Quantcast
Channel: INSTALKI.pl - News
Viewing all 789 articles
Browse latest View live

VideoProc - wygodny program do pracy z wideo 4K (recenzja)VideoProc - wygodny program do pracy z wideo 4K (recenzja)

$
0
0
videoproc recenzja
Edycja, konwersja, itd.

Rozdzielczość 4K staje się powoli standardem nie tylko w telewizorach ale i urządzeniach do nagrywania wideo jak kamerki sportowe typu GoPro czy smartfony i to nie tylko te z najwyższej półki cenowej.

Kamery i smartfony oferują często wysoką jakość ale pliki zapisane w 4K potrafią zajmować naprawdę sporo przestrzeni dyskowej. Na przykład 60-sekundowe nagranie wideo 4K (30fps) z GoPro HERO4 zajmie około 493 MB pamięci. Chociaż GoPro HERO6 Black używa bardziej zaawansowanego formatu HEVC do kodowania 4K, plik nadal pozostaje duży.

Są na szczęście narzędzia, które pozwalają na kompresję filmów bez utraty jakości. Sprawdźmy zatem jak z tym zagadnieniem radzi sobie VideoProc.

Interfejs i obsługa programu


Program posiada przyjazny interfejs, który jednak nie jest dostępny w języku polskim. Ekran główny przywitał nas czterema głównymi funkcjami: Video (narzędzie do konwersji filmów), DVD (rippowanie i backup nośników z filmami), Downloader (pobieranie wideo z YouTube), Recorder (nagrywanie obrazu z ekranu komputera oraz kamerki internetowej).

2019-06-27 095254

Jak widać, funkcji jest naprawdę sporo i śmiało można powiedzieć, że VideoProc to wszechstronny pakiet. Co ważne, najważniejsze elementy zostały oznaczone dużymi ikonami więc obsługa jest intuicyjna.

Zacznijmy od video


Program umożliwia dodanie wielu plików, a także całych folderów, pod każdym z filmów przedstawione są jego parametry jak rozdzielczość, kodek czy długość.

2019-07-12 143053

Tutaj również osadzono funkcje związane z edycją materiałów. Dodatkowe funkcje do przetwarzania filmów obejmują: przycinanie, usuwanie, odszumianie, regulacja rybiego oka, dodawanie efektów, łączenie podzielonych plików, obracanie, odwracanie, spowolnienie (10x) i przyspieszanie (16x), poprawianie niezsynchronizowanego audio.

2019-07-12 143333

Warto też dodać, że VideoProc wspiera sprzętową akcelerację więc dysponując odpowiednim sprzętem możemy znacznie usprawnić proces przetwarzania wideo. Co więcej, program od razu podaje z jaką rozdzielczością i kodekami poradzi sobie karta graficzna.

2019-06-27 095205

Jeżeli chcemy dokonać konwersji, praca z programem jest banalnie prosta. Po dodaniu filmu do okna głównego, wybieramy format wyjściowy. Gotowe ustawienia znajdują się w dolnej części okna - klikając na “zębatą” ikonę możemy dodatkowo zmienić parametry pliku wyjściowego. To tutaj również zmienimy rozdzielczość.

2019-06-27 095619

Do testów wykorzystaliśmy dość leciwego notebooka z procesorem (pamięć podręczna 6 MB, do 3,50 GHz), 12 GB RAM, kartą graficzną GeForce GTX 860M i systemem Windows 10 Pro.

Podczas przetwarzania filmów nie napotkaliśmy na żadne problemy. Zarówno nakładanie efektów, przycinanie czy zmiana formatu działają bez zarzutu.

Pobieranie filmów z YouTube bez ograniczeń


Kolejnym modułem, na który warto zwrócić uwagę jest Downloader. Narzędzie to służy do pobierania filmów z zasobów YouTube.

Trzeba przyznać, że VideoProc radzi sobie z tym procesem całkiem sprawnie. Wystarczy skopiować link do filmu, a program po krótkiej analizie pokaże nam, w jakiej jakości możemy pobrać plik wideo.

2019-07-16 125727

Co ważne, narzędzie wspiera też pobierania plików w wysokiej jakości, nawet 8K jeżeli twórca filmu właśnie w takiej jakości udostępnił swój materiał.

Jest też moduł odpowiedzialny za pobieranie samego audio - bardzo przydatne jeżeli potrzebujemy wybrany utwór w formacie MP3. Aby ściągnąć muzykę, należy wybrać przycisk Add Music i wkleić link do nagrania. Program po chwili przedstawi dostępne pliki w formatach MP3, m4a czy webm. Oczywiście, zarówno w przypadku filmów jak i muzyki, można pobierać całe playlisty.

2019-07-16 130837

Podsumowanie


VideoProc to bardzo wszechstronne narzędzie służące przede wszystkim do przetwarzania i edycji filmów 4K, które spełnia swoją rolę. Program trzeba pochwalić za prosty i intuicyjny interfejs oraz sporą ilość przydatnych funkcji.

Do dyspozycji dostajemy wygodne rozwiązania nie tylko do kompresji czy zmiany formatu plików ale i podstawowej edycji, przycinania czy kadrowania ulubionych filmów.

Nie bez znaczenia są także dodatki jak narzędzie do pobierania filmów i muzyki czy nagrywania ekranu i obrazu z kamerki internetowej.

Program dostępny jest w wersji dla systemu Windows oraz Mac OS. Decydując się na zakup pełnej wersji możemy wybrać licencję wieczystą lub roczną. 


Oclean X - recenzja. Szczoteczka soniczna, która uczy myć zębyOclean X - recenzja. Szczoteczka soniczna, która uczy myć zęby

$
0
0
Oclean X recenzja
Skuteczna i elegancka.

Wiesz, że żyjesz w 2019 roku, gdy włączasz szczoteczkę do zębów ze zintegrowanym ekranem dotykowym, parujesz ją ze smartfonem, a następnie aktualizujesz jej oprogramowanie. Witajcie w czasach, w których szczoteczki do zębów mówią Wam jak myć własne zęby, a po zakończeniu mycia oceniają Wasze działania. Oclean X to nowy flagowy model sonicznej szczoteczki do zębów, którą testuję od kilku tygodni, a powyższy wstęp to opis tylko wybranych jej możliwości.

Do tej pory od ponad roku użytkowałem szczoteczki sonicznej Oclean Air. To również jeden z wyższych modeli, z działania którego byłem zawsze bardzo zadowolony. Byłem bardzo ciekaw, czy sprzedawany w zbliżonej cenie nowocześniejszy model jest w stanie wnieść realną poprawę jakości do higieny jamy ustnej. I wiecie co? Jest. 200 złotych z pewnością lepiej wydać na dobrą szczoteczkę, niż leczenie zęba u dentysty.

Oclean X dostarczana jest w schludnym, wysokiej jakości pudełku. Po jego otwarciu oczom, oprócz szczoteczki, ukazuje się garść dodatków. Krótkiej instrukcji obsługi szczoteczki i broszurce z poradami dotyczącymi mycia zębów w języku angielskim (przydatnych!) towarzyszą krótki przewóz micro USB oraz niezwykle ergonomiczna stacja ładująca.

Oclean X recenzja 8

Stację ładującą można przytwierdzić za pomocą taśmy 3M do ściany. Sprawdziłem, szczoteczkę można nie tylko odwieszać w estetyczny sposób, ale także ładować w dość... nietypowej orientacji.

Oclean X

Szczoteczka Oclean X wykonana jest z wysokiej jakości plastiku. Patrząc na nią wydaje się, że sprzęt jest droższy, niż w rzeczywistości. Tworzywo jest przyjemnie matowe, a kształt szczoteczki - ergonomiczny. Przekrój urządzenia jest zbliżony do kwadratu i lekko zaznaczone krawędzie usprawniają chwyt. Nie muszę chyba dodawać, że szczoteczka spełnia normy standardu IPX7 i jest uszczelniona przed szkodliwym działaniem wody.

Oclean X recenzja 5

Oclean X recenzja 9

Uwagę zwraca z miejsca niewielki wyświetlacz, który wygląda niczym żywcem wyjęty z opaski sportowej Xiaomi Mi Band 4. Jest dotykowy, kolorowy i z jego poziomu można zawiadywać absolutną większością funkcji szczoteczki. Do nawigacji służy także fizyczny przycisk znajdujący się pod ekranem. Co zdumiewające, ekranik wyświetla nie tylko informacje dotyczące szczotkowania, ale także godzinę, datę oraz... aktualną pogodę. Dotyk wyświetlacza działa nieźle – nieco gorzej, gdy szczoteczka jest mokra. Prawdę mówiąc kluczowe aplikacje można odczytać w apce, więc nie stanowi to najmniejszego problemu.

Oclean X recenzja 16

Oclean X recenzja 17

Oclean X recenzja 18

Aby w pełni wykorzystać potencjał szczoteczki i docenić jej możliwości, należy sparować ją z aplikacją dostępną na smartfony z systemami Android i iOS. Aplikacja Oclean zbierała swego czasu "baty" za niemalże każdy aspekt swojego działania - wygląda na to, że producent w końcu odrobił lekcję. Dostępne w języku angielskim narzędzie jest szalenie intuicyjne w obsłudze i czytelne. Trzy kliknięcia dzielą użytkownika od sparowaniem ze sobą smartfonu i szczoteczki - za pośrednictwem łączności Bluetooth.

sc1

Na start dobrze jest zacząć od wczytania danych użytkownika (a konkretnie jego zębów i stylu życia związanego z używkami) oraz aktualizacji oprogramowania. Mój wstęp nie był żartem - oprogramowanie Oclean X można, a nawet powinno się aktualizować. Usprawnienia dotyczą poszczególnych programów szczotkowania, ale także wydajności pracy samego urządzenia.

sc2

sc3

Oclean X korzysta z bezszczotkowego silnika z zawieszeniem magnetycznym, emitującego minimalny hałas. Soniczna szczoteczka jest w stanie przenosić na zęby nawet 40 000 wibracji na minutę, co czyni ją jednym z najwydajniejszych urządzeń na rynku. Siłę wibracji można regulować ręcznie 32-stopniowej skali lub zdać się na któryś z predefiniowanych programów szczotkowania, w trakcie których ta zmieniana jest automatycznie. Gorąco polecam poznać je bliżej - każdemu towarzyszy szczegółowa instrukcja użytkowania.

Oclean X recenzja 4

Szczoteczka po ustawieniu danego programu sama sygnalizuje użytkownikowi kiedy ten powinien zacząć szczotkować kolejny region jamy ustnej. Początkowo warto czytać wskazówki na smartfonie, by wiedzieć, którą część uzębienia zająć się w danej chwili.

W trakcie szczotkowania zębów 6-osiowy żyroskop monitoruje aż 8 obszarów w jamie ustnej. Wszystko to ma na celu po skończonym myciu wyświetlenie szczegółowych statystyk. Dzięki nim użytkownik szczoteczki wie, na których obszarach zębów powinien skupić się bardziej podczas omawianej czynności higienicznej. Z tego co zauważyłem funkcja faktycznie działa, a nie tylko pozoruje to działanie.

Szczoteczka dysponuje też systemem ostrzegania użytkownika szczoteczki przed zbyt silnym naciskaniem na zęby - ten zły nawyk cechuje wiele osób.

Oclean X recenzja 1

Szczoteczka waży ok. 100 gramów i jest dobrze wyważona. Z powodzeniem mogą z niej korzystać nawet dzieci, o ile zostaną odpowiednio poinstruowane co do technik korzystania z tego rodzaju szczoteczki przez rodziców. Sprzęt pracuje cicho, niezawodnie i dokładnie tak jak powinien – zgodnie z zaplanowanymi uprzednio programami. Czas pracy na baterii wynosi nawet 1 miesiąc za sprawą baterii o pojemności 800 mAh. Jedno dwuipółminutowe szczotkowanie nie jest w stanie „zbić” nawet 1% baterii.

Oclean X recenzja 3

Niewątpliwie kupując Ocean X płacimy nie tylko za samo urządzenie czyszczące, ale także bogate w funkcje oprogramowanie i spore kompendium przekazywanej wiedzy. Wszystkie zawarte w aplikacji samouczki w połączeniu z pomiarami zbieranymi dzięki obecności żyroskopu mogą realnie przyczynić się do zwiększenia świadomości z zakresu świadomego dbania o swój stan uzębienia. Ba, mogą wydatnie przyczynić się do zmniejszenia rachunków za wizyty u dentysty.

Przyznaję, że po paru dniach korzystania ze szczoteczki naprawdę starałem się czyścić zęby zgodnie z wytycznymi, aby robić to poprawnie i uzyskiwać jak najlepsze wyniki. Ocean X to skuteczna szczoteczka soniczna z wysokiej półki i moim zdaniem warta jest każdej z wydanych na nią złotówek. Jeśli jednak nie macie zamiaru korzystać z funkcji smart (co gorąco polecam), możecie rozejrzeć się za którymś z tańszych modeli.

Szczoteczkę do testów dostarczył sklep GearBest.com, w momencie publikacji testu dostępna jest za ok. 269 złotych.

Recenzja wagi Xiaomi Mi Body Composition Scale 2Recenzja wagi Xiaomi Mi Body Composition Scale 2

$
0
0
DSC 9567
Inteligenta waga, która naprawdę dużo wie. 

Urządzenia smart wearables zaczęły odgrywać bardzo ważną rolę w naszym życiu. Myśląc o urządzeniach tego typu, pierwsze skojarzenia, to oczywiście zegarki smart oraz opaski fitness. To jednak nie wszystko, bo istnieją jeszcze inne inteligentne urządzenia, których może nie nosimy na sobie, ale wprowadzają taki inteligentny pierwiastek do czynności pozornie prozaicznych.

Mamy teraz wakacje, więc wielu ludzi stara się wrócić do formy, żeby "na plaży wstydu nie było". Wszelkiej maści opaski fitness pomagają tę formę uzyskać, przypominając nam o konieczności ruchu, pokazując ilość spalonych kalorii i przebytych kroków i tym podobne.

Wspomagają nas również podczas ćwiczeń. Wszystkie te wysiłki mają jednak jeden podstawowy cel, którym jest utrata nadmiarowych kilogramów. Xiaomi Mi Body Composition Scale 2 to inteligenta waga, która może nam pomóc osiągnąć ten cel. To waga, która poza kilogramami, wykona analizę składu naszego ciała.

Mi Body Composition Scale 2

Waga kosztuje koło 120-130 zł i biorąc pod uwagę jej możliwości, to naprawdę atrakcyjna cena. Urządzenie samo w sobie nie oferuje zbyt wiele, poza no cóż, wyświetlaniem naszej wagi.

Cała magia dzieje się już na naszym smartfonie/tablecie w aplikacji MiFit, którą na przykład posiadacze opaski MiBand znają doskonale. Po uruchomieniu wagi, jedyne co robimy to po prostu na niej stajemy, a urządzenie zostanie automatycznie wykryte i powiązane z aplikacją.

Mi Body Composition Scale 2

Testowana przeze mnie wersja to druga generacja wagi, która posiada nieco więcej możliwości, i jest wykonana z innych materiałów. Wersja pierwsza zrobiona jest z tworzywa, a w wersji drugiej zastosowano już szkło. W naturalnym środowisku dla każdej wagi, jakim jest łazienka, jest to o wiele bardziej pożądany materiał, który po prostu łatwiej czyścić.

Waga jest dosyć ciężka (ok 1,7 kg) i solidna, choć oczywiście trzeba obchodzić się z nią nieco delikatniej. W końcu jest to szkło, a szkło, jak wiadomo, lubi pękać. Prezentuje się bardziej elegancko i powinna całkiem dobrze wpasować się w każdy rodzaj wnętrza.

Podobnie jak poprzedniczka, waga posiada cztery czujniki oraz wyświetlacz, który ukryty pod szkłem, staje się widoczny dopiero w momencie, gdy wejdziemy na wagę. Na samym środku znajdziemy błyszczące, srebrne logo Mi.

Mi Body Composition Scale 2

Jeśli chodzi o samą wagę, to by było na tyle. Prawdziwe jej możliwości odkryjemy dopiero w aplikacji MiFit, gdzie okazuje się, że liczba wyświetlona na samym urządzeniu to dopiero wierzchołek góry lodowej tego, co ta waga potrafi. Gdy staniemy na niej, urządzenie bardzo szybko dokona całkiem skrupulatnej analizy naszego ciała i przedstawi ją w formie oceny sylwetki. 

Mamy wgląd w szczegółowe dane na temat:

  • naszego BMI,
  • poziomu tkanki tłuszczowej,
  • masy mięśniowej,
  • zawartości wody w organizmie,
  • zawartości białka,
  • naszej podstawowej przemiany materii,
  • masy kostnej.

mifit miscale1

Dowiemy się również, jaki jest orientacyjny wiek naszego ciała. Co ciekawe, podczas moich testów, każda z ważonych osób miała wiek ciała niższy, niż ten faktyczny. Przypadek? Poza tym aplikacja sugeruje nam wagę idealną, do osiągnięcia której, powinniśmy dążyć.

W aplikacji jest też sporo wykresów, które pomagają wizualizować nam realny spadek, lub wzrost naszej wagi. Ma to w sumie całkiem skuteczne działanie motywujące. Wspomniane wyżej elementy widzimy bezpośrednio po ważeniu. By później sprawdzić te dane, musimy przejść do głównego ekranu statusu.

Klikając pole naszego statusu przejdziemy do podglądu szczegółów, gdzie mamy wgląd w tętno, analizę snu (jeśli korzystamy z opaski albo zegarka) oraz oczywiście Wagę i Ocenę sylwetki. W sekcji Wagi możemy zobaczyć, jaki postęp (albo regres) osiągnęliśmy w stosunku do ostatniego pomiaru. Ocena sylwetki zawiera elementy wymienione powyżej.

mifit miscale22

Z dodatkowych funkcji, znajdziemy tutaj wagę małych obiektów (jak na przykład przesyłki lub bagaż), ważenie dziecka i test równowagi (który w aplikacji MiFit nazwano Bilansem. Ach te chińskie tłumaczenia : ) ).

Natomiast Ustawienia wagi znajdziemy w sekcji Moje urządzenia na karcie Profil. Możemy tutaj wyczyścić jej dane i włączyć lub wyłączyć ważenie małych obiektów, scalanie pomiarów i zmienić jednostkę

To w zasadzie tyle, co oferuje Mi Body Composition Scale 2. Waga jest banalnie prosta w obsłudze i działa bezbłędnie, choć jej słabym ogniwem jest niewątpliwie sama aplikacja. Odniosłem wrażenie, że po ostatniej dużej aktualizacji do wersji 4.0, aplikacja sporo straciła na stabilności. To jest jednak temat na zupełnie inny tekst.

Mi Body Composition Scale 2

Oczywiście poza samą wagą, która jest mniej więcej wiarygodna, wszystkie informacje urządzenie nam przekazuje, trzeba przyjmować z odpowiednią rezerwą. Jeśli chcemy mieć do tych wyników największą pewność, to warto wybrać się do dietetyka, który profesjonalnie oceni naszą sylwetkę, stan naszego zdrowia, korzystając z droższego i dokładniejszego urządzenia.

Ponieważ niewątpliwie jestem gadżeciarzem, to regularne sprawdzanie wagi na Xiaomi Mi Body Composition Scale 2 stało się wręcz nawykiem, żeby nie powiedzieć obsesją. Póki co zdrową i tego się trzymam. Waga Xiaomi dała mi wgląd w rzeczy, o których do tej pory nie miałem zielonego pojęcia.

Wagę do testów dostarczył sklep GearVita.com. Urządzenie można kupić za niespełna 23$, a w polskich sklepach ceny zaczynają się od ok. 120 zł.

Odzyskaj usunięte zdjęcia i wideo dzięki iMyFone AnyRecoverOdzyskaj usunięte zdjęcia i wideo dzięki iMyFone AnyRecover

$
0
0
iMyFone AnyRecover
Sprawdzamy, jak skutecznie iMyFone AnyRecover odzyskuje pliki.

Nic nie boli bardziej jak omyłkowe usunięcie ulubionych zdjęć z wakacji, skrzętnie nagrywanych materiałów wideo czy ważnych dokumentów, przygotowywanych z myślą o pracy. Niekiedy tracimy newralgiczne pliki przez własną nieuwagę. Innym razem winne są awarie systemu, sprzętu lub nawet infekcja złośliwym wirusem.

Na szczęście niezależnie od powodu, część z tych plików można z powodzeniem przywrócić. Wystarczy skorzystać z zaawansowanego narzędzia do odzyskiwania zdjęć, materiałów wideo i innych plików. Przykładem takiego oprogramowania jest iMyFone AnyRecover. Testujemy, czy program ten jest w stanie uratować nas z opresji.

Instalacja i obsługa

iMyFone AnyRecover jest programem prostym w obsłudze, z którym powinien bez problemu poradzić sobie każdy użytkownik komputera, nawet ten z podstawową wiedzą. Instalacja przebiega szybko i sprawnie, a chwilę później raczy nas ekran główny narzędzia.

ekran głównyEkran główny programu



Został on podzielony na sześć sekcji. Każda z nich to nic innego jak określony scenariusz związany z odzyskiwaniem plików. Służą one między innymi do odzyskiwania utraconych plików z systemowego kosza, sformatowanego dysku, utraconej partycji czy nośnika zewnętrznego, takiego jak karta SD czy pendrive.

W każdym z tych przypadków wystarczy wskazać konkretną ścieżkę czy nośnik, z którego chcemy odzyskać pliki. Narzędzie przeprowadzi szybki skan, który ujawni możliwe do odzyskania pliki i foldery.

Odzyskiwanie danych


W procesie odzyskiwania użytkownik może ponadto wybrać, jakie pliki go interesują. Mogą to być np. same zdjęcia lub materiały wideo, dokumenty itp. Dzięki temu w łatwy sposób zawęzimy pole poszukiwania.

Wybór plików do odzyskania

Po przeprowadzeniu skanu wystarczy zaznaczyć pliki, które chcemy odzyskać. Jeżeli program nie znalazł pożądanych pozycji, możemy uruchomić głębszy skan, który powinien zaowocować bardziej rozbudowanymi wynikami.

Każdy krok jest odpowiednio opisany, choć użytkownikom z Polski może przeszkadzać brak obsługi rodzimego języka. Na szczęście twórcy postawili na dość prostą i odpowiednio kojarzącą się ikonografię, dzięki której przez kolejne etapy odzyskiwania możemy przejść niejako „po omacku”, sugerując się wyłącznie grafikami.

