenerii czy dostosować balans bieli. Jest też tryb panoramy, HDR czy wykonanie ujęcia po wykonaniu odpowiedniego gestu.

Jak wypada jakość zdjęć? Zdecydowanie przeciętnie ale niczego więcej nie spodziewałem się po telefonie za 600 zł. Autofocus działa poprawnie ale kolory są wyprane, niebo przepalone, a na zdjęciach brakuje szczegółowości. Poniżej znajdziecie przykładowe zdjęcia wykonane za pomocą myPhone Magnus (miniaturki wyglądają nieźle, gorzej jest po powiększeniu do oryginalnej rozdzielczości).

IMG 20161127 144359 mini IMG 20161127 144419 mini
IMG 20161127 144429 mini IMG 20161127 144444 mini
IMG 20161127 144505 mini IMG 20161127 144658 mini
IMG 20161127 144810 mini IMG 20161127 145058 mini
IMG 20161127 200122 mini IMG 20161127 200135 mini
IMG 20161127 145408 mini IMG 20161127 144949 mini

Łączność i multimedia

W zakresie łączności nie jest źle. Dostajemy LTE, jest też Wi-Fi (niestety tylko w paśmie 2.4 GHz), Bluetooth 4.0 czy GPS. Zasięg sieci komórkowej nie sprawia problemu, również łączność bezprzewodowa działa poprawnie. Nieco gorzej jest z modułem GPS. Podczas używania potrafił gubić zasięg, np. w lesie podczas biegania.

myPhone Magnus Recenzja 11
Jakość rozmów telefonicznych
jest akceptowalna, chociaż głośność mogłaby być lepsza.

Głośnik multimedialny znajduje się na pleckach urządzenia, a jego umiejscowienie sprawia wpływa na wygodę podczas odtwarzania multimediów. Nie można narzekać na jego głośność ale jakość jest co najwyżej przeciętna. Warto również wspomnieć, że na pokładzie znajduje się radio FM.

Podsumowanie

Podsumowując, myPhone Magnus to ciekawe urządzenie w przystępnej cenie. Duży ekran o niezłej jakości z pewnością zachęci fanów gier i multimediów. Na smartfonie bez przeszkód można grać, oglądać filmy czy wygodnie przeglądać internet przez sieć LTE.

Chociaż cała obudowa wykonana została z plastiku, jej jakość nie jest tragiczna. Do dyspozycji otrzymujemy również wymienialny akumulator, rozszerzalną pamięć czy tryb DualSIM. Nie bez znaczenia jest również oprogramowanie. Niemal czysty Android działa bardzo płynnie i stabilnie i to chyba ten element jest największą zaletą testowanego modelu.

Oczywiście przyczepić można się do kiepskiego modułu GSM, niskiej rozdzielczości ekranu czy przeciętnego głośnika. Te niedogodności rekompensuje jednak niska cena. Jak na 600 zł smartfon oferuje i tak wiele i z czystym sumieniem możemy go polecić. Sprzęt dostępny jest do kupienia w sieci sklepów Biedronka od 28 listopada 2016 roku.

Jakie urządzenia z dużym ekranem możemy kupić w podobnym przedziale cenowym? Zbliżone parametry ale zdecydowanie większą baterię (4150 mAh) i 3 GB RAM oferuje Cubot Dinosaur. Kolejną propozycją z dużym ekranem HD i Androidem 6.0 jest ALLVIEW P8 eMagic LTE. Za około 600 zł na Polskim rynku można również kupić LG K10 z 5.3-calowym ekranem, modułem NFC ale tylko 1,5 GB pamięci RAM na pokładzie.

ZaletyWady
Duży ekran Problemy z GPS
Wymienny akumulator Rozdzielczość HD
Szybki Android 6.0
Dual SIM
Atrakcyjna cena


Wondershare TunesGo - recenzja programu do zarządzania smartfonemWondershare TunesGo - recenzja programu do zarządzania smartfonem

$
0
0
wondershare tunesgo
Wygodny transfer danych i wykonywanie kopii zapasowej.

Zarządzanie plikami multimedialnymi na smartfonie i ewentualna migracja na nowe urządzenie nie są czynnościami, które wykonujemy z przyjemnością. Właśnie dlatego część producentów oferuje narzędzia ułatwiające cały proces. Jednym z nich jest TunesGo od firmy Wondershare. Sprawdzamy, czy warto się nim zainteresować.

Obsługa, interfejs

Osoby korzystające z kilku urządzeń jednocześnie z pewnością wiedzą, jak łatwo stworzyć chaos w plikach multimedialnych. Kopiowanie muzyki czy też zdjęć ze smartfona na komputer czy na odwrót może być uciążliwe.

Testowany przez nas TunesGo robi to za nas. Wystarczy podłączyć smartfon do komputera z zainstalowanym programem, a następnie wskazać pliki, które mają zostać skopiowane na dysk.

Obsługa programu nie należy do najtrudniejszych. Na samym początku trzeba uaktywnić debugowanie USB w naszym smartfonie z Androidem. Na szczęście w głównym oknie dowiemy się, jak to zrobić z podziałem na poszczególne wersje systemu od Google.

wondershare tunesgoWondershare TunesGo

Po sparowaniu urządzenia otrzymujemy dostęp do wszystkich plików znajdujących się na naszym smartfonie. Możemy w prosty sposób przeszukiwać muzykę, tworzyć playlisty, zarządzać kolekcją zdjęć czy przeglądać kontakty.

Obsługa programu nie nastręcza zbyt wielu problemów. Menu jest przejrzyste, a dostęp do poszczególnych funkcji prosty. Niestety TunesGo nie jest dostępne w języku polskim. Do obsługi wymagana jest zatem podstawowa znajomość angielskiego.

Funkcje i możliwości

TunesGo oferuje szereg przydatnych funkcji. Zarządzać można muzyką, galerią zdjęć i filmów, kontaktami czy SMS-ami. Te ostatnie można ponadto wysyłać bezpośrednio z komputera.

Każdy z tych elementów można skopiować na dysk twardy komputera, tworząc tym samym kopię zapasową, np. historii SMS. Nic nie stoi również na przeszkodzie, by podłączyć drugi smartfon i skopiować na niego interesujące nas treści. To opcja przydatna w przypadku migracji na nowy telefon. Dzięki temu zabierzemy ze sobą wszystkie zdjęcia, kontakty czy pliki muzyczne, wraz z utworzonymi playlistami.

Warto zaznaczyć, że treści można kopiować nie tylko na inne urządzenie z Androidem, ale również do iPhone’a czy biblioteki iTunes.

wondershare tunesgoWondershare TunesGo

Podczas transferu danych TunesGo oferuje możliwość kasowania duplikatów kontaktów i plików muzycznych. Jest też funkcja automatycznej naprawy tagów ID3.

TunesGo pozwala zarządzać pamięcią i zainstalowanymi aplikacjami. Usuwanie zbędnych pozycji z poziomu komputera jest wygodniejsze chociażby ze względu na fakt otrzymania zwięzłej listy aplikacji. Możliwe jest m.in. sortowanie ze względu na ilość zajmowanego miejsca, co może być pomocne w przypadku szukania dodatkowej przestrzeni na pliki.

TunesGo umożliwia też usunięcie aplikacji systemowych. W takim przypadku należy jednak przeprowadzić root posiadanego urządzenia. Oprogramowanie od Wondershare posiada dedykowany temu moduł.

wondershare tunesgoWondershare TunesGo

Program sam rozpoznaje podłączony model urządzenia i umożliwia szybkie zrootowanie, by otrzymać dostęp do zaawansowanych opcji systemu.

Niektórzy ucieszą się również z wbudowanego modułu do tworzenia GIF-ów z posiadanych zdjęć.

Podsumowanie

Wondershare TunesGo to ciekawe narzędzie do zarządzania naszym urządzeniem mobilnym. Dzięki niemu w prosty i szybki sposób przeniesiemy interesujące nas pliki do komputera, a nawet innego smartfona. To także możliwość wykonania kopii zapasowej, a nawet roota. Aplikacja jawi się jako dobra alternatywa dla iTunes.

Obsługa programu nie nastręcza trudności, pod warunkiem, że znamy podstawy języka angielskiego. Producent oferuje darmową wersję próbną o ograniczonych możliwościach, by przetestować program przed ewentualnym podjęciem decyzji o zakupie licencji. Koszt rocznej licencji wynosi 49,95 dolarów, natomiast dożywotniej 59,95 dolarów.

ZaletyWady
Przejrzysty interfejs Brak języka polskiego
Sprawne działanie
Duża ilość funkcji

Test mobilnego hotspotu NETGEAR AirCard 810Test mobilnego hotspotu NETGEAR AirCard 810

$
0
0
NETGEAR AirCard 810Niewielkie rozmiary, kolorowy wyświetlacz, wsparcie dla LTE - zapowiada się naprawdę nieźle.

Dla wielu użytkowników stacjonarne łącza internetowe są już przeżytkiem. I nic dziwnego. Zasięg i przepustowość LTE w wielu lokalizacjach jest na tyle dobry, że z powodzeniem zastępuje łącza kablowe.

Aby cieszyć się dostępem do sieci na wielu urządzeniach niezbędny jest odpowiedni sprzęt. Na rynku dostępne są routery wspierające LTE, wystarczy włożyć kartę SIM, a połączenie będzie dostępne dla wszystkich urządzeń w domu.

Alternatywą dla routerów stacjonarnych dla osób, które cenią sobie mobilność są przenośne punkty dostępowe. Do tej kategorii urządzeń należy testowany NETGEAR AirCard 810. Sprawdzamy jak sprawuje się w domowych warunkach oraz w podróży.

