Quantcast
Channel: INSTALKI.pl - News
Viewing all 789 articles
Browse latest View live

Hammer AXE PRO - test pancernego smartfona o niezłej specyfikacjiHammer AXE PRO - test pancernego smartfona o niezłej specyfikacji

$
0
0
Hammer AXE PRO 10
Wytrzymały, ale czy szybki?

Pancerne smartfony to niszowa kategoria urządzeń przenośnych, która zazwyczaj oprócz wytrzymałej obudowy nie ma nam nic ciekawego do zaoferowania. Z etykietą tą zerwać próbuje myPhone Hammer Axe Pro, który został wyposażony w niezgorsze podzespoły. Czy jednak warto zwrócić na niego uwagę? Sprawdzamy.

myPhone Hammer Axe ProSpecyfikacja
Wyświetlacz 5,5 cali, Full HD, IPS, Gorilla Glass 3
Procesor MediaTek Helio P10 8 x 2 GHz
Układ graficzny ARM Mali-T860 MP2
Pamięć wewnętrzna 64 GB
microSD Do 32 GB
Pamięć RAM 4 GB
Aparat Główny 13 Mpix + przedni 5 Mpix
Bateria 5000 mAh
Łączność Wi-Fi 2,4 GHz\5 GHz; Bluetooth 4.0; LTE, GPS
Dual-SIM Tak
Wodoszczelnosć IP68
Wymiary 162 x 83 x 12,85 mm
Waga 268 g

Wygląd i pierwsze wrażenia

myPhone Hammer Axe Pro to potężny smartfon, wyposażony w ekran o przekątnej 5,5 cali. W połączeniu z wytrzymałą obudową o dość pokaźnej ramce górnej i dolnej, otrzymujemy bryłę, którą z powodzeniem można komuś zrobić krzywdę.

Takie są właśnie pierwsze wrażenia po chwyceniu urządzenia w rękę. Telefon jest przede wszystkim ciężki (waży aż 268 gramów) i gruby (prawie 1,3 cm), ale co ciekawe, dobrze wyważony, przez co po chwili przyzwyczajenia dobrze leży w dłoni i nie mamy problemu z jego obsługą.

Hammer AXE PRO 1

Jak na wzmacniany smartfon, Axe Pro wygląda całkiem schludnie i nie wstyd go wyciągnąć w towarzystwie. Przód urządzenia to przede wszystkim duży ekran. Ramki wokół wyświetlacza są zauważalne, ale to cena, jaką należy zapłacić za większą wytrzymałość obudowy.

Przyciski systemowe zostały umieszczone pod ekranem. Nie bardzo przepadam za takim rozwiązaniem, gdyż w ciemnościach trudno w nie trafić, a podświetlają się dopiero po naciśnięciu. Można to było rozwiązać nieco lepiej.

Niestety zabrakło diody powiadomień. To standard we współczesnych smartfonach, dlatego jej brak jest nieco odczuwalny.

Hammer AXE PRO 4

Boczna ramka urządzenia to połączenie metalowych części z ogumowanym plastikiem, który chroni kanty, górną oraz dolną krawędź przed uszkodzeniem.

Plecki zostały wykonane z twardego tworzywa sztucznego o specyficznej fakturze. Znajdziemy tam też niewielką otwieraną klapkę, pod którą umieszczono podwójne złącze SIM. Aby wymienić kartę, nie trzeba zatem sięgać po śrubokręt, jak miało to miejsce w budżetowym Hammer Iron 2.

Hammer AXE PRO 2

Aparat główny został zlokalizowany w lewym górnym rogu i wystaje nieco poza obudowę. Ze względu na rozmiar całego urządzenia nie przeszkadza to jednak w użytkowaniu.

Przyciski regulacji głośności oraz zasilania zostały umieszczone na prawej krawędzi. Z lewej strony znajdziemy natomiast dodatkowy przycisk, do którego można przypisać dowolną aplikację.

Zarówno złącze USB na dolnej krawędzi, jak i wyjście audio 3,5 mm na górnej, zostały zabezpieczone specjalną zaślepką, dzięki której nie dostaje się do nich woda. Warto jednak dodać, że w tym przypadku pasuje zwykły kabel USB i słuchawki. Nie trzeba posiadać specjalnych, „wydłużonych” wersji.

W ogólnym rozrachunku konstrukcja myPhone Hammer Axe Pro zasługuje na pochwałę. Obudowa jest solidnie wykonana. Nic w niej nie trzeszczy. Wszystkie elementy są odpowiednio spasowane.

Hammer AXE PRO 5

Także pod względem wytrzymałości nie ma się do czego przyczepić. Telefon z powodzeniem powinien wytrzymać upadek z niewielkiej wysokości, choć to oczywiście kwestia kąta „natarcia”. Przydaje się także wodoodporność, dzięki której bez obaw skorzystamy z telefonu w deszczu, a także umyjemy go pod bieżącą wodą. W naszych testach płyny nie zrobiły na konstrukcji żadnego wrażenia.

Najsłabszym punktem konstrukcji może okazać się ekran. Pokryto go szkłem ochronnym Gorilla Glass 3 ale nie ma co się oszukiwać, że przetrwa każdy upadek (to nie Moto X Force). Wszystko zależy od tego na jakiej powierzchni wyląduje. Na szczęście reszta obudowy jest naprawdę solidna więc całość spełnia kryteria pancernego urządzenia.


Ekran

myPhone Hammer Axe Pro jest wyposażony w 5,5-calowy ekran działający w ludzkiej rozdzielczości 1080 x 1920 pikseli. Dzięki temu obraz jest odpowiednio ostry, a na wyświetlaczu nie sposób rozpoznać pojedyncze piksele.

Niestety ekran powiela błędy znane z myPhone Hammer Iron 2. Co prawda w kwestii odwzorowania barw jest znośnie (są nieco wyblakłe, ale nasycenie można dostosować w opcjach), jednak obsługa dotyku leży i kwiczy.

Z testów AnTuTu wynika, że ekran radzi sobie z poprawnym wskazaniem zaledwie dwóch punktów styku jednocześnie. Przy dołożeniu trzeciego palca wyświetlacz zaczyna wariować i niepoprawne wskazuje pozycję.

Jest to niestety odczuwalne podczas normalnego użytkowania. Także czułość ekranu pozostawia wiele do życzenia. Niekiedy trzeba kilka razy kliknąć ikonę, by ją uaktywnić, innym razem włącza się ona przez przypadek, np. podczas przeglądania Facebooka. Kilkakrotnie złapałem się na tym, że przez przypadek dałem „lajka” pod losowym postem. To oczywiści wina niedopracowanego ekranu.

Z poziomu opcji można włączyć tryb obsługi za pomocą rękawicy, co należy zaliczyć do plusów.

Kąty widzenia wypadają przyzwoicie. Obraz jest czytelny nawet podczas korzystania z urządzenia pod nietypowym kątem (np. leżąc w łóżku). Nie można też przyczepić się do jasności ekranu. Ta jest zadowalająca. Ze smartfona korzysta się komfortowo nawet w słoneczny dzień.

Hammer AXE PRO 10

Wydajność i bateria

Dochodzimy do najciekawszego punktu naszego testu. myPhone Hammer Axe Pro pod względem specyfikacji nie ustępuje bowiem urządzeniom ze średniej półki cenowej i oferuje przyzwoitą wydajność, choć zdarzają się pewne wpadki.

Motorem napędowym smartfona jest 8-rdzeniowy procesor MediaTek Helio P10. Co prawda nie jest to najnowszy układ, ale do podstawowych zastosowań wciąż sprawdza się nieźle. Nie miałem także problemu podczas grania w różne gry, z Asphalt 8 czy GTA: Chinatown Wars na czele. Przy bardziej zaawansowanych tytułach 3D wydajność nie będzie jednak zbyt wysoka.