Odzyskiwanie plików z kart SD i dysków twardych

Tradycyjnie w tego typu testach wykorzystaliśmy zestaw starszych pendrive'ów, które od kilku lat magazynują pliki o niewielkich rozmiarach. W tym przypadku istnieje zatem szansa, że część materiałów nie została jeszcze nadpisana i będzie łatwa do odzyskania.

Efekt? W przypadku jednego z nośników USB udało się w miarę szybko odzyskać materiały wideo z 2012 roku! Jeden z nich ważył ponad 1 GB, a po odzyskaniu z powodzeniem byliśmy w stanie go uruchomić. iMyFone AnyRecover poradził sobie również z dokumentami. Naszym oczom ukazały się umowy z 2015 roku.

Dwie kolejne próby były nieco bardziej wymagające, nośniki zostały bowiem niedawno po brzegi wypełnione materiałami wideo. W tym przypadku odzyskiwanie starszych plików było zatem trudniejsze, a program poradził sobie wyłącznie z niektórymi z nich – nawet w trybie głębszego skanowania. Mimo wszystko test należy uznać za udany.

Odzyskiwanie plików wideoOdzyskiwanie plików wideo



Ciekawie wypadł również sprawdzian odzyskiwania utraconych plików z systemowego kosza. Co ważne, aplikacja znalazł nie tylko aktualny systemowy kosz, ale również ten z oddzielnej partycji, która niegdyś służyła za systemową. Efekt? Odzyskane pliki MP3 z utworami i materiały wideo, choć te pierwsze były błędnie podpisane. Po uruchomieniu ich w odtwarzaczu naszym oczom ukazały się jednak realne tytuły i nazwy wykonawców.

Czas skanowania i odzyskiwania utraconych plików

Skuteczność odzyskiwania plików to jedno. Jak testowany program wypada pod względem czasu potrzebnego do przeprowadzenia wszystkich działań? Całkiem nieźle.

Zeskanowanie pendrive'a o pojemności 8 GB trwało zaledwie kilkanaście sekund. Odzyskanie z tego nośnika 3 GB materiałów wideo i dokumentów zajęło natomiast kilka minut. Jest to zatem dobry czas, podobny do samej operacji kopiowania materiałów z pendrive'a.

Zewnętrzne nośnikiOdzyskiwanie danych z zewnętrznych nośników



Przeskanowanie systemowych koszy również nie zajęło więcej jak minutę. Warto jednak wspomnieć, że mówimy o szybkich nośnikach SSD. Głęboki skan został wykonany w niespełna 3 minuty, efektem czego było kilka GB możliwych do odzyskania plików.

Łatwe odzyskiwanie zdjęć i wideo

Dużą zaletą iMyFone AnyRecover jest możliwość podejrzenia plików przed ich odzyskaniem. Dzięki temu przywracanie zdjęć czy materiałów wideo jest łatwiejsze. Nie sugerujemy się wyłącznie nazwą, która często w takich przypadkach nie mówi zbyt wiele, ale także obrazem, pozwalającym określić, czy jest to materiał, o który nam chodzi.

Podgląd umożliwia także przetestowanie programu przed jego zakupem. Darmowa wersja pozwala bowiem przeskanować nośniki w poszukiwaniu utraconych plików, a następnie podejrzeć owe materiały. Aby jednak je przywrócić, konieczne jest wykupienie licencji.

Podsumowanie

Odzyskiwanie zdjęć, wideo, usuniętych plików, a nawet skrzynki e-mail – do wszystkich tych zadań iMyFone AnyRecover nadaje się wyśmienicie. Choć nie może pochwalić się 100-procentową skutecznością, jego działanie jest zadowalające. Dzięki niemu udało nam się odzyskać sporo plików z kart pamięci, dysków twardych itp.

Czy zatem warto? To program z kategorii tych, po które sięgamy w momencie, gdy zajdzie taka potrzeba. Mowa oczywiście o sytuacji podbramkowej, w której utraciliśmy ważne dla nas pliki. Dzięki iMyFone AnyRecover istnieje duża szansa, że odzyskamy je z powrotem. Co więcej, działanie programu możemy przetestować przed zakupem licencji. Nie bierzemy zatem kota w worku.

Program można przetestować pobierając wersję trial z naszych zasobów.

Recenzja Motorola One Vision - gdy liczy się niezawodnośćRecenzja Motorola One Vision - gdy liczy się niezawodność

$
0
0
Motorola One Vision 4
Powiew świeżości.

W połowie maja br. Motorola poszerzyła swoją ofertę o nowy model nieco odstający od rozpoznawalnej serii G. One Vision to sprzęt, który podąża za aktualnymi trendami, dostajemy zatem ekran z dziurą na aparat, efektowną kolorową obudowę i podwójny aparat. Co ważne, sprzęt sygnowany jest logo Android One więc możemy spodziewać się częstych aktualizacji i długiego wsparcia.

Motorola One VisionSpecyfikacja
Procesor i grafika Ośmiordzeniowy procesor Exynos 9609 o częstotliwości taktowania 2,2 GHz
Mali-G72 MP3 GPU
Pamięć RAM 4 GB
Pamięć masowa 128 GB
Możliwość rozbudowy pamięci Tak, slot microSD z obsługą kart do 256 GB
Wyświetlacz 6.3" LTPS IPS, współczynnik proporcji 21:9
Rozdzielczość 1080x2520 pikseli, 432 ppi
Czujniki i dodatki Czytnik linii papilarnych, czujnik zbliżeniowy, akcelerometr,
czujnik światła otoczenia, magnetometr, żyroskop
Akumulator 3500 mAh, niewymienna, szybkie ładowanie TurboPower 15W
Aparat fotograficzny Tył: 48 MP + OIS + 5 MP, przysłona f/1,7, Quad Pixel, 1,6 µm, podwójna lampa błyskowa CCT LED, wyjściowe zdjęcia 12 MP
Przód: 25MP, przysłona f/2.0, Quad Pixel, 1.8µm
System operacyjny Android 9.0 (Android One)
Transmisja danych GSM / CDMA / LTE
Łączność i lokalizacja NFC, Bluetooth 5.0 EDR + BLE, Wi-Fi 802.11a/b/g/n/ac, 2,4 GHz + 5 GHz, GPS, AGPS, GLONASS, Galileo
Porty port USB typu C (do ładowania i przesyłu danych), 3,5 mm złącze słuchawkowe
Karta SIM Podwójny slot na kartę nano-SIM
Wymiary 160,1 x 71,2 x 8,7 mm
Masa 180 g

Co w pudełku


Już na początku Motorola rozpieszcza użytkownika - zestaw jest bowiem kompletny. Wraz z telefonem otrzymujemy ładowarkę z technologią TurboPower, kabel USB typu C, kluczyk do karty SIM, instrukcję, zestaw słuchawkowy i sylikonowe etui ochronne.

Obudowa i pierwsze wrażenia


Motorola One Vision to jeden z niewielu telefonów z wyświetlaczami o współczynniku proporcji 21:9. Podobne rozwiązanie znajdziemy w niektórych urządzeniach Sony Xperia.

Zastosowane proporcje sprawiają, że telefon jest dłuższy i węższy. Przesiadając się z urządzenia o standardowych proporcjach (19:9) od razu czuć różnicę i potrzeba chwili aby się przyzwyczaić. Po miesiącu spędzonym z One Vision mogę jednak stwierdzić, że podczas codziennego użytkowania układ ten sprawdza się znakomicie.

Motorola One Vision 1

Telefon jest węższy od większości konstrukcji i po prostu dobrze leży w dłoni. Proporcje 21:9 sprawiają, że urządzenie doskonale nadaje się do przeglądania stron internetowych czy serwisów społecznościowych. Na ekranie widać po prostu więcej treści i łatwiej je przewijać.

Właściwości ekranu docenimy również podczas oglądania wideo w formacie kinowym 21:9. Niestety na YouTube wciąż króluje 16:9 więc w wielu przypadkach będziemy po prostu skazani na czarne paski wypełniające krawędzie ekranu.

Motorola One Vision 9

Motorola One Vision 10

Wracając do wyglądu i obudowy - konstrukcja to połączenie szkła i plastiku. Ramkę wykonano z tworzywa sztucznego, na które nałożono połyskującą farbę. Podczas testów udało mi się nieco porysować ramkę jednak nie zauważyłem aby była ona mniej wytrzymała niż aluminium. Mało tego, telefon upadł mi kilka razy na panele i co najmniej raz na chodni - obyło się bez większych uszkodzeń więc obudowę mogę uznać za naprawdę solidną.

Tył pokryto szkłem ochronnym 3D Gorilla Glas z bardzo efektownym gradientem. Podczas testów znajomi pytali mnie co to za model więc obudowa zdecydowanie przyciąga wzrok i może się podobać. Urządzenie dostępne jest w kolorze niebieskim i brązowym.

Motorola One Vision 3

Muszę też zauważyć, że obiektywy aparatu znacznie wystają poza obudowę i nosząc Motorolę bez pokrowca udało mi się porysować ramkę okalającą szkło ochronne aparatu. Dzieje się to samoczynnie gdy kładziemy urządzenie pleckami do dołu na biurku czy stole.

Projektanci postawili na klasyczny czytnik linii papilarnych umieszczony z tyłu w niewielkim zagłębieniu z logo marki. Jego pozycja sprawia, że trzymając smartfon w dłoni, palec wskazujący ląduje dokładnie tam gdzie powinien. Oczywiście wszystko zależy od rozmiaru dłoni i długości palców użytkownika. W moim przypadku, z czytnika korzystało się naprawdę komfortowo.

Motorola One Vision 5

Skaner nie należy do najszybszych jednak jego szybkość działania i dokładność jest zadowalająca w tym przedziale cenowym. Różnicę poczujemy dopiero gdy przesiądziemy się na model z wyższej półki. Warto też wspomnieć, że One Vision wspiera odblokowywanie urządzenia twarzą jednak jest to rozwiązanie czysto software'owe więc zapomnijcie o bezpieczeństwie.

Przyciski umieszczono na prawej krawędzi. Są dobrze wyczuwalne i sztywne, a dodatkowo przycisk zasilania posiada chropowatą strukturę dzięki czemu łatwiej go wyczuć. Po przeciwnej stronie znajdziemy hybrydowe gniazdo SIM, na górnej krawędzi umieszczono złącze słuchawkowe i mikrofon, a na dole port USB-C, głośnik i kolejnym mikrofon.

Motorola One Vision 13

Ze specyfikacji wynika, że tył pokryto szkłem ochronnym Gorilla Glass natomiast z przodu znajdziemy po prostu szkło 2.5D. Podczas użytkowania nie zauważyłem jednak aby ekran nadmiernie się rysował więc potencjalni użytkownicy nie powinni martwić się o ten aspekt.

Obudowa nie jest wodoszczelna, producent zadbał jedynie o ochronę przed wilgocią potwierdzoną certyfikatem IP52.

Ekran


Zeszłoroczna Motorola One wyposażona była w ekran o rozdzielczości HD co pozytywnie wpływało na żywotność baterii ale u niektórych użytkowników pozostawiało niedosyt. One Vision oferuje na szczęście dużo lepszy panel pracujący w rozdzielczości FHD+ 1080x2520 px oferując doskonałą ostrość na poziomie 432 PPI.

6,3-calowy wyświetlacz wykonano w technologii LTPS IPS, a jego jakość jest po prostu poprawna. Przeglądając treści na białym tle widać wyraźne cienie przy krawędziach jednak nie przeszkadza to specjalnie podczas codziennego użytkowania.

Motorola One Vision 6

Najbardziej kontrowersyjnym elementem całej konstrukcji jest oczywiście otwór w ekranie, a właściwie w jego lewym górnym rogu. Otwór na przedni aparat o średnicy 7 mm jest naprawdę duży, ale w mojej ocenie rozwiązanie to jest i tak leprze niż znienawidzony przez wielu notch.

Po kilku tygodniach spędzonych z One Vision przestałem praktycznie zwracać uwagę na "dziurę" więc mogę z czystym sumieniem stwierdzić, że można zaakceptować ten element.

Motorola One Vision 8

W ustawieniach wyświetlacza możemy wybrać tryb wyświetlania kolorów (Naturalne, Wzmocnione, Nasycone), można też włączyć automatyczną jasność, zmienić rozmiar systemowej czcionki czy całego interfejsu.

ekran 141044

Jest też zakłada "Motyw urządzenia" jednak trochę mu brakuje. Wybierając "Ciemny" uzyskamy szare tło na skrótach do ustawień paska powiadomień czy w szufladzie aplikacji. Ciemny motyw niestety nie dotyczy widoku ustawień urządzenia - tam nadal będziemy mieć jasne tło.

motyw 141417
Motyw jasny i ciemny w Motorola One Vision

Podzespoły i wydajność


Sporym zaskoczeniem jest fakt, że urządzenie nie jest napędzane przez jeden z procesorów marki Qualcomm, a postawiono na chip od Samsunga - Exynos 9609.

Wydaje się, że był to dobry ruch bowiem wydajność urządzenie wypada bardzo dobrze. Procesor wspierany jest przez 4 GB pamięci RAM i smartfon bez problemu radzi sobie z codziennymi zadaniami. Przyznam, że Motorola One Vision miło mnie zaskoczyła - na co dzień korzystam z topowych modeli, gdzie o wydajność nie trzeba się martwić. Przesiadka na "średniaka" na szczęście nie spowodowała ogromnego dyskomfortu. Owszem, niektóre operacje jak uruchamianie aplikacji, trwa nieco dłużej ale ogólna szybkość i stabilność systemu stoi na zadowalającym poziomie.

mov benchmarki 224106

Z pewnością nie bez znaczenia jest też system operacyjny - Android One, który jest lekki, pozbawiony zbędnych dodatków i odpowiednio zoptymalizowany.

Omawiany model wyróżnia się w swoim segmencie cenowym ilością dostępnej pamięci. Podczas gdy większość producentów oferuje na start 64GB, w One Vision umieszczono aż 128 GB pamięci masowej, którą możemy dodatkowo rozbudować kartą MicoSD, pod warunkiem, że zrezygnujemy z trybu Dual SIM.

Oprogramowanie


Napiszę wprost - Motorola One Vision to jeden z najlepszych wyborów dla osób szukających urządzenia z czystym Androidem. System jest doskonale zoptymalizowany i pozwala cieszyć się tym co najlepsze od Google.

2019-07-22 110857

Dostajemy zatem pakiet popularnych aplikacji oraz kilka dodatków od producenta. Na uwagę zasługuje zaskakujący system nawigacji - na dole mamy tylko jeden, a cała obsługa obywa się za pomocą odpowiednich gestów.

2019-07-22 111202

Przytrzymanie przycisku uruchomi Asystenta Google, delikatne przesunięcie w górę - podgląd aktywnych aplikacji i skrót do ostatnio używanych, dynamiczne przesunięcie w górę - otworzymy szufladę z listą aplikacji.

Muszę przyznać, że początkowo obsługa sprawiała mi problemy jednak po kilku dniach i po powrocie do "normalnego" Androida doceniam rozwiązanie od Motoroli. Gesty są szybkie i pozwalają na łatwą nawigację po systemie.

W ustawieniach systemu zaimplementowano też moduł "Cyfrowa równowaga". Dostępne są tam statystyki dotyczące użycia urządzenia w ciągu dnia. W ustawieniach możemy definiować tryb Odpoczynek, który wyciszy powiadomienia i włączy filtr niebieskiego światła w określonych godzinach. Ciekawym dodatkiem jest też minutnik dla wybranych aplikacji. Dzięki niemu możemy kontrolować czas korzystania z aplikacji, które "pożerają czas" jak Facebook.

cr 110703

Akcje Moto i funkcje Moto Display to dodatatki, które znane są użytkownikom innych smartfonów Motoroli. Można np. potrząsnąć smartfonem aby uruchomić latarkę - osobiście z tego gestu korzystam najczęściej.

2019-07-22 111920

Bardzo dobrze spisuje się również podgląd powiadomień. W momencie gdy przyjdzie powiadomienie, ekran zostaje podświetlony i pokazuje odpowiednią informację.

Łączność i multimedia


Motorola One Vision to jeden z niewielu "średniaków" kompletnych - na pokładzie jest moduł NFC do płatności zbliżeniowych, radio FM, dwuzakresowe Wi-Fi, a nawet Bluetooth 5.0 EDR + BLE.

Podczas testów nie napotkaliśmy na problemy z działanie wymienionych modułów, Bluetooth 5.0 bez problemu łączył się z słuchawkami bezprzewodowymi oraz zestawem głośnomówiącym w samochodzie. Na jakość rozmów również nie można narzekać, a pojedynczy głośnik multimedialny jest głośny ale jego jakość jest przeciętna.

Bateria


W urządzeniu zainstalowano akumulator o pojemności 3500 mAh zasilany 15-watowa ładowarka z technologią TurboPower. Producent deklaruje 7 godzin użytkowania po 15 minutach ładowania.

Czas pracy na jednym ładowaniu nie wypada specjalnie dobrze. Średnio będą to 4-5 godzin na aktywnym ekranie. Oczywiście, u większości użytkowników to wystarczy aby nie ładować telefonu w dzień, a podłączyć go do ładowarki dopiero przed snem. Za pomocą szybkiej ładowarki smartfon naładujemy do pełna w 1,5 godziny.

Aparat


Producent zapewnia, że urządzenie rejestruje niesamowite zdjęcia nawet w ciemności dzięki technologii Quad Pixel, optycznej stabilizacji obrazu (OIS) i trybowi Night Vision (Nocne Zdjęcia). Jak jest w praktyce?

Do dyspozycji otrzymujemy obiektyw 48 MP + OIS + 5 MP, przysłona f/1,7, Quad Pixel, 1,6 µm, podwójną lampę błyskową CCT LED, ale należy pamiętać, że zdjęcia wyjściowe zdjęcia zapisywane są w rozdzielczości 12 MP.

Motorola One Vision 14

Aplikacja aparatu (która włącza i wyłącza się dość długo) domyślnie używa trybu Auto HDR, który działa poprawnie w większości przypadków. Co ciekawe, nawet w trybie ręcznym nie możemy wykonać zdjęcia w rozdzielczości 48 MP, te zawsze będzie zapisywane jako 12 MP.

2019-07-22 120000

aparat ustawienia 115800

Optyczna stabilizacja obrazu w połączeniu z trybem nocnym sprzyjają fotografowaniu przy słabym oświetleniu. Dzięki jasnej przysłonie zdjęcia w trybie auto wypadają naprawdę nieźle. Efekty, w różnych warunkach możecie zobaczyć poniżej.

IMG 20190718 125350075 HDR mini

IMG 20190719 145441416 HDR mini

IMG 20190623 202148717 HDR mini

IMG 20190718 130646463 mini

IMG 20190613 182254702 mini

IMG 20190722 222641229 mini
Tryb automatyczny

IMG 20190722 222647809 mini
Tryb nocny

IMG 20190722 215742768 mini
Tryb nocny

IMG 20190711 191326430 mini

Zdjęcia w oryginalnej rozdzielczości znajdziecie na naszym dysku Google

Werdykt


One Vision to smartfon, który zdecydowanie wyróżnia się na tle konkurencji. Motorola w końcu stworzyła niemal kompletne urządzenie ze średniej półki cenowej, które można polecić niemal każdemu.

Ekran o kinowych proporcjach spisuje się znakomicie szczególnie podczas przeglądania serwisów społecznościowych czy stron internetowych, a przecież to właśnie te czynności wykonujemy na smartfonie najczęściej. Oczywiście nie jest idealnie - niektórym może przeszkadzać spory otwór na aparat w ekranie, ale jak wspomniałem wcześniej, jest to kwestia przyzwyczajenia.

Smartfon podczas codziennej pracy nie zawodzi i oferuje więcej niż mógłbym się spodziewać po sprzęcie w tej cenie. Łączność z NFC na czele spisuje się znakomicie, małym rozczarowaniem jest natomiast czas pracy baterii. Uzupełnieniem całości jest przyzwoity aparat, który w normalnych warunkach rejestruje naprawdę szczegółowe i dobrze odwzorowane zdjęcia.

Co na to konkurencja?

W tym przedziale cenowym znajdziemy kilka smartfonów o zbliżonych możliwościach. HUAWEI P30 lite jest nieco droższy i oferuje obiektyw szerokokątny ale bez OIS. Samsung Galaxy A50 wyróżnia się lepszym ekranem sAMOLED, mocną baterię 4000 mAh, potrójnym aparatem 25.0 Mpix + 5.0 Mpix + 8.0 Mpix i czytnikiem linii papilarnych wbudowanym w ekran. Swoją propozycję ma również marka Honor, a konkretnie model 20 Lite, który oferuje nieco słabsze zaplecze komunikacyjne (brak dwuzakresowego Wi-Fi i Bluetooth 4.2).

ZaletyWady
alt Solidna obudowa i nowoczesny design alt Duża dziura w ekranie
altPrzyzwoity aparat alt Średni czas pracy baterii
alt Niezawodne oprogramowanie
alt NFC i Bluetooth 5.0
alt Aż 128 GB na dane

Xiaomi Mi Band 4 - test inteligentnej opaski "sportowej"Xiaomi Mi Band 4 - test inteligentnej opaski "sportowej"

$
0
0
Mi Band 4 16
Najlepszy tani smartband na rynku?

Opaski z serii Mi Band cieszą się ogromną popularnością i to właśnie ten tani, a jednocześnie wszechstronny produkt pozwolił zaistnieć Xiaomi na rynku wearables.

Najnowsza odsłona Mi Banda nazywana przez polskiego dystrybutora jako "Mi Smart Band 4" zadebiutuje w sklepach już 1 sierpnia w cenie 149 zł.

Mi Band 4 1

Specyfikacja


Patrząc na parametry “czwórki” zdecydowanie widać, że Xiaomi konsekwentnie idzie w kierunku ewolucji, a nie wielkich zmian. Priorytetem jest wciąż niska cena, która decyduje o tym, że na Mi Banda może pozwolić sobie praktycznie każdy.

Najbardziej zauważalną zmianą w tegorocznej opasce jest kolorowy ekran AMOLED o przekątnej 0,95” (39,9% większy) pracujący w rozdzielczości 120 x 240 pikseli. Co ważne, sama opaska nie urosła i wciąż możemy cieszyć się jej kompaktowymi wymiarami. Mało tego - paski kompatybilne z Mi Band 3 pasują również do “czwórki”.

Mi Band 4 5

Mi Band 4 7

Mi Band 4 oferuje śledzenie aktywności i pływania (5 ATM, wodoodporność do 50 m), a na pokładzie znajdziemy 3-osiowy akcelerometr, 3-osiowy żyroskop (nowość), pojemnościowy czujnik zbliżeniowy i czujnik tętna z trybem śledzenia tętna i snu 24/7.