Specyfikacja techniczna urządzenia potwierdza, że mamy do czynienia ze sprzętem z wyższej półki. Poniżej znajdziecie szczegóły.

NETGEAR AirCard 810Specyfikacja
Technologia sieci 4G LTE cat. 11 z 3-pasmową agregacją częstotliwości 4G LTE
DC-HSPA+, HSPA+, HSPA, 3G
Funkcje WiFi 802.11ac/b/g/n, dwa pasma WiFi 2,4 GHz lub 5,0 GHz
Typ karty SIM Micro SIM (3FF)
Czas pracy akumulatora do 11 godzin
Czas czuwania do 260 godzin
Wyświetlacz ekran dotykowy 2,4 cala
Wymiary 112 × 69 × 15,5 mm
Akumulator litowo-jonowy (2 930 mAh)
Waga 132 g
Obsługiwane pasma sieci 4G LTE FDD 800/900/1800/2100/2600 MHz
4G LTE TDD 2300/2600/2600 MHz
3G 850/900/1900/2100 MHz

Wygląd i pierwsze wrażenia

NETGEAR AirCard 810 to urządzenie mobilne, co potwierdzają jego kompaktowe wymiary. Jest zdecydowanie mniejszy od domowych routerów i bez problemu zmieści się w kieszeni, plecaku czy w schowku w samochodzie.

Obudowę wykonano z wysokiej jakości plastiku, a na froncie znajdziemy elegancką taflę szkła, pod którą kryje się 2,44-calowy dotykowy wyświetlacz. Tylna klapka, po której zdjęciu dostaniemy się do baterii, posiada matowe wykończenie wykonane z przyjemnego i miękkiego tworzywa.

NETGEAR AirCard 810 1
Na górnej krawędzi umieszczono przycisk odpowiedzialny za włączanie i wybudzanie urządzenia. Po przeciwnej stronie znajdziemy dwa wejścia na zewnętrzne anteny oraz złącze ładowania. Warto zwrócić uwagę, że mocowania na anteny osłonięte są przesuwną klapką więc nie ma obawy, że w tym miejscu będą zbierały się zabrudzenia.

NETGEAR AirCard 810 6
W zasadzie nie można mieć żadnych zastrzeżeń do jakości wykonania NETGEAR AirCard 810. Wygląda estetycznie, a kolorowy wyświetlacz nadaje nowoczesności.

NETGEAR AirCard 810 4

Właściwości

Mobilny punkt dostępowy NETGEAR AirCard 810 obsługuje łączność 4G LTE kategorii 11 oraz wszystkie najważniejsze w Polsce pasma. Pod względem łączności router jest doskonale wyposażony i sprawdzi się nie tylko w Polsce, ale i we wszystkich europejskich krajach. Istotne jest również wsparcie dla pasma LTE FDD 800, które zapewni lepszy zasięg na mniej zurbanizowanych obszarach.

Producent postarał się o szybką łączność WiFi, która pracuje w standardzie 802.11ac, więc zapewnia odpowiednią wydajność podczas przesyłania strumieniowego mediów i transferu danych.

NETGEAR AirCard 810 7
NETGEAR AirCard 810 może działać w trybie modemu USB, gdy nie chcemy korzystać z Wi-Fi. Kolejną ciekawą funkcją jest Jump Boost, która umożliwia ładowanie smartfonów lub innych małych urządzeń przenośnych. W zestawie jest odpowiednia przejściówka, do której podłączymy dowolny przewód USB ładujący zewnętrzne urządzenie.

Świetnym dodatkiem ułatwiającym korzystanie z routera jest kolorowy i dotykowy ekran LCD. Aby zmienić ustawienia czy sprawdzić aktualne zużycie danych, nie trzeba otwierać okna przeglądarki i logować się do panelu administracyjnego. Wszystko podane jest na ekranie w bardzo przystępny sposób.

NETGEAR AirCard 810 8
Na ekranie znajdziemy informację na temat stanu naładowania akumulatora i zasięgu sieci. To oczywiście nie wszystko. Producent nie zapomniał o obsłudze SMS-ów, więc nic nie stoi na przeszkodzie, aby sprawdzić skrzynkę odbiorczą karty znajdującej się wewnątrz routera, można też pisać wiadomości przy użyciu dotykowego ekranu.

Dotykowy ekran sprawuje się znakomicie i pomimo niewielkiej przekątnej, jego obsługa nie przysparza problemów.

Ustawienia i obsługa

NETGEAR AirCard 810 możemy skonfigurować za pomocą opisanego już ekranu LCD. Sama konfiguracja jest niezwykle prosta i ogranicza się do kilku czynności, więc nawet osoba niezorientowana w tematach sieciowych powinna sobie poradzić.

Po włożeniu karty SIM urządzenie gotowe jest do pracy. Podczas testów w przypadku karty z sieci Play oraz Plus nie trzeba było wpisywać danych sieci oraz wprowadzać żadnych dodatkowych ustawień. Po włożeniu karty internet po prostu był dostępny.

Rzeczą, którą warto skonfigurować zgodnie z własnymi preferencjami jest Wi-Fi. Domyślnie nazwa sieci i hasło do niej wyświetlane jest na ekranie. Po wejściu w ustawienia można je zmienić oraz wyłączyć ich widoczność.

Sprzęt wspiera dwa pasma WiFi (2,4 GHz lub 5,0 GHz), a korzystanie z tego drugiego dostępne jest dopiero po włączeniu odpowiedniej funkcji w ustawieniach. Siła zasięgu sieci bezprzewodowej może być regulowana, do dyspozycji mamy trzy wartości od Standard po Long. Wybranej najlepszego zasięgu oczywiście wiąże się z krótszym czasem pracy akumulatora.

NETGEAR AirCard 810 5
Aplikacja NETGEAR AirCard
Zrządzanie mobilnym hotspotem możliwe jest także za pośrednictwem dedykowanej aplikacji NETGEAR AirCard dla Androida, iOS i Windows Mobile. Jej interfejs jest zrozumiały i czytelny, a wszystkie ustawienia dostępne są w języku polskim, pomimo że menu samego AirCard 810 nie zostało spolszczone.

Dzięki aplikacji w przystępny sposób możemy dostosować praktycznie wszystkie parametry urządzenia podobnie jak z poziomu dotykowego ekranu. Na ekranie głównym widzimy nie tylko zasięg czy stan akumulatora, ale i dane na temat zużycia transferu danych w bieżącym okresie rozliczeniowym oraz podczas bieżącej sesji. Możemy też podejrzeć podłączone urządzenia czy przeglądać i wysyłać SMS-y.

Aplikacja NETGEAR AirCard

Wydajność i codzienne użytkowanie

Producent zapewnia, że NETGEAR AirCard 810 bez problemu obsłuży do 15 urządzeń podłączonych przez Wi-Fi. Nie udało mi się wykonać testu przy aż tak dużym obciążeniu, ale po podłączeniu 3 smartfonów, 2 laptopów, telewizora i konsoli łączność działała poprawnie.

Nie można również narzekać na zasięg sieci bezprzewodowej. Router bez problemu jest w stanie pokryć zasięgiem mieszkanie o powierzchni 80m2.

NETGEAR AirCard 810 2
Wbudowany akumulator powinien zapewnić do 11 godzin pracy. Przy aktywnym Wi-Fi w paśmie 2,4 GHz i łączności LTE (pełny zasięg) bez problemu udało mi się zbliżyć do tego wyniku, a router działał prawie 10 godzin. Czas pracy może oczywiście się różnić w zależności od sposobu użytkowania.

Warto wspomnieć, że w ofercie NETGEAR'a dostępne są dodatkowe akcesoria do testowanego urządzenia. Do zastosowań domowych idealnie sprawdzi się stacja ładująca AirCard. Wyposażono ją w zewnętrzne anteny o wysokim zysku 4G/3G, wewnętrzne anteny Wi-Fi, 1 port USB i 5 portów Gigabit Ethernet.

Podsumowanie

Mobilny hotspot NETGEAR AirCard 810 to urządzenie, które z pewnością sprawdzi się zarówno w domu jak i w podróży. Wewnątrz znajdziemy nowoczesne podzespoły, które zapewniają odpowiednią jakość połączenia. Na pochwałę zasługuje szeroki zakres wspieranych częstotliwości sieci LTE oraz dwuzakresowe Wi-Fi pracujące w szybkim standardzie AC.

Nie bez znaczenia jest również prosta obsługa. Routerem możemy sterować za pomocą intuicyjnego wyświetlacza lub przyjaznej aplikacji mobilnej. Podczas testów przekonaliśmy się, że ten niewielki router radzi sobie z obsługą nawet kilku urządzeń jednocześnie co również należy zaliczyć na plus.

NETGEAR AirCard 810 to sprzęt kierowany do wymagających użytkowników. Za wszystkie opisane zalety trzeba niestety sporo zapłacić ale zważywszy na możliwości urządzenia, cena jest uzasadniona. Na polskim rynku dostępny jest model AirCard 810S posiadający modemem z obsługą LTE klasy 9 oraz 11, w momencie publikacji testu trzeba za niego zapłacić około 1000 zł (zobacz oferty w sklepach internetowych). Urządzenie dostępne jest również w abonamencie wraz z internetem w sieci Play.

ZaletyWady
Intuicyjna obsługa Wysoka cena
Wbudowany ekran LCD
Dobra wydajność i zasięg
Obsługa SMS-ów
Kompaktowe wymiary
Wybór Redakcji Instalki.pl - Dobry Produkt Produkt otrzymał wyróżnienie "Dobry Produkt".