Niestety niekiedy urządzeniu zdarza się zamyślić i na chwilę przyciąć. Niezwykle irytujące jest natomiast włączanie ekranu. Po naciśnięciu przycisku zasilania mija nawet kilka sekund, zanim pojawi się ekran blokady. Nie wiem, czym dokładnie spowodowane jest to opóźnienie, ale nie zalicza się ono do najprzyjemniejszych.

Producent zdecydował się na zastosowanie aż 4 GB pamięci RAM. Muszę przyznać, że telefon bardzo dobrze radzi sobie z zarządzaniem pamięcią. Wiele aplikacji po ponownym włączeniu w ogóle nie jest przeładowywana, co przyspiesza pracę całego systemu. Dzięki temu korzysta się z niego przyjemnie, a pamięci jest na tyle dużo, że ze spokojem można zainstalować wiele aplikacji.

Do tego dochodzi 64 GB pamięci wewnętrznej, z czego dla użytkownika jest dostępne około 53 GB. Jakby komuś było mało, to telefon obsługuje także karty microSD do 32 GB.

Przyzwoita wydajność jest potwierdzana w benchmarkach. W AnTuTu telefon wykręca nieco ponad 51 tys. punktów.

axe pro antutuWynik w AnTuTu

Nieźle wypada także czas pracy na baterii. W moim przypadku telefon ładowałem średnio co 1,5-2 dni, w tym czasie dość standardowo korzystając z urządzenia. Czas włączenia ekranu wynosił natomiast 5,5 godziny, co jest bardzo dobrym wynikiem.

axe pro bateriaWytrzymałość baterii podczas typowego użytkowania




System i oprogramowanie

Axe Pro został oparty na Androidzie 6.0 Marshmallow. Mowa tu raczej o czystym systemie, bez zbędnych modyfikacji producenta, choć znalazło się kilka udoskonaleń i niepotrzebnych aplikacji.

Telefony od myPhone znane są z tego, że zawierają wiele śmieciowych aplikacji. Nie inaczej jest w przypadku Axe Pro. Na szczęście większość z nich można usunąć.

W systemie znalazła się także obsługa gestów. Przejechanie trzema palcami sprawia, że wykonamy zrzut ekranu (choć ze względu na kiepski wyświetlacz gest ten nie zawsze jest poprawnie wykrywany). Gesty można także przypisać do uruchamiania aplikacji aparatu na wyłączonym ekranie czy też szybkiego włączenia kalkulatora. Podwójne stuknięcie w ekran może natomiast skutkować jego wybudzeniem, a położenie urządzenia wyświetlaczem w dół automatycznie wycisza wszystkie dźwięki.

axe pro system
Ponownie powraca problem przycisków systemowych. Domyślnie ten zlokalizowany po lewej stronie służy do… edycji ekranu głównego. Podczas użytkowania urządzenia nie skorzystałem z niego ani razu. Środkowy przywołuje ekran główny, a prawy to funkcja wstecz. Jak zatem dostać się do listy otwartych i ostatnio używanych aplikacji? Należy przytrzymać Home, co do najbardziej intuicyjnych rozwiązań nie należy.

Na pochwałę należy zaliczyć dodatkowy przycisk fizyczny, do którego możemy przypisać uruchomienie dowolnej aplikacji (lub funkcji SOS).

Hammer AXE PRO 3

Aparat fotograficzny

Axe Pro jest wyposażony w dwa aparaty fotograficzne. Główny wykonuje zdjęcia w rozdzielczości 13 Mpix, przedni natomiast w 5 Mpix.

Aplikacja aparatu jest dość standardowa. Użytkownicy Androida szybko się w niej odnajdą. Można tu zmienić ekspozycję, balans bieli czy wybrać jeden z przygotowanych trybów scenerii.

Są też podstawowe efekty wizualne nakładane w czasie rzeczywistym, a także tryb Picture in Picture, który uwiecznia jednocześnie obraz z przedniego i tylnego obiektywu, a następnie nakłada je na siebie. Nie zabrakło panoramy, trybu upiększania twarzy i HDR.

axe pro aparatAplikacja aparatu

Jakość zdjęć wykonanych za pomocą obiektywu głównego jest przyzwoita. Aparat nieźle radzi sobie w dobrych warunkach świetlnych. W słoneczny dzień zdjęcia wyglądają w porządku, choć momentami można się przyczepić do prześwietleń i nieco wyblakłych barw.

Niestety znacznie gorzej jest w nieoświetlonych pomieszczeniach czy po zapadnięciu zmroku. Wtedy też na fotkach pojawia się sporo szumów i zanieczyszczeń, a aparat ma problemy ze złapaniem ostrości. Nie jest to zatem idealna propozycja dla osób, które chcą wykonywać dobre zdjęcia niezależnie od warunków.

Podobnie sprawa wygląda w przypadku aparatu przedniego. Jakość nie należy do najgorszych, jednak warto pamiętać o odpowiednim świetle. Bez tego fotki są mało atrakcyjne.

Poniżej prezentujemy kilka zdjęć wykonanych za pomocą aparatu głównego:

Hammer Axe Pro przykładowa fotografia

Hammer Axe Pro przykładowa fotografia

Hammer Axe Pro przykładowa fotografia

Hammer Axe Pro przykładowa fotografia

Podsumowanie

Nie ulega wątpliwości, że myPhone Hammer Axe Pro to jeden z najwydajniejszych pancernych smartfonów na rynku. Wyposażony jest w specyfikację, która pozwala na komfortowe użytkowanie bez większych zacięć.

Z drugiej jednak strony firma nie ustrzegła się pewnych niedoróbek. Najbardziej irytujący jest wyświetlacz, który kiepsko rozpoznaje dotyk, co prowadzi do wielu pomyłek.

Ostateczna decyzja o zakupie jest oczywiście związana z ceną. Producent żąda sobie za Hammer Axe Pro 1700 złotych (zobacz oferty w sklepach internetowych). Jeżeli nie zależy nam na pancernej obudowie, smartfon o podobnych parametrach i smuklejszej konstrukcji zakupimy kilkaset złotych taniej. Jeżeli jednak potrzebujemy wytrzymałego urządzenia, które jednocześnie oferuje rozsądną moc obliczeniową, Axe Pro będzie odpowiednim wyborem. To solidny smartfon dla osób o specyficznych wymaganiach.

Hammer AXE PRO 9

ZaletyWady
Wytrzymała obudowa Kiepska reakcja ekranu na dotyk
Wodoodporność Śmieciowe aplikacje w systemie
Przyzwoita specyfikacja
Czas pracy na baterii

Test Manta MEZO 1 - przyzwoity smartfon w dobrej cenieTest Manta MEZO 1 - przyzwoity smartfon w dobrej cenie

$
0
0

Test ASUS ZenFone 3

To naprawdę przyzwoity smartfon w niskiej cenie.


Manta to marka, którą sporo osób kojarzy zapewne ze sprzętu oraz akcesoriów przeznaczonych do komputera. Firma zaczęła tworzyć także smartfony, a do naszej redakcji i w moje ręce trafił model MEZO 1. Patrząc na cenę tego sprzętu wiedziałem mniej więcej czego się spodziewać, jednak muszę przyznać, że wspomniany producent i jego smartfon zaskoczyli mnie naprawdę pozytywnie.