Warto też wspomnieć o większej baterii (135 mAh), która powinna wystarczyć na maksymalnie 20 dni pracy (w praktyce pozwala na więcej!).

Mamy zatem większy i kolorowy ekran, a jednocześnie podobny czas działania co w Mi Band 3. Jest też nowy moduł Bluetooth 5.0, który powinien zapewnić stabilniejsze połączenie, szybsze przesyłanie danych i większy zasięg.

Mi Band 4 13

Namiastka smartwatcha?

Mi Band 4 oferuje wyświetlanie połączeń przychodzących (pokazuje nazwę kontaktu), wiadomości czy powiadomień (na ekranie zobaczymy podgląd treści powiadomienia czy SMS'a). Wszystkie te elementy możemy dostosować poprzez ustawienia w aplikacji. Producent wprowadził też funkcję sterowania muzyką, która kompatybilna jest z popularnymi aplikacjami (działa praktycznie z każdym odtwarzaczem na Androidzie).

Mi Band 4 16

Mi Band 4 15

Wygląd i pierwsze wrażenia


Zawartość opakowania nie zaskakuje, otrzymujemy Mi Banda, standardową bransoletkę, ładowarkę na USB oraz instrukcję obsługi. Zmienił się za to sposób ładowania opaski - teraz pastylkę należy włożyć do specjalnego “docka”. Xiaomi deklaruje, że czas ładowania wynosi około 2 godziny.

Mi Band 4 3

Od strony wizualnej, opaska nie różni się specjalnie od poprzedniej generacji. Odnoszę jednak wrażenie, że ekran został nieco spłaszczony więc powinien być bardziej odporny na przypadkowe zarysowania. 

Mi Band 4 4

Różnicę zobaczymy dopiero po włączeniu urządzenia - kolorowy ekran naprawdę cieszy oko. Oczywiście nie ma tutaj super ostrości rodem z Apple Watch’a, ale nie tego spodziewamy się po produkcie w tej cenie.

Kolory są nasycone, a czytelność wyświetlacza w mocnym słońcu nie budzi zastrzeżeń - jeżeli ustawimy jasność na poziom maksymalny. Intensywność podświetlenia można regulować z poziomu opaski. Odczytywanie powiadomień i sprawdzanie parametrów jest zatem dużo wygodniejsze niż w “trójce”.

Mi Band 4 20

Mi Band 4 10

Konfiguracja i obsługa opaski


Sama obsługa interfejsu nie zmieniła się znacznie, możemy za to wybrać ulubioną tarczę (zmienimy ją z poziomu aplikacji Mi Fit). Co ważne, zmiana ekranu na kolorowy nie wpłynęła na wydajność - menu działa płynnie.

W sklepie Play pojawiły się już aplikacje do wgrywania niestandardowych tarczy - więcej na ten temat przeczytacie w tym artykule

Mi Band 4 17

Urządzenie do sparowania wymaga telefonu z Androidem 4.4 lub iOSem 9.0 lub nowszym. Oczywiście do konfiguracji niezbędna będzie aplikacja Mi Fit oraz konto Xiaomi.

Mi Band 4 12

Mi Band 4 22

Oprogramowanie


Producent postarał się, aby komunikacja opaski ze smartfonem była naprawdę łatwa - podczas testów nie zdarzyło mi się by występowały problemy z połączeniem (korzystałem ze smartfonów Motorola One Vision i Mi 9T).

Po dodaniu Mi Banda do aplikacji Mi Fit otrzymujemy dostęp do naprawdę bogatego zestawu funkcji. Bezpośrednio w ustawieniach opaski możemy wybrać styl wyświetlacza, włączyć alert o połączeniach przychodzących czy alert bezczynności.

2019-07-30 085505

2019-07-30 085554

Z poziomu aplikacji dostajemy również dostęp do statystyk oraz historii treningów. Warto dodać, że dane dotyczące aktywności mogą być synchronizowane z aplikacją Google Fit. 

2019-07-30 085702

Opaska sportowa? Niekonieczne


Trzeba powiedzieć to głośno - Mi Band 4 nie jest sprzętem do poważnego rejestrowania aktywności fizycznej. Po miesiącu noszenia opaski stwierdzam, że wszystkie wyniki można traktować jako "umowne".

Niestety - podczas wielu treningów opaska zawiodła. Bieganie? Sprzęt nie rejestrował przebytego dystansu. Rower? Pomimo poprawnego połączenia ze smartfonem, urządzenie nie pokazywało prędkości, a przebyte kilometry pokazywały się z opóźnieniem. Basen? Wybrałem się na pływalnię olimpijską (długość toru 50 m) i taki rodzaj obiektu wybrałem w ustawieniach opaski przed rozpoczęciem treningu. Efekt był taki, że Mi Band zarejestrował podwójny dystans.

basen 084424

Funkcje sportowe zawodzą - miejmy nadzieję, że będzie lepiej wraz z kolejnymi aktualizacjami oprogramowania. Jedynie krokomierz spisuje się poprawnie, osobom chcącym zadbać o zdrowie przyda się również funkcja przypominająca o ruchu, gdy zbyt długo przebywamy w pozycji siedzącej.

Jakie funkcje sportowe oferuje opaska?
Mi Band 4 oferuje kilka trybów treningowych: ćwiczenia, bieżnia, bieganie na świeżym powietrzu, jazda na rowerze, spacer, pływanie w basenie wraz z rozpoznawaniem stylu (najważniejsza nowość), liczenie kroków, dystans i spalone kalorie.

Jakie funkcje zdrowotne oferuje opaska?
Powiadomienia o zakończeniu treningu, ustalanie celów, monitorowaniu snu, monitorowaniu tętna, ocenie tętna w ciągu dnia, tętno spoczynkowe, wykresie tętna, alerty o braku aktywności.

Mi Band 4 4

Bateria


Czas działania na jednym ładowaniu to cecha, która w ogromnym stopniu wpłynęła na popularność Mi Bandów. W nowej wersji otrzymaliśmy kolorowy ekran więc pojawiły się obawy o żywotność baterii. Na szczęście nie ma się o co martwić, bowiem czas pracy jest nawet lepszy od tego deklarowanego.

Podczas testów opaska bez problemu wytrzymała 22 dni na jednym ładowaniu - z aktywnymi powiadomieniami i monitorem tętna.

Podsumowanie


Mi Band 4 nie rozczarowuje - w zasadzie zachowano wszystkie zalety poprzedników i dodano kilka ważnych nowości z kolorowym ekranem na czele. Bateria nadal pracuje fenomenalnie, a do tego opaska oferuje mnóstwo ustawień pozwalających spersonalizować urządzenie "pod siebie".

Zawodzą natomiast funkcje sportowe. Owszem, jest ich sporo, ale samo rejestrowanie aktywności budzi spore zastrzeżenia. Trzeba mieć świadomość, że Mi Band nie jest zegarkiem sportowym czy smartwatchem. Chcąc realnie monitorować aktywność fizyczną powinniśmy sięgnąć po bardziej zaawansowany sprzęt.


Król 8K jest tylko jeden - Samsung. Recenzja TV QLED Q950RKról 8K jest tylko jeden - Samsung. Recenzja TV QLED Q950R

$
0
0
Q950R8K od Samsunga w praktyce.

Samsung, jako pierwszy producent na świecie, wprowadził do sprzedaży detalicznej telewizory 8K. Debiut modelu Q900R na rynku polskim miał miejsce jesienią 2018 r. Obecnie w sklepach jest już dostępna druga generacja TV, posiadająca czterokrotnie większą rozdzielczość w porównaniu do odbiorników 4K/UHD. Do recenzji został przesłany 65-calowy model Q950R z ekranem złożonym z ponad 33 milionów pikseli. Cena: bagatela 20 tys. zł.

Zanim przejdę do rzeczowej recenzji, kilka słów wprowadzenia. Tak naprawdę pierwszym dostępnym na rynku sprzętem, posiadającym rozdzielczość 8K, był Aquos LV-77X500E. Ciężko jednak w przypadku tego produktu Sharp użyć słowa „telewizor”, gdyż urządzenie nie posiadało tunerów TV: DVB-S, DVB-T, DVB-C. W chwili obecnej w sklepach debiutuje też ZG9 od Sony w 85” w cenie 73 tys. zł, a jesienią tego roku, LG Electronics na wybranych rynkach europejskich zamierza wprowadzić TV OLED 88” (cena nieznana).

Z pewnością wielu czytelników stwierdzi, że Samsung jest samozwańczym królem w tej kategorii, a tytuł artykułu to z mojej strony pewne nadużycie. Patrząc jednak obiektywnie na rynek, ten koreański producent jest bezapelacyjnie prekursorem technologii i obecnie głównym motorem rozwoju 8K w branży elektronicznej. Porównując ofertę Samsunga w tym segmencie (ilość oferowanych wielkości przekątnych modelu Q950R oraz ceny), producent ten wyraźnie wyprzedza konkurencję. Oczywiście nie sposób nie wspomnieć o braku w chwili obecnej kontentu 8K, ale ten aspekt zostanie poruszony w dalszej części tekstu.

Specyfikacja QLED Q950R


W modelu Q950R zamontowano 120 Hz matrycę typu VA z Full Array Local Dimming (pełne, tylne podświetlenie ze strefowym wygaszaniem). Połączenie powyższych elementów sprawia, że TV m.in. bardzo dobrze radzi sobie z wyświetlaniem ciemnych scen. Niestety producent nie podaje ile bezpośrednich stref podświetlenia zostało umieszczonych w TV. Pojawia się jedynie informacja, że odbiornik posiada tzw. „bezpośrednie strefowe podświetlenie” o wartości 16x, co stanowi najwyższy współczynnik w ofercie QLED na 2019r (Q90R-16x, Q80R-8x, Q70R-4x). Według nieoficjalnych informacji, Q950R dysponuje około 480 strefami.

W odbiorniku zastosowano ekran o rozdzielczości 7680 x 4320 oraz technologię Quantum Dot (kropka kwantowa), mającą znaczący wpływ na poprawę takich parametrów wyświetlanego obrazu jak: nasycenie, jasność oraz odwzorowanie kolorów na palecie barw. Ponadto telewizor posiada tzw. powłokę antyrefleksyjną (znajdziemy ją również w modelach QLED: Q90R, Q85R, Q80R), przydatną gdy TV ustawiony jest w jasnej, nasłonecznionej przestrzeni. Muszę przyznać, że rozwiązanie to ma realny i pozytywny wpływ na komfort użytkowania sprzętu w słoneczne dni.

Samsung przyzwyczaił nas, że montaż i uruchomienie TV po wyjęciu z kartonu odbywa się w łatwy i szybki sposób. Nie inaczej było w przypadku modelu Q950R. Telewizor na tylnej ścianie ma estetycznie wykonany schowek na nóżki w kształcie litery „M”.

Q950R tyl

Montaż i pierwsze wrażenia


Przy montażu konsument sam może zdecydować o szerokości rozstawu postawy. Dostępne są dwa warianty: wąski o szerokości 47 cm (widoczny na foto powyżej), lub szeroki - 130 cm, przydatny gdy planujemy np. umieścić odtwarzacz Blu-Ray bezpośrednio pod ekranem. TV swoją bryłą przypomina obraz na płótnie: tył urządzenia nie posiada żadnych wybrzuszeń, jest całkowicie płaski, dzięki czemu będzie idealnie przylegał do uchwytu ściennego. Ramki okalające ekran są wąskie, a grubość samego telewizora to jedyne 2,5cm.

2019-07-30 153422
Foto: materiał producenta

Integralną częścią Q950R jest One Connect Box. Niewielkie „pudełko” (o wymiarach 13 cm x 6 cm x 39 cm), w którym zlokalizowano wszystkie złącza, m.in.: gniazdo zasilania, 4 HDMI 2.1 (w tym jedno ARC), 3 USB 2.0, wejście antenowe, slot na moduł CL+. Oba urządzenia (TV i One Connect Box) są połączone ze sobą tylko jednym cienkim optycznym kablem, który zapewnia przepływ energii elektrycznej oraz transmisje sygnału z telewizji satelitarnej, kablowej, pendrive, dysku zewnętrznego, odtwarzacza Blu-Ray, Soundbaru, itp.

2019-07-30 152345

To innowacyjne rozwiązanie jest już stosowane przez Samsung od kilku lat. One Connect Box sprawdza się przede wszystkim w przypadku, kiedy telewizor znajduje się na ścianie lub na odsłoniętym stoliku - wszędzie tam, gdzie zależy nam na zminimalizowaniu okablowania sprzętu. W moim przypadku, sprzęt ulokowany był na szafce, we wnęce regału, więc dodatkowe urządzenie w postaci One Connect Box, wydawało mi się zajmować zbyt wiele miejsca. Ale to już jest moja subiektywna opinia.

Dostępne funkcje w menu systemowym


W Q950R użytkownik ma dostępne cztery fabryczne tryby obrazu. Preferencje odnośnie wyświetlanego materiału są kwestią bardzo indywidualną. W moim przypadku tryb standardowy, posiadający większą jasność oraz żywsze kolory, był wykorzystywany głównie w ciągu dnia. Tryb naturalny natomiast, posiadający bardziej zrównoważony poziom jasności i kontrastu, sprawdził się idealnie podczas wieczornych seansów. Dla materiałów HDR o wysokiej rozdzielczości, w moim odczuciu, najlepiej spisywał się tryb filmowy. Telewizor obsługuje standardy HDR10, HDR10+, HLG. Brakuje jednak obsługi treści z Dolby Vison.

2019-07-30 152420

Z poziomu ustawień eksperckich mamy możliwość korekty takich parametrów jak: local dimming, contrast enhancer, tonacja kolorów, które mają wpływ na jasność, kontrast oraz paletę barw.

Nowością w Q950R oraz w innych modelach QLED z 2019 r. jest tzw. inteligent mode - oprogramowanie odpowiedzialne za automatyczne sterownie poszczególnymi funkcjami. System indywidualnie dopasowuje m.in. jasność obrazu i dźwięk do warunków panujących w pomieszczeniu, w którym znajduje się TV. Potrafi z przyzwoitym skutkiem dostosować dźwięk do emitowanego materiału, np. uwypuklić dialogi, które w wielu polskich produkcjach są słabo słyszalne. Osobiście bardzo sceptycznie podchodzę do tego typu rozwiązań, lecz w przypadku recenzowanego modelu, widać znaczący wpływ działania systemu na poprawę zarówno jakości obrazu, jak i emitowanego dźwięku.

2019-07-30 152451

Jak już wspomniałem, typ matrycy VA oraz rodzaj podświetlenia Full Array Local Dimming zapewniają widzowi, podczas oglądania ciemnych scen, bardzo dobre odwzorowanie czerni. Połączenie powyższych atrybutów z treściami UHD z HDR, daje finalnie obraz o bardzo dobrej jakości.

Upscaling a procesor Quantum 8K


Niestety na chwilę obecną nie mogłem w pełni wykorzystać potencjału, jaki oferuje QLED Q950R. Powód jest prozaiczny, czyli brak kontentu 8K w Polsce. Przypomnę, że w Japonii ruszyła już pierwsza stacja, nadająca w rozdzielczości 8K, a przyszłoroczne Letnie Igrzyska Olimpijskie w Tokio mają być również transmitowane w tym standardzie. Telewizor został wyposażony w procesor Quantum 8K (przy budowie zastosowano technologię sieci neuronowej) z zaszytymi algorytmami, przy pomocy których obraz podlega upscaling’owi.

Wielu czytelników na pewno zadaje sobie pytanie, czy to w ogóle działa, czy hasło „sztuczna inteligencja” nie jest zwykłym chwytem marketingowym. Przypomnę, że system upscalingu jest implementowany przez producentów już od kilku lat, a tzw. sztuczne podbijanie jakości obrazu nie jest niczym nowym. Pytanie w tym przypadku powinno zatem brzmieć, jak dobrze Q950R radzi sobie z poprawą jakości wyświetlanych treści. Kilka miesięcy temu, przy okazji innego artykułu, sformułowałem tezę, że „skalowanie w oparciu o algorytmy sztucznej inteligencji ma pozytywny wpływ na jakość obrazu, lecz tylko w przypadku materiałów o dużej rozdzielczości – przede wszystkim UHD i w drugiej kolejności Full HD. Bardzo sceptycznie podchodzę natomiast do zastosowania tego procesu w przypadku materiałów SD. Bez wątpienia poprawia to ich jakość, ale na tym etapie jest to dla mnie zwykły marketingowy trik odbiorników 8K.” Teraz, w trakcie eksploatacji odbiornika 8K, sprawdziłem to empirycznie i dokonałem pewnej korekty przedstawionej tezy w zakresie materiałów SD.

Często odnoszę wrażenie, że obraz przesyłany przez operatorów kablowych (nawet w standardzie 1080p) na niektórych kanałach pozostawia wiele do życzenia. I tu z pomocą przychodzi sztuczna inteligencja. Telewizor bez wątpienia poradził sobie z upscalingiem wyświetlanego materiału. Szczerze mówiąc, byłem zdziwiony, że gołym okiem jestem w stanie dostrzec tak znaczącą różnicę w jakości obrazu.

Postanowiłem również przetestować mój archaiczny materiał (film z wakacji w 2008 r.), zapisany w MOV 320-240 30fps. Film ten zazwyczaj odtwarzam na recenzowanych TV, a efekt zawsze jest ten sam: dość duża tzw. pikseloza. Oczywiście wyświetlony film był daleki od ideału, ale przecież nie o to w tym wszystkim chodziło. Liczba zauważalnych detali podczas projekcji na 65” TV była zaskakująco duża. Patrząc z punktu widzenia starszych materiałów, jakie wszyscy posiadamy w swoich multimedialnych bibliotekach, np. filmów w 720p, starych zdjęć w słabszej rozdzielczości, nie mogę się oprzeć stwierdzeniu, że Q950R potrafi tchnąć w nie nowe życie.

Zostając przy temacie kontentu 8K, w odbiorniku została zaimplementowana aplikacja YouTube. Niestety na chwilę obecną apka nie obsługuje materiałów 8K, a najwyższą dostępną rozdzielczością jest 4K (3840×2160 60 klatek) z opcją HDR. Sytuacja na pewno ulegnie zmianie po aktualizacji przez Google'a aplikacji.

System operacyjny QLED Q950R - Tizen 5.0


W telewizorze zainstalowano nowe wydanie systemu Tizen (wersja 5.0), który działa płynnie, bez zbędnych przestojów, czy zawieszeń. Odnoszę wrażenie, że TV reaguje ciut wolniej w porównaniu do zeszłorocznego modelu 55Q8DNA, który miałem okazję recenzować. Uznajmy jednak, że jest to moje subiektywne spostrzeżenie.

Układ menu systemowego ma w formę kafelkową, co stwarza nowoczesny i czytelny w odbiorze wygląd. Dużym plusem w systemie Tizen jest wyświetlanie opcji menu na lekko przeźroczystym tle. To istotna zaleta w porównaniu do odbiorników z Android TV, w których menu jest prezentowane na czarnym lub szarym planie.

2019-07-30 152600

Dla wielu użytkowników Appla ważną informacją będzie kompatybilność Q950R z AirPlay2. Klonowanie ekranu z urządzeń spod znaku nadgryzionego jabłka oraz przesyłanie z nich treści działa bez zarzutu. Ponadto w TV dostępna jest aplikacja Apple TV, za pośrednictwem której uzyskujemy dostęp do swojej biblioteki filmów, programów w iTunes.

Ciekawym rozwiązaniem jest menadżer urządzeń. Użytkownik, poprzez tzw. czyszczenie, ma możliwość zwiększenia wydajności i pojemności systemu, tj.: CPU, RAM, pamięci masowej.

2019-07-30 152630

Funkcja wygląda analogicznie do rozwiązań stosowanych w telefonach, opartych o system Android. Dochodzę do wniosku, że menager urządzeń byłby zdecydowanie bardziej przydatny w modelach innych producentów, gdyż system operacyjny Tizen Samsunga jest jednym z najlepiej działających na rynku.

Jak zawsze, do telewizora podłączyłem zewnętrzny dysk o pojemności 225 GB. TV poprawnie oraz szybko wczytał pliki, odpowiednio katalogując foldery. Przy współpracy z modułem Cl+, dostarczonym przez operatora kablowego, czas przełączania kanałów w odbiorniku odbywa się na przyzwoitym poziomie. Wygląd TV Guide w przypadku QLEDów - jak zawsze przejrzysty i schludny.

2019-07-30 152702

System dźwiękowy


Audio umieszczone w TV według specyfikacji potrafi osiągnąć 60W i jest oparte o system 4,2-kanałowy. Choć telewizor dysponuje dwoma głośnikami niskotonowymi (2 x 10W), to poziom emitowanego dolnego pasma jest mało zadowalający. Przy dobrej ścieżce dźwiękowej, zawartej w filmie, słychać pozorną przestrzeń.

Podsumowując, dźwięk zdecydowanie nie jest najmocniejszą stroną w Q950R. Z drugiej strony, czy konsument kupujący 65-calowy odbiornik z najwyższej półki (Premium) za 20 tys. zł, nie posiada zestawu kina domowego, które stanowi idealne dopełnienie? I tu mała ciekawostka, według nieoficjalnych informacji ze sklepu, klienci, którzy decydują się na QLED 8K, najczęściej wybierają model 75-calowy w cenie 30 tys. zł.

Pilot i Ambient Mode


Za każdym razem kiedy spoglądam na pilota, dołączonego do modelu QLED, na myśl przychodzi mi iPod Nano. Stylistyka, kształt, materiał, z jakiego został wykonany pilot, łudząco przypomina produkt Apple (przy czym oczywiście brak w nim wyświetlacza). Samsung przyzwyczaił nas, że pilot w jego wydaniu jest mocno ascetyczny.

W porównaniu do zeszłego roku, pojawiły się klawisze funkcyjne, uruchamiające aplikacje: VOD, Neftlix, Prime Video (Amzaon), Rekuten TV. Z biegiem dni, używając pilota konsument odkrywa nowe skróty i funkcje. I tak: jednorazowe przytrzymanie przycisku „channel” góra i dół uruchamia skrócone menu programowe; naciśnięcie pionowe przycisku „channel” sprawia, że na ekranie pojawia się TV Guide. Pionowe naciśnięcie przycisku „poziom głośności” powoduje, że TV ustawia się w tryb mute (brak dźwięku).

Jednym słowem, pilot bardzo minimalistyczny, ale przede wszystkim bardzo funkcjonalny i estetycznie wykonany.