HyperX Cloud Stinger - test niedrogich i uniwersalnych słuchawek dla graczyHyperX Cloud Stinger - test niedrogich i uniwersalnych słuchawek dla graczy

$
0
0
HyperX Cloud Stinger 1
Budżetowa propozycja od HyperX.

Należąca do Kingstona marka HyperX zdążyła wyrobić sobie wśród graczy dobrą opinię za sprawą solidnych peryferii gamingowych. Tym razem do oferty producenta trafiły budżetowe słuchawki Cloud Stinger, przeznaczone dla mniej zamożnych, ale niekoniecznie mniej wymagających użytkowników.

Słuchawki mieliśmy już okazję dogłębnie przetestować. Czy za nieco ponad 200 złotych można zakupić sprzęt, który oferuje zadowalającą jakość dźwięku? Sprawdzamy.

HyperX Cloud StingerSpecyfikacja
Przetworniki 50 mm
Częstotliwość przenoszenia 18 Hz - 23000 Hz
Impedancja 30 Ohm
Moc wejściowa nominalna 30 mW, maksymalna 500 mW
Waga 275 g
Długość przewodu 1,3 m + 1,7 m z rozwidleniem
Złącza wtyk 3,5 mm (4 pola) + przedłużacz wtyk 3,5 mm stereo i mikrofonu

Wygląd i pierwsze wrażenia

HyperX Cloud Stinger charakteryzują się dość klasyczną konstrukcją. Większość elementów zostało wykonanych z lekkiego plastiku. Jedynie trzon pałąka stworzono z metalu, by zapewniał odpowiednią wytrzymałość.

Design został utrzymany w czarnym kolorze. Na muszlach możemy znaleźć niewielkie, czerwone logo marki HyperX.

HyperX Cloud Stinger 8
Pałąk jest regulowany w standardowy sposób. Pozwala na dość duży zakres regulacji, tak więc bezproblemowo dostosujemy jego wielkość do naszej głowy.

Muszle zostały wyposażone w obrotowy mechanizm, dzięki czemu można je przekręcić o maksymalnie 90 stopni. Pozwala to na wygodne umiejscowienie słuchawek na szyi w momencie, gdy z nich nie korzystamy. To także dobra okazja do dopasowania do kształtu głowy.

HyperX Cloud Stinger 4
Muszle zostały obite miękką, zapamiętującą kształt gąbką. Podczas użytkowania odnosiłem wrażenie, że mogłoby jej być nieco więcej, choć z drugiej strony ani razu nie odczułem większego dyskomfortu, dlatego też są to wyłącznie moje upodobania.

Sama konstrukcja jest niezwykle lekka, przez co nie męczy głowy i karku. To oczywiście duży plus, choć przez to słuchawki sprawiają wrażenie delikatnych. Nie jestem do końca przekonany co do ich trwałości, choć podczas użytkowania nic się z nimi nie stało.

HyperX Cloud Stinger 2
Na wygodę użytkowania wpływa również obicie pałąka, dzięki czemu górna część czaszki jest skutecznie izolowana od twardego materiału.

Na lewej muszli umieszczono też mikrofon. Choć na pierwszy rzut oka sprawia wrażenie plastikowego, można go dowolnie wyginać. HyperX zastosowało ciekawy mechanizm wyciszania. Wystarczy przekręcić go do pozycji pionowej, by nie rejestrował żadnych dźwięków.

Na prawej muszli znajdziemy suwak do regulacji głośności. Działa on niezależnie od regulacji systemowej. Trzeba się do niego przyzwyczaić, choć jego umiejscowienie szybko wchodzi w nawyk.

Co warto podkreślić, HyperX nie zdecydowało się na zastosowanie podświetlenia. Słuchawki charakteryzują się klasycznym designem, bez zbędnych bajerów.

HyperX Cloud Stinger 5
Cloud Stinger korzysta z klasycznego złącza audio 3,5 mm. A to oznacza, że słuchawki są kompatybilne z większością sprzętów gamingowych. Oprócz PC, podłączymy je również do PlayStation 4, Xbox One, Wii U czy urządzeń mobilnych. Uniwersalność zdecydowanie na plus.

Domyślny kabel mierzy zaledwie 1,3 metra i jest zakończony pojedynczą wtyczką audio 3,5 mm. W zestawie znajdziemy jednak 1,7-metrową przedłużkę z rozwidleniem na słuchawki i mikrofon. Dzięki temu bezproblemowo podłączymy je do komputera.

Konstrukcję HyperX Cloud Stinger należy zaliczyć do udanych. Słuchawki są lekkie, wygodne i nie rzucają się w oczy. Dzięki zastosowaniu klasycznego złącza można je też zabrać w podróż i słuchać muzyki za pomocą smartfona.


Jakość dźwięku i użytkowanie

W Cloud Stinger producentowi udało się zmieścić potężne, 50-milimetrowe przetworniki. Nie silono się na symulowany dźwięk przestrzenny czy inne bajery. To tradycyjny zestaw stereo i tak należy go postrzegać.

Trzeba przyznać, że takie podejście się sprawdza. Słuchawki oferują dźwięk o naprawdę niezłej jakości, utrzymując przy okazji przyzwoity pułap cenowy.

Zestaw przetestowałem w kilku grach z różnych gatunków - Battlefield 1, Tyranny, jak i Shadow Tactics: Blades of the Shogun. Największe wrażenie zrobiła na mnie rozgrywka sieciowa w Battlefielda. Słuchawki idealnie radzą sobie z odwzorowaniem piekła wojny. Odgłosy wystrzałów brzmią realistycznie, a wybuchy potrafią popieścić zmysły. To zasługa dość mocnego basu, który potęguje wrażenia z gry. Także pozycjonowanie wroga wypada całkiem nieźle. Nie miałem problemów z określeniem kierunku, z którego nadchodził przeciwnik.

HyperX Cloud Stinger 10
Nieźle wypadło też Tyranny i Shadow Tactics. Są to tytuły nieco bardziej leniwe i nie wymagają od słuchawek zbyt dużej precyzji. Mimo wszystko grało mi się przyjemnie. Zarówno dialogi, jak i odgłosy walk wypadły bardzo dobrze.

Choć Cloud Stinger to słuchawki gamingowe, dzięki zastosowaniu złącza audio 3,5 mm będą także służyć do słuchania muzyki. Tutaj też nie bardzo jest się do czego przyczepić, choć odsłuch utworów wypada nieco gorzej, niż zabawa z grami.

Ze słuchawek będą zadowoleni miłośnicy mocnych basów. Niskie tony są w Cloud Stinger mocno zauważalne, choć z ręką na sercu mogę powiedzieć, że nie dominują. W moim odczuciu są idealnie wyważone do muzyki elektronicznej.

HyperX Cloud Stinger 6
Średnie i wysokie pasmo także wypada całkiem nieźle, przez co słuchawki z powodzeniem mogą służyć do odtwarzania ulubionej muzyki. Po dłuższym wsłuchaniu się można jednak usłyszeć pewne szumy i brak czystości. Nie przeszkadza to jednak w codziennym użytkowaniu i większość osób nie zwróci na to uwagi.

Słuchawki są głośne. Rzekłbym, że nawet bardzo głośne. Zazwyczaj ograniczałem się do słuchania muzyki na około 20-30% mocy, co w zupełności wystarczało. Przy około 50% nie słychać było żadnych dźwięków z otoczenia.

Na pochwałę zasługuje także brak jakichkolwiek aplikacji towarzyszących. Słuchawki wystarczy podłączyć do gniazda audio, by rozpocząć użytkowanie i cieszyć się dźwiękiem dobrej jakości. Brak tu jakichkolwiek profili dla gier czy zmiany koloru podświetlenia.

HyperX Cloud Stinger 7

Podsumowanie

HyperX udało się stworzyć naprawdę niezłe słuchawki dla graczy, na które nie wydamy fortuny. Sugerowana cena producenta wynosi 249 złotych, choć w sklepach Cloud Stinger znajdziemy już nawet za 200 złotych (zobacz oferty w sklepach internetowych).

W cenie tej otrzymujemy wygodną i lekką konstrukcję, dobrej jakości dźwięk, który pokazuje pazur przede wszystkim w grach oraz uniwersalność. Słuchawki są bowiem kompatybilne z szeroką gamą sprzętów. Nieco wątpliwości może budzić delikatna konstrukcja, która po jakimś czasie energicznego użytkowania może ulec uszkodzeniu.

HyperX Cloud Stinger to jedne z najlepszych słuchawek gamingowych w przedziale cenowym do 200-250 złotych. Osoby szukające przyzwoitego dźwięku za niewielkie pieniądze powinny zainteresować się tą propozycją.

ZaletyWady
Klasyczny design Delikatna konstrukcja
Wysoka jakość dźwięku
Uniwersalność
Stosunek cena/jakość
Wybór Redakcji Instalki.pl - Dobry Produkt Produkt otrzymał wyróżnienie "Dobry Produkt".

Test smartwatcha z Biedronki - HYKKER Chrono 2Test smartwatcha z Biedronki - HYKKER Chrono 2

$
0
0
HYKKER Chrono 2
HYKKER Chrono 2 to kolejny po zeszłorocznym Chrono S79 budżetowy smartwatch polskiej marki.

Urządzenie 15 grudnia trafi do sprzedaży w sieci sklepów Biedronka. Jak na niewygórowaną cenę (około 159 zł), otrzymujemy całkiem spore możliwości z wykonywaniem połączeń telefonicznych na czele. Do tego kolorowy wyświetlacz i nie najgorszy wygląd. Jak sprawdza się w codziennym użytkowaniu? Sprawdźmy.