MEZO 1Specyfikacja
Procesor i grafika MediaTek Quad-core 1.3 GHz
GPU: Mali-T720
Pamięć RAM 1GB LPDDR3
Pamięć masowa 8 GB
Karta pamięci microSD do 32 GB
Wyświetlacz 5.5” IPS TFT HD
Rozdzielczość 1280x 720 px
Czujniki czytnik linii papilarnych, akcelerometr, żyroskop, czujnik światła, kompas, sensor RGB, podczerwień
Akumulator 2200 mAh
Aparat fotograficzny 8 MP, autofokus, dioda LED
Z przodu: 5 MP, dioda LED
System operacyjny Android 6.0
Transmisja danych UMTS/WCDMA/TD-SCDMA/LTE
Łączność i lokalizacja Wi-Fi 802.11 b/g/n, Bluetooth 4.0
GPS 
Złącza micro-USDB, jack 3,5mm
Typ karty SIM 2 x microSIM
Dual SIM
Wymiary (dł./sz./g.) 154,7 x 77,4 x 8,8 mm
Masa 185 g

Wygląd i pierwsze wrażenia

W pudełku trafiła do mnie złota wersja modelu MEZO 1 – muszę przyznać, że nigdy nie miałem smartfona w tym kolorze, tak więc sam byłem ciekaw, jak ów kolorystyka wypada podczas codziennego użytkowania. Na pierwszy rzut oka oraz po rozpakowaniu pudełka, w oczy od razu rzuca się duża i poprawnie spasowana konstrukcja. Manta ewidentnie chciała stworzyć namiastkę uczucia "premium" - tylna obudowa wygląda, jak szczotkowane aluminium, ale niestety jest to po prostu ładnie wyglądający plastik - nic więcej.

DSC 0953

Całość sprawia wrażenie naprawdę solidnie spasowanej: okazało się, iż w tym smartfonie bateria znajduje się w pudełku i przed uruchomieniem trzeba ją włożyć. To nieco mylące, jednak dobrze, że producent zadbał o możliwość zdjęcia tylnej obudowy. Muszę przyznać, że jestem zaskoczony tym, jak dobrze została ona złożona – przez pierwsze kilka minut myślałem, że smartfon, podobnie jak u konkurencji, został wyprodukowany w postaci jednolitej bryły.

Tylna obudowa zaczepia się w kilku miejscach i trzeba użyć nieco siły, aby usłyszeć "klik" oznaczający poprawne dopasowanie elementów. Zarówno na początku, jak i po dwutygodniowym użytkowaniu i kilkukrotnym ściąganiu obudowy, MEZO 1 nie dawał żadnych oznak, iż ze spasowaniem jest coś nie tak. Zarówno czytnik linii papilarnych, jak i aparat także pozostały na swoich miejscach działając bez większych problemów. Ten pierwszy z wymienionych zaskoczył mnie sprawnym działaniem, choć momentami musiałem nieco mocniej "włożyć" w niego swój palec, aby odblokować ekran. Mimo to, zdecydowanie duży plus dla Manty.

Mezo 1 czytnik

Pod tylną obudową znalazło się miejsce na baterię oraz karty SIM – MEZO 1 wspiera bowiem dual-SIM bez najmniejszego problemu. Przedni panel smartfona prezentuje się elegancko, jednak ma swoje wady. Producent umieścił fabrycznie na ekranie folię ochronną, która mimo wszystko łatwo zbiera odciski palców oraz delikatne rysy. Byłem zdziwiony, że przez dwa tygodnie udało mi się nazbierać ich aż tyle na przednim panelu - biorąc pod uwagę, iż każdy sprzęt elektroniczny traktuję jak jajko. Na dole, pod wyświetlaczem, Manta postanowiła umieścić przyciski fizyczne.

Mezo 1 tyl

Niestety, żaden z nich nie jest podświetlony
, co wymaga chwili skupienia podczas użytkowania – szczególnie, jeśli robimy to późnym wieczorem lub w nocy. W tym miejscu znajdziemy także głośnik oraz standardowy wtyk do ładowania, micro USB.

Tak naprawdę przedni panel smartfona nie wyróżnia się niczym szczególnym – jest po prostu estetycznie. Plastikowa obudowa z biegiem czasu z pewnością będzie się wycierała. Muszę odnotować, że po dwóch tygodniach z logo nadrukowanego na tylnej klapce pojawiły się odpryski schodzącego lakieru... 


Wyświetlacz

Manta MEZO 1 to smartfon wyposażony w 5,5 calowy ekran IPS działający w rozdzielczości HD i muszę powiedzieć, że to od razu widać. Niestety, sama jasność oraz odwzorowanie kolorów pozostawiają wiele do życzenia. Ekran jest duży, ale w niektórych momentach ewidentnie widać na nim piksele i braki uwypuklane przez słabą rozdzielczość.

Momentami miałem także wrażenie, iż muszę dokładniej wykonywać odpowiednie gesty, aby uruchamiać poszczególne funkcje – tak, jakby digitizer nie do końca łapał dotyk moich palców. Bardzo możliwe jednak, że było to tylko związane z moimi przyzwyczajeniami do korzystania z innych smartfonów.

Jak widzicie na zdjęciu, w minimalnym, popołudniowym słońcu, MEZO 1 zawodzi. Ekran staje się od razu "lusterkiem", przez co zobaczymy na nim niewiele. Na plus mogę jednak zaliczyć automatyczne dopasowywanie jasności wyświetlacza – ta funkcja działała bez zarzutu.

DSC 0946

W każdej innej chwili niż w ostrym słońcu, smartfon Manty działa po prostu poprawnie i ciężko oczekiwać od niego więcej.

Bateria

Na pokładzie urządzenia MEZO 1 znalazła się bateria o pojemności 2200 mAh. To bardzo niewielka wartość, biorąc pod uwagę prądożerny ekran o wielkości 5,5 cala. Pod względem samej pracy jest jednak nieźle. Przy 15% baterii (bo taki punkt przyjąłem za krytyczny), urządzenie uzyskało SOT na poziomie 2 godzin i 53 minut.

MEZO 1 bateria 15Przy większym oszczędzaniu energii oraz wyłączaniu danych komórkowych lub Wi-Fi podejrzewam, iż byłbym w stanie uzyskać spokojnie około trzech i pół godziny SOT. W kwestii baterii dziwi mnie jednak jedna rzecz. Zarówno ładowarka z zestawu od Manty, jak i moja prywatna, bardzo wolno ładowały samo urządzenie. Potrzebowałem dobrze ponad 2 godzin, aby uzupełnić zapas mocy prosto z gniazdka – to okrutnie długi okres czasu, biorąc pod uwagę, jak małe ogniwo posiada model MEZO 1. Manta zdecydowanie musi poprawić ten element w swoich kolejnych urządzeniach.

Podsumowując: MEZO 1 spokojnie zapewni Wam jeden dzień pracy od rana do wieczora, jeśli będziecie używać go oszczędnie. Warto jednak zabrać ze sobą ładowarkę. Tak na wszelki wypadek.

Podzespoły i wydajność

Pod obudową Manty MEZO 1 znajdziecie procesor MediaTeka (model MT6735 wraz z grafiką Mali-T720) oraz 1 GB pamięci operacyjnej RAM. Całość dopełniona jest 8 gigabajtami pamięci wewnętrznej na dane oraz aplikacje użytkownika.

System, który znajduje się w smartfonie Manty, to nic innego, jak "czysty Android" uzupełniony kilkoma dodatkami od producenta. Nie ma tu więc mowy o ociężałości. Urządzenie reaguje naprawdę dobrze, jednak przy uruchomieniu kilku aplikacji naraz lub aktualizowaniu dużej liczby programów ze Sklepu Play, można odczuć znaczne spowolnienie pracy – trudno się dziwić, w końcu to tylko 1 GB pamięci RAM.

Muszę przyznać, że jestem jednak zaskoczony sprawnością, z jaką radziło sobie to urządzenie podczas mojego codziennego użytkowania. Przeglądanie Instagramu, Tumblra, Facebooka czy rozmawianie na Messengerze ze znajomymi nie stanowiło żadnego problemu. Proste i mniej wymagające gry oraz średnio rozbudowane produkcje (takie, jak Sky Force) także nie sprawiły modelowi MEZO 1 większego problemu.

Nie możecie jednak zakładać, iż smartfon wytrzyma wszystko: posiada bowiem podzespoły naprawdę z niskiej półki. Dobra optymalizacja oprogramowania przez Mantę sprawia jednak, iż całość działa płynnie oraz stabilnie. Nie zdarzyło mi się ani razu, aby urządzenie się zawiesiło lub wymagało restartu – co najwyżej musiałem chwilkę dłużej poczekać na załadowanie wybranych plików.