2019-07-30 152736

Ambient Mode - funkcja dekoracyjno/informacyjna, uruchamiana dedykowanym klawiszem na pilocie. Za pomocą tego rozwiązania możemy na ekranie TV wyświetlić: analogiczny kolor ściany, na której znajduje się TV, pokaz zdjęć, bieżące informacje, pogodę, zegar. Wyświetlane newsy są dostarczane za pośrednictwem „upady”, aplikacji znajdującej się również w telefonach Samsung. Uważam, że tryb Ambient sprawdzi się zwłaszcza u konsumentów, którzy docenią nie tylko walory funkcjonalne urządzenia, ale i potraktują telewizor jako element przestrzeni, wystroju wnętrza, nadający pomieszczeniu nowoczesny charakter.

2019-07-30 152806

Podsumowanie


QLED 8K Q950R to telewizor nietuzinkowy. Ciężko jest recenzować i oceniać sprzęt, który de facto otwiera nowy technologiczny rozdział w segmencie TV. Odbiornik zapewne nie baz wad - choćby brak możliwości wprowadzania komend głosowych w języku polskim, dość duże zużycie energii podczas pracy TV (klasa energetyczna D), przeciętny dźwięk. Zdaję sobie jednak sprawę, że dla wielu konsumentów nie będzie to przeszkodą w zakupie sprzętu. Trzeba mieć świadomość, że QLED 8K jest dedykowany dla konkretnej grupy klientów, którzy pragną mieć w swoich domach innowacyjne rozwiązania, produkty premium.

Podsumowując: szybki system operacyjny, odbiornik dobrze radzi sobie z przejściami tonalnymi, dysponuje bardzo dobrą paletą barw oraz reprodukcją czerni podczas wyświetlanych ciemnych/szarych scen filmowych, fajny design. Samsung Q950R jest jednym z niewielu TV w ostatnim roku, który z chęcią zostawiłbym w domu. Niestety sprzęt już powrócił do producenta.

Honor 20 Pro - test niedrogiego flagowca z potencjałemHonor 20 Pro - test niedrogiego flagowca z potencjałem

$
0
0

Honor 20 Pro 1
Kompromisowy flagowiec w dobrej cenie?

Honor 20 Pro to najnowszy flagowiec submarki Huawei. Sprzęt wyróżnia się eleganckim wyglądem, mocną specyfikacją i poczwórnym aparatem głównym. Czy to wystarczy by zamieszać na rynku i powalczyć z innymi modelami o miano taniego flagowca? Przekonajmy się!

Honor 20 ProSpecyfikacja
Procesor i grafika HiSilicon Kirin 980
ARM Mali-G76
Pamięć RAM 8 GB LPDDR4X
Pamięć masowa 256 GB
Możliwość rozbudowy pamięci Nie
Wyświetlacz 6.26'' IPS TFT
Rozdzielczość 1080 x 2340 pikseli, 412 PPI
Czujniki i dodatki Czytnik linii papilarnych, czujnik zbliżenia,
czujnik grawitacyjny, żyroskop, czujnik światła
Akumulator 4000 mAh
Aparat fotograficzny 48 Mpx f/1.4, 16 Mpx f/2.2, 8 Mpx f/2.4, 2 Mpx f/2.4 - tył
32 Mpx - przód
System operacyjny Android 9.0, Magic UI 2.1
Transmisja danych GSM / CDMA / HSPA / HSPA+/ LTE / EDGE
Łączność i lokalizacja Wi-Fi 802.11 b/g/n/ac Dual Band, Bluetooth 5.0, GPS,
A-GPS, GLONASS, Beidou, Galileo, IrDA
Złącza USB-C
Typ karty SIM nano SIM + nano SIM
Wymiary 154.60 x 73.97 x 8.44 mm
Masa 182 gramów

Recenzja wideo



PS. nie zapomnijcie subskrybować naszego kanału, a będziemy tworzyć więcej takich materiałów :)

Wygląd i pierwsze wrażenia

Ponieważ od niedawna korzystam z Huawei P20 Pro, tak pozwolę sobie od czasu do czasu porównać oba modele.

Niewątpliwie Honor 20 Pro przyciąga wzrok. Zdecydowanie trzeba o nim powiedzieć, że to elegancki i dobrze wykonany smartfon. Jak to bywa we flagowcach sprzęt ma szklane plecki, które niestety zbierają odciski palców. Na domiar tego dość łatwo rysuje się. Łącznikiem pomiędzy panelem tylnym a ekranem jest delikatnie zaokrąglona, metalowa ramka, która sprawia, że Honor 20 Pro leży bardzo dobrze w dłoni. Zdecydowanie lepiej niż mój P20 Pro.

Honor 20 Pro 2a


Rozmieszczenie przycisków funkcyjnych jest standardowe, czyli na prawej krawędzi. Dla niektórych użytkowników sporym zaskoczeniem może być przycisk power, który jednocześnie pełni funkcję czytnika linii papilarnych. Nie jest to żadna nowość w smartfonowym świecie, aczkolwiek takie rozwiązanie nigdy nie zyskało w oczach konsumentów. Być może teraz to się zmieni, bowiem czytnik w Honorze działa rewelacyjnie. Krótko mówiąc - jest bardzo szybko i celnie. Absolutnie nie miałem żadnego problemu z przyzwyczajeniem się do tego układu.

Honor 20 Pro 3

Po przeciwnej stronie, również standardowo, znajdziemy tackę na karty SIM. Niestety telefon nie posiada slotu na kartę microSD.

Honor 20 Pro 4

Górną krawędź zarezerwowano dla diody podczerwieni, a u dołu znajdziemy pojedynczy głośnik multimedialny oraz port USB typu C.

Honor 20 Pro 5

Z kolei nad ekranem ulokowano głośnik do rozmów oraz diodę powiadomień. Natomiast przednia kamerka znalazła swoje miejsce w lewym górnym rogu wyświetlacza, w postaci dziurki.

Honor 20 Pro 6

Wracając do panelu tylnego, zdecydowanie nasz wzrok zatrzyma się przede wszystkim na poczwórnym aparacie głównym. Ten niestety widocznie odstaje od obudowy. Nie zabrakło również LEDa oraz logo producenta.

Honor 20 Pro 7

Czego więc zabrakło w tym modelu? Niestety nie uświadczymy norm wodoodporności, złącza słuchawkowego minijack, ładowania indukcyjnego oraz wspomnianego slotu na kartę microSD. To dość spore cięcia, a to nie wszystko.


Wyświetlacz

Ekran w Honor 20 Pro wykonano w technologii IPS o rozdzielczości 1080 x 2340 pikseli. Dla wielu osób ta wiadomość może być sporym rozczarowaniem, tym bardziej że konkurencję wyposażono w ekran OLED lub Super AMOLED. Mimo wszystko sam panel IPS w testowanym smartfonie oceniam pozytywnie. Kontrast, kąty widzenia wypadają dobrze, a jedynie odwzorowanie bieli mogło być lepsze.

Honor 20 Pro 8

Kolejną kontrowersją jest wspomniany otwór z aparatem do selfie. W moim przypadku wystarczyło kilkanaście minut, by o nim zapomnieć. Dla bardziej opornych użytkowników powstała opcja zamaskowania wcięcia. Oprócz tego w opcjach znajdziemy również ustawienia dotyczące trybów kolorów i ich temperatury, a także tryb ochrony oczu.

Honor 20 Pro 9a

Maksymalna i minimalna jasność ekranu wypada w porządku i nic poza tym. Jakby nie patrzeć to kolejny argument, że ten telefon zasłużył na nieco lepszy panel.


Podzespoły i wydajność

Honor 20 Pro jest napędzany przez znany nam procesor Kirin 980. Do tego mamy 8 GB RAM i 256 GB pamięci wewnętrznej. W rezultacie otrzymujemy bardzo szybkie i responsywne urządzenie. W tym temacie trudno mieć jakikolwiek “ale”. Jest bardzo dobrze, niezależnie czy korzystam z wielu aplikacji na raz, czy jesteśmy wielbicielami najbardziej wymagających gier. Honor 20 Pro stanie na wysokości zadania.

Honor 20 Pro 10a

A gdyby było nam mało, w opcjach baterii możemy włączyć tryb wydajności, który w pewnym stopniu przyśpieszy nasz telefon, co potwierdzają benchmarki.

Honor 20 Pro 11

Oprogramowanie

Honor 20 Pro działa w oparciu o Androida 9 z nakładką Magic 2.1. Właściwie nie zauważyłem żadnych różnic w stosunku do EMUI w wersji 9.1 z wyjątkiem motywu. Moim zdaniem nakładka jak najbardziej sprawdza się w codziennym użytkowaniu. Zdaję sobie sprawę, że nie każdemu może przypaść do gustu, choć moim zdaniem warto dać jej szansę.

Honor 20 Pro 12

Wśród wartych uwagi funkcji w Magic 2.1 należy wspomnieć o nawigacji za pomocą gestów znanych z MIUI od Xiaomi.  Nie można zapomnieć o GPU Turbo 3.0, które zwiększa wydajność podczas grania.

Honor 20 Pro 13

Naturalnie nie zabrakło odblokowywania telefonu za pomocą twarzy. System działa szybko i sprawnie, nawet w słabych warunkach oświetleniowych. Choć trudno to nazwać najbezpieczniejszą opcją do blokady telefonu.


Multimedia

Pod względem multimediów jest dobrze i źle. Przede wszystkim wiele osób zaboli brak portu minijack. W zamian otrzymujemy wyłącznie przejściówkę na USB typu C. Po podłączeniu słuchawek dźwięk jest dobry i większości osób przypadnie do gustu.

Honor 20 Pro 14

Dźwięk z głośnika multimedialnego również nas nie powali na kolana. Szkoda, że producent nie pokusił się o system stereo.

Na szczęście zaplecze komunikacyjnie wygląda znacznie lepiej. Na pokładzie telefonu znajdziemy dwuzakresowe Wi-Fi 802.11 a/b/g/n/ac, Bluetooth 5.0, NFC oraz diodę podczerwieni. Czego chcieć więcej?

Aparat

Gdybym miał wybrać co najbardziej podoba mi się w tym modelu, to bez zastanowienia wybrałbym aparat. Choć z drugiej strony nie wszystkie rozwiązania przypadły mi do gustu. Zacznijmy jednak od wymienienia wszystkich aparatów:

Honor 20 Pro 16
  1. Moduł główny to sensor 48 Mpx oraz obiektyw ze światłem f/1.4, z laserowym autofokusem oraz optyczną stabilizacją
  2. Drugi aparat wyposażono w matrycę 16 Mpx oraz obiektyw szerokokątny (117 stopni) z przysłoną f/2.2
  3. Trzeci aparat otrzymał matrycę 8 Mpx i teleobiektyw o jasności f/2.4
  4. Na deser pozostał moduł makro z 2 Mpx matrycą i obiektywem f/2.4

Główny moduł robi bardzo ładne, ostre i naturalne zdjęcia. Nie jestem w stanie przyczepić się do czegokolwiek.

Honor 20 Pro 17

Honor 20 Pro 18

Honor 20 Pro 19

Również szeroki kąt oraz teleobiektyw pozwolą nam na fotografie z innej perspektywy, co dodatkowo urozmaici nasz album.

Honor 20 Pro 20

Honor 20 Pro 21

Z goła inaczej wypada 2 Mpx obiektyw makro, który nie ma autofocusu. Zdjęcia wykonujemy oddalając telefon o 4 cm od fotografowanego obiektu. Takie rozwiązanie jest dość męczące, a rezultat z reguły mizerny. Wygląda na to, że Honor wcisnął ten obiektyw na siłę.

Honor 20 Pro 22

Przejdźmy teraz do zdjęć nocnych, które prezentują się bardzo dobrze. To wszystko dzięki trybowi nocnemu, który za pomocą algorytmów i optycznej stabilizacji sprawia, że nasze zdjęcia są jaśniejsze, ostrzejsze i zawierają więcej detali. Co ciekawe tryb nocny możemy użyć przy korzystaniu z teleobiektywu i szerokiego kąta. Duży plus dla Honora.

Honor 20 Pro 23

Honor 20 Pro 24

Honor 20 Pro 25

Za pomocą Honor 20 Pro nagramy klipy zarówno w Full HD (30 i 60 kl./s.), jak i 4k (60 kl./s.). Co ważne, obie rozdzielczości są wsparte przez stabilizację. Bardzo mi się to podoba, ponieważ mój P20 Pro wypada gorzej pod tym względem. Same filmy oceniam pozytywnie, ale do konkurencji jeszcze troszkę brakuje. Szczególnie gdy mowa o super slowmotion w 960 klatkach na sekundę. Takie klipy nagramy wyłącznie w rozdzielczości 720p. Podobnie ma się sprawa z timelapsem, co mnie osobiście mocno rozczarowuje.

Przednia kamerka z sensorem 32 Mpx, wykonuje ładne i przyjemne dla oka fotografie. Czasem możemy trafić na problemy z ostrością, jednak myślę, że maniacy selfie będą usatysfakcjonowani.

Honor 20 Pro 26

Wszystkie zdjęcia oraz wideo wykonane za pomocą Honor 20 Pro znajdziecie na naszym dysku Google.

Bateria

Chyba nikogo nie zdziwi jak dobra jest bateria w Honor 20 Pro. W końcu mamy do czynienia z ogniwem o pojemności 4000 mAh. W połączeniu z energooszczędnym procesorem możemy liczyć na dwa dni średnio-intensywnej pracy. Średni czas na włączonym ekranie wynosi od 5 do 7 godzin. Uważam, że będzie nam trudno wyładować smartfon w ciągu jednego dnia. W razie czego mamy do dyspozycji szybką ładowarkę, która naładuje telefon w ciągu 30 minut do 50%, natomiast do pełna w około godzinę. Niestety jak już na początku wspomniałem, telefonu nie naładujemy bezprzewodowo. Szkoda.

Honor 20 Pro 27

Podsumowanie

Honor 20 Pro to zdecydowanie ciekawy smartfon. Nie jest bez wad, ponieważ został okrojony z kilku elementów, które charakteryzują topowe modele. Ekran IPS, brak wodoodporności i złącza minijack to pierwsze z brzegu wady, które mogą zniechęcić do zakupu. Z drugiej strony mamy m.in. elgancki wygląd, świetną wydajność i znakomity zestaw apartów (z wyjątkiem makro). Pomimo wspominanych wad, jestem bardzo zadowolony z korzystania z testowanego smartfonu. Specyfikacja i funkcjonalność to jedno, ale to nie do końca oddaje walory użytkowania. Szczerze powiedziawszy z ogromny żalem zwrócę telefon, gdyż ten w moich oczach jest lepszym urządzeniem od mojego P20 Pro.

Honor 20 Pro 28

Smartfon zadebiutował w Polsce w cenie 2399 zł. Powiedziałbym, że to bardzo dobra cena, aczkolwiek na rynku są dostępne np. Xiaomi Mi 9 za 1899 zł czy też Huawei P30 za 2499 zł, które nie mają czego się wstydzić na tle Honor 20 Pro, a jednocześnie mają lepsze wyświetlacze. Na szczęscie producent z pewnością będzie walczyć o klienta. Przykładem niech będzie promocja na bilety lotnicze przy zakupie Honor 20 lub 20 Pro, która potrwa do końca sierpnia.


ZaletyWady
Elgancki wygląd Ekran to "tylko" IPS
Bardzo dobra wydajność Brak wodoodporności
8GB RAM i 256GB na dane  Brak złącza minijacka
 Świetne aparaty i tryb nocny Brak slotu na kartę microSD
Bardzo dobra bateria Brak ładowania indukcyjnego
Znakomity czytnik linii papilarnych Aparat makro
Jakość wykonania
Zaplecze komunikacyjne (NFC, IrDA, itp.)

Navitel R400 Night Vision - recenzja naprawdę taniego wideorejestratoraNavitel R400 Night Vision - recenzja naprawdę taniego wideorejestratora

$
0
0
Navitel R400 NV 18
Budżetowa kamerka do samochodu.

Jakiś czas temu miałem okazję spędzić kilka tygodni z wideorejestratorem Navitel R1050. Urządzenie ze średniej półki oprócz podstawowych funkcji związanych z nagrywaniem oferowało kilka ciekawych dodatków w postaci ostrzeżeń o fotoradarach oraz wyświetlania informacji o bieżącej prędkości. Idąc za ciosem postanowiłem sprawdzić możliwości tańszego wideorejestratora, którego jedynym zadaniem jest rejestrowanie materiałów wideo i zapobieganie ponoszenia szeroko pojętej odpowiedzialności za cudze błędy. Poznajcie bliżej Navitela R400 Night Vision - nową wersję lubianego wideorejestratora Navitel R400.

Navitel R400 NV 11

Navitel R400 Night Vision sprzedawany jest w cenie 199 złotych. To zaledwie połowa ceny wideorejestratora Navitel R1050. Czy to oznacza połowę gorszą jakość? W żadnym wypadku! W zestawie z urządzeniem użytkownik otrzymuje 12-miesięczną subskrypcję aplikacji do nawigacji marki Navitel, 3.5-metrowy przewód zakończony wtykiem do gniazda zapalniczki, przewód USB ściereczkę z mikrofibry, mocowanie na taśmę 3M oraz podstawowe mocowanie na przyssawkę do szyby. Nie ukrywam, że ta forma mocowania wydaje mi się znacznie wygodniejsza od tej na taśmę (która umożliwia przymocowanie do deski rozdzielczej). Przylepiec w każdej chwili można odczepić od szyby, a mocowanie tego typu jest i tak bardzo solidne i na pewno nie odessie się w trakcie jazdy.

Navitel R400 NV 4

Navitel R400 NV 1

Rejestrator drogowy Navitela jest urządzeniem niezwykle kompaktowych rozmiarów. Nie jest wprawdzie tak niewielką "kuleczką" jak droższy sprzęt, ale wymiary na poziomie 85 x 49 x 30 mm czynią go naprawdę kompaktowym. Na tylnej części obudowy urządzenia umieszczono wyświetlacz o przekątnej 2.7-cala. Jest wyraźny, czytelny i daje wgląd nie tylko w rejestrowaną trasę, ale pozwala także odtworzyć zarejestrowane uprzednio filmy. Obudowa urządzenia wykonana jest z dobrej jakości matowego plastiku. Filigranowe urządzenie nie zasłania widoczności na przedniej szybie.

Navitel R400 NV 5

Na obudowie umieszczono kilka przycisków fizycznych. Przycisk zasilania usytuowano na górnym panelu - na prawym i lewym boku znajdziemy jeszcze po 2 klawisze. Warto zaznaczyć, że urządzenie rozpoczyna nagrywanie automatycznie po przekręceniu kluczyka w stacyjce i dostarczeniu mu zasilania. Dzięki temu jest bezobsługowe, a kierowca nigdy nie zapomni o konieczności jego aktywacji. Oczywiście do poprawnego działania niezbędna jest karta pamięci w formacie micro SD wsuwana do obudowy.

Navitel R400 NV 13

Sprzęt Navitela korzysta ze szklanego obiektywu o kącie widzenia wynoszącym 120 stopni. Obiektyw jest na tyle szeroki, że obejmuje także przyległe pasy ruchu w odległości wynoszącej ok. 3 metry przed pojazdem użytkownika. W urządzeniu zastosowano procesor MSTAR AIT8328P oraz matrycę o rozdzielczości 12 Mpix. Ulepszony sensor GC2023 o rozdzielczości 12 Mpix pozwala rejestrować nagrania o lepszej jakości w nocy za sprawą specjalnego trybu nocnego.

Navitel R400 NV 8

W wideorejestratorze Navitel R400 NV zastosowano także kilka funkcji, które są nieodzowne w dobrej jakości urządzeniach tego typu. Obecność czujnika ruchu i czujnika wstrząsów pozwoliły na zastosowanie świetnego trybu parkingowego z regulowaną czułością detekcji aktywności. Nawet gdy użytkownik przebywa poza autem, a pojazd ma wyłączony silnik, kamera za sprawą wbudowanej baterii o pojemności 110 mAh jest w stanie włączyć się automatycznie i zarejestrować ewentualne nawet bardzo delikatne uderzenia lub ruch przed obiektywem (na przykład gdy auto stoi w zamkniętym garażu, który nie powinien zostać otwarty w danym momencie przez użytkownika pojazdu).

Użytkownik może zdefiniować długość każdego z nagrywanych klipów - minimalna długość wynosi minutę. Pliki ze zdarzeń drogowych są automatycznie chronione przed nadpisywaniem. Wszystkie inne nagrania są automatycznie zastępowane nowszymi. Możemy również manualnie zdecydować o zabezpieczeniu danego pliku. Oczywiście nic nie stoi na przeszkodzie, aby filmy nagrywać z dźwiękiem.

Navitel R400 NV 3

Oczywiście nie omieszkaliśmy sprawdzić tego, co w wideorejestratorze najważniejsze - jakości rejestrowanych filmów. Te prezentują się nieco lepiej, niż w wielu urządzeniach z tej klasy cenowej, jednak próżno tu szukać idealnej czytelności tablic rejestracyjnych niezależnie od zastanych warunków oświetleniowych. Mimo zastosowania trybu Night Vision, po zmroku w ruchu trudno jest odczytać tablice samochodów innych, niż poprzedzające kierowany pojazd. Tryb nocny radzi sobie lepiej, gdy samochód stoi - sprawdzi się doskonale w trybie parkingowym. Próbki nagrań znajdziecie poniżej.





Podsumowanie

Navitel R400 NV 14

W cenie 199 złotych wideorejestrator marki Navitel jest propozycją godną rozważenia. Po urządzeniach z tej klasy cenowej nie można niestety spodziewać się jakości obrazu na miarę urządzeń z najwyższej półki. Navitel R400 NV sprawdza się doskonale w trybie parkingowym, nieco gorzej podczas jazdy za dnia, a bezapelacyjnie najsłabiej wypada w trakcie jazdy po zmroku, kiedy to odczyt numerów tablic bywa utrudniony. Niedociągnięcia rekompensuje wysoka jakość wykonania, wygodny montaż, gratisowa subskrypcja map w zestawie oraz bajecznie prosta obsługa.

Test magicznego pudełka do TV, czyli Xiaomi Mi Box STest magicznego pudełka do TV, czyli Xiaomi Mi Box S

$
0
0
Mi Box S
Pudełeczko, które (prawie) każdy telewizor zmieni w SmartTV.

Różnego rodzaju smart-sticków i przystawek do TV jest na rynku całe mnóstwo. Jedne są lepsze, drugie zdecydowanie gorsze, więc klienci szukają z reguły czegoś bardziej markowego i sprawdzonego, co zapewni odpowiednią jakość. Może to być na przykład Apple TV, które niestety jest po prostu bardzo drogie.