Chrono 2Specyfikacja
Ekran 1,54” IPS, 240x240 px, kolorowy, dotykowy
Procesor MTK 6260A
Akumulator Wymienny, Li-ion 260 mAh 3,7 V
Mikrofon Tak
Obsługa kart SIM Tak, jedna karta microSIM
Obsługa częstotliwości GSM 2G (GSM/GPRS), 850/900/1800/1900 MHz
Pamięć RAM/ROM 16 MB / 8 MB
Obsługa kart pamięci Tak, karta microSD do 32 GB
Kompatybilność Smartfony i tablety z systemem Android 4.3 lub nowszym
Dodatkowe Bluetooth 3.0, G-Sensor, wibracja, kamera 0,3 Mpx, głośnik 0,5 W
Obudowa Metalowa
Pasek Silikonowy, regulowany, o długości 23 cm
Zasilanie USB, 5 V
Wymiary obudowy 56 x 42 x 11 mm
Waga urządzenia 73 g

Recenzja wideo



Wygląd i pierwsze wrażenia

Chrono 2 posiada klasyczny wygląd i niewiele różni się od standardowych smartwatchy z prostokątnym wyświetlaczem. Koperta została wykonana z ciemnoszarego metalu, a ekran o przekątnej 1,54-cala otaczają spore ramki z czarnym tłem.

Urządzenie obsługuje się przy pomocy interfejsu dotykowego, więc w obudowie nie znajdziemy wielu przycisków. Jedyny, zlokalizowany na prawej krawędzi, służy do wybudzania zegarka. Poniżej zlokalizowano gniazdo microUSB, zabezpieczone zaślepką. Po tej samej stronie jest jeszcze kamerka o rozdzielczości 0,3 Mpx.

HYKKER Chrono 2 8
Na drugiej krawędzi producent ulokował niewielki głośnik oraz mikrofon - obydwa elementy służą do wykonywania rozmów telefonicznych, które smartwatch oferuje.

HYKKER Chrono 2 9
Z tyłu znajdziemy plastikową pokrywę, po zdjęciu której otrzymamy dostęp do baterii oraz slotów na kartę SIM oraz MicroSD. Niestety klapka nie posiada żadnych gumowych uszczelek, co tylko potwierdza brak odporności urządzenia na wodę i zachlapania.

HYKKER Chrono 2 7
Pasek o długości około 23 cm wykonano z miękkiego tworzywa. Niestety nie ma możliwości jego wymiany, więc jesteśmy zdani na to, co daje nam producent.

HYKKER Chrono 2 3
Trzeba przyznać, że produkt marki HYKKER od strony wizualnej wygląda nieźle. Elementy zegarka są poprawnie spasowane, a w egzemplarzu, który dostaliśmy do testów, nie widać żadnych niedoróbek.

HYKKER Chrono 2 10
 

Wygoda użytkowania

Zegarek nie jest mały. Jego wymiary to 56 x 42 x 11 mm więc osoby o drobnych nadgarstkach mogą czuć się niekomfortowo. Należy do tego dodać sporą masę, która wynosi aż 73 gramy.

Pierwsze godziny z Chrono 2 nie należały do przyjemnych. Jednak po jakimś czasie skóra przyzwyczaiła się do silikonowego paska i zegarek przestał przeszkadzać. Oczywiście jest to kwestia indywidualna i nie każdemu spora waga i szeroki pasek muszą pasować. Warto dodać, że pasek ma spory zakres regulacji, więc nie powinno być problemu z dopasowaniem go pod siebie.

HYKKER Chrono 2 2

Parametry i możliwości

Chrono 2 napędzany jest przez procesor MTK 6260A, wewnątrz znajdziemy 16 MB pamięci RAM i 8 MB pamięci masowej, którą można rozszerzyć za pomocą karty microSD do 32 GB. Jest też wsparcie dla sieci 2G (GSM/GPRS), łączność Bluetooth 3.0 oraz żyroskop.

Na interakcję z interfejsem odpowiada dotykowy, 1,54-calowy ekran IPS o rozdzielczości 240x240 px. Za zasilanie odpowiada bateria o pojemności 260 mAh.

Parametry może nie są powalające, ale trzeba przyznać, że zarówno ekran jak i interfejs wyglądają przyjemnie. Wyświetlacz oferuje ładne kolory, nie można też narzekać na jego jasność.

HYKKER Chrono 2 6
Elementy interfejsu są małe, ale ekran dotykowy jest dość dokładny, więc nie ma problemu z wybraniem pożądanej funkcji. Co ważne, system działa płynnie. Jest to miłe zaskoczenie w tak tanim urządzeniu.



System operacyjny

Po uruchomieniu widzimy ekran startowy z godziną i skrótami do połączeń oraz wiadomości. Są też tarcze do wyboru, dwie klasyczne i jedna cyfrowa. Niestety zegarek nie wyświetla godziny na wygaszonym ekranie, więc aby sprawdzić czas, trzeba nacisnąć przycisk znajdujący się na prawej krawędzi.

Menu obsługujemy przesuwając palcem w prawo lub lewo. Skróty do powiadomień i ustawień znajdziemy, zsuwając pasek z górnej części ekranu. Działa to podobnie, jak w smartfonach.

HYKKER Chrono 2 4
System operacyjny oferuje aplikacje niezbędne do obsługi połączeń telefonicznych i wiadomości. Otrzymujemy zatem kontakty, SMS-y, historię połączeń czy profile.

Na pokładzie znalazł się również prosty kalendarz, kalkulator, menadżer plików, alarm, czytnik kodów QR, dyktafon czy odtwarzacz muzyki i wideo.

Są też podstawowe aplikacje związane z aktywnością fizyczną, ale nie należy spodziewać się po nich zbyt wiele. Krokomierz działa tylko wtedy gdy go aktywujemy, więc nie ma możliwości ciągłego śledzenia. Jest też tryb siedzenia - aplikacja przypomina nam o konieczności ruchu co określony czas. Z kolei monitor snu, jak sama nazwa wskazuje, zbada jakość snu. Tutaj również brak jest automatyzacji, więc za każdym razem trzeba uruchomić aplikację ręcznie.

HYKKER Chrono 2 5

Łączność i powiadomienia

Smartwatch można sparować ze smartfonem z systemem Android 4.3 lub nowszym. Do przekazywania powiadomień z urządzenia mobilnego niezbędna jest specjalna aplikacja. Aby ją ściągnąć, należy posłużyć się kodem QR znajdującym się na opakowaniu.

Okazuje się, że aplikacja nie pobiera się ze sklepu Play, a bezpośrednio z serwera producenta, więc aby ją zainstalować, trzeba zezwolić na instalację plików z nieznanych źródeł. Podczas testów mieliśmy spore problemy z jej funkcjonowaniem. Na smartfonach Asus ZenFone 3 i Xiaomi Mi5S wyłączała się zaraz po uruchomieniu. Dopiero przesiadka na Hammer AXE PRO sprawiała, że udało się ją skonfigurować. Być może producent poprawi coś w tej kwestii, ale w tym momencie trzeba liczyć się z ewentualnymi problemami.

Po przyznaniu wszystkich uprawnień zegarek będzie wyświetlał powiadomienia z aplikacji zainstalowanych w smartfonie. Serwowane są one w okrojonej formie, więc należy zapomnieć o głębszej integracji, jak np. odpisywanie na SMS-y z telefonu. Po połączeniu ze smartfonem zegarek może służyć również do zdalnego uruchamiania aparatu.

Ciekawą funkcją jest obsługa sieci 2G. Dzięki temu otrzymujemy dostęp do połączeń telefonicznych i SMS-ów. Funkcja ta działa całkiem dobrze, pytanie tylko kto będzie rozmawiał w trybie głośnomówiącym przez zegarek w miejscu publicznym?

HYKKER Chrono 2 13

Prawie jak zegarek Bonda

HYKKER Chrono 2 posiada wbudowaną kamerkę, więc możemy poczuć się jak bohater filmów z Jamesem Bondem. A tak serio, jest to świetny dodatek, który z pewnością zrobi wrażenie na znajomych.

Możliwości aparatu nie są imponujące, bowiem jego rozdzielczość to zaledwie 0,3 MPx, jednak wykonywanie zdjęć czy kręcenie filmów zegarkiem sprawia niezłą frajdę.

Bateria

Czas pracy na baterii jest zadowalający. Przy mało intensywnym korzystaniu z urządzenia można spokojnie uzyskać 3-4 dni na jednym ładowaniu. Przy większym obciążeniu i dużej ilości powiadomień skraca się do 2 dni.

Ładowanie odbywa się za pomocą dołączonego kabla microUSB. I tutaj ważna uwaga - zegarka nie naładujecie przy pomocy innego przewodu, bowiem gniazdo ładowania ukryte jest dość głęboko i wtyczka jest nieco dłuższa od standardowej.

HYKKER Chrono 2 11

Podsumowanie

Trzeba mieć świadomość, że HYKKER Chrono 2 jest urządzeniem budżetowym, ale jak na tak niską cenę otrzymujemy i tak spore możliwości.

Zegarek pozwala na korzystanie z sieci komórkowej. Ma ładny wyświetlacz i nie wygląda tandetnie. Bateria trzyma znośnie, a wbudowana kamerka to nie lada gratka dla gadżeciarzy.

Na minus trzeba zaliczyć problemy z aplikacją do synchronizacji danych, okrojone powiadomienia, ubogie aplikacje do śledzenia aktywności czy brak odporności na wodę.