Manta MEZO 1 to więc smartfon gotowy do obsługi podstawowych zadań oraz casulowego grania w podróży lub w drodze do pracy.

Użytkownicy wymagający nieco więcej będą jednak zawiedzeni.

Manta benchmarki Copy

Łączność i multimedia

I znów: poprawnie. Manta MEZO 1 bezproblemowo działała w sieci komórkowej oraz łączyła się z Wi-Fi oraz Blueotooth. Nie zauważyłem jakiegokolwiek problemu z przesyłaniem danych oraz korzystaniem ze słuchawek bezprzewodowych i Spotify. Test prędkości LTE wykonałem bezpośrednio w centrum miasta, a sam wynik uważam za naprawdę niezły. Da się więc spokojnie korzystać z internetu i używać innej elektroniki podłączonej przez Bluetooth.

Manta MEZO 1 MeterPodczas jazdy na rowerze oraz korzystania z Map Google, wbudowany GPS w modelu MEZO 1 także nie sprawiał żadnego problemu. Było szybko i dokładnie. Tak, jak powinno. Jedynie zastrzeżenia, jakie mogę mieć w przypadku multimediów, to jakość dźwięku z głośnika – ustawienie głośności na ponad połowę powoduje natychmiastowy ból uszu oraz głowy.

Na minimalnych wartościach, MEZO 1 radzi sobie po prostu przyzwoicie. Uważajcie jednak na to, jak wysoko ustawiacie parametr głośności.


Oprogramowanie

Na pokładzie smartfona Manty znalazło się miejsce na system Android w wersji 6.0 z poprawkami zabezpieczeń z 5 września 2016 roku – nieco przestarzały system, który nie posiada żadnej, dostępnej aktualizacji (przynajmniej w momencie mojego testowania). Sam system nie posiada nakładki, jednak został nieco "podkoloryzowany" przez producenta: nie znajdziecie tu chociażby szufladki aplikacji, co dla sporej liczby osób może być problemem. Niezależny launcher powinien jednak szybko rozwiązać tę sprawę.

Manta pulpity Copy


MEZO 1 pozwala na swobodną zmianę animacji, tapety lub motywu: to raczej podstawowe funkcje, które znajdziecie w każdym smartfonie z Androidem. Oprócz tego, system nie różni się od bazy Androida 6.0, którą zainstalowalibyśmy bezpośrednio z obrazu dostarczonego przez Google. Urządzenie Manty pozwala na swobodne ustawienie wszystkiego "pod siebie" oraz wykorzystanie dwóch kart SIM jednocześnie.

Manta ustawienia Copy

O dziwo, aplikacja aparatu została wyposażona w kilka naprawdę przydatnych ustawień – przed jej uruchomieniem sądziłem, iż nie będzie ona aż tak rozbudowana.

Manta aparat 1 Copy

Manta aparat 2 Copy

W systemie znajdziemy również gesty oraz inne, niestandardowe ustawienia. Niestety, niektóre z ekranów są całkowicie w języku angielskim. Widać, że producent nie przyłożył się specjalnie do kwestii spójności oprogramowania.

Aparat

Do robienia zdjęć, smartfon Manty wykorzystuje tylną, 8 megapikselową kamerkę oraz 5 megapikselowy przedni aparat. Tak jak wspomniałem: podwójne oczko aparatu na tylnej obudowie od razu rzuca się w oczy po wyjęciu smartfona z pudełka. Niestety, jest to tylko i wyłącznie... atrapa.

Smartfonem Manty zrobiłem kilka testowych zdjęć: głównie na "automacie" oraz w różnych warunkach oświetleniowych. Jak na smartfona za mniej niż 400 złotych, wszystkie wyszły poprawnie, a nawet lepiej niż się spodziewałem. Niestety, niezależnie od światła, po włączeniu aplikacji aparatu widać "falowanie", którymi cechują się słabsze komponenty. Na to już nic nie poradzimy.

Poniżej przykładowe zdjęcia - kliknij w miniaturkę aby zobaczyć obraz w oryginalnej rozdzielczości. 

IMG 20170630 113246 mini IMG 20170630 113406 mini
IMG 20170630 130224 mini IMG 20170630 130242 mini
IMG 20170630 130303 mini IMG 20170630 131646 mini
IMG 20170630 131655 mini IMG 20170630 131953 mini

Niestety, z przykrością muszę stwierdzić, że kamerka do selfie w modelu MEZO 1 jest kiepska i postanowiłem nie robić nią testowego zdjęcia: tylko byście się przestraszyli. Producent nie wspomina jednak o diodzie doświetlającej, która znajduje się z przodu sprzętu – to miłe zaskoczenie.

Ilość ustawień, jaką znalazłem w aplikacji aparatu jest zdecydowanie wystarczająca. Jestem skłonny zaryzykować także stwierdzenie, iż jest ich naprawdę dużo, jak na smartfon w tym przedziale cenowym. Zauważyłem, iż MEZO 1 dużo lepiej radzi sobie ze wszystkimi fotografiami podczas włączenia opcji HDR.

Nagrywanie wideo trzeba pozostawić dla osób, które potrzebują raczej poglądowego materiału niż tworzenia konkretnych multimediów. Nad tym elementem nie ma, co się zbytnio rozwodzić: jest po prostu kiepsko.

ASUS ZenFone 3 8

Podsumowanie

Przez chwilę zastanawiałem się, jak podsumować model MEZO 1 od Manty, jednak jednoznacznie muszę stwierdzić, że ten smartfon jest po prostu zaskakujący. W niewielkich pieniądzach dostajemy estetycznie wyglądające urządzenie mogące pochwalić się naprawdę niezłą wydajnością oraz czytnikiem linii papilarnych. Na uwagę zasługuje również tylny aparat, który mimo słabego sensora jest w stanie zrobić naprawdę przyzwoite zdjęcia. Samo urządzenie zaskoczyło mnie także swoją kulturą pracy. MEZO 1 nie nagrzewa się ani nie "strzela fochów" w najbardziej nieodpowiednim momencie.

Największe bolączki tego smartfona, to zdecydowanie przestarzały system, który nie wiadomo czy doczeka się aktualizacji oraz wyświetlacz, który jest praktycznie nieużywalny w słoneczne dni. Mógłbym się także przyczepić do bardzo małej ilości pamięci, jednak w tym przedziale cenowym to standardowe wyposażenie większości smartfonów i nie ma, co liczyć w tym względzie na jakieś rewelacje.

Miłym zaskoczeniem jest dodanie przez producenta do pudełka słuchawek, silikonowego pokrowca oraz fabrycznie montowanej folii ochronnej na ekranie. Niby małe dodatki, a tak naprawdę sprawiają, iż korzystanie z MEZO 1 staję się po prostu przyjemniejsze.

Podsumowując jednak: Manta MEZO 1 to typowy reprezentant niskiej półki cenowej i nie można po nim oczekiwać cudów. Ten smartfon sprawdzi się jednak idealnie, jako dodatkowe urządzenie do samochodu, pierwszy smartfon dla dziecka lub po prostu telefon zastępczy w razie "W".

Nie bez znaczenia jest również atrakcyjna cena - w momencie publikacji testu za Manta MEZO 1 trzeba zapłacić około 367 zł (zobacz oferty w sklepach internetowych).

Użytkownicy, którzy posiadają mniejszy budżet i szukają konstrukcji, która nie sprawi, iż będą przeklinać pod nosem, zdecydowanie mogą zapoznać się z propozycją Manty. Inne możliwości znajdziecie także w naszym zestawieniu najlepszych smartfonów w cenie do 500 zł.

MEZO 1 to bowiem naprawdę niezły smartfon za przyzwoite pieniądze.

ASUS ZenFone 3 12

ZaletyWady
Estetyczny design Brak NFC
Niezła wydajność Niepodświetlane przyciski
Spora liczba akcesoriów Ciemny wyświetlacz
Sensowna cena Braki tłumaczeń w systemie

Metalowy smartfon z Biedronki za 300 zł? Test myPhone Q-Smart Black EditionMetalowy smartfon z Biedronki za 300 zł? Test myPhone Q-Smart Black Edition

$
0
0
myphone q smart black edition
Czy oprócz przyjemnej dla oka obudowy oferuje coś więcej?