Może to być Nvidia Shield, ale przecież nie każdy chce grać na telewizorze, a ceną też nie rozpieszcza. Może to być jeden ze sticków z Windows 10, ale to z drugiej strony trochę przerost formy nad treścią i równie dobrze można podłączyć laptopa pod telewizor.

Niektórzy chcą tylko Netfliksa, Youtube'a i ładny wygaszacz z pogodą. Dla takich zastosowań wręcz idealnym i całkowicie bezproblemowym wyborem będzie urządzenie z systemem Android TV.

Mi Box S

Tak się składa, że jednym z najpopularniejszych urządzeń tego typu jest Xiaomi Mi Box S. Wersji tego sprzętu jest kilka, a ja miałem okazję przetestować tę najnowszą - Mi Box S 4K. Czy to dobry wybór?

Przystępne urządzenie za przystępną cenę


Zacznijmy od ceny. Mi Box S 4K kosztuje około 250 - 300 zł i mając na uwadze moje wrażenia z testów, to muszę przyznać, że jest to całkiem uczciwa cena. Owszem, znajdziemy wiele innych, tańszych urządzeń tego typu, ale niewiele z nich będzie posiadało system Android TV. Z reguły będzie to zwykły Android, do tego w jednej ze swoich starszych wersji.

Mi Box S

Odpalenie Netflixa w FullHD na takim sprzęcie graniczy z masochizmem. Zakładając, że w ogóle się uruchomi, bo przecież istnieje jeszcze kwestia zabezpieczeń DRM. Natomiast kupując Mi Box mamy pewność, że wszystko będzie śmigać.

Żeby jednak być całkowicie uczciwym, to muszę zauważyć, że Mi Box S również nie powala parametrami, ale w sumie nie musi. Jest tu jedna rzecz, która zapewnia świetną płynność oraz stabilność i jest to właśnie świetnie zoptymalizowany system Android TV.

Najnowszy Android Pie w wersji "telewizorowej"


Przystawka Xiaomi korzysta z Androida TV w najnowszej wersji 9.0, czyli Pie i to jest zdecydowanie spory plus. Niestety, trzeba od razu doprecyzować, że Android TV to nie do końca to samo, co standardowy Android. Wiele te systemy łączy, ale równie wiele dzieli.

Fakt, jest to system piekielnie szybki i naprawdę trudno tu coś zepsuć. To po prostu działa. Niestety, liczba opcji jest tutaj ograniczona. Sklep Google Play dostępny na tym systemie dysponuje o wiele skromniejszą biblioteką w porównaniu do swojego standardowego odpowiednika. Dominują tutaj aplikacje zorientowane na konsumpcję multimediów. 

Mi Box S

Mnie na przykład totalnie zdziwił, żeby nie powiedzieć rozczarował, brak przeglądarki. Dobrze przeczytaliście - na Mi Box nie można przeglądać Sieci, a przynajmniej nie out-of-box.

Można doinstalować zewnętrzną przeglądarkę, na przykład Puffin Browser, ale jeśli szukacie Chrome, Firefoxa lub Opery... to powodzenia, ale tutaj ich nie zainstalujecie, a przynajmniej nie bez problemów. 

Niby się nie da, ale to jednak Android


Ale... to w sumie nadal system Android, tylko nieco zmodyfikowany. Jeśli chcemy wypróbować aplikacje, które nie są przeznaczone na to urządzenie i nie są dostępne z poziomu Sklepu, to możemy je spróbować zainstalować z APK za pośrednictwem pendrive'a podłączonego do portu USB. Tyle, że musimy pobrać jakiś menedżer plików, bo tego Android TV również nie ma w standardzie.

Mi Box S

Tak więc by to osiągnąć czeka nas sporo kombinowania i brak temu finezji, wygody i płynności. Czyli moim zdaniem mija się z to z celem. Żeby uruchomić aplikacje zainstalowane ręcznie, musimy pogrzebać w ustawieniach i nie da się ich przypiąć do ekranu głównego.

Nie wszystkie też działają poprawnie. Taki na przykład HorizonGo wyświetla się w trybie poziomym i jest to zwykła wersja aplikacji dla telefonu, nijak nie dostosowana do ekranu telewizora i obsługi pilotem. Podobnie sprawa wygląda z innymi aplikacjami. Krótko mówiąc - można, ale w sumie szkoda zachodu.

Trzeba się pogodzić z ograniczeniami i ocenić to, co Mi Box S robi dobrze. Swoje zadanie wymienione na samym początku, czyli odtwarzanie multimediów z Netflixa, YouTube, HBO Go czy Spotify, spełnia doskonale.

Mi Box S

Mi Boxa S testowałem na telewizorze, który już jest smart i miałem możliwość porównać wydajność wspomnianych wyżej aplikacji w wersji dla telewizorów Samsunga i wersji na Android TV. Nie różnią się zupełnie niczym i działają tak samo płynnie.

Nie będę analizować każdej z dostępnych na tym urządzeniu aplikacji, ale na poza oczywistymi usługami streamingowymi trzeba koniecznie wymienić dwie aplikacje. Pierwsza to KODI, który, choć kontrowersyjny (ze względu na możliwość odtwarzania nie do końca legalnej treści), to pozwala na naprawdę dużo. Dzięki tej aplikacji możemy zmienić Mi Boxa S w prawdziwe domowe centrum multimedialne.

Mi Box S

Druga aplikacja to WP Pilot, który pozwala na oglądanie zasadniczo za darmo wielu kanałów polskiej telewizji. Do wyboru mamy tam również płatne pakiety. Dzięki tej aplikacji można spokojnie w całości polegać na treści dostępnej w Internecie.

Mi Box S to najlepszy wybór w swojej klasie


Jeśli zaś chodzi o jakość obrazu, to Mi Box S obsługuje rozdzielczość do 4K w 60 Hz z obsługą HDR. Trzeba też wspomnieć o tym, że urządzenie obsługuje Chromecast, więc przesyłanie wideo z naszego smartfona sprowadza się do jednego kliknięcia.

Mi Box S

W zestawie, poza samym "pudełkiem" otrzymujemy również kabel HDMI, by móc go podłączyć do telewizora. To naprawdę fajny dodatek, bo nie każdy taki kabel w domu ma. Na przykład gdy Mi Boxa S instalujemy naszym dziadkom na ich starym telewizorze.

Mamy też zasilacz oraz oczywiście pilota, który działa przy wykorzystaniu łączności Bluetooth. Nie musimy więc specjalnie celować w urządzenie, by go obsługiwać. Możemy go schować do szuflady i całkowicie o nim zapomnieć.

Mi Box S

Pilot jest wygodny i całkiem przyzwoicie wykonany. W oczy rzucają się tutaj trzy przyciski. Mikrofon, który wywołuje Asystenta Google, Netflix, który pozwala uruchomić aplikację jednym kliknięciem, oraz Live, które niestety w Polsce nie działa.

Podsumowując - tak jak napisałem na wstępie, trudno znaleźć lepszą alternatywę, która całkowicie bezproblemowo zmieni nasz stary telewizor w SmartTV. Te kilka braków i rzeczy, które nie do końca mi się spodobały, można nawet traktować w kategorii zalet.

Dzięki swoim ograniczeniom urządzenie jest proste w obsłudze i niezawodne. Ma też potencjał i jeśli ktoś naprawdę chce, to przy odrobinie wysiłku wyciśnie z niego nieco więcej. Pytanie tylko, po co? :) W każdym razie polecam Mi Boxa S jeśli macie gdzieś na strychu starą plazmę, która jeszcze zipie i chcecie ją przenieść w XXI wiek.

Xiaomi Mi Box S do testów dostarczył sklep GearBest.com - produkt znajdziecie pod tym adresem.

360 D819 - test inteligentnego dzwonka do drzwi360 D819 - test inteligentnego dzwonka do drzwi

$
0
0
360 D819 Smart Video Doorbell 6
Kolejne smart-urządzenie do każdego domu.

Jeszcze kilka lat temu mało kto powiedziałby, że urządzenia z funkcjami smart podłączone do internetu będą otaczały nas niemal na każdym kroku. Chińska marka 360 (znana między innymi z robotów sprzątających) wprowadziła do swojej oferty inteligentny dzwonek do drzwi, którego funkcje zaskakują. Jak sprzęt sprawdza się w praktyce? Sprawdzamy.

Określenie "inteligentny dzwonek do drzwi" może brzmieć dość tajemniczo dlatego na początek pokrótce wyjaśnię zasadę działania i przeznaczenie urządzenia.

360 D819 składa się z bazy i dzwonka zasilanego akumulatorem. Sam dzwonek umieszczamy na drzwiach lub fasadzie budynku, a bazę montujemy w domu i musi być ona na stałe podłączona do gniazdka elektrycznego. Do obsługi będziemy potrzebowali jeszcze smartfona bowiem to aplikacja stanowi "centrum dowodzenia".

360 D819 Smart Video Doorbell 2

Co w zestawie?

Prócz wspomnianego już dzwonka i bazy, otrzymujemy komplet akcesoriów, które pozwolą nam umieścić urządzenie w dogodnym miejscu. Uchwyt do dzwonka może być montowany na taśmę 3M lub za pomocą dołączonych kołków. W zestawie nie zabrakło też przewodu zasilającego ze złączem MicroUSB, który przyda się podczas ładowania akumulatora (5000 mAh) wbudowanego w dzwonek.

360 D819 Smart Video Doorbell 1

Sam dzwonek nie jest najmniejszym urządzeniem, waży 217 gramów co jest jednak zrozumiałe ze względu na spory akumulator. Wymiary urządzenia to 15,10 x 6,10 x 3,20 cm. Warto też wspomnieć, że obudowę wykonano z plastiku, a całość posiada normę wodoodporności IP67.

360 D819 Smart Video Doorbell 5

Instalacja i konfiguracja

Instrukcja obsługi przygotowana została w języku angielskim, podobnie jak aplikacja do obsługi dzwonka. Sam proces konfiguracji 360 D819 nie jest specjalnie skomplikowany jednak przyda się podstawowa znajomość j. angielskiego.

Warto zacząć od instalacji dedykowanej aplikacji 360, jej odnalezienie w sklepie Play wcale nie jest proste bowiem istnieje sporo apek o podobnej nazwie. Na szczęście w instrukcji znajdziemy specjalny kod QR, który przekieruje użytkownika bezpośrednio na odpowiednią stronę.

2019-08-17 200237
Aplikacja prowadzi użytkownika "krok po kroku", do poprawnego działania wymagane jest udzielenie wielu uprawnień

Po uruchomieniu aplikacji należy wybrać odpowiedni produkt (Smart Video Doorbell) i postępować zgodnie z instrukcjami. Na początek należy sparować bazę z domową siecią Wi-Fi, niestety urządzenie obsługuje jedynie pasmo 2.4 GHz, a szkoda bowiem 5 GHz oferuje większą swobodę.

2019-08-17 201027
Ustawienia aplikacji do obsługi dzwonka

Po sparowaniu bazy należy uruchomić dzwonek i gotowe. Teraz pozostaje dostosować ustawienia do własnych preferencji, a zrobicie to z poziomu aplikacji.

2019-08-17 201743
Okno główne aplikacji / przegląd zdarzeń / widok na żywo

Funkcje i działanie

360 D819 to naprawdę wszechstronne urządzenie, dzwonek posiada wbudowaną technologię rozpoznawania twarzy, sensor ruchu, szerokokątny (162 stopnie) obiektyw z sensorem o rozdzielczości 2,1 megapiksela działający jak noktowizor i dwukierunkowe audio.

Baza wyposażona została w slot na kartę MicroSD więc rozmowy wideo prowadzone "przez dzwonek" mogą być nagrywanie. Można też skonfigurować urządzenie tak, aby nagrywało obraz w momencie aktywacji detektora ruchu - w ten sposób dowiemy się, kto zbliżał się do drzwi.

Z poziomu aplikacji możemy podejrzeć "na żywo" obraz z kamery wbudowanej w dzwonek. Znajdziemy tam też historię aktywności, zarejestrowane zdarzenia w formie wideo i oczywiście ustawienia.

W momencie gdy ktoś zbliży się do drzwi i naciśnie dzwonek, baza odtworzy klasyczny dźwięk, a jednocześnie telefon, na którym skonfigurowano aplikacje 360 wyświetli informację o połączeniu. Co ważne, urządzenie podłączone jest do internetu więc nic nie stoi na przeszkodzie aby odebrać połączenie będąc poza domem.

2019-08-17 200844

360 D819 w praktyce...

Zazwyczaj podchodzę sceptycznie do urządzeń mniej znanych chińskich marek, ale na szczęście testowane urządzenie pozytywnie zaskoczyło. Wszystkie prezentowane przez producenta funkcje działają poprawnie. Podczas kilkudniowych testów dzwonek nie zrywał połączenia, wszystko działało bez zarzutu.

Jeżeli martwicie się o zasięg tego "cacka", niepotrzebnie. Nawet w odległości ponad 10 metrów od routera, baza nie ma problemów z połączeniem. Podobna odległość pomiędzy dzwonkiem, a bazą również nie sprawiała problemów.

2019-08-17 200832

Jakość nagrań zarówno w dzień i w nocy jest zaskakująco dobra i bez problemu rozpoznamy osoby zbliżające się do drzwi. Na plus trzeba też uznać efekt peryskopu, który sprawia, że widzimy naprawdę dużo.





Rozmowy przez dzwonek również nie budzą zastrzeżeń, występuje niewielkie opóźnienie ale nie komplikuje ono komunikacji.

Podsumowanie

Inteligentny dzwonek do drzwi 360 D819 to udany sprzęt, który zaskakuje swoimi możliwościami. Decydując się na jego zakup, trzeba mieć jednak świadomość, że to sprzęt "smart" więc musi być stale podłączony do internetu i zasilania.

Atutem urządzenia jest wbudowany akumulator, a dzięki temu nie musimy martwić się o zasilanie sieciowe w miejscu gdzie chcemy umieścić dzwonek z kamerą.

Z pewnością 360 D819 będzie idealnym uzupełnieniem mieszkania każdego miłośnika gadżetów. Dzwonek znajdziecie w sklepie GearBest.com w cenie $89.99 czyli około 350 zł.

Czy "Think" bez "Pad" nadal oznacza jakość? Test Lenovo Thinkbook 13SCzy "Think" bez "Pad" nadal oznacza jakość? Test Lenovo Thinkbook 13S

$
0
0
Lenovo Thinkbook 13S
Czy samo "Think" w nazwie gwarantuje jakość?

IBM ThinkPad stał się przez ostatnie 30 lat synonimem solidności. Oceniając solidność i wytrzymałość sprzętu, za wzór stawiało się często właśnie te urządzenia. W pewnym momencie marka przeszła w ręce chińczyków i nazwie ThinkPad nie towarzyszył już IBM, tylko Lenovo. 

Lenovo wprowadziło do serii ThinkPadów nieco świeżości, rozwijając ją jednocześnie z innymi konsumenckimi liniami komputerów. ThinkPady jak były, tak są linią nastawioną przede wszystkim na biznes. Przemawia za tym nie tylko wspomniana jakość, ale również cena, która do najniższych nie należy.

Lenovo Thinkbook 13S

Jednak wartość marki Think jest tak mocna, że Lenovo postanowiła wreszcie ten potencjał w pełni wykorzystać. Owocem tego jest pierwszy przedstawiciel całkiem nowej linii Thinbook.

Lenovo Thinkpad 13S ma łączyć solidność marki Think z zaletami innych linii chińskiego producenta, na czele z ceną dostosowaną do przeciętnego konsumenta. Tylko czy Think bez Pad to nadal to samo?

Thinkbook 13S 1

Z wyglądu to po prostu kolejny ultrabook


To może jest zwykłe złudzenie, ale moim zdaniem ThinkPady nigdy nie były nudne i potrafiły się wyróżnić. Nawet w momencie, gdy na rynek wkroczyły ultrabooki, a toporne, choć nadal solidne, ThinkPady zaczęły się upodobniać do innych smukłych laptopów, to wciąż zachowywały ten charakterystyczny biznesowy sznyt.

Oglądając pierwszy raz egzemplarz ich nowego kuzyna, ThinkBooka, zauważyłem, że ten charakterystyczny akcent jakoś nagle gdzieś uleciał. Jest to po prostu kolejny, nieco nudnawy laptop Lenovo, który wyróżnia się w zasadzie jedynie sporej wielkości logiem ThinkBook na obudowie.

Lenovo Thinkbook 13S

Aluminiowa obudowa daje wrażenie solidności, a jednocześnie komputer nie jest za ciężki. Waży około 1,5 kg i nie ciąży zbytnio w torbie czy na kolanach. Pod każdym względem wizualnym jest to laptop poprawny, ale niestety nie oszałamia.

Ekran 13,3 cala o rozdzielczości FullHD wyświetla obraz ostry i wyraźny. Mamy tu matową matrycę, co może wpływać na reprodukcję kolorów. Komputer, który chcemy wykorzystywać na zewnątrz, po prostu musi mieć matową matrycę, by zapewnić minimum komfortu. Więc minimalne przekłamania kolorów oraz kontrastu to nie jest nic strasznego i ogólnie rzecz biorąc, ekran w ThinkBooku 13 S jest po prostu dobry. Powyżej ekranu znajduje się kamerka, której jakość pozwolę sobie przemilczeć. Ma za to bardzo ciekawą, niespytaną funkcjonalność.

Lenovo Thinkbook 13S

Obiektyw aparatu możemy zasłonić, przesuwając specjalną zaślepkę ThinkShutter. Jest to taki typowo biznesowy feature, który doceni każdy użytkownik mający na uwadze prywatność. Taśma nie będzie już potrzebna.

Natomiast klawiatura, to już klasyczne Lenovo, czyli po prostu wzór do naśladowania. To piekielnie wygodna klawiatura, na której pisanie to czysta przyjemność. Jest oczywiście podświetlana, a klawisze są odpowiednio profilowane.

Lenovo Thinkbook 13S

W przycisku zasilania umiejscowiono czytnik linii papilarnych zgodny z Windows Hello, który działa błyskawicznie. Poniżej klawiatury znajdziemy oczywiście touchpad, który również nie pozostawia wiele do życzenia - działa płynnie i responsywnie.

Lenovo Thinkbook 13S

Ilość dostępnych portów cieszy


Pod względem dostępnych portów Thinkbook 13S zdecydowanie odszedł od swoich biznesowych korzeni, ale z drugiej strony ich ilość jest naprawdę wystarczająca.

Na lewej krawędzi znajdziemy port zasilania, port HDMI, USB-C (niestety nie jest to Thunderbolt 3) oraz gniazdo słuchawkowe. Po prawej zaś dwa USB 3.0 typu A.

Thinkbook 13S 5

Lenovo Thinkbook 13S

Na spodzie komputera znajdziemy jedynie otwór wentylacyjny oraz głośniki, do których wrócę jeszcze później. Warto też wspomnieć o tym, że ekran możemy otworzyć do poziomu 180 stopni, praktycznie całkiem na płasko. Jest to charakterystyczna cecha komputerów biznesowych i miło, że znalazła się ona również tutaj.

Thinkbook 13S 7

Procesor - jest. Pamięć - jest. Karta graficzna - niestety brak


Przejdźmy teraz do kwestii najważniejszej, czyli do podzespołów i wydajności ThinkBooka. W jego wnętrzu drzemie procesor Intel Core i5 8. generacji, 8 GB pamięci RAM oraz dysk SSD o pojemności 256 GB. Testowany przeze mnie egzemplarz nie posiadał dedykowanej karty graficznej, a jedynie zintegrowany układ Intel UHD 620, który nie pozwala na wiele. Na rynku dostępna jest też konfiguracja z dodatkową kartą AMD Radeon 540X i procesorem Core i7.

Thinkbook 13S 3

Lenovo chwali się wysokim poziomem zabezpieczeń. Znajdziemy tutaj funkcje uwierzytelniania Fast Identity Online (FIDO) oraz dTPM 2.0 (Discrete Trusted Platform Module), znane z serii ThinkPad. Urządzenie jest również wyposażone w dwa mikrofony z funkcję eliminacji hałasu przystosowane do rozpoznawania głosu. Za łączność odpowiada WLAN: 11ac oraz Bluetooth 5.

Thinkbook 13S 2

Testy wydajności


Jak ten zestaw sprawuje się w testach wydajności?
Standardowo sprawdziłem jego możliwości w trzech benchmarkach - PC Mark, 3D Mark oraz Cinebench. Wyniki nie zaskoczyły ani pozytywnie, ani negatwynie. Są po prostu adekwatne do obecnych w ThinkBooku podzespołów. Wygląda to następująco.

W teście PC Mark, który sprawdza całokształt wydajności komputera, ThinkBook 13S osiągnął wynik 3372, co jest wynikiem zadowalającym. Z oczywistych względów gorzej poradził sobie w teście 3D Mark - wynik to zaledwie 409. Natomiast test Cinebench pokazał wynik na poziomie 1206, co również jest całkiem w porządku.

3dmark thinkbook

cine thinkbook

pcmark thinbook

Na co dzień ThinkBook prawie nie zawodzi


Testy testami, ale najważniejsze jest to, jak ten komputer sprawdza się w tzw. realnym użytkowaniu. Pod względem wydajności, nie mam mu absolutnie nic do zarzucenia. Intel Core i5 w zestawie z 8 GB pamięci RAM nie zawodzi i zapewnia odpowiednie osiągi w większości zadań, jakie przed ThinkBookiem postawimy.

Lenovo Thinkbook 13S

Szczególnie zadowolony jestem z jakości dźwięku. Oznaczenie Harman na obudowie nie znalazło się tam bez powodu. Dlatego też ThinBook naprawdę świetnie spisał się w konsumpcji multimediów. Oglądanie filmów i słuchanie muzyki na tym komputerze to czysta przyjemność.

Mówiąc o dźwiękach dochodzących z komputera, muszę wspomnieć też o aktywnym chłodzeniu ThinkBooka, które potrafiło załączyć się pozornie bez powodu. Wentylator nie jest za głośny, ale na co dzień używam komputera z chłodzeniem pasywnym więc jego dźwięk był zauważalny przy niektórych zadaniach. 

DSC 9633 wynik

Przeglądarka Google Chrome, kilkanaście otwartych kart, Adobe Photoshop oraz pakiet Office, a ThinkBook nawet się nie zająknął. Sam system Windows 10 działa bardzo płynnie, a ze stanu uśpienia komputer wybudza się bardzo szybko.

Szkoda tylko, że często budzi się praktycznie bez zapasu energii. Wygląda na to, że jest to praktycznie idealne narzędzie mobilnej pracy, gdyby tylko nie jeden szkopuł...