Chrono 2 jest idealnym gadżetem dla osób o ograniczonym budżecie, które koniecznie zamiast zegarka chcą nosić inteligentne urządzenie. Sprzęt trafi do sprzedaży 15 grudnia i będzie dostępny w sieci sklepów Biedronka w cenie 159 zł.

ZaletyWady
Kolorowy ekran  Kiepskie funkcje fitness
Szybki interfejs Problemy z aplikacją
Obsługa sieci GSM Brak wodoszczelności
Slot na MicroSD
Atrakcyjna cena

Cooler Master MasterKeys Pro M - test mechanicznej klawiatury dla graczyCooler Master MasterKeys Pro M - test mechanicznej klawiatury dla graczy

$
0
0
Cooler Master Masterkeys Pro MKompaktowa propozycja dla wymagających użytkowników.

Firma Cooler Master jest kojarzona przede wszystkim z produkcją podzespołów komputerowych. W jej ofercie znajdziemy także peryferia tworzone z myślą o graczach, a wśród nich klawiatury mechaniczne. Jedną z najnowszych propozycji z tej dziedziny jest Masterkeys Pro M. Czy jest to produkt godny polecenia? Sprawdzamy.

Cooler Master Masterkeys Pro M WhiteSpecyfikacja
Rodzaj Mechaniczna
Przełączniki Cherry MX Brown
Kolor Czarny
Podświetlenie Białe
Częstotliwość próbkowania 1000 Hz
Czas reakcji 1 ms
Wymiary 38.01 x 14.38 x 4.24 cm
Pamięć wewnętrzna 512 KB
Kabel Odłączany; 1,5 metra
Waga (bez kabla) 1025 g

Wygląd i pierwsze wrażenia

Cooler Master Masterkeys Pro M to z jednej strony masywna, a z drugiej kompaktowa konstrukcja. Producent nie oszczędzał na zastosowanych materiałach, przez co z ręką na sercu można stwierdzić, że urządzenie wytrzyma długi czas użytkowania.

Dlaczego kompaktowa? Nie zastosowano tu tradycyjnego układu klawiszy. Postanowiono całkowicie zrezygnować ze strzałek kierunkowych i zintegrować je z sekcją numeryczną. To ciekawe rozwiązanie, pozwalające oszczędzić sporo miejsca, jednak w praktyce okazuje się średnio wygodne.

Cooler Master Masterkeys Pro M 4
Jestem bowiem osobą, która często korzysta ze strzałek, jak również z klawiatury numerycznej, ot chociażby do przeglądania stron internetowych i wpisywania danych. W takim przypadku co chwilę musiałem włączać lub wyłączać panel numeryczny za pomocą przycisku NumLock. W przeciwnym razie albo nie działały strzałki, albo też klawisze numeryczne.

Cooler Master Masterkeys Pro M 3
Nie rozumiem też zastosowania przycisku dwóch zer. Wprowadza tylko niepotrzebne zamieszanie i nie sądzę, by ktoś szczególnie z tego korzystał. Być może to przydatne dla księgowych, ale w końcu mamy do czynienia z klawiaturą gamingową.

Osoby, które podobnie jak ja, nie przepadają za połączeniem strzałek z sekcją numeryczną, mogą wybrać wersję L, która oferuje bardziej standardowe rozłożenie klawiszy. Jest niestety nieco droższa.

Wbrew ostatniej modzie Cooler Master postanowił całkowicie zabudować klawisze, jak w tradycyjnej klawiaturze. Obudowa jest gruba i masywna. Na pochwałę zasługuje odpowiednie wyważenie. Podczas korzystania z klawiatury stoi ona w miejscu i nie drgnie nawet o milimetr. Wszystkie elementy są odpowiednio spasowane i nie irytują podczas użytkowania.

Cooler Master Masterkeys Pro M 2
Skok klawiszy jest dość duży, ale to cecha charakterystyczna praktycznie wszystkich „mechaników”. Z klawiatury korzysta się naprawdę przyjemnie, co jest też zasługą zastosowanych przełączników, ale o tym później.

W dzisiejszych czasach nie mogło się też obyć bez odpowiedniego oświetlenia. Muszę jednak przyznać, że zastosowane w Cooler Master Masterkeys Pro M podświetlenie to jedno z ładniejszych, jakie widziałem. Producent postawił wyłącznie na kolor biały i wygląda to świetnie.

Cooler Master Masterkeys Pro M 7
Oświetlenie możemy oczywiście modyfikować, redukując jego moc czy wybierając jeden z kilku trybów (np. oddychanie czy padający deszcz). Nic nie stoi również na przeszkodzie, aby w kilka chwil zaprogramować własne podświetlenie, wybierając klawisze, które mają być wyróżnione. Dla osób zainteresowanych tematem dostępne jest również SDK, za pomocą którego można je całkowicie zmodyfikować.

Klawiatura jest podłączana do komputera za pomocą złącza USB. 1,5-metrowy przewód jest wystarczającej długości. Można go odłączyć od strony klawiatury, by ułatwić transport urządzenia.

Cooler Master Masterkeys Pro M 8


Przełączniki i funkcje

Cooler Master Masterkeys Pro M jest dostępny w trzech wersjach, różniących się od siebie zastosowanymi przełącznikami. Mogą być niebieskie, czerwone lub brązowe - oczywiście od Cherry MX. Do naszej redakcji dotarła wersja z przełącznikami brązowymi i to na niej opieramy nasze wrażenia.

Brązowe przełączniki swoją specyfikacją przypominają nieco czerwone, jednak podczas aktywacji można wyczuć lekki opór klawiszy, dzięki czemu mamy informację, w którym dokładnie momencie zaczynają działać. Klawiszom nie towarzyszy jednak charakterystyczne haczenie, jak w przypadku MX Blue, dlatego też nie ma większych problemów podczas intensywnej rozgrywki.

Klawisze działają dość lekko. Nie trzeba używać zbyt wiele siły do aktywacji przełączników, co początkowo może prowadzić do przypadkowych naciśnięć innych przycisków, szczególnie podczas szybkiego wprowadzania tekstu. Do ich charakterystyki można się jednak szybko przyzwyczaić, a sama rozgrywka, jak i pisanie, stanie się po prostu miodne.

Cooler Master Masterkeys Pro M 6
Pod względem generowanego hałasu jest naprawdę nieźle. Klawisze wyraźnie słychać, ale nie ma mocnego kliku, jak w przypadku przełączników niebieskich. Dzięki temu jest szansa, że nie zirytujemy wszystkich domowników intensywną sesją z Battlefieldem.

Z klawiatury korzysta się naprawdę przyjemnie, a wciskanie klawiszy sprawia satysfakcję. Tym bardziej, że producent zdecydował się na zastosowanie dwóch technologii - 6-key oraz N-key rollover. Sprawiają one, że wszystkie polecenia są rejestrowane w odpowiedniej kolejności.

Jeżeli naciskamy jednocześnie nie więcej, jak sześć klawiszy, działa 6-key rollover. W przypadku większej ilości automatycznie przełączamy się na N-key, dzięki czemu wszystkie polecenia nadal są wykonywane. Nasze testy potwierdziły, że rzeczywiście produkt Cooler Master bezproblemowo radzi sobie nawet z kilkunastoma jednocześnie wciśniętymi klawiszami.

Cooler Master Masterkeys Pro M jest najeżony funkcjami dodatkowymi. Oprócz wygodnej obsługi multimediów otrzymujemy między innymi możliwość programowania makr. Cały proces odbywa się bez ingerencji zewnętrznych programów, a ustawienia są zapisywane w pamięci wewnętrznej klawiatury.

Sam proces tworzenia makr nie jest zbyt intuicyjny i potrafi skutecznie zniechęcić. Szczerze mówiąc wolałbym, by całość można było zaprogramować za pomocą dedykowanego oprogramowania, a następnie zapisać w pamięci urządzenia.

Użytkownik może wybierać jeden z czterech dostępnych profili, by szybko przełączać się pomiędzy zapamiętanymi ustawieniami dla poszczególnych gier. Masterkeys Pro M oferuje sporo możliwości, ale trzeba zacisnąć zęby podczas konfiguracji ustawień.

Cooler Master Masterkeys Pro M 1

Podsumowanie

Cooler Master Masterkeys Pro M to solidna klawiatura mechaniczna dla wymagających użytkowników. Produkt oferuje wytrzymałą i stabilną obudowę oraz dobrej jakości przełączniki. Do tego dochodzi gustowne, białe podświetlenie oraz funkcje dodatkowe, z możliwością tworzenia makr na czele.

Klawiatura charakteryzuje się również niewielkimi wymiarami, przez co nie zajmuje zbyt wiele miejsca na biurku. Niestety zostało to okupione złączonym układem klawiszy, bez dedykowanych przycisków kierunkowych. Nie każdemu będzie to pasować.

Cooler Master Masterkeys Pro M można zakupić za około 450 złotych (zobacz oferty w sklepach internetowych). To ciekawa propozycja, jeżeli ktoś szuka kompaktowej, ale jednocześnie dającej spore możliwości klawiatury mechanicznej dla graczy.

ZaletyWady
Solidne wykonanie Brak oddzielnych klawiszy kierunkowych
Podświetlenie Nieintuicyjne programowanie makr
Przełączniki Cherry MX
Funkcje multimedialne i makra
Wybór Redakcji Instalki.pl - Dobry Produkt Produkt otrzymał wyróżnienie "Dobry Produkt".

ASUS ZenFone 3 - TestASUS ZenFone 3 - Test

$
0
0

Test ASUS ZenFone 3

ZenFone 3 to dobrze wyposażony smartfon ze średniej półki cenowej.