Do sieci sklepów Biedronka trafił kolejny smartfon firmy myPhone. Tym razem jest to Q-Smart Black Edition. Urządzenie jest reklamowane metalową obudową i najnowszym Androidem 7.0 Nougat. Jak wypada reszta parametrów? Sprawdzamy.

myPhone Q-Smart Black EditionSpecyfikacja
Wyświetlacz 5 cali, IPS, 480 x 854 px
Procesor 4-rdzeniowy Spreadtrum SC7731C 1,2 GHz
Pamięć RAM 1 GB
Pamięć wewnętrzna 8 GB
Aparat Główny 5 Mpix, przedni 0,3 Mpix
Bateria 2000 mAh
Wymiary 147 x 72.4 x 9.0 mm
Waga 141g
System Android 7.0 Nougat

Wygląd i pierwsze wrażenia

Trzeba przyznać, że jak na smartfon za niespełna 300 złotych. Q-Smart Black Edition wygląda naprawdę schludnie. Telefon rzeczywiście został wyposażony w metalowy panel tylni, choć początkowo trudno to dostrzec. Wykorzystany tutaj czarny kolor kojarzy się bowiem z tandetnym plastikiem, charakterystycznym dla smartfonów z niskiej półki cenowej.

Obudowa jest jednak solidna. Tylna część została podkreślona przez górne i dolne paski w srebrnym kolorze. Do tego przyjemny dla oka napis myPhone i logo Q-Smart. Aparat główny został umieszczony u góry i znajduje się w centralnej części. Wystaje nieco poza obudowę, ale srebrna obwódka sprawia, że wygląda to naprawdę nieźle. Poniżej znajdziemy diodę doświetlającą.

myphone q smart black edition
Przyciski do regulacji głośności i wyłączania ekranu umieszczone zostały na prawej krawędzi. Do ich działania nie można się przyczepić, choć szkoda, że zostały wykonane z plastiku. Lepiej prezentowałoby się tu aluminium, ale należy pamiętać, że mamy do czynienia z urządzeniem za 300 złotych.

Złącze słuchawkowe i USB służące do ładowania znajdują się na górnej krawędzi. Do tego ostatniego należy się przyzwyczaić, gdyż jego rozmieszczenie jest nieco mniej oczywiste.

myphone q smart black edition
Zazwyczaj przy smartfonach za 300 złotych pierwsze wrażenia nie należą do najciekawszych. W przypadku Q-Smart Black Edition jest jednak inaczej. Obudowa została wykonana solidnie i dobrze leży w ręku. Wszystkie elementy zostały odpowiednio spasowane i nic tu nie trzeszczy.

Ekran

myPhone Q-Smart Black Edition został wyposażony w 5-calowy ekran IPS. Rozdzielczość nie powala – to zaledwie 480 x 854 pikseli. Zagęszczenie pikseli nie jest zatem największe, co można dostrzec podczas codziennego użytkowania.

Odwzorowanie kolorów również jest przeciętne. Barwy są nieco wyblakłe, co jest już cechą charakterystyczną budżetowych smartfonów od myPhone.

myphone q smart black edition
Nieźle wypada natomiast jasność i kąty widzenia. Nie miałem żadnych problemów w trakcie użytkowania smartfona zarówno w domu, jak i na świeżym powietrzu.

Przyczepić można się jednak do reakcji na dotyk. Ekran wykrywa zaledwie dwa punkty styku jednocześnie. Niekiedy ma także problem z rozpoznaniem akcji, choć nie jest to aż tak drażniące, jak w serii wytrzymałych smartfonów Hammer.

W ogólnym rozrachunku ekran mógłby być nieco lepszy, ale po raz kolejny podkreślam, że mamy do czynienia ze smartfonem za 300 złotych. W tym przedziale cenowym nie można oczekiwać cudów.


Wydajność i bateria

Kupując urządzenie za tak niewielkie pieniądze nie można się spodziewać zaawansowanej specyfikacji i dużej wydajności. Q-Smart Black Edition działa pod kontrolą 4-rdzeniowego procesora Spreadtrum SC7731C, taktowanego z częstotliwością 1,2 GHz. Do tego układ graficzny Mali-400 MP i 1 GB pamięci RAM.

Niestety kiepska specyfikacja jest odczuwalna podczas normalnego użytkowania. Telefon z opóźnieniem reaguje na nasze komendy, a aplikacje wczytują się stosunkowo długo. Liczne przycięcia są tu czymś normalnym i należy się do tego przyzwyczaić.

Telefon raczej nie nadaje się do zaawansowanych gier. Można na nim uruchomić co najwyżej podstawowe tytuły. Potwierdzają to również testy wydajnościowe w benchmarkach.

antutu
Wynik myPhone Q-Smart Black Edition w AnTuTu

Chwilę należy się również zatrzymać przy baterii. Ogniwo o pojemności 2000 mAh wytrwa cały dzień, pod warunkiem, że nie będziemy zbyt intensywnie korzystać z telefonu. W moim przypadku smartfon wytrzymywał cały dzień średnio przy 2-godzinnej aktywności ekranu. Codzienne ładowanie jest zatem nieuniknione.

bateria
Czas pracy na baterii

System, oprogramowanie, funkcje dodatkowe

Sporym atutem myPhone Q-Smart Black Edition jest zastosowanie najnowszego Androida 7.0 Nougat z aktualizacjami bezpieczeństwa datowanymi na kwiecień. Nowiutki system w budżetowym urządzeniu to duże zaskoczenie.

Producent nie zdecydował się na modyfikacje, pozostawiając system w raczej standardowej formie. Nie ma zatem problemów z odnalezieniem się wśród dobrze znanych funkcji.

Niestety w systemie znalazło się kilka śmieciowych aplikacji (po co komu Envelo lub BookApart?), których nie można usunąć. Niepotrzebnie tylko zajmują miejsce.

system
Q-Smart Black Edition oferuje 8 GB pamięci wewnętrznej. Zaraz po wyjęciu z pudełka do dyspozycji użytkownika jest zaledwie 2,75 GB. To niewiele. Wystarczy zrobić kilka zdjęć, zainstalować używane codziennie aplikacje i miejsca może zabraknąć. Na szczęście jest jeszcze slot na kartę microSD.

A skoro już przy slotach jesteśmy. Q-Smart Black Edition oferuje moduł Dual-SIM, co jest dużą zaletą. Niestety zabrakło modułu LTE. Telefon nie został wyposażony w taką technologię, tak więc jesteśmy skazani na połączenie 3G lub Wi-Fi.


Aparat fotograficzny

Q-Smart Black Edition oferuje aparat główny o rozdzielczości 5 Mpix z interpolacją do 8 Mpix oraz przedni 0,3 Mpix z interpolacją do 2 Mpix.

Aplikacja aparatu jest dość standardowa. Znajdziemy w niej kilka podstawowych trybów, zarówno tych automatycznych, jak i manualnych. Są też filtry nakładane w czasie rzeczywistym i obsługa HDR.

aparat
Aplikacja aparatu

Jakość zdjęć wykonywanych przez aparat główny jest mocno przeciętna. Na kadrach widać liczne rozmycia i rozmazania. Obraz często jest nieostry.

Za pomocą Q-Smart Black Edition nie wykonamy zdjęć, którymi pochwalimy się na portalu społecznościowym. Telefon nada się jednak do uchwycenia ważnego zdarzenia, choć jakość fotografii nie będzie najlepsza.

Poniżej przedstawiamy kilka zdjęć wykonanych za pomocą aparatu głównego:

foto myphone q-smart black edition
foto myphone q-smart black edition
foto myphone q-smart black edition
foto myphone q-smart black edition
Aparat przedni należy natomiast pominąć. Rozdzielczość 0,3 Mpix na nikim w dzisiejszych czasach nie zrobi wrażenia. Podobnie jest z jakością wykonywanych przez niego fotografii.