11 godzin na jednym ładowaniu? Chyba w snach


Pod względem wydajności pracy na baterii ThinkBook niestety nie zabłysnął. Po ładowarkę sięgałem zdecydowanie za często i 7 godzin pracy na jednym ładowaniu to naprawdę maksimum. Przeważnie kończyło się na 5-6 godzinach w moim tradycyjnym trybie użytkowania i już musiałem ponownie podłączać go do zasilania. Chociaż tyle, że laptop ładuje się naprawdę szybko dzięki mocnej 65-watowej ładowarce.

Thinkbook 13S 9

To połowę mniejszy czas pracy niż ten, który deklaruje Lenovo, choć to zapewne zależy od sposobu użytkowania. Nie jest to jakiś tragiczny wynik, ale od czegoś z "Think" w nazwie oczekiwałem w tej materii nieco więcej. Zwłaszcza że wcale nie wyciskałem z niego ostatnich soków.

Czy warto?


W ostatecznej ocenie nie pomagał mi fakt, że ThinBook 13S nadal nie jest urządzeniem jakoś wyjątkowo tanim. Za testowaną konfigurację musimy zapłacić ponad 3699 zł i jest to moim zdaniem nieco za dużo. Taki kosztujący 2500 zł Huawei Matebook D14, pod względem jakości wykonania i wydajności nie odstaje specjalnie od ThinkBooka.

Czy w takim razie "Think" bez "Pad" jest wart tej ceny? Czy zakup ThinkBooka jest opłacalny? Biorąc pod uwagę dostępne alternatywy (których jest całkiem sporo), mam w związku z tym pewne wątpliwości. Lenovo ma obecnie dwie mocne marki - właśnie Thinkpad oraz Yoga. ThinkBook to coś, co miało wypełnić lukę między nimi i przyciągnąć klientów, którzy znają doskonale markę ThinkPad. Wyszło poprawnie, ale bez szału.

Nie mogę jednak skreślać marki ThinkBook na samym początku, bo może się ona rozwinąć w bardzo ciekawym kierunku. Choć model 13S nie powalił mnie na kolana, to z zainteresowaniem będę obserwować i testować kolejne modele z tej serii.

Samsung Galaxy A50 - test smartfonu z pięknym ekranem i niezłą bateriąSamsung Galaxy A50 - test smartfonu z pięknym ekranem i niezłą baterią

$
0
0
Samsung Galaxy A50 12
Średniak od Samsunga.

Samsung Galaxy A50 to propozycja ze średniej półki smartfonów koreańskiego producenta. Urządzenie wyróżnia się dużym wyświetlaczem AMOLED, modnym wyglądem z notchem w kształcie kropli oraz czytnikiem linii papilarnych zintegrowanym z ekranem. Sprawdziliśmy jak w praktyce sprawuje się model, który chce powalczyć w segmencie telefonów do 1500 zł.

Zawartość pudełka i pierwsze wrażenie

Samsung Galaxy A50 zdecydowanie nie aspiruje do miana urządzenia kompaktowego. Duży 6,4 calowy wyświetlacz ma blisko 159 mm wysokości i obsługiwanie go jedną ręką jest praktycznie niemożliwe. Telefon dostępny jest aż w 4 kolorach – czarnym, białym, niebieskim oraz koralowym.

Po wyjęciu z pudełka, telefon robi bardzo dobre wrażenie. Tył urządzenia mieni się pod wpływem światła tworząc ciekawy tęczowy efekt. Niestety nie jest to szkło, a dobrej jakości plastik. Szkoda, bo takie rozwiązanie będzie bardziej podatne na zarysowania.

Samsung Galaxy A50 4

Producent nie dołącza do zestawu żadnego etui, więc jeśli chcemy chronić nasze urządzenie, będziemy musieli wydać nieco więcej. Mamy natomiast słuchawki, które podłączymy wejściem jack 3,5 mm, które grają po prostu dobrze.

Patrząc na sam telefon możemy mieć poczucie, że przyjdzie nam korzystać z urządzenia klasy premium. Mamy tu bowiem bezramkową konstrukcję, zapewniającą powierzchnię użytkowa na poziomie ok. 85%, potrójną kamerę, ekran AMOLED i czytnik linii papilarnych zintegrowany z ekranem.

Samsung Galaxy A50 1

Niestety dość szybko nasz entuzjazm ostudzi działanie wspomnianego czytnika. Kalibrowanie odcisku zajmuje dość dużo czasu, co zapowiada jego precyzyjne działanie. Okazuje się jednak, że odblokowanie ekranu tym sposobem jest naprawdę trudne i wielokrotnie przykładając palec nie uzyskiwałem oczekiwanego efektu. W pewnym momencie w ogóle zrezygnowałem z prób odblokowywania tym sposobem.

Samsung Galaxy A50 13

Mam przekonanie, że zastosowanie klasycznego czujnika na plecach urządzenia nie wpłynęłoby negatywnie na jego wygląd, a znacznie poprawiło by komfort użytkowania.

Nie mam natomiast zastrzeżeń do odblokowywania twarzą. Działa ono szybko i precyzyjnie. Oczywiście, gdy światła wokół jest mniej, pozostaje nam wpisanie wcześniej ustawionego kodu PIN lub wzoru.

Samsung Galaxy A50 6

Samsung Galaxy A50 8

Wyświetlacz

Samsung Galaxy A50 jest wyposażony w 6,4 calowy ekran AMOLED w autorskiej technologii tego producenta Infinity-U w rozdzielczości Full HD, co daje zagęszczenie pikseli na poziomie 403 ppi. Odpowiednia jasność, bardzo dobry kontrast i naprawdę nie przesadzając – przepiękne kolory – tak w skrócie można opisać wrażenia jakie wywołuje ten ekran.

Patrzy się na niego z większą przyjemnością niż na ekrany Samsunga użyte w Xiaomi Mi8, czy Mi9 SE, z którymi miałem do czynienia. Ten wyświetlacz sprawia, że oglądanie na nim filmów, czy granie w gry jest naprawdę przyjemne.

Samsung Galaxy A50 2

Samsung zdecydował się zastosować notcha w kształcie kropli i myślę, że to dobre rozwiązanie. Ogranicza ryzyko uszkodzeń mechanicznych, które mogą pojawić się przy wysuwanych aparatach, a jednocześnie taki układ wygląda po prostu estetycznie. Oczywiście to kwestia gustu, ale moim zdaniem, póki nie upowszechni się technologia ukrywania przedniego aparatu pod wyświetlaczem, to właśnie ten subtelny notch w formie kropli jest najlepszym kompromisem.

Producent umożliwia systemowe ustawienie ciemnego motywu, które pozwoli na delikatne zmniejszenie zużycia energii i oszczędzi nasz wzrok w gorszych warunkach oświetleniowych.

Samsung Galaxy A50 10

Mamy również dostępne Always on Display, które wyświetla nie tylko godzinę, ale również powiadomienia z dowolnych aplikacji zainstalowanych na naszym smartfonie. Szkoda, że póki co nie można ustawić koloru wyświetlanego obrazu, jak ma to miejsce np. we wspomnianych urządzeniach od Xiaomi.

Wydajność i oprogramowanie

Za wydajność Samsunga A50 odpowiada Exynos 9610 wsparty 4 GB RAM (LPDDR4x). Nasze aplikacje i zdjęcia są zapisywane w pamięci typu UFS 2.1 o pojemności 128 GB (dodatkowo mamy możliwość rozszerzenia pamięci kartą MicroSD w niehybrydowym slocie).

2019-08-21 131827

Taki zestaw powinien zapewnić naprawdę płynną pracę urządzenia w codziennym użytkowaniu. Niestety, kluczowe okazuje się tutaj słowo „powinien”.

Optymalizacja niestety nie stoi na najwyższym poziomie i co jakiś czas mamy do czynienia z drobnymi lagami. Do tego, otrzymując np. SMSa, podczas korzystania z Facebooka lub przeglądania internetu, przyszło mi nieraz poczekać około 3-4 sekund na otwarcie systemowej aplikacji wiadomości.

Z drugiej strony, telefon co do zasady działał sprawnie, w miarę szybko otwierając kolejne aplikacje zapewniając komfort odpowiedni dla urządzenia z tej półki cenowej. Płynnie również przebiega scrollowanie Facebooka, czy stron internetowych.

Samsung Galaxy A50 11

Urządzenie w teście Antutu uzyskuje wynik ponad 140 tys. punktów. Na rynku znajdziemy jednak wiele innych smartfonów, które pomimo mniejszych osiągów w testach syntetycznych, w codziennej pracy oferują płynniejsze działanie.

2019-08-21 131643

Dla fanów gier, warto wspomnieć, że Samsung Galaxy A50 bez problemu radzi sobie z większością tytułów dostępnych w sklepie Play, chociaż i tu zdarzały się mikro przycięcia (np. Asphalt 9).

Dodam, że telefon testowałem na oprogramowaniu w wersji ONE UI 1.1. Możliwe, że kolejne aktualizacje podniosą komfort użytkowania, jednak na ten moment mamy do czynienia z telefonem za blisko 1500 zł, który nie zachwyca płynnością.

Samsung Galaxy A50 7

Specyfikacja

  • Wyświetlacz: Super Amoled, 1080x2340px, 6,4″, 403 ppi,
  • Wymiary i waga: 158.50 x 74.70 x 7.70mm, 168 g
  • Procesor: Samsung Exynos 7 Octa 9610, 4x2.3 GHz ARM Cortexx A73 + 4x1.7 GHz ARM Cortex A53
  • Grafika: ARM Mali-G72 MP3
  • Konfiguracja pamięci: 4 GB LPDDR4 RAM i 128 GB pamięci wbudowanej;
  • Aparat główny: 25 Mpx, f/1.7; 8 Mpx, f/2.2 (szerokokątny); 5Mpx, f/2.2
  • Aparat przedni: 24 Mpx
  • Bateria: Li-Po 4000 mAh,
  • Łączność i czujniki: DualSIM, Bluetooth 5.0, NFC, dwuzakresowe Wi-Fi 802.11 a/b/g/n/ac, USB typu C, GPS, A-GPS, GLONASS, żyroskop, czujnik grawitacji; Jack 3,5 mm
  • System: Android 9.0 (One UI 1.1)

Aparat

Za zdjęcia w tym smartfonie odpowiada potrójny aparat – główny sensor 25 Mpx z przysłoną f/1.7, 8-megapikselowy obiektyw szerokokątny ze światłem f/2.2 oraz sensor odpowiedzialny za rozmycie tła – 5 Mpx z przysłoną f/2.2. Aparaty wspomagane są podwójną diodą LED. Na froncie producent zastosował matrycę o rozdzielczości 24 Mpx ze światłem f/2.0.

Samsung Galaxy A50 9

Za dnia zdjęcia są po prostu dobre, przynajmniej na ekranie smartfonu. Nie jest to poziom flagowych Samsungów, ale w segmencie średniopółkowych smartfonów sprzęt wypada przyzwoicie. Kolorystyka jest na odpowiednim poziomie, przez co zdjęcia są stonowane. Niestety zawodzi poziom szczegółowości, co widać gdy powiększymy obraz do oryginalnych rozmiarów.

Większe nasycenie kolorów występuje natomiast w aparacie szerokokątnym. Na pochwałę zasługuje również efekt rozmycia tła, który działa po prostu dobrze, prawidłowo rozpoznając pierwszy plan.

Samsung Galaxy A50 15

Problem zaczyna się, gdy światła wokół jest mniej. Wtedy zdjęcia tracą wyraźnie na szczegółowości, pojawia się sporo szumów. Utrata jakości jest jeszcze bardziej wyraźna w przypadku aparatu szerokokątnego. Niestety brakuje również optycznej stabilizacji obrazu, którą zdarza spotkać się już u konkurentów za ok. 1500 zł. Zresztą, możliwości fotograficzne tego modelu oceńcie sami na podstawie przykładowych zdjęć. 

20190816 113555 mini

20190816 113639 mini

20190816 114146 mini

20190816 113426 mini

Więcej zdjęć znajdziecie na naszym dysku Google

Łączność i dźwięk

Smartfon został wyposażony w dwuzakresowe WiFi, Bluetooth 5.0. Podczas użytkowania tego modelu, nie zauważyłem żadnych problemów z zasięgiem, czy pracą na łączu bezprzewodowym.

Doceniam również możliwość płatności zbliżeniowych, dzięki zastosowaniu NFC, choć Samsung od dawna przyzwyczaił nas do stosowania tego modułu w swoich urządzeń, również z niższej półki. Jeśli do tego dodamy USB typu C oraz jack 3,5 mm, można powiedzieć, że mamy pełen zestaw, którego można wymagać od telefonu ze średniej półki.

Samsung Galaxy A50 14

Bateria

Samsung Galaxy A50 zasilany jest litowo-polimerową baterią o pojemności 4000 mAh. Pozwala to bezproblemowo uzyskać pełny dzień nawet dość intensywnego użytkowania.

Mając stale włączone LTE, połączenie bluetooth z Mi Bandem i słuchając muzyki przez słuchawki bezprzewodowe około półtora godziny dziennie, bez trudu uzyskiwałem około 5 do 7 godzin włączonego ekranu. Baterię od 0 do 100% naładujemy mocą maksymalnie 15W w czasie nieco poniżej dwóch godzin.

Podsumowanie

Podsumowując, Samsung Galaxy A50 to dobrze wyposażony smartfon, który wyróżnia się przede wszystkim znakomitym ekranem, zapewnia niezły czas pracy na baterii, przyzwoite zdjęcia i oferuje szerokokątny aparat, który nie jest jeszcze standardem w tym segmencie cenowym.

Pod względem wydajności to jednak smartfon dość przeciętny i na rynku znajdziemy wiele urządzeń w podobnej cenie, które będą działać szybciej, np. Xiaomi Mi9 SE. Mam wrażenie, że nawet nieco tańsze Redmi Note 7, czy Moto One Vision radzą sobie lepiej w codziennym użytkowaniu.

Dodatkowo, trudno w urządzeniu w tej kwocie usprawiedliwić fatalny czytnik linii papilarnych, czy problemy z optymalizacją, które powodują losowe lagi i wydłużony czas otwierania aplikacji. Jednak dla osób, które cenią sobie duży wyświetlacz, wysoką jakość ekranu i mocną baterię, smartfon może być dobrym wyborem pod warunkiem, że jego cena spadnie do ok. 1200 zł. 

Huawei P Smart Z - recenzja smartfonu z wysuwaną kamerkąHuawei P Smart Z - recenzja smartfonu z wysuwaną kamerką

$
0
0
Huawei P Smart Z 1
Solidny średniak.

W czasach gdy nowinki technologiczne trafiają przede wszystkim do najdroższych urządzeń oferowanych przez wdrażających je producentów, na scenę wchodzi Huawei. Chińska marka udostępniła w sprzedaży swój pierwszy smartfon z aparatem przednim wysuwanym z górnej części obudowy - model Huawei P Smart Z. Ile kosztuje ów "modniś"? Około 1000 złotych, co czyni go reprezentantem jednego z najpopularniejszych przedziałów cenowych. Sprawdziliśmy jego możliwości.

Redmi 7Specyfikacja
Procesor i grafika HiSilicon Kirin 710F
Mali-G51 MP4
Pamięć RAM 4 GB
Pamięć masowa 64 GB
Możliwość rozbudowy pamięci Tak, micro SD
Wyświetlacz 6.59-calowy IPS
Rozdzielczość 1080x2340 pikseli (391 ppi)
Bezpieczeństwo czytnik linii papilarnych
Akumulator 4000 mAh, ładowanie 10 W
Aparat fotograficzny 16 MPix (f/1.8, PDAF) + 2 MPix (f/2.4, sensor głębi tła)
Z przodu: 16 MPix (f/2.0), wysuwany z obudowy
System operacyjny Android 9 Pie z EMUI 9.01
Transmisja danych GSM / HSPA / LTE
Łączność i lokalizacja Wi-Fi 802.11 b/g/n/ac, Bluetooth 5.0 [A2DP, LE]
NFC, GPS, GLONASS, BDS, A-GPS
Złącza USB Typu C
Typ karty SIM nano SIM + nano SIM
Wymiary 163.5 x 77.3 x 8.8 mm
Masa 197 g

W pudełku razem z urządzeniem znajdziemy bardzo standardowy zestaw akcesoriów. Są nimi ładowarka sieciowa o mocy zaledwie 10 W (5V/2A), kabelek USB Typu C, proste słuchawki douszne oraz pin do wysuwania tacki na karty SIM. Etui ochronnego nie ma, ale jego zakup nie jest dużym wydatkiem.

Marka Huawei przyzwyczaiła już mnie do tego, że sprzedawane przez nią smartfony prezentują się naprawdę efektownie - nawet te najtańsze. Huawei P Smart Z można określić mianem "średniaka", ale patrząc na wygląd jego obudowy trudno to stwierdzić na pierwszy rzut oka. Do testów otrzymałem wariant w kolorze zielonym. Tylna część obudowy wykonana jest z plastiku, który to całkiem skutecznie udaje szkło. Jej powierzchnia została przez projektantów marki wyraźnie podzielona na dwie sekcje, które różnią się od siebie odcieniem zastosowanej zieleni - w moim odczuciu psuje to niepotrzebnie estetykę telefonu. 

Huawei P Smart Z 2

Huawei P Smart Z 3

Krawędzie tylnego panelu są mocno zaoblone, co poprawia chwyt w dłoni. Obudowa nie jest wodoodporna.

Huawei P Smart Z 15

Trzy przyciski fizyczne usytuowano na prawej krawędzi urządzenia. Klikają dobrze, ale przesunięcie po nich opuszkami palców pozwala wyczuć niewielki luz i powoduje ono cichy odgłos trzeszczenia. Detal, ale rzutujący na odbiór jakości spasowania poszczególnych elementów.

Huawei P Smart Z 11

Górna część plastikowej ramki otaczającej obudowę to miejsce, w którym znajdziemy wysuwany aparat przedni, a także tackę na dwie karty SIM lub kartę SIM i kartę pamięci w standardzie micro SD.

Huawei P Smart Z 9

U dołu urządzenia znajdziemy pojedynczy, naprawdę donośny głośniczek multimedialny, złącze USB Typu C oraz gniazdo jack 3.5 mm, umożliwiające podpięcie słuchawek przewodowych. Zalecamy w tym miejscu podpiąć słuchawki inne niż te, które producent dołącza w zestawie. Są one wybitnie niewygodne i mają wyjątkowo kiepskie brzmienie.

Huawei P Smart Z 99

Przedni panel urządzenia zarezerwowany jest dla ekranu IPS TFT o przekątnej 6,59-cala i rozdzielczości 1080x2340 pikseli. Obraz prezentuje się dobrze i osoby szukające smartfonu za około 1000 złotych na pewno nie będą miały powodów do narzekań, chyba że... zobaczą wcześniej sprzedawane w porównywalnej cenie urządzenia z ekranami AMOLED od konkurencji.

Panel w P Smart Z w trudnych warunkach oświetleniowych nie jest z pewnością najbardziej czytelnym w swojej klasie - jasność matrycy IPS sięga ok. 440 cd/m2. Jego codzienne działanie oceniam na czwórkę z małym minusem.

Huawei P Smart Z 18

Mogłoby się wydawać, że za sprawą przedniej kamerki ukrytej w górnej części obudowy proporcje wielkości ekranu do powierzchni obudowy będą zbliżone do rekordowych, ale... nie jest tak. Ekran zajmuje ok. 84% całego frontu urządzenia. Wynik wciąż niezły, zwłaszcza jak na tę klasę smartfonów. Minusem jest brak diody powiadomień. Jej absencja jest zaskakująca, bowiem miejsce na głośnik nad ekranem udało się producentowi wygospodarować.

Multimedia i wydajność


O wydajność Huawei P Smart Z dba układ HiSilicon Kirin 710F ze zintegrowaną grafiką ARM Mali-G51 MP4 oraz 4 GB pamięci RAM. Nie jest to najwydajniejszy ze smartfonów w swojej klasie cenowej - przegrywa z kretesem choćby z konstrukcjami pokroju Xiaomi Mi 9 SE czy też Xiaomi Mi 9T. Nie oznacza to jednak, że wydajność jest rozczarowująca. Płynność działania interfejsu jest satysfakcjonująca - podobnie jak trójwymiarowych gier (w wymagających trzeba obniżyć detale). Czas wczytywania się aplikacji jest oczywiście dłuższy, niż w przypadku wydajniejszych urządzeń. Jest to po części także zasługa pamięci w standardzie eMMC. Użytkownik może skorzystać z ok. 51,5 GB spośród 64 GB, jakie oferuje telefon.

Huawei P Smart Z działa pod kontrolą Androida 9.0 z nakładką EMUI 9.0.1. W momencie publikacji testu były zainstalowane na nim poprawki bezpieczeństwa z 5 czerwca 2019 roku - dla wielu z Was może to mieć znaczenie.

Huawei P Smart Z 17

EMUI jest nakładką pozwalającą na daleko idącą personalizację wyglądu urządzenia i kilkoma mniej lub bardziej przydatnymi aplikacjami od producenta - Zdrowie, AppGallery, HiCare, Porady, Filmy, Muzyka Notatnik. Nie zabrakło także radia FM, kompasu, czy też dyktafonu, kalendarza i kalkulatora.

Czy w systemie jest coś niezwykłego? Cóż, Tryb Impreza pozwala zamienić kilka różnych smartfonów w obrębie jednej sieci w głośniki, które odtwarzały będą jednocześnie uruchomiony na jednym z nich utwór muzyczny. Interesujące jest także menu Higieny Cyfrowej, dzięki któremu dowiecie się ile czasu poświęcacie (tracicie?) na wykonywanie określonych czynności na smartfonie.

Huawei P smart Z EMUI 1

Użytkownik wybierać może pomiędzy widokiem klasycznej szuflady aplikacji i standardowym dla EMUI trybem, w którym wszystkie aplikacje trafiają na kolejne pulpity. Możliwość obsługi za pomocą gestów - jest. Znikną wtedy widoczne na zdjęciach w niniejszym artykule przyciski wirtualne w dolnej części ekranu. Kontrola za pomocą gestów jest niezwykle wygodna i działa podobnie jak w smartfonach marki Huawei.

Huawei P smart Z EMUI 2

W zakresie oferowanej łączności jest całkiem poprawnie. Użytkownik ma do dyspozycji dwuzakresowy moduł Wi-Fi 802.11 b/g/n/ac, Bluetooth 5.0, LTE kat. 12, GPS z GLONASS i BDS, a także.... tak, NFC - umożliwiające dokonywanie płatności zbliżeniowych. Nie zabrakło jednego z najlepszych w swojej klasie czytnika linii papilarnych i zestawu czujników w postaci akcelerometru, żyroskopu, czujnika zbliżeniowego, czujnika natężenia światła i kompasu cyfrowego.