ASUS od dłuższego czasu jest obecny na rynku smartfonów, jednak pozycja tajwańskiej firmy nie jest znacząca. Nie zraża to jednak producenta do tworzeniach nowych urządzeń i trzeba przyznać, że z roku na rok są one coraz ciekawsze.

ZenFone 3 to sprzęt, o którym usłyszeliśmy jeszcze w połowie 2016 roku, jednak na polską premierę musieliśmy czekać aż do października. Urządzenie w końcu trafiło do naszej redakcji i dokładnie sprawdziliśmy, jak sprawuje się w codziennym użytkowaniu.

ZenFone 3Specyfikacja
Procesor i grafika Qualcomm Snapdragon 625 2.0 Ghz
GPU: Adreno 506
Pamięć RAM 4GB LPDDR3
Pamięć masowa 64 GB
Karta pamięci microSD do 2 TB
Wyświetlacz 5.2” IPS Full HD, szkło Gorilla Glass 2.5D
Rozdzielczość 1920x1080 px
Czujniki czytnik linii papilarnych, akcelerometr, żyroskop, czujnik światła, kompas, sensor RGB, podczerwień
Akumulator 2650 mAh
Aparat fotograficzny 12,6 MP, f/2,0, laserowy autofocus, optyczna stabilizacja obrazu, dual-LED
Z przodu: 8MP, f/2.0
System operacyjny Android 6.0 z ASUS ZenUI 3.0
Transmisja danych UMTS/WCDMA/TD-SCDMA/LTE/TDD-LTE/FDD-LTE
Łączność i lokalizacja Wi-Fi 802.11 b/g/n/ac, Wi-Fi Direct, Bluetooth 4.2
GPS / A-GPS / GLONASS / BDSS
Złącza USB TYPE-C, audio 3,5 mm
Typ karty SIM 1 x nanoSIM i 1 x microSIM
Dual SIM Dual Standby
Wymiary (dł./sz./g.) 146,87 x 73,98 x 7,69 mm
Masa 144 g

Wygląd i pierwsze wrażenia

Pamiętacie ASUS-a ZenFone 2? Testowaliśmy go w zeszłym roku. Sama konstrukcja i jakość wykonania nie budziła zachwytu. Nowy ZenFone na szczęście nie nawiązuje do swojego poprzednika. Producent poszedł po rozum do głowy i postawił na materiały premium, takie jak szkło czy aluminium.

W ten sposób otrzymaliśmy naprawdę ładne urządzenie, którego design cieszy oko. Sprzęt wygląda niezwykle elegancko, a aluminiowy korpus doskonale łączy się ze szklanymi elementami za sprawą zaokrąglonych krawędzi i technologii 2.5D.

ASUS ZenFone 3 1
Do testów otrzymaliśmy egzemplarz w kolorze białym, ale na polskim rynku dostępny jest również wariant czarny. Obydwa wyglądają bardzo dobrze, chociaż czarny ma większe skłonności do zbierania zabrudzeń.

ASUS często podkreśla, że urządzenia tej marki projektowane są zgodnie z filozofią Zen. W tym wypadku widać to na tylnej obudowie, która wykonana została ze szkła, a pod jego powierzchnią widać koncentryczno-okrągły wzór.

Na froncie znajdziemy 5,2-calowy ekran pokryty szkłem Gorilla Glass (nie wiadomo jakiej generacji), które wykończono w technologii 2.5D. Krawędzie są delikatnie zaokrąglone, co nadaje spójności całej obudowie. Nad ekranem oprócz głośnika do rozmów umieszczono czujnik zbliżeniowy, kamerę 8MP oraz diodę powiadomień LED. Proporcje ekranu do obudowy są na poziomie 77,3%, co jest niezłym wynikiem. Miejsce pod ekranem zajmują przyciski dotykowe. Niestety nie są one podświetlane, więc początkowo można mieć problemy z ich użyciem w ciemności. Po jakimś czasie można jednak przyzwyczaić się do ich rozmieszczenia i nie stanowi to większego problemu. Warto zauważyć, że projektanci umieścili przycisk wielozadaniowości po prawej stronie, a “wstecz” po lewej, czyli inaczej niż w większości smartfonów pracujących pod kontrolą Androida.

ASUS ZenFone 3 5
Klawisze sprzętowe znajdują się na prawej krawędzi, a ich faktura sprawia, że są łatwo wyczuwalne i przyjemne w użyciu. Po przeciwnej stronie znajdziemy wysuwaną tackę na karty SIM oraz kartę MicroSD. Jeżeli chcemy korzystać z trybu Dual SIM (niestety tylko Standby), należy użyć karty Micro SIM i Nano SIM. W przypadku konieczności rozbudowy pamięci urządzenia trzeba liczyć się z tym, że miejsce na Nano SIM będzie zajęte.

Złącze słuchawkowe 3,5mm obsługujące dźwięk w jakości High-Res i odtwarzanie 24-bit/192kHz umieszczono na górnej krawędzi, a złącze USB typu C służące do ładowania i transferu danych po przeciwnej stronie. Tam też znajdziemy zaawansowany głośnik z pięcioma magnesami, metalową cewką drgającą i obszerną komorą dźwiękową.

ASUS ZenFone 3 3
Tył urządzenia pokryto wspomnianą już taflą szkła Gorilla Glass. Górną część zajmuje mocno wystający obiektyw aparatu. Pokryto go szafirowym szkłem, więc ryzyko zarysowania jest dużo mniejsze, niż w przypadku tradycyjnego szkła. Obok aparatu znalazło się również miejsce na laserowy autofocus (element wykonany z czarnego plastiku) oraz podwójną diodę doświetlającą LED.

Nieco niżej znajdziemy prostokątny czytnik linii papilarnych, którego celność nie zawodzi. Jest bardzo dokładny i podczas testów praktycznie nie zdarzało się, aby miał problem z rozpoznaniem odcisku. Czytnik jest aktywny, więc wystarczy przyłożyć palec, aby odblokować urządzenie.

ASUS ZenFone 3 10
5,2-calowy ekran i smukła obudowa sprawiają, że z urządzenia korzysta się niezwykle komfortowo. Pomimo gładkich krawędzi całość dobrze leży w dłoni. Wygodę użytkowania potęguje czytnik linii papilarnych na pleckach ZenFone’a.


Wyświetlacz

ZenFone 3 posiada 5,2-calowy ekran Full HD wykonany w technologii IPS, charakteryzujący się wzorowymi kątami widzenia i bardzo dobrą jasnością na poziomie aż 600 nitów. Wartość ta sprawia, że korzystanie z urządzenia nawet na zewnątrz w mocnym słońcu nie sprawia żadnego dyskomfortu.

ASUS chwali się, że ekran zapewnia 100-procentowe odwzorowanie kolorów palety NTSC. Faktycznie barwy są bardzo dobre i naturalnie odwzorowane, jedyne zastrzeżenia można mieć do czerni, która wpada w szarości.

ASUS ZenFone 3 11
Tryb kolorów ekranu można dodatkowo modyfikować wedle własnych upodobań. Producent przewidział możliwość zmiany temperatury barw. Jest też filtr światła niebieskiego czy tryb niestandardowy, za pomocą którego zmodyfikujemy nasycenie oraz odcienie.

Temperatura kolorów Temperatura kolorów - niestandardowa
Tryb kolorów ekranu Temperatura kolorów

Żywotność akumulatora

Na pokładzie znajdziemy akumulator o pojemności 2650 mAh. Patrząc na "suche" liczby wartość ta nie zrobi na nikim wrażenia, jednak sprzęt pozytywnie zaskakuje.

Podczas testów nie miałem problemu, aby wycisnąć z ZenFone'a 3 nawet 2 dni pracy. Gdy odłączałem telefon od ładowarki o 7 rano, bateria miała jeszcze kilka procent następnego dnia wieczorem. Przy bardziej intensywny użytkowaniu zapas energii kończył się średnio po 1,5 dnia, co i tak jest świetnym wynikiem. Na wielu testowanych urządzeniach przy tym samym schemacie użytkowania udało mi się osiągnąć maksymalnie 1 dzień.

Akumulator nie ma dużej pojemności, ale jak widać nie jest wyznacznik czasu pracy. W tym przypadku dużo ważniejszy jest procesor. Snapdragona 625 wykonano w 14nm procesie technologicznym, a jego zapotrzebowanie na energię nie jest tak duże.

Niestety w zestawie nie znajdziemy szybkiej ładowarki, a przecież urządzenie wspiera standard Qualcomm Quick Charge 3.0, który znacznie skraca czas ładowania akumulatora. W przypadku standardowego adaptera trzeba około dwóch godzin, aby naładować baterię do pełna.

scr bateria scr bateria ekran
Czas pracy na baterii Czas pracy ekranu


Podzespoły i wydajność

Urządzenie napędzane jest przez procesor Qualcomm Snapdragon 625, składający się z ośmiu 64-bitowych rdzeni Cortex-A53 taktowanych zegarem do 2,0 GHz. Za grafikę odpowiada układ Adreno 506, który obsługuje OpenGL ES 3.1. Dokładnie ten sam chipset znajdziemy w testowanym niedawno HUAWEI nova Plus. Snapdragon 625 z pewnością nie należy do najwydajniejszych układów na rynku, ale w połączeniu z 4 GB RAM-u bez zadyszki radzi sobie z obsługą Androida z nakładką ZenUI 3.0.