Podsumowanie

Czy myPhone Q-Smart Black Edition jest telefonem wartym uwagi? Wszystko zależy od naszych wymagań i preferencji. Nie ulega wątpliwości, że smartfon posiada sporo mankamentów – przeciętna wydajność, niezbyt długi czas pracy na baterii czy chociażby ekran kiepsko reagujący na dotyk.

Z drugiej jednak strony Q-Smart broni się wyglądem i wykonaniem obudowy. Pod tym względem jest naprawdę nieźle. No i jest jeszcze niska cena, ustalona na poziomie 299 złotych.

myphone q smart black edition
Jeżeli z telefonu korzystamy sporadycznie, a używanie wielu aplikacji jednocześnie jest nam obce, może to być ciekawa alternatywa dla tradycyjnego urządzenia z przyciskami fizycznymi. Możliwość obejrzenia filmiku na YouTube czy przejrzenia Facebooka z pewnością będzie atutem przemawiającym na korzyść Q-Smart.

Jeżeli natomiast zależy nam na pełnoprawnym smartfonie, który poradzi sobie w każdej sytuacji, należy poszukać innego – zdecydowanie droższego – modelu. W tej cenie nie można bowiem oczekiwać cudów.

ZaletyWady
Ładna i solidna obudowa Przeciętna wydajność
Niska cena Czas pracy na baterii
Android 7.0 Nougat Brak LTE

Test Ravcore Blizzard - solidny gryzoń w niezłej cenie?Test Ravcore Blizzard - solidny gryzoń w niezłej cenie?

$
0
0
ravcore blizzardKolejna propozycja gamingowej myszki od Ravcore.

Ravcore regularnie wypuszcza na rynek całkiem przyzwoite gryzonie dla graczy. Część z nich była w przeszłości ciepło przyjęta zarówno przez recenzentów jak i samych użytkowników. Jedną z ciekawszych ofert w portfolio firmy jest mysz Blizzard wyposażona w laserowy sensor Avago 9800. Sprawdziliśmy, jak sprawuje się w codziennym użytkowaniu.

Po otwarciu opakowania, okazuje się, że w środku oprócz samego urządzenia znajdziemy również kilka dodatkowych akcesoriów m.in. dodatkowe ślizgacze czy też gumki zwiększające przyczepność. Bardzo spodobał mi się jednak całkiem gustowny otwieracz do piwa – fajny gadżet. Na osobną uwagę zasługują również trzy zagadkowe śruby, ale do nich odniosę się w dalszej części recenzji.

Ravcore Blizzard Avago 9800Specyfikacja
Sensor Avago 9800
DPI do 8200
Przyśpieszenie 30g
Podświetlenie 32 kolory
Ilość przycisków 6
Szybkość raportowania do 1000 Hz
Długość kabla 1,8 m
Wymiary 116 x 85 x 41 mm
Waga 145 g

Konstrukcja oraz design

Mysz od Ravcore na pierwszy rzut oka wydaje się całkiem masywna. Po wzięciu urządzenia do ręki te wrażenia jedynie się potwierdzają. Stylowa nieco matowa w niektórych miejscach czerń, przywodzi na myśl konstrukcje z wyższej półki. Jednakże materiał, z którego wykonano gryzonia choć w dotyku miły wydawał się nieco gumowaty. Generalnie jak na gamingowy sprzęt deisgn wydaje się stonowany.

Blizzard nie posiada zbyt wielkiej liczby przycisków. Projektanci postawili tutaj na klasyczne rozwiązanie: dwa główne buttony, dwa boczne po lewej stronie, jeden pod scrollem oraz jeden oznaczony celownikiem na samym grzbiecie (służy do zmiany DPI). Mysz jest niestety zaprojektowana jedynie dla osób praworęcznych.

To na co od razu zwróciłem uwagę, to wskaźnik aktywnego stopnia czułości, który umieszczono na prawym głównym przycisku. Muszę przyznać, że to całkiem fajne rozwiązanie, a co więcej wpisuje się ono elegancko w stylizację Blizzarda. Grzbiet jest przecięty zakrzywionym ozdobnym wgłębieniem a jego tylna część została przeznaczona na podświetlane logo producenta.

ravcore blizzard
Na spodzie myszki znajdziemy sześć teflonowych padów rozmieszczonych równomiernie – mogłyby być jednak zdecydowanie większe! Na środku zlokalizowano laserowy sensor Avago 9800 oraz trzy gwintowane otwory. Okazuje się, że te ostatnio służą jako miejsce do wkręcenia wspomnianych wcześniej trzech śrub.

Ravcore najwyraźniej zdecydowało, iż skoro Blizzard ma być dobrą gamingową myszką to użytkownicy powinni otrzymać również możliwość modyfikacji wagi urządzenia. W teorii brzmi to nieźle, ale odniosłem wrażenie, że producent poszedł nieco na łatwiznę. Sam gryzoń waży 145 gram, natomiast każda ze śrub jedynie 5 gram. Nawet, kiedy wkręciłem wszystkie trzy, to w praktyce nie odczułem żadnej zmiany.

Choć jest to już niemal standard w gamingowym sprzęcie to warto nadmienić, że długi na 1,8 metra kabel znajduje się w pełnym oplocie. Osobiście przypadł mi do gustu pomysł, aby ozdobić go czerwoną przeplatanką. Kabel sprawiał wrażenie nieco sztywnego, a na jego końcu znajdziemy standardowe złącze USB.

ravcore blizzard


Użytkowanie gryzonia

Laserowy sensor Avago 9800 to produkt znany i ceniony na rynku. Co najważniejsze pozwala graczom na ustawienie wysokiej wartości DPI, nawet rzędu 8200. Mysz charakteryzuje częstotliwość skanowania 12000 FPS, maksymalna szybkość ruchu to 150 IPS, częstotliwość próbkowania 125Hz-1000Hz oraz przyspieszenie 30G. Całkiem niezłe parametry!

Na stronie Ravcore możemy pobrać specjalne autorskie oprogramowanie, które gwarantuje nam dostęp do wielu ciekawych opcji, jak programowalna rozdzielczość, częstotliwość odświeżania czy też konfigurowalne przyciski. Co ważne, podczas ustawiania makr można je dodatkowo zapętlić oraz określić wartość opóźnienia.

Z poziomu software’u Blizzard pozwala również ustawić barwę podświetlenia – do wyboru otrzymujemy 32 kolory. W moim przekonaniu choć gracze mogą wybrać poziom jasności i tempo pulsacji to nie da się ukryć, że w tym gryzoniu stanowi to jedynie drobny dodatek. Podświetlenie jest właściwie symboliczne.

ravcore blizzard soft
ravcore blizzard soft
ravcore blizzard soft
ravcore blizzard soft
Mysz Blizzard testowałem na takich tytułach jak Overwatch, Playerunknown's Battlegrounds oraz Heroes of the Storm. Gryzoń sprawował się nad wyraz dobrze – nie miałem problemów z czułością. Avago 9800 to jednak dobry sensor, który nawet przy rozdzielczości 8200 działał z pełną precyzją.

Teflonowe ślizgacze choć o niewielkich rozmiarach, to dobrze spełniały swoją rolę także urządzenie gładko chodziło na podstawce czy też na blacie biurka. Ustawione makra odpalały się poprawnie - podczas rozgrywki nie czułem poirytowania i mogłem miło spędzić czas.

ravcore blizzard


Podsumowanie

Model Blizzard Avago 9800 to całkiem solidna mysz dla graczy. Na pewno jest to produkt dla osób, którym odpowiadają bardziej masywne gryzonie. Osobiście takie lubię i w tym aspekcie urządzenie Ravcore przypadło mi do gustu. Jednakże, jeśli posiadacie drobne dłonie lub lubicie mniejsze myszki to może się okazać, że po paru godzinach grania nie będziecie czuć się komfortowo z Blizzardem.