Huawei P Smart Z 8

Aparat


Huawei P Smart Z nie próbuje szokować liczbą obiektywów aparatu głównego. Wręcz przeciwnie, nie ma tu niestety obiektywu szerokokątnego, nie ma także teleobiektywu. Drugie "oczko" na tylnym panelu obudowy to sensor głębi o rozdzielczości 2 Mpix, zespolony z obiektywem f/2.4. Główny moduł stanowi sensor 16 Mpix połączony z jasnym obiektywem f/1.8 i funkcją autofokusu wykorzystującego detekcję fazy (PDAF).

Huawei P Smart Z 14

Kamerka przednia to jeden z głównych znaków rozpoznawczych Huawei P Smart Z. Sensor o rozdzielczości 16 Mpix z obiektywem f/2.0 wysuwany jest na zmotoryzowanym "kwadraciku" z lewej górnej części ramki obudowy. Następuje to od razu po przełączeniu się na przednią kamerkę w aplikacji aparatu. Wysunięciu towarzyszy słyszalny odgłos, którzy niektórzy mogą określić mianem irytującego - mi zupełnie on nie przeszkadzał. Kamerka wysuwa się przez ok. 1 sekundę. Szybko? Szybko - dłużej Wam zajmie ustawienie się do zdjęcia.

Huawei P Smart Z 10

Jakość fotografii wykonanych za dnia jest niezła jak na tę klasę cenową smartfonu. Dobrze radzi sobie zwłaszcza aparat główny, który potrafi przechwytywać zdjęcia o poprawnym poziomie kontrastu i zadowalającej szczegółowości - kolory natomiast sprawiają wrażenie spranych, choć dla wielu będą po prostu "neutralne". Tryb makro wypada wyjątkowo dobrze. Dzięki drugiemu sensorowi udaje się niemal zawsze uzyskać bardzo ładnie rozmyte tło. Po zmroku do akcji wchodzi tryb nocny i pomimo że fotografie nie są idealne, to na tle większej części konkurencji prezentują się co najmniej poprawnie. Ostateczna ocena jest oczywiście po Waszej stronie.

Kamerka przednia na ogół również nie zawodzi, choć miewa problemy z poprawnym rejestrowaniem ostrości na całym owalu fotografowanej głowy oraz doborem balansu bieli. Dalszy plan fotografii jest raczej ubogi w detale, ale to co jest na zdjęciach typu selfie w centrum zainteresowania przeważnie wygląda nieźle. Sytuacja wygląda zgoła inaczej po zmroku, kiedy to "wymiękają" przednie kamerki w nawet dużo droższych urządzeniach. Zdjęcia nocne przechwytywane przez przednią kamerkę omawianego smartfonu są, mówiąc wprost, bardzo kiepskie.

Portret bokeh
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
Selfie 1
Selfie noc 1

Maksymalna rozdzielczość nagrań wideo wynosi tu 1920x1080 pikseli, a prędkość animacji to 30 lub 60 klatek na sekundę. Jak na dzisiejsze standardy nie jest to wiele, ale nie samą rozdzielczością i płynnością rejestrowanego obrazu człowiek żyje, prawda? Prawda, ale jakość nagrań pozostawia naprawdę wiele do życzenia. Nagrywanie filmów nigdy nie było mocną stroną niedrogich smartfonów marek Huawei i Honor. Zobaczcie sami.





Pełną galerię zdjęć w wysokiej rozdzielczości oraz filmy zarejestrowane za pomocą Huawei P Smart Z pobierzecie z naszego dysku Google.

Bateria


Smartfon Huawei P Smart Z wyposażono w baterię o słusznej pojemności 4000 mAh. Pamiętajmy jednak, że sama pojemność baterii to tylko cyferki - równie istotne z punktu widzenia długiego czasu pracy są parametry takie jak jasność, rozdzielczość i rozmiar ekranu, zastosowany procesor, czy też dobrze zoptymalizowane oprogramowanie. P Smart Z spełnia na szczęście pokładane w nim nadzieje i oferuje dość długi czas pracy, który zawierał się będzie gdzieś pomiędzy całym dniem intensywnego użytkowania, a dwoma dniami nieco lżejszego.

Huawei P Smart Z 12

Problemem jest brak technologii szybkiego ładowania. Urządzenie za pośrednictwem portu USB Typu C (doceniam jego obecność, bo w średniakach Huawei i Honora nie jest to rzeczą oczywistą) ładuje się do pełna w czasie około 2 godzin. Jak na obecne standardy jest to nieco zbyt długo. Pozdrawiam właścicieli nowych iPhone'ów.

Podsumowanie


Huawei P Smart Z można by nazwać smartfonem jednym z wielu w swojej klasie cenowej. Ma on jednak co najmniej dwie cechy, które pozwalają mu wyróżnić się ponad inne modele. Pierwszą z nich jest naprawdę atrakcyjny wygląd - ten udało się uzyskać poprzez umieszczenie przedniej kamerki wewnątrz obudowy. Gdy tylko użytkownik zechce zrobić sobie selfie, aparat wysunie się z jej górnej krawędzi. Drugim atutem smartfonu są jego możliwości fotograficzne. Urządzeniem tym zrobicie ładne zdjęcia za dnia i poprawne w nocy. Z jakością selfie bywa różnie, a filmy są po prostu kiepskie, ale w tej klasie cenowej to norma.

Huawei P Smart Z 19

Huawei P Smart Z warto brać pod uwagę, jeśli powyższe cechy oraz niezły czas pracy na baterii stoją odpowiednio wysoko wśród Waszych priorytetów. Jeśli oczekujecie natomiast wysokiej wydajności, technologii szybkiego ładowania i nieco lepszego ekranu - możecie zwrócić swoje spojrzenia na przykład w stronę Xiaomi Mi 9T, którego pozytywnie zaopiniował Mateusz.

Mocne strony:

- długi czas pracy na baterii
- poprawna wydajność
- satysfakcjonująca jakość zdjęć
- atrakcyjny wygląd
- niezła jakość wykonania
- jack 3.5 mm
- szybki czytnik linii papilarnych

Słabe strony:

- kiepska jakość nagrań wideo
- brak diody powiadomień
- wolne ładowanie
- fatalne słuchawki w zestawie

Test Mi A3. Smartfon z czystym Androidem od XiaomiTest Mi A3. Smartfon z czystym Androidem od Xiaomi

$
0
0
Mi A3 8
Sprawdzamy kolejny smartfon z Android One.

Xiaomi od 2017 roku rozwija urządzenia z serii "Mi A", które mają trafić w gusta klientów preferujących czystego Androida. Najnowsza generacja oznaczona symbolem A3 przeszła małą rewolucję - otrzymaliśmy bowiem urządzenie z ekranem AMOLED, a producent zrezygnował z tańszego wariantu "lite".

Wygląd i pierwsze wrażenia


Mi A3 6

Mi A3 to bezpośredni następca zeszłorocznego modelu A2 - zmiany w konstrukcji są jednak widoczne już na pierwszy rzut oka. Nowy model zyskał szklaną obudowę, starszy posiadał aluminiowe wykończenie. Cieszy natomiast fakt, że Xiaomi postawiło na bardziej kompaktowe wymiary - ekran jest minimalnie większy (6.01" vs 5.99") ale wąskie ramki sprawiają, że cała konstrukcja jest mniejsza.

Przedni oraz zaoblony tylny panel Mi A3 pokryte zostały szkłem Corning Gorilla Glass 5. generacji. Na jakość wykonania zdecydowanie nie można narzekać, ale do tego chińska marka zdążyła już przyzwyczaić swoich klientów.

Mi A3 2

Za sprawą zaobleń smartfon naprawdę dobrze leży w dłoni, spore znaczenie w kwestii wygody użytkowania ma również masa na poziomie 173,8 gramów.

Przyciski regulacji oraz wybudzania umieszczono na prawej krawędzi - dobrze osadzone, ale słabo wyczuwalne, bowiem pozbawiono je jakiejkolwiek faktury - dodatkowo są nieco śliskie. Zastosowane komponenty z pewnością ucieszą miłośników klasycznych rozwiązań - na górnej krawędzi umieszczono gniazdo słuchawkowe 3,5 mm i port podczerwieni.

Hybrydowe gniazdo SIM znajduje się po lewej stronie metalowej ramki i może pomieścić dwie karty nano-SIM lub jedną kartę SIM + kartę microSD. Na spodzie znajduje się pojedynczy głośnik, mikrofon i port USB-C.

Mi A3 17

Mi A3 jest dostępny w trzech kolorach: szarym, niebieskim oraz białym. Tylne panele wersji białej i niebieskiej cechuje holograficzny design. Jak widzicie na załączonych zdjęciach, nam przyszło testować najbardziej klasyczną wersję w kolorze szarym.

Mi A3 18

Mi A3 7

Podsumowując, Mi A3 wpisuje się w aktualne trendy na rynku mobilnym. Smartfon niczym szczególnym się nie wyróżnia, wygląda natomiast schludnie, a jakość wykonania nie budzi zastrzeżeń.

Dodam jeszcze, że moją uwagę przykuła wątpliwa jakość wibracji. Smartfon "wibruje" jak urządzenia budżetowe i nie jest to przyjemne odczucie więc najlepiej wyłączyć wibrację w ustawieniach systemowych.

Ekran AMOLED na pokładzie


W Mi A3 zastosowano wyświetlacz AMOLED o przekątnej 6,08” i proporcjach 19.5:9 z wycięciem w kształcie kropli. Spore kontrowersje budzi natomiast rozdzielczość wyświetlacza, która wynosi 1560×720 pikseli.

W starciu z Mi 9T, ekran jest nieco ciemniejszy, ale odwzorowanie kolorów czy kontrast i tak stoją na wysokim poziomie biorąc pod uwagę wyjściową cenę urządzenia.

Mi A3 9
Mi 9T i Mi A3

Aby zweryfikować moją opinię poprosiłem kilka postronnych osób o wskazanie różnic - wszyscy zauważyli mniejszą jasność, niż w Mi 9T, natomiast nikt nie zwrócił uwagi na rozdzielczość. Mam natomiast świadomość, że znajdą się wybredni użytkownicy, którzy dostrzegą poszarpane krawędzie czcionek. Pikselizację szczególnie widać na jednolitych kolorach tła ze względu na niskie zagęszczenie pikseli (286 ppi).

Trudno powiedzieć, dlaczego Xiaomi zdecydowało się na wyświetlacz 720p, z pewnością chodziło o cenę. Są też plusy - dzięki temu Mi A3 stał się budżetowym telefonem do gier.

Mi A3 10
Mi 9T i Mi A3

Producent podaje, że telefon wyposażono w ulepszony czytnik linii papilarnych wbudowany w ekran. Jego szybkość jest porównywalna do czytników montowanych w dużo droższych smartfonach - aby odblokować urządzenie, trzeba przyłożyć palec do ekranu na około 1 sekundę.

Mi A3 4

Żywotność baterii


Xiaomi Mi A3 to pierwszy model z serii A zasilany baterią o pojemności 4030 mAh. Otrzymaliśmy ogniwo o około 35% pojemniejsze niż w modelach Mi A1 i A2.

Smartfon oferowany jest z ładowarką o mocy 10 W. Po 30 minutach ładowania zyskamy około 25% pojemności baterii, a pełne ładowanie zajmuje nieco ponad 2 godziny. Co ciekawe, Mi A3 obsługuje Quick Charge 3.0, ale trzeba skorzystać z ładowarki o mocy 18 W.

Dzięki niskiej rozdzielczości ekranu smartfon osiąga rewelacyjne osiągi w kwestii czasu pracy na baterii. Akumulator spokojnie wystarcza na 2 dni swobodnego użytkowania, a czas aktywnego ekranu to 7-8 godzin.

Łączność i multimedia


Bez zaskoczenia - pojedynczy głośnik jest po prostu przeciętny, jego mocną stroną jest za to głośność.

Na pokładzie zabrakło NFC, a szkoda bo niektóre urządzenia w podobnej cenie oferują ten moduł (np. Motorola One Action). Reszta specyfikacji wygląda za to całkiem sensownie (Wi-Fi 802.11 a/b/g/n/ac, Bluetooth 5.0, port podczerwieni, radio FM).

Podczas testów wszystkie moduły działały poprawnie i nie odnotowaliśmy większych problemów.

Potrójny aparat


Mi A3 został wyposażony w potrójny aparat główny z obiektywem 48 MP, sensorem 1/2” z pikselami o wielkości 1.6 μm, wykonany w technologii 4-w-1 Super Pixel. Ultraszerokokątny aparat 8 MP (118°) inteligentnie wykrywa szersze kadry i sugeruje użytkownikowi skorzystanie z dedykowanego trybu. Trzeci, o rozdzielczości 2 MP, odpowiedzialny jest za głębię ostrości. Przedni aparat Mi A3, wyposażony w sensor 32 MP, łączy cztery sąsiednie piksele, tworząc jeden o rozmiarze 1.6 μm. Tyle teorii.

Mi A3 19

Xiaomi postawiło na wszechstronność, co z pewnością spodoba się wielu użytkownikom. Zdjęcia wypadają naprawdę dobrze, nie brakuje szczegółowości, kontrast jest doskonały, ale kolory mogłyby być lepiej nasycone. Telefon dobrze radzi sobie z efektem rozmytego tła, a ultraszerokokątny aparat 8 MP spełnia swoje zadanie.

Rozczarowuje natomiast tryb nocny. Owszem, korzystając z niego otrzymamy jaśniejsze ujęcia jednak zbliżenie kadru ujawnia ogromną ilość szumów.

Mi A3 20

Aplikacja aparatu pochodzi z systemu MIUI i została opracowana przez Xiaomi. Interfejs jest naprawdę intuicyjny i ułatwia dostęp do poszczególnych funkcji. Na uwagę zasługuje przełącznik AI, który odpowiada za rozpoznawanie scen. Może też zasugerować, z której kamery powinieneś korzystać w niektórych scenach.

Poniżej znajdziecie kilka kadrów uchwyconych za pomocą Mi A3.

IMG 20190730 190946 mini

IMG 20190731 171836 mini

IMG 20190731 171841 mini

IMG 20190730 195627 mini

IMG 20190730 192347 mini

2019-08-21 230057

Kompletna galeria zdjęć i filmów wykonanych za pomocą testowanego urządzenia dostępna jest na naszym dysku Google.

System i wydajność


Mi A3 działa na platformie Android One. Urządzenie wyposażone jest w system operacyjny Android 9 Pie, a Xiaomi zapewnia, że telefon będzie jednym z pierwszych, które dostaną aktualizację do systemu Android Q.

Otrzymujemy zatem niemal tzw. "czystego" Androida z pakietem aplikacji od Google. Xiaomi dodało od siebie tylko Mi Store i Mi Community oraz aplikacje zakupowe (AliExpress i Amazon).

2019-08-21 230343

Nie znajdziemy tutaj oczywiście licznych rozwiązań znanych z nakładki MIUI. Na uwagę zasługuje zaskakujący system nawigacji - na dole mamy tylko jeden przycisk wirtualny, a cała obsługa obywa się za pomocą odpowiednich gestów. Przytrzymanie przycisku uruchomi Asystenta Google, delikatne przesunięcie w górę - podgląd aktywnych aplikacji i skrót do ostatnio używanych, dynamiczne przesunięcie w górę - otworzy szufladę z listą aplikacji.

Mi A3 8

Za wydajność odpowiada procesor Snapdragon 665 i układ graficzny Adreno 610. Do dyspozycji dostajemy też 4 GB pamięci RAM i 64 lub 128 GB pamięci masowej (pamięć rozbudujemy za pomocą karty MicroSD). To wystarczający zestaw, aby system Android działał płynnie.

2019-07-31 174710

Ogólna wydajność nie rozczarowuje i jest adekwatna do ceny smartfonu. Przeglądanie stron internetowych i sieci społecznościowych, oglądanie filmów czy granie - w tych zadaniach Mi A3 sprawuje się poprawnie.

System działa stabilnie i płynnie, mam jednak wrażenie, że Redmi Note 7 czy Motorola One Vision oferują nieco lepszą wydajność.

Mi A3 12

Ocena końcowa


Mi A3 to naprawdę solidny smartfon z niższej półki cenowej. Małym rozczarowaniem jest ekran będący jednocześnie zaletą i wadą urządzenia. Lepsze kolory, ale niższa rozdzielczość. Warto jednak pamiętać, że mniej wybredni użytkownicy mogą nie dostrzec różnicy.

Urządzenie trzeba pochwalić za dobrą jakość wykonania - aluminium i szkło nie są standardem w tej półce cenowej. Mocną stroną jest też wszechstronny aparat. Wydajność mogłaby być nieco lepsza jednak sprzęt nadrabia doskonała baterią.

Mi A3 może jednak nie być hitem sprzedaży z jednego prostego powodu... w ofercie Xiaomi znajdziemy smartfony o zbliżonych możliwościach, ale w niższej cenie. Przywołam tutaj Redmi Note 7 czy Mi 8 Lite.


HyperX Fury RGB DDR4-3200 - recenzja pamięci RAM w dobrej cenieHyperX Fury RGB DDR4-3200 - recenzja pamięci RAM w dobrej cenie

$
0
0
HyperX Fury RGB recenzja 8e
Idealny czas na zakup pamięci.

Jeśli śledzicie uważnie nasz serwis z pewnością czytaliście już informację o rekordowo niskich cenach pamięci RAM i dysków SSD. Tak, mamy teraz wymarzony wręcz czas na zakup pamięci RAM i zwiększenie wydajności komputera relatywnie niewielkim kosztem. Wiemy, że wielu z Was szuka w sieci różnych ciekawych propozycji, więc wzięliśmy na warsztat jedną z najciekawszych i najrozsądniej wycenionych. Przed Wami krótki test zestawu pamięci 2 x 8 GB HyperX Fury RGB DDR4-3200 CL16.

HyperX Fury RGB recenzja 3

Platforma testowa

  • Procesor: Intel Core i5 9600K
  • Karta graficzna: Palit GeForce RTX 2080 Ti Dual
  • Płyta główna: MSI MPG Z390 Gaming Pro Carbon Ac
  • Zasilacz: Seasonic FOCUS Plus Gold 650
  • Dysk systemowy: Samsung SSD 850 EVO 500 GB

HyperX Fury RGB DDR4-3200 spełniają trzy, a może nawet cztery istotne kryteria, którymi kierują się osoby poszukujące pamięci RAM. Po pierwsze: mają radiator. Nie oszukujmy się moi drodzy: zakup pamięci bez odprowadzających ciepło radiatorów nie ma sensu: oszczędności są niewielkie, a wygląd pamięci bez radiatora... cóż, to nie lata 90'. Po drugie: są to pamięci z niskoprofilowymi radiatorami (41,24 mm wysokości). Dzięki temu nie będzie problemu z umieszczeniem nawet czterech takich kości w bankach w sąsiedztwie sporych rozmiarów akcesoryjnego coolera procesora. Po trzecie: cechują się opóźnieniami na relatywnie niskim poziomie CL16. A wreszcie po czwarte: prezentują się fenomenalnie za sprawą podświetlenia LED RGB.

HyperX Fury RGB recenzja 4

Na co dzień korzystam z pamięci G.SKILL Ripjaws V Red 3200 MHz CL15 (2 x 8 GB). Podmiana pamięci na kości HyperX trwa może minutę. Wyłączamy komputer, wkładamy kości do banków pamięci, wchodzimy w BIOS, wybieramy profil XMP 1.0, pozwalający pracować im z nominalnymi parametrami i pod napięciem 1.35 V, zapisujemy zmiany i voila! Cieszymy się nowymi pamięciami. W trybie XMP 2.0 pamięci pracują z taktowaniem 2400 MHz i napięciem 1.20 V.

HyperX Fury RGB recenzja 7

Bez włączenia jednego z profili XMP, pamięci pracują z domyślnym profilem DDR4-2400 CL17 przy napięciu 1,2 V. Od razu po uruchomieniu komputera rzuca się w oczy "oddychające" podświetlenie RGB, które w domyślnym trybie prezentuje przejścia pomiędzy kolejnymi barwami.

HyperX Fury RGB recenzja 9

Z konfigurowalnego podświetlenia RGB nie skorzysta każdy - dlatego też uważam, że ta informacja powinna się znaleźć już na samym początku recenzji. Powinniście sprawdzić na stronie producenta pamięci czy system podświetlenia oferowany przez producenta Waszej płyty głównej jest wspierany. W moim przypadku nie było problemów - MSI Mystic Light wykrył pamięci i zaoferował mi nie tylko możliwość wyboru dowolnego z palety 16,8 miliona kolorów podświetlenia, ale zaproponował także kilka różnych trybów iluminacji.

podswietlenie

Jeśli Wasza płyta nie będzie współpracować z podświetleniem pamięci od HyperX - te będą świeciły się w trybie domyślnym, o ile... nie pobierzecie dodatkowego oprogramowania HyperX NGenuity 2. Będzie to jednak kolejna aplikacja w Waszym systemie.

Jedno jest pewne: podświetlane pamięci prezentują się naprawdę pięknie w obudowie z oknem. Mówcie co chcecie, ale uważam, że warto dopłacić kilkanaście, kilkadziesiąt złotych za taki bajer - zwłaszcza, jeśli trzymacie obudowę z oknem na biurku.

cpuz hyperx fury

Testy syntetyczne jasno pokazują, że mamy do czynienia z jednymi z najlepszych pamięci w swojej klasie cenowej, które zarazem nie kosztują fortuny. Testy przeprowadzone były na profilu XMP 1 z opóźnieniami CL 15-17-17 - większość osób zdecyduje się zapewne na ten, najwydajniejszy tryb pracy. Moje G.Skille nie są podświetlane, kosztują 200 złotych więcej, a w benchmarkach (zarówno AIDA64 pokazujący notabene błędnie taktowanie, jak i PassMark 9.0) spisują się jedynie odrobinę lepiej. Wniosek jest prosty: gdybym dziś miał kupować pamięci RAM, postawiłbym właśnie na HyperX Fury RGB DDR4-3200.

passmark

odczyt z pamieci
zapis do pamieci
czas oczekiwania

Warto zaznaczyć, że HyperX sprzedaje pamięci z serii Fury RGB także z taktowaniem 2400, 2666 i 3000 MHz. Jeśli chcecie zaoszczędzić kilka złotych, a korzystacie z procesorów marki Intel - możecie zakupić któryś z nieco tańszych modeli. Praktyka pokazuje, że różnice w taktowaniu RAMów nie przekładają się w istotnym stopniu na wydajność w grach. W przypadku procesorów AMD różnice potrafią być jednak kolosalne i warto, a nawet trzeba skłaniać się ku kościom o taktowaniu 3000 MHz lub wyższym. Odsyłam tutaj do lektury specjalistycznych serwisów. Taktowanie pamięci może mieć znaczenie dopiero przy zastosowaniach profesjonalnych, gdzie przy ogromnych projektach liczy się każda sekunda. Nie sądzę by komuś z Was zrobiła wielką różnicę jedna sekunda w trakcie kompresji archiwum o dużym rozmiarze. Znacznie większe znaczenie mają opóźnienia - te nie odstają od tego co oferuje konkurencja w tym segmencie cenowym.