Jak ZenFone 3 wypada w benchmarkach? W Antutu Benchmark udało się wykręcić 63081 punktów, czyli podobnie jak HUAWEI nova Plus z tym samym procesorem (63666 p.), więcej niż Moto X Play (35190 p.), Moto G4 (44942 p.) czy UMi Super (47259 p.). W teście Geekbench urządzenie miało 825 punktów w trybie Single-Core i 3911 w Multi-Core.

Zenfone 3 Antutu Benchmark Zenfone 3 Geekbench
Wynik Antutu Benchmark Wynik Geekbench

Wyniki wynikami, ale dane z benchmarków nie obrazują tego, czy urządzenie działa płynnie i radzi sobie z wszystkimi zadaniami. ZenFone 3 oferuje doskonałą wydajność, a w codziennym użytkowaniu nie zdarzają się żadne spadki płynności działania interfejsu. Na urządzenie ASUS-a przesiadłem się z Xiaomi Mi5s z topowym procesorem Snapdragon 821 i szczerze mówiąc nie zauważyłem, aby ZenFone 3 działał wolniej. Doskonale radzi sobie z wielozadaniowością, a wszystkie aplikacje uruchamiają się w mgnieniu oka.

Również zaawansowane gry nie robią wrażenia na urządzeniu. Działają płynnie, więc smartfon z pewnością zadowoli miłośników mobilnej rozrywki.

ASUS ZenFone 3 7


Oprogramowanie

ZenFone 3 po wyjęciu z pudełka ma na pokładzie Androida 6.0 z nakładką ZenUI 3.0. Modyfikacja mocno zmienia wygląd systemu i dodaje mnóstwo użytecznych funkcji.

ZenUI na starszych urządzeniach Tajwańczyków nie kojarzy mi się zbyt dobrze. Zawsze uważałem, że jest brzydki, kiepsko zaprojektowany i przeładowany zbędnymi aplikacjami. Na szczęście podobnie jak w kwestii wyglądu i jakości wykonania, również oprogramowanie poczyniło duże postępy.

ASUS ZenFone 3 9
Na ekranie blokady znajduje się widget z zegarem i pogodą, są też modyfikowalne skróty do telefonu, wiadomości, przeglądarki Chrome i aparatu. Po odblokowaniu widzimy klasyczny ekran główny z wyszukiwarką Google i ikonkami aplikacji (część z nich znajduje się w folderach). Główne aplikacje znajdujące się na dole ekranu zostały rozdzielone ikonką składającą się z 6 kropek, po jej naciśnięciu przechodzimy do siatki aplikacji. Przestrzeń ekranowa jest dobrze zagospodarowana, bowiem w urządzeniu zastosowano przyciski dotykowe znajdujące się pod ekranem, więc nie zajmują one zbędnego miejsca.

Ekran blokady Ekran glowny
Ekran blokady Ekran główny

Elementy znajdujące się na ekranie głównym można dostosować do własnych preferencji. Podoba mi się, że ASUS przewidział możliwość zmiany wielkości ikon aplikacji. Szkoda tylko, że nie idzie to w parze z ich ilością. Ponadto możemy skorzystać z funkcji Wyrównanie ikon, zmienić efekt przewijania, a nawet wybrać kolor, rozmiar i styl czcionki. Jeżeli komuś mało, to interfejs urządzenia można zmienić przy pomocy gotowych motywów i paczek ikon.

Ustawienia ekranu głównego Zarządzanie ekranem głównym
Ustawienia ekranu głównego Zarządzanie ekranem głównym

Również siatka aplikacji posiada rozbudowane preferencje. Lista aplikacji może być indywidualne dostosowana, można również ustawić sortowanie według popularnych i pobranych. Za pomocą funkcji Inteligentny folder smartfon sam posegreguje aplikacje w foldery według kategorii. Można również zmienić rozmiar siatki, zablokować wybrane aplikacje kodem PIN lub wzorem (niestety nie można użyć czytnika linii papilarnych), a nawet ukryć wskazane pozycje.

siatka aplikacji siatka ustawienia
Siatka aplikacji Ustawienia siatki aplikacji

Zsuwając pasek powiadomień jednym palcem otrzymamy podgląd ostatnich notyfikacji. Wykonując tę samą czynność dwoma palcami rozwiniemy skróty do często używanych funkcji i aplikacji systemowych. Na liście znalazła się między innymi latarka, kalkulator, Wi-Fi, autoobracanie, dźwięki, tryb nie przeszkadzać, lokalizacja, tryb samolotowy, transmisja danych sieci komórkowej, filtr światła niebieskiego, punkt dostępu, Bluetooth czy obsługa jedną ręką.

Co ważne, szybkie ustawienia można dostosować do własnych preferencji wyłączając niepotrzebne skróty lub zmieniając ich kolejność.

Skróty na pasku powiadomień pasek ustawienia
Skróty na pasku powiadomień Ustawienia skrótów

Widok wielozadaniowości daje standardowy podgląd do aplikacji działających w tle. Na dole znajdują się trzy dodatkowe przyciski. Pierwszy od lewej wyłącza wszystkie aktywne aplikacje, aby zwolnić pamięć RAM. Środkowy pozwala przypiąć wybraną aplikację do ekranu głównego, a jej wyłączenie będzie możliwe dopiero po podaniu wzoru. Ikonka znajdująca się po lewej stronie ekranu to skrót do listy zainstalowanych aplikacji.

W system wbudowano również wyszukiwarkę, która widoczna jest po przesunięciu palem w dół po ekranie głównym. Wyszukiwanie obejmuje wyniki z Google, a także aplikacje i kontakty. Dodatkowo na ekranie widoczne są skróty do często używanych aplikacji i kontaktów oraz popularne zapytania z Google.

wielozadaniowosc wyszukiwarka
Wielozadaniowość Wyszukiwarka

Jednym z ciekawszych dodatków od ASUS-a w testowanym modelu jest aplikacja Menadżer urządzenia. To prawdziwy kombajn do zarządzania smartfonem odpowiedzialny za monitorowanie użycia danych, baterii, powiadomień. Na pokładzie są również funkcje czyszczenia czy przyspieszania urządzenia.

W zakładce Użycie danych sprawdzimy ilość wykorzystanego transferu w sieci komórkowej dla każdej z kart SIM. Można również ustawić limit transmisji oraz ograniczyć użycie dla wybranych aplikacji. Z kolei funkcje odpowiedzialne za oszczędzanie energii pozwalają na wybranie trybu pracy (wydajność, normalny, oszczędzanie, bardzo oszczędny i dostosowany). Jest też możliwość oszczędzania energii według harmonogramu (np. w nocy).

Menadżer urządzenia MU czyszczenie
Menadżer urządzenia Menadżer urządzenia - czyszczenie

Producent nie zapomniał o obsłudze gestów na czytniku linii papilarnych. Dzięki nim można odbierać połączenia (stuknij i przytrzymaj palec), uruchomić aparat (dwukrotnie stuknij) czy zrobić zdjęcie (stuknij gdy aparat jest aktywny). To oczywiście nie wszystko, bowiem system jest bardzo rozbudowany i trudno wymienić tu komplet funkcji.

Na pokładzie zainstalowano sporo dodatkowych aplikacji, których przydatność budzi wątpliwość. W tej kwestii producent powinien zdecydowanie postawić na minimalizm i zrezygnować z tego typu praktyk.

Podsumowując, ZenUI posiada mnóstwo użytecznych funkcji. Interfejs jest nowoczesny i zdecydowanie lepszy, niż w poprzednich urządzeniach tajwańskiego producenta. Nie można narzekać na stabilność i szybkość Androida. Działa wręcz wyśmienicie, nawet po zainstalowaniu kilkudziesięciu aplikacji i przy intensywnym korzystaniu z urządzenia. Jedyne zastrzeżenia można mieć do niektórych elementów interfejsu, które nie zawsze są spójne. Na wybranych ekranach zastosowano nieproporcjonalnie duże czcionki, co nie wygląda zbyt estetycznie.


Aparat

ZenFone 3 wyposażono w 16-megapikselowy sensor Sony IMX298 (ten sam, co w OnePlus 3 i Xiaomi Mi 5). Obiektyw charakteryzuje się przysłoną f/2.0 i rozmiarem pikseli na poziomie 1.12 µm. Posiada 4-osiową optyczną stabilizację obrazu oraz 6-osiową stabilizację cyfrową. Jest też laserowy autofokus, HDR w czasie rzeczywistym i nagrywanie wideo w 4K.

ASUS ZenFone 3 4
Możliwości fotograficzne urządzenia są naprawdę imponujące, ze względu na masę trybów fotografowania i rozbudowany tryb ręczny. Czas naświetlania w trybie manualnym można nastawić nawet na 32 sekundy, a dodatkowo użytkownik dostaje podpowiedź, jakich ustawień użyć, więc nawet laik będzie mógł pobawić się w ręczne ustawienia.

aparat tryby aparat manual
Tryby aparatu Tryb manualny

Przeglądając zdjęcia wykonane za pomocą ZenFone 3 widać, jaki postęp wykonał ASUS w kwestii fotografii. Testowany model zapewnia ostre zdjęcia z naturalnie odwzorowanymi kolorami i dobrą szczegółowością. Nie można narzekać na balans bieli czy poziom szumów. Jest po prostu dobrze!

Poniżej znajdziecie przykładowe zdjęcia, większość z nich wykonano w trybie automatycznym. Oryginalna rozdzielczość dostępna jest po kliknięciu w miniaturkę.