Stylizacja jak i samo wykonanie gryzonia jest bardzo przyzwoite i ciężko w tym aspekcie zarzucić coś producentowi. To na co zwróciłbym uwagę, to jednak nie do końca wykorzystany pomysł z dodatkowymi obciążnikami myszki – na pewno dało się to wykonać w jakiś bardziej przemyślany sposób. Trzy śruby nie spełniają swojej roli.

Obecnie urządzenie można zakupić nawet w cenie około 140 złotych (zobacz oferty w sklepach internetowych). Oczywiście, na rynku znajdziemy bardziej zaawansowany sprzęt, który oferuje graczom o wiele więcej możliwości. Jednakże, ten przedstawiciel średniej półki cenowej to całkiem dobry gryzoń w niezłej cenie.

ravcore blizzard
ZaletyWady
Dobry sensor Niewielkie ślizgacze
Dużo opcji konfiguracji Obciążniki wagi
Solidne parametry
Wskaźnik stopnia czułości
Wybór Redakcji Instalki.pl - Dobry ProduktProdukt otrzymał wyróżnienie "Dobry Produkt".

HyperX Cloud Revolver S – test gamingowych słuchawek z dźwiękiem przestrzennymHyperX Cloud Revolver S – test gamingowych słuchawek z dźwiękiem przestrzennym

$
0
0
hyperx cloud revolver sSłuchawki z dedykowaną kartą dźwiękową.

HyperX Cloud Revolver S to odświeżona wersja popularnych słuchawek przeznaczonych dla graczy. W porównaniu do podstawowej edycji różni się między innymi usprawnionym mikrofonem z funkcją wygłuszania szumów.

Sprzęt mieliśmy okazję dogłębnie przetestować. Czy jest to rozwiązanie, które przypadnie do gustu graczom poszukującym słuchawek najwyższej jakości? Sprawdzamy.

HyperX Cloud Revolver SSpecyfikacja
Konstrukcja słuchawek Nauszne zamknięte
Średnica membrany 50 mm
Pasmo przenoszenia 12 ~ 28000 Hz
Impedancja 30 Om
Czułość 100 dB
Mikrofon Odłączany
Łączność Przewodowa (USB, minijack 3,5 mm)
Długość kabla 1 m + 2 m
Waga 375 g

Wygląd i pierwsze wrażenia

Słuchawki po wyjęciu z pudełka prezentują się naprawdę okazale. O dziwo producent zrezygnował z krzykliwych kolorów, charakterystycznych dla jakiegokolwiek sprzętu gamingowego. Zamiast tego postawiono na nieco bardziej stonowane barwy i brak podświetlenia, choć kształt muszli wciąż zdradza, że mamy do czynienia z linią przeznaczoną dla graczy.

HyperX Cloud Revolver S do najmniejszych nie należą. Z drugiej jednak strony są na tyle wyważone, by nie rzucały się zbyt mocno w oczy. Dzięki temu możemy z nich korzystać także podczas słuchania muzyki ze smartfona.

hyperx cloud revolver s
Główne elementy słuchawek zostały wykonane z matowego plastiku. W naszym przypadku był to ciemny, metaliczny kolor. Warto dodać, że nie mamy do czynienia z błyszczącym tworzywem sztucznym, a bardziej stonowaną konstrukcją.

Muszle charakteryzują się nieco zadziornym kształtem. Po ich zewnętrznej stronie znajduje się białe logo HyperX – na szczęście bez podświetlenia. W środku skrywają się natomiast potężne, 50-milimetrowe przetworniki. Są one okalane przez gąbkę zapamiętującą kształt, a całość jest obszyta ekoskórą.

Producent zdecydował się na zastosowanie podwójnego pałąka. Górna część została wykonana z metalu, natomiast elementy stykające się z głową z przyjemnego materiału, wewnątrz którego ukryta została miękka gąbka.

hyperx cloud revolver s
Pałąk łączy się z muszlami za pomocą plastikowych, ruchomych elementów. Taka konstrukcja sprawia, że słuchawki idealnie dopasowują się do głowy. Nie ma tu stopniowej regulacji. Jednocześnie muszle nie naciskają zbyt mocno czaszki, przez co z Cloud Revolver S można komfortowo korzystać nawet przez kilka godzin.

Ewentualnym mankamentem może być obicie muszli z ekoskóry. Podczas gorących dni skóra przy uszach z pewnością będzie się pocić ze względu na brak odpowiedniej wentylacji. Dzięki temu zyskujemy jednak lepsze wygłuszenie elementów otoczenia.

Dużą zaletą jest możliwość odłączenia dedykowanego mikrofonu. Nie będzie on zatem przeszkadzać w momencie, gdy z niego nie korzystamy.

W zestawie znajdziemy też szereg kabli. Domyślnie Revolver S jest wyposażony w metrowy przewód zakończony jackiem 3,5 mm. W takiej konfiguracji słuchawki możemy podłączyć między innymi do smartfona.

W pudełku znajdziemy też przejściówkę na podwójny jack 3,5 mm (audio + mikrofon) oraz dodatkowy 2-metrowy przewód zakończony złączem USB. To właśnie na nim umieszczony został pilot, będący również dedykowaną kartą dźwiękową.

hyperx cloud revolver s
Na wspomnianym pilocie znajduje się kilka przycisków. Dwa główne służą do włączenia trybu dźwięku przestrzennego i wyciszenia mikrofonu. Boczny służy natomiast do przełączania jednego z trzech predefiniowanych trybów dźwięku. Niestety robimy to „na czuja”, zdając się na własny słuch. Producent nie opisał bowiem przygotowanych ustawień. Pilot jest również wyposażony w pokrętła do regulacji głośności dźwięku i mikrofonu. Co ważne, nie są one zintegrowane z regulacją w systemie Windows.

Konstrukcja słuchawek zasługuje na pochwałę. Nic tu nie trzeszczy, a zastosowane materiały sprawiają wrażenie wytrzymałych. Revolver S są także niezwykle wygodne. Nie odczuwałem żadnego dyskomfortu nawet po kilku godzinach ciągłego używania.


Obsługa i jakość dźwięku

Nim przejdziemy do jakości dźwięku, chwilę należy się zatrzymać przy obsłudze. Wbrew obecnym trendom HyperX Cloud Revolver S nie posiada dedykowanego oprogramowania. Wszystkich konfiguracji dokonuje się z poziomu pilota. Po podłączeniu do portu USB sprzęt jest od razu gotowy do działania. Nie trzeba nic instalować i konfigurować. Wspaniała sprawa w dobie niekoniecznie przydatnych aplikacji do zmiany nawet najmniej istotnych parametrów.

Tym samym dochodzimy do najważniejszej kwestii – jakości dźwięku. Pod tym względem Revolver S sprawuje się całkiem nieźle, choć do ideału nieco brakuje.

Przede wszystkim dźwięk jest czysty, rzekłbym aż nazbyt sterylny. Poszczególne pasma „nie nachodzą” na siebie, przez co łatwo można wyłapać pojedyncze dźwięki.

hyperx cloud revolver s
Basy są zadowalające, jednak brakuje im nieco mocy, szczególnie w najniższym spektrum. Przez to dźwiękom wybuchów i wystrzałów brak odpowiedniego zadzioru i pazura.

Nie oznacza to jednak, że słuchawki kiepsko wypadają w grach. Wręcz przeciwnie – jest naprawdę nieźle. Sprzęt przetestowałem w kilku tytułach, w tym w Battlefieldzie 1, gdzie Cloud Revolver S sprawdzały się świetnie. Po włączeniu trybu przestrzennego faktycznie mogłem określić kierunek wystrzału czy też odgłosu kroków.

Słuchawki bardzo dobrze odzwierciedlają otoczenie. W grach można rzeczywiście poczuć, że dźwięki nas okalają, a nie wydobywają się z dwóch ustalonych punktów. Dotychczas nie byłem przekonany do technologii wirtualnego dźwięku przestrzennego, jednak w Revolver S wypada ona zadowalająco. Gracze CS-a powinni być usatysfakcjonowani.