Podsumowanie

Co tu dużo mówić, pamięci HyperX Fury RGB DDR4-3200 to naprawdę dobry zakup. Powody, dla których zwrócą one uwagę potencjalnych kupujących wymieniłem jeszcze przed przejściem do wyników testów. Te z kolei wykazały, że kości pracują zgodnie ze swoimi parametrami i oferują na tle innych rozwiązań naprawdę przyzwoitą wydajność. Dobra renoma, dożywotnia gwarancja i atrakcyjne ceny pamięci HyperX powinny być najlepszymi argumentami przemawiającymi za ich zakupem.


ADATA CU0480QC – recenzja stacji ładującej z QC 3.0 dla nawet pięciu urządzeńADATA CU0480QC – recenzja stacji ładującej z QC 3.0 dla nawet pięciu urządzeń

$
0
0
ADATA CU0480QC 1
Jedna ładowarka, by o innych zapomnieć?

W niektórych domach znajduje się obecnie tak wiele sprzętu elektronicznego, że często nie wystarcza jedna dodatkowa listwa zasilająca. Problem brakujących gniazdek doskonale znany jest w gospodarstwach domowych, w których wiele osób korzysta ze smartfonów lub tabletów. I na ten problem wymyślono całkiem niezłe lekarstwo. Więcej zajmujących sporo przestrzeni listew zasilających? Nie do końca. Mowa o kompaktowych stacjach ładujących.

Do naszej redakcji trafiła stacja ładująca ADATA CU0480QC. Jeśli bryła urządzenia wydaje się Wam dziwnie znajoma, to prawdopodobnie widzieliście już podobną konstrukcję innej marki, choćby w którymś z chińskich sklepów. W Polsce sprzęt wyceniono na około 78 złotych. Co potrafi niewielka kostka?

ADATA CU0480QC 2

Opakowanie swoim rozmiarem sugeruje, że sprzęt jest mniej poręczny, niż w rzeczywistości. W istocie CU0480QC jest niewielkim sześcianem o rozmiarach 63,7 x 63,7 x 54,6 mm i wadze 350 gramów. Obudowę wykonano z dobrej jakości plastiku - na górnej części jest matowy, na ściankach - połyskujący i gładki. Estetycznego obrazu całości dopełnia plastikowa, stylizowana na aluminium obwódka górnej i dolnej części obudowy. Urządzenie stoi na antypoślizgowej gumowej podstawce na planie kwadratu.

ADATA CU0480QC 4

Stacja ładująca prezentować się powinna dobrze w każdym miejscu domu. Jedyną skazą na konstrukcji wydaje się naklejka gwarancyjna, której usunięcie skutkuje rzekomo utratą tego prawa. Szkoda.

Stacja ADATA CU0480QC zasilana jest prądem zmiennym z gniazdka. Wystarczy podpiąć do niej kabelek i voila - można podpinać do niej kolejne sprzęty. Producent chwali się mocą całkowitą na poziomie 48 W. Jak akcesorium działa w rzeczywistości? Ujawniły to kilkutygodniowe testy i obserwacje.

ADATA CU0480QC oferuje łącznie pięć wyjść. Jedno z nich to wyjście USB Typu C o parametrach 5V/3A, drugie to wyjście USB Typu A z QC 3.0 (max. 6.5V/3A, 9V/2A, 12V/1.5A), a trzy pozostałe to gniazda USB Typu A 5V/2.4A. Należy mieć tutaj świadomość kilku rzeczy.

ADATA CU0480QC 5

Wiele osób ciekawych jest maksymalnej mocy osiąganej z danego portu. Musicie więc wiedzieć, że za pośrednictwem złącza QC 3.0 możecie ładować urządzenia z maksymalną mocą 19.5 W. Całkiem nieźle.

Sprzęt zapewnia możliwość ładowania trzech urządzeń na maksymalnych deklarowanych przez producenta parametrach ładowania. Niezależne od siebie są gniazda QC 3.0, USB-C oraz sekcja złącz USB-A 2.4 A. W sytuacji, w której podepniecie trzy urządzenia pod trzy różne gniazda USB-A 2.4, będą one ładowane z maksymalnymi parametrami 5V/1A. Z drugiej strony, możecie jednocześnie ładować smartfon na wyjściu QC 3.0 oraz inny na USB-A 2.4 A bez utraty wydajności na którejkolwiek z linii.

ADATA CU0480QC 3

Rzeczą istotną dla wielu osób będzie to, iż stacja ładująca nie jest w stanie ładować ultrabooków, ani też żadnych innych laptopów. Nie jest to kolosalny mankament jeśli weźmiemy pod uwagę atrakcyjną cenę sprzętu, ale warto mieć tego świadomość.

ADATA gwarantuje szereg zabezpieczeń chroniących podłączone urządzenia, których nie oferują często tanie ładowarki. Mamy tu więc ochronę przed przepięciami, nadmiernym napięciem wejściowym, przegrzaniem oraz zwarciami. Producent do tego dorzuca 24-miesięczną gwarancję na swój sprzęt.

ADATA CU0480QC 9

Podsumowanie

ADATA CU0480QC to dobra propozycja dla osób, które nie chcą zajmować kolejnych gniazdek w mieszkaniu kilkoma ładowarkami. Estetyczny wygląd w połączeniu z dobrymi parametrami pracy i ceną ustaloną na rozsądnym poziomie powinny być dla tego produktu dostateczną rekomendacją.

Hama uRage Vendetta - recenzja. Jaki tani pad kupić? Właśnie ten!Hama uRage Vendetta - recenzja. Jaki tani pad kupić? Właśnie ten!

$
0
0
Hama uRage vendetta recenzja
Warto.

Kupno pada do zabawy na komputerze osobistym wydaje się stosunkowo łatwym zadaniem. Znajdujesz sklep z padem do Xbox One z modułem Bluetooth (ew. wersję z odbiornikiem dla PC), wrzucasz produkt do koszyka i go zamawiasz. Proste? Tak, jeśli masz budżet w wysokości ok. 160-200 złotych. Co jednak w sytuacji, w której w portfelu mamy nie więcej niż 100 złotych? Wtedy sprawy się komplikują, bowiem wybór kontrolerów z tej półki cenowej nie jest wcale duży, a nie wszystkie urządzenia grzeszą wysoką jakością wykonania.

Postanowiliśmy sprawdzić w boju pad jednego z najpopularniejszych producentów elektroniki - firmy Hama. Czy warto kupić Hama uRage Vendetta?

W sklepach znajdują się obecnie dwa warianty rzeczonego kontrolera. Różnią się od siebie wyłącznie sposobem połączenia z komputerem. Kosztujący 59 złotych model wykorzystuje złącze USB, a droższy o 30 złotych - Wi-Fi 2,4 GHz o zasięgu ok. 10 metrów. Do swojej skrzyneczki Steam Link dopasowałem z dość oczywistych względów wariant bezprzewodowy.

Hama uRage vendetta recenzja 3

Zawartość opakowania oraz samo opakowanie specjalnie nie rozpieszcza - nie to jednak jest przedmiotem oceny. W pudełku znajdziemy wyłącznie instrukcję obsługi, kabelek USB, kontroler oraz nanoodbiornik, który wpiąć należy do komputera lub Steam Linka, który również odczytuje go poprawnie.

Po chwyceniu pada w dłonie czujemy, że nie jest to może poziom wykonania kontrolerów DualShock 4 lub pada do Xbox One, ale propozycja Hamy kosztuje 1/3 ceny obu tych rozwiązań.

Obudowa jest solidna, pokryta tworzywem sztucznym, a spasowanie poszczególnych przycisków - dobre. Naprawdę trudno się przyczepić do czegoś poza designem (charakterystyczne  grafiki "zadrapań"), który nie każdemu przypadnie do gustu. Czepiam się, miejście świadomość. Większe obiekcje mam co do oznaczeń przycisków, na których widnieją cyfry.

Hama uRage vendetta recenzja 4

Waga kontrolera wynosi 179 gramów. Czucie w rękach nazwałbym dobrym jak na tę klasę cenową. W cenie 59-89 złotych jest naprawdę nieźle. Ogromną zaletą jest wbudowany akumulator o pojemności 600 mAh. Dzięki niemu nie trzeba żonglować bateriami - wystarczy wpiąć dołączony w zestawie kabelek do komputera i naładować baterię. Czas pracy? Coś pomiędzy tym co oferuje DualShock, a kontroler do Xboxa. 

Na padzie znajdziemy standardowy zasób przycisków. Mamy tu przyciski Select, Start (opisane jako 9 i 10) i Home, dwa Bumpery, dwa Triggery, 8-kierunkowy D-Pad, dwa analogowe drążki z funkcjami kliku oraz przyciski oznaczone cyframi 1-4 w prawej części urządzenia. Jakość przełączników jest dobra i prawdę mówiąc nie spodziewałem się, że w tak tanim kontrolerze będzie stała na tak dobrym poziomie.

Hama uRage vendetta recenzja 2

System Windows 10 od razu rozpoznaje kontroler po wpięciu nadajnika, poprawnie identyfikując jego producenta - identycznie sprawa wygląda w przypadku Steam Linka. Nie trzeba robić absolutnie niczego więcej - pad jest gotowy do działania.

W grach wykrywany jest jako pad do PlayStation 4, w związku z czym wyświetlane jest sterowanie dostosowane do kontrolera Sony.

Przytrzymanie dłużej przycisku Home pozwala przełączać się między trybami D-Input oraz X-Input i korzystać z pada na konsolach. Tej jednak nie mam, więc nie wypowiem się szerzej na temat rzeczonej możliwości. Kontroler reklamowany jest z resztą jako pad do PC.

Hama uRage vendetta recenzja 5

Nie będę rozpisywał się na temat precyzji działania kontrolera, bo uważam, że po prostu działa on... jak należy. Mam porównanie z kontrolerem do Xboxa One i o ile uważam, że jest on może nieco wygodniejszy w trakcie długotrwałej rozgrywki, to działa tak samo jak tańsza propozycja marki Hama.

Co istotne, producent w obu wersjach pada, także tańszej, przewodowej, umieścił dwa silniczki odpowiedzialne za generowanie wibracji. Nie działają one w każdej grze, ale gdy działają, przekłada się to na lepszą zabawę.

Hama uRage vendetta recenzja 6

Czy polecam pad Hama uRage Vendetta? Jak najbardziej - wersja bezprzewodowa działa jak należy - jest wygodna, a przyciski klikają w należyty sposób. Jeśli chcecie zaoszczędzić 30 złotych, skorzystajcie z identycznej konstrukcyjnie wersji przewodowej. Co mi się nie podobało? Nieszczęsne cyferki, które naprawdę można było zastąpić jakimiś symbolami nawiązującymi choćby do oznaczeń pada, na którym ewidentnie się wzorowano.

Mocne strony:

+ bardzo atrakcyjna cena
+ ergonomiczna konstrukcja
+ solidne osadzenie przycisków
+ wibracje

Słabe strony:

- cyfry zamiast oznaczeń przycisków

Test Aflawise LS02 z dwoma obiektywami. Kamerka samochodowa, która widzi wszystkoTest Aflawise LS02 z dwoma obiektywami. Kamerka samochodowa, która widzi wszystko

$
0
0
Alfawise LS02
Przystępna cenowo kamerka samochodowa z dwoma obiektywami. 

Rejestrator jazdy, czyli po prostu kamerka samochodowa, to według mnie obowiązkowy element wyposażenia samochodu. Pozwala ona uniknąć wielu nieprzyjemności na drodze i upraszcza rozwiązywanie spraw ewentualnych kolizji i stłuczek.

Jednak większość kamerek może "patrzeć" tylko w jedną stronę i to nie zawsze wystarczy. Istnieją co prawda zestawy z dodatkową kamerką, która skierowana jest do tyłu i mocowana na przykład pod światłem stopu na tylnej szybie. To jednak wymaga poprowadzenia dodatkowych przewodów przez całą kabinę.

Alfawise LS02

Testowana przeze mnie kamerka Alfawise LS02 jest właśnie rozwiązaniem tego problemu. Posiada bowiem zintegrowane dwie kamery, z czego jedna rejestruje wnętrze pojazdu.

Fakt, nie jest to idealne rozwiązanie, bo przecież nie w każdym samochodzie widoczność w tylnej szybie jest zadowalająca, jednak lepsze to, niż nic. Kamerka ta nie przyda się na pewno wszelkiej maści kierowcom busów, którzy po prostu nie mają widoku przez tylną szybę.

Alfawise LS02

Musimy się też pogodzić z tym, że na nagraniu z wnętrza samochodu będzie rejestrowana również nasza osoba. Mimo to jest to bardzo ciekawe i minimalistyczne rozwiązanie. W zestawie dostajemy, poza samą kamerą, ładowarkę z całkiem długim kablem, dodatkową podklejkę na szybę oraz zestaw podkładek na szybę.

Poza dwoma obiektywami kamerka wyróżnia się jeszcze jedną rzeczą i jest to dotykowy panel OLED. Zapewnia to naprawdę świetną czytelność wyświetlacza, choć dotyk nie zawsze perfekcyjnie odczytuje nasze polecenia.

Alfawise LS02

Kamerka nie należy do kategorii tych małych i dyskretnych, ale to zrozumiałe biorąc pod uwagę obecność dwóch obiektywów i dużego 3-calowego wyświetlacza.

Poza wspomnianym już wyświetlaczem, na obudowie kamerki znajdziemy też przycisk POWER, RESET, slot na karty microSD, port micro-USB. Pod wyświetlaczem znajdziemy też dwie niebieskie diody informujące o stanie urządzenia. Wzrok może przykuć jeden dziwny element, który okazuje się.... odbiornikiem GPS. Nie jest on przytwierdzony na stałe więc jeśli chcemy, to możemy go odpiąć.

Tutaj niezwykle zdziwiła mnie kolejna rzecz. Odbiornik GPS jest podpięty do kamerki za pośrednictwem portu USB-C, a tymczasem ładowanie i transfer danych przebiega już za pośrednictwem przestarzałego już micro-USB.

Alfawise LS02

Wybór ten jest zapewne podyktowany kosztami. Szkoda, bo USB-C jest obustronny, więc moglibyśmy poprowadzić kabel z każdej strony. Tymczasem dołączona do zestawu ładowarka microUSB zmusza nas do poprowadzenia kabla z lewej strony. Można to zrobić z prawej strony, ale wtedy kabel będzie wygięty.

Omawiając jeszcze zewnętrzne aspekty tego urządzenia, to muszę zwrócić uwagę na sporej wielkości i wątpliwej urody logo producenta na jej przodzie. Branding mógłby być bardziej dyskretny.

Przechodząc po parkingu i zauważając tą kamerkę za szybą jednego z samochodów, od razu zobaczymy też nazwę producenta, co pomoże w późniejszym zakupie. Po prostu genialny marketing!

Ogólnie rzecz biorąc, kamerka do najbrzydszych nie należy, ale też wyjątkową urodą nie grzeszy. Zdecydowanie wolę bardziej kompaktowe i dyskretne kamerki, których na pierwszy rzut oka nie widać.

Alfawise LS02

Omówiliśmy już wygląd zewnętrzny, to teraz warto powiedzieć o tym, co znajdziemy w środku kamerki. W środku urządzenia drzemie chipset Novatek a za rejestrację obrazu odpowiadają dwa sensory Sony Starvis. Rozdzielczość obu kamer to FullHD i choć nie jest to jakaś duża wada, to przecież 4K staje się już powoli standardem.

Jakość obrazu w tego typu urządzeniach odgrywa kluczową rolę, zwłaszcza jeśli chodzi o możliwość odczytania tablic rejestracyjnych albo marki samochodu. FullHD jest tutaj wystarczające.

Mamy tu też Wi-Fi, które pozwala połączyć z kamerką nasz smartfon i sterować nią za pośrednictwem dedykowanej aplikacji, o czym opowiem nieco później. Producent chwali się też zastosowaniem specjalnego kondensatora zamiast standardowej baterii, który jest o wiele bardziej odporny na wysokie temperatury.

Oprogramowanie jest całkiem intuicyjne. Język polski jest dostępny, ale niestety jakość spolszczenia pozostawia wiele do życzenia. Polskie słowa, które są dłuższe od swoich odpowiedników w angielskim, wychodzą poza wyznaczony obszar danej funkcji i wygląda to po prostu niechlujnie.

Alfawise LS02

Dostępne funkcje to po prostu "kamerkowy standard". Po uruchomieniu pojawia się na urokliwy obrazek z napisem Welcome na tle sportowego samochodu. Podobny obraz z napisem Goodbye widzimy, gdy kamerka się wyłącza.

Po prawej stronie znajdują się cztery przyciski View (zmiana widoku), Mode (zmiana trybu), Playback (podgląd nagrań i zdjęć), oraz Setting (Ustawienia).

Alfawise LS02

W tym ostatnim miejscu znajdziemy najwięcej ciekawych rzeczy. Podzielone są one na 4 ekrany po 6 pozycji na każdym z nich. Znajdziemy tutaj między innymi opcje: rozdzielczości (której jednak nijak nie można zmienić), częstotliwości nagrywania, długości nagrywania w pętli, wykrywanie ruchu i G-Sensora, time lapse, itd.

Sama kamerka działa jedynie w chwili, gdy jest podłączone do niej zasilanie, Najwidoczniej wbudowany kondensator służy głównie do utrzymywania kamerki bez zasilania przez ustalony maksymalny czas do automatycznego wyłączenia. Nie możemy wiec używać jej do długotrwałego monitoringu samochodu.

Alfawise LS02

Przymocowanie kamery do szyby jest proste i szybkie. Ja umiejscowiłem ją po lewej stronie od lusterka. Kamerkę można łatwo wysunąć z uchwytu. Nawet pomimo sporego pola widzenia obiektywów kamerek, które wynosi 150 stopni, warto po zamontowaniu dostosować ich położenie w pionie.

Okej, kamerka zamontowana i podłączona do zasilania, to teraz warto sprawdzić, jak prezentują się nagrania rejestrowane za jej pomocą. Testowałem ją zarówno w dzień i również w warunkach nocnych. Rezultaty są następujące:




Jak sami widzicie obraz, jak również i dźwięk, są całkiem dobrej jakości, choć trzeba też brać pod uwagę kompresję YouTube. W nocy kamerka radzi sobie zauważalnie gorzej, ale to zawsze jest wyzwanie dla każdej kamery.

Wspomniana już aplikacja dostępna zarówno w Apple Store i sklepie Google Play i nazywa się Dashcam Player. Po podłączeniu mamy dostęp do podglądu z obu kamer, jak również do wszystkich najważniejszych ustawień kamerki. Możemy też przeglądać zapisane na karcie nagrania.

Alfawise LS02

Na początku wspomniałem, że jeśli nasz samochód nie ma tylnej szyby, to kamerka będzie służyć tylko do nagrywania wnętrza samochodu. Docenią do na pewno kierowcy taksówek lub usług takich jak Uber czy Bolt.

Przewożąc obcych ludzi warto mieć nagranie przejazdu, czego doskonałym dowodem jest niedawny napad na warszawskiego taksówkarza, o którym było głośno w mediach.

Alfawise LS02

Podsumowując, Alfawise LS02 to naprawdę dobra kamerka, która zapewnia większy niż zwykle zakres funkcjonalności.

W sklepie GearBest.com można ją kupić w cenie około 100 dolarów (około 392 zł) co jest całkiem uczciwą ceną, biorąc pod uwagę możliwości tego sprzętu. Choć nie wszystko mi się w niej podoba, to i tak muszę ją z czystym sumieniem polecić.

Test kamerki sportowej AKASO V50 Pro i porównanie z GoPro HERO 4 BlackTest kamerki sportowej AKASO V50 Pro i porównanie z GoPro HERO 4 Black

$
0
0
AKASO V50 Pro
Sprawdzamy tanią kamerkę sportową.

AKASO V50 Pro to urządzenie, którego parametry i możliwości wyglądają imponująco. Przynajmniej w teorii. Do dyspozycji otrzymujemy bardzo bogaty zestaw akcesoriów, pilota, dwie baterie, uchwyty, itd. Producent podaje, że urządzenie radzi sobie z nagrywaniem w rozdzielczości 4K 30fps.

Z naszej recenzji dowiecie się jak AKASO V50 Pro wypada w praktyce, dokonaliśmy też porównania materiałów wideo oraz zdjęć z GoPro HERO 4 Black.

Moje pierwsze wrażenie po rozpakowaniu kamerki były raczej pozytywne. Sprzęt najzwyczajniej czerpie garściami od konkurencji i kształtem przypominam właściwie każdą kamerkę sportową. To co się rzuca naszym oczom to z pewnością odsłonięte poszczególne porty. To jednoznaczny sygnał, że Akaso nie jest wodoodporne. To spory minus, ale z drugiej strony w tej cenie trudno oczekiwać wszystkiego.

2019-09-03 132020

Wśród wspomnianych portów na boku znajdziemy micro HDMI, micro USB, a także slot na kartę microSD. Po drugiej stronie umieszczono głośnik oraz nazwę modelu. Pod spodem znajdziemy miejsce na baterię, a obok ku miłemu zaskoczeniu - gwint ¼ cala pod statyw. Natomiast w górnej części kamery mamy diodę informującą o włączonym WiFi, mikrofon oraz dwa przyciski - spust migawki i power. Dopełnieniem całości jest 2-calowy dotykowy ekran. 

2019-09-03 132037

Niewątpliwie sporym zaskoczeniem jest wyposażenie kamerki. Serio, producent nie poskąpił, a przynajmniej tak się wydaje na początku. W zestawie znajdziemy sporo różnych uchwytów, przejściówek itd. Z tych ważniejszych należy wspomnieć o wodoszczelnej obudowie, pilocie bezprzewodowym na rękę, a także o ładowarce z dwoma bateriami. To robi wrażenie, aczkolwiek jakość niektórych elementów jest po prostu kiepska.

2019-09-03 132116

Więcej dowiecie się z materiału wideo - zapraszamy do oglądania!



Viewing all 789 articles
Browse latest View live