P 20161204 105817 vHDR Auto mini P 20161216 133639 vHDR Auto mini
P 20161216 133713 vHDR Auto mini P 20161216 134402 vHDR Auto mini
P 20161216 134342 vHDR Auto mini P 20161216 134614 vHDR Auto mini

P 20161216 134654 vHDR Auto mini P 20161216 134709 vHDR Auto mini
P 20161216 134836 vHDR Auto mini P 20161216 134933 vHDR Auto mini
P 20161216 135020 vHDR Auto mini P 20161216 222516 vHDR Auto mini

P 20161218 173746 vHDR Auto mini P 20161218 181518 vHDR Auto mini
P 20161221 120429 vHDR Auto mini P 20161221 120541 vHDR Auto mini
P 20161222 131336 DF mini P 20161222 100313 vHDR Auto mini

Urządzenie nagrywa wideo w jakości 2160p (30fps), 1080p (60fps) lub HD i zapisuje do formatu H.264. Kamera dobrze radzi sobie z odwzorowaniem kolorów, nie ma też większych problemów z płynnością materiału. Poniżej znajdziecie przykładowe nagranie w jakości 4K.


Łączność i multimedia

ASUS wspiera najnowsze standardy, takie jak Bluetooth 4.2 czy szybkie Wi-Fi w standardzie AC. Na pokładzie zabrakło za to modułu NFC i ten element może stanowić problem dla wielu użytkowników, szczególnie tych, którzy chcieliby płacić telefonem przez usługę Android Pay. Nie ma też portu podczerwieni, więc należy zapomnieć o sterowaniu domowymi sprzętami. Na pocieszenie dostajemy radio FM.

Podczas testów żaden z modułów łączności, włącznie z GPS, nie zawodził. Zasięg sieci komórkowej czy łączność LTE również była bez zastrzeżeń.

Wbudowany głośnik znajdujący się na dolnej krawędzi urządzenia wyposażono w dedykowany wzmacniacz, a jakość dźwięku jest zadowalająca. Warto również wspomnieć, że edycja Deluxe (niedostępna w Polsce) posiada stereofoniczne głośniki. Szkoda, że zabrakło ich w standardowym wydaniu urządzenia.

ASUS ZenFone 3 8

Podsumowanie

ZenFone 3 to urządzenie pełne zalet, które zdecydowanie możemy polecić. Producent zadbał o przyjemny design, jakość wykonania i dobre podzespoły. Za niewygórowaną cenę otrzymujemy prawie wszystko, co dostępne jest w smartfonach z segmentu premium - świetny ekran, obudowę wykonaną ze szkła i aluminium, niezły aparat i przyzwoity czas pracy na baterii. Oczywiście smartfon nie ma topowego procesora, ale w codziennym użytkowaniu naprawdę nie da się odczuć, że w środku jest tańsza jednostka.

Czegoś zabrakło? Można ponarzekać na brak podświetlanych przycisków, modułu NFC czy wodoodporności. Jest za to aż 4GB RAM, co przekłada się na płynną pracę urządzenia. Nie bez znaczenia jest również cena - telefon w oficjalnej dystrybucji wyceniono na 1599 zł (zobacz oferty w sklepach internetowych). Warto przypomnieć, że HUAWEI nova Plus, którego niedawno testowaliśmy ma dokładnie ten sam procesor, 3 GB RAM i nieco większy wyświetlacz, a w momencie premiery kosztował 1899 zł.

ASUS ZenFone 3 12

 

ZaletyWady
Świetny design Brak NFC
Jasny wyświetlacz Niepodświetlane przyciski
Wysoka wydajność Brak wodoodporności
Żywotność akumulatora
Rozbudowany aparat
64 GB pamięci z możliwością rozbudowy
Sensowna cena
Wybór Redakcji Instalki.pl - Dobry Produkt Produkt otrzymał wyróżnienie "Dobry Produkt".

Hykker Fantasy - test bezprzewodowego głośnika z BiedronkiHykker Fantasy - test bezprzewodowego głośnika z Biedronki

$
0
0

Hykker Fantasy

Z czterokolorowym podświetleniem LED.

Hykker Fantasy to kolejna propozycja polskiej marki, która trafiła do sprzedaży w Biedronce. Tym razem mamy do czynienia z bezprzewodowym głośnikiem LED, który oprócz muzyki oferuje także odpowiednie efekty świetlne. Sprawdzamy, jak wypada podczas normalnego użytkowania.

Hykker FantasySpecyfikacja
Pasmo przenoszenia 250 Hz - 13 kHz
Sterowanie Przyciski na obudowie
Połączenie bezprzewodowe Bluetooth do 15 m
Połączenie przewodowe Wejście AUX (microUSB - minijack 3,5 mm)
Dodatkowe Podświetlenie diodowe 4-kolorowe
Waga 185 g (z przewodem)
Wymiary 152 x 63 x 63 mm

Wygląd i pierwsze wrażenia

Hykker Fantasy to sprzęt wyceniony na 39,99 zł. Miałem to na uwadze już podczas otwierania pudełka. Tym bardziej byłem zdziwiony niezłym wykonaniem. Urządzenie zostało stworzone z lekko ogumowanego plastiku i waży zaledwie 180 gram, więc bez problemu można je ze sobą zabrać dosłownie wszędzie.

Hykker Fantasy 1
Głośnik posiada walcowaty kształt. Przednia część, z której wydobywa się dźwięk, została dodatkowo zabezpieczona metalową siatką. Spasowanie elementów nie pozostawia wiele do życzenia.

Do naszej redakcji dotarł model w kolorze czarnym, jednak w Biedronce znajdziemy także wersję białą, czerwoną, żółtą oraz turkusową. Wszystkie przyciski służące do obsługi urządzenia znalazły się na froncie. Jest to odpowiednio przewijanie utworów do przodu i tyłu (a także zwiększanie i zmniejszanie głośności po dłuższym przytrzymaniu), zmiana trybu podświetlenia oraz przycisk odpowiedzialny za start, pauzę lub odbieranie połączeń telefonicznych.

Hykker Fantasy 2
Konstrukcja głośnika została zaprojektowana w taki sposób, że można go zawiesić na haku za tylną część. Przydaje się to np. w łazience.

Użytkowanie

Przed użytkowaniem głośnik należy włączyć za pomocą przełącznika zlokalizowanego pod spodem. Sprzęt nie wyłącza się zatem sam po dłuższej nieaktywności, co należy zaliczyć na minus.

Samo parowanie odbywa się bardzo szybko. W zaledwie kilka sekund po włączeniu urządzenie jest już gotowe do odtwarzania muzyki. Także na zasięg nie można za bardzo narzekać. Producent podaje, że głośnik działa na przestrzeni 15 metrów. W moim przypadku nie było problemu z działaniem w całym mieszkaniu. Poruszałem się po nim z telefonem w ręku, podczas gdy Hykker Fantasy stał w jednym miejscu. Ani razu nie odnotowałem nawet najmniejszego zakłócenia sygnału.

Hykker Fantasy 4
Źródłem muzyki może być jakiekolwiek urządzenie z modułem Bluetooth. Jest też wejście AUX, jednak w tym przypadku należy skorzystać z przejściówki z microUSB na minijack 3,5mm.

Ciekawą i przede wszystkim efektowną funkcją jest podświetlenie LED. Głośnik emituje cztery kolory - zielony, biały, czerwony oraz fioletowy. Mogą one grać w rytm muzyki lub niezależnie. Trzeba przyznać, że wygląda to całkiem nieźle. Istnieje również opcja całkowitego wyłączenia podświetlenia.

Hykker Fantasy posiada jedną wadę, która praktycznie dyskwalifikuje ten sprzęt. Mowa o niewielkiej baterii o pojemności 250 mAh. W połączeniu z podświetleniem przy średniej głośności daje nam to bardzo krótki czas użytkowania.

Hykker Fantasy 5
W moim przypadku nigdy nie udało mi się dotrwać do 1,5 godziny. Głośnik zazwyczaj rozładowywał się po około godzinie działania, co jest wynikiem wręcz żenującym.

Jakość dźwięku

Pasmo przenoszenia głośnika to 250 Hz – 13 kHz. Brakuje zatem zarówno najniższych, jak i najwyższych tonów. Czuć to co prawda podczas odtwarzania muzyki, jednak mimo wszystko jakość dźwięku nie należy do najgorszych. Owszem, czasami jest on nieco przytłumiony, jednak Hykker Fantasy nie gra maksymalnie płasko. Czuć delikatny bas, który ratuje cały wydźwięk. Słuchanie muzyki może być zatem przyjemne.

Głośność dźwięku jest zadowalająca. Oprócz regulacji za pomocą smartfona możemy również dostosować ją za pomocą przycisków głośnika. I warto to zrobić, bowiem są to dwie oddzielne skale.

Fantasy oferuje także funkcje zestawu głośnomówiącego. Jakość rozmów stoi na przyzwoitym poziomie, pod warunkiem, że podczas połączenia trzymamy głośnik stosunkowo blisko ust. Oddalenie się od urządzenia na kilka metrów skutkuje niewyraźnym dźwiękiem słyszanym przez naszego rozmówcę.

Hykker Fantasy 7

Podsumowanie

Hykker Fantasy to z pozoru interesujący głośnik. Niezgorsza jakość dźwięku, przyzwoite wykonanie, czterokolorowe podświetlenie LED i niska cena przemawia za tym urządzeniem. Wrażenie psuje jednak niewielka bateria, która praktycznie dyskwalifikuje zakup. Około godziny użytkowania na jednym ładowaniu to zdecydowanie zbyt mało.

ZaletyWady
Lekka, niewielka konstrukcja Nieakceptowalny czas pracy na baterii
Zadowalający zasięg i szybkie parowanie
Podświetlenie
Viewing all 789 articles
Browse latest View live