Kilka testów odbyłem też w Dawn of War III. To strategia czasu rzeczywistego, więc pozycjonowanie dźwięków nie jest tu aż tak ważne. Grę wybrałem jednak nie bez powodu. Charakteryzuje się ona znakomitą oprawą dźwiękową i chciałem zobaczyć, jak poradzi sobie z nią Cloud Revolver S.

hyperx cloud revolver s
Słuchawki sprostały zadaniu. Dźwięk był soczysty, szczególnie podczas intensywnej wymiany ognia. Co prawda brakowało głębokich basów, które spotęgowałyby eksplozje, ale nie będę na to specjalnie narzekać.

Nieźle wypada też mikrofon. Redukcja szumów dobrze radzi sobie z odsiewaniem niepotrzebnych dźwięków, przez co nasz głos brzmi czysto. Koledzy z drużyny, z którymi konwersujemy podczas gry, powinni być zadowoleni.

Podsumowanie

HyperX Cloud Revolver S to bez wątpienia udany produkt. Słuchawki są niezwykle wygodne, a konstrukcja solidna i odpowiednio przemyślana. Cieszy również brak zbędnego podświetlenia i łatwość obsługi bez konieczności instalacji dodatkowego oprogramowania.

Dźwięk także wypada zadowalająco, a narzekać można jedynie na nieco zbyt słaby bas. Tym samym dochodzimy do ceny i w tym momencie pojawia się zgrzyt. Producent życzy sobie bowiem aż 700 złotych (zobacz oferty w sklepach internetowych). Jest to zdecydowanie zbyt duża kwota, która dyskredytuje sensowność zakupu. Nie uważam bowiem, by wydobywający się z muszli dźwięk był wart takich pieniędzy. Słuchawki powinny być przynajmniej 250 złotych tańsze, by móc je z całego serca polecić.

hyperx cloud revolver s
Jeżeli zatem liczymy na najlepszy stosunek ceny do jakości, Revolver S nie jest propozycją dla nas. Jeśli jednak cena gra drugorzędną rolę, produkt HyperX powinien przypaść nam do gustu.

ZaletyWady
Wytrzymała i wygodna konstrukcja Basy mogłyby być nieco mocniejsze
Złącze audio 3,5 mm i USB Wysoka cena
Wysoka jakość dźwięku
Dźwięk przestrzenny
Wybór Redakcji Instalki.pl - Dobry Produkt Produkt otrzymał wyróżnienie "Dobry Produkt".

Głośnik Bluetooth z Biedronki za 50 zł? Test Hykker Funky BTGłośnik Bluetooth z Biedronki za 50 zł? Test Hykker Funky BT

$
0
0
Hykker Funky BT 6
W sam raz na letnie wypady.

W sieci sklepów Biedronka można kupić kolejny bezprzewodowy głośnik marki Hykker, wyceniony na 49,99 zł. Tym razem jest to Funky BT – niewielka konstrukcja skrywająca w sobie dwa przetworniki o łącznej mocy 6W. Czy sprzęt nadaje się do słuchania muzyki w plenerze? Sprawdzamy.

Wygląd i pierwsze wrażenia

Hykker Funky BT dostępny jest w kilku różnych kolorach. Do naszej redakcji dotarł czerwony model. Na pierwszy rzut oka głośnik sprawia wrażenie solidnego.

Konstrukcja została w całości stworzona z tworzywa sztucznego. Z przodu znajdziem czarną kratownicę, chroniącą dwa głośniki – każdy po 3W.

Hykker Funky BT 1

Funky BT charakteryzuje się podłużnym, zaokrąglonym kształtem. Producent zadbał też o uchwyt, za pomocą którego głośnik można gdzieś zawiesić.

Sterowanie odbywa się za pomocą czterech przycisków na górnej krawędzi. Służą one do przełączania numerów, pauzowania i uruchamiania odtwarzania, a także zmiany trybu pracy.

Hykker Funky BT 4

Jakość wykonania obudowy jest całkiem niezła. Wszystkie elementy są tu w miarę dobrze spasowane i nie trzeszczą podczas trzymania w ręku.

Z tyłu znalazło się natomiast miejsce na szereg złącz. Domyślnie głośnik łączy się z urządzeniami za pomocą Bluetooth, jednak nic nie stoi na przeszkodzie, aby podłączyć pendrive z plikami MP3 czy też kartę microSD. Jest też tradycyjne audio 3,5 mm.

Hykker Funky BT 3

Użytkowanie, funkcje, jakość dźwięku

Domyślny tryb pracy Hykker Funky BT to Bluetooth i właśnie na nim skupiłem się najbardziej. Parowanie sprzętu ze smartfonem odbywa się bez najmniejszych problemów. Po ponownym włączeniu głośnika połączenie jest automatycznie wznawiane, a cały proces trwa stosunkowo krótko.

Zasięg Bluetooth wynosi około 10 metrów na wolnej przestrzeni lub nieco mniej, gdy z urządzenia korzystamy w domu. W moim przypadku mogłem się jednak poruszać po mieszkaniu bez żadnych zakłóceń.

Hykker Funky BT 2

Sprzęt komunikuje się z nami w języku polskim. Odtwarzane są komendy związane z trybem pracy czy też koniecznością naładowania akumulatora. A skoro już przy baterii jesteśmy – Hykker Funky BT odtwarza muzykę przez około 5-6 godzin, czyli tyle, ile sugeruje producent. Wartość ta jest oczywiście zależna od poziomu głośności. 

Jak natomiast wypada sama jakość dźwięku? Od głośnika za niespełna 50 złotych nie można oczekiwać cudów. Tak też jest w rzeczywistości. Jakość wydobywającej się z urządzenia muzyki nie zachwyca, ale też nie irytuje.

Dominują przede wszystkim górne tony, a bas mógłby być nieco mocniejszy. Muszę jednak przyznać, że dźwięk nie jest aż tak płaski, jak w innych urządzeniach marki Hykker, co należy zaliczyć na plus. Poszczególne pasma często zlewają się w jedną całość, tworząc nieco „brudny” wydźwięk. Purystom dźwiękowym z pewnością będzie to przeszkadzać.

Hykker Funky BT 5

Ci najprawdopodobniej w stronę Hykker Funky BT nawet nie spojrzą. Reszta powinna być natomiast zadowolona, o ile nie oczekuje niesamowitej jakości dźwięku. Sprzęt zabrałem ze sobą na weekendowe spotkanie w plenerze. Przygrywając w tle nikogo nie irytował swoją jakością. Jako wypełnienie sprawdza się zatem nieźle.

Oferowana głośność także jest zadowalająca. Nie jest to sprzęt, za pomocą którego rozkręcimy imprezę, ale do przygrywania w tle w zupełności wystarczy.

Głośnik może także pełnić funkcję zestawu głośnomówiącego. Jego jakość nie jest przy tym najgorsza. Mój testowy rozmówca mógł bezproblemowo zrozumieć, co do niego mówiłem.

Hykker Funky BT 8

Podsumowanie

Funky BT to jeden z lepszych głośników marki Hykker, jaki przyszło mi testować. Nie oznacza to oczywiście, że jest to sprzęt, który zadowoli gusta wszystkich osób. Wydobywający się dźwięk posiada sporo mankamentów, ale z drugiej strony nie irytuje swoją jakością.

Jeżeli zatem poszukujemy czegoś taniego do wypełnienia tła podczas ogniska, grilla czy też spotkania w plenerze, Hykker Funky BT może być odpowiednią propozycją. Jeżeli jednak zależy nam na dobrej jakości dźwięku, musimy poszukać innego, najprawdopodobniej droższego rozwiązania.

Hykker Funky BT 7

ZaletyWady
Przyjemny dla oka wygląd Nieco słaby bas
Zadowalający czas pracy na baterii
Cena

Długodystansowy test LG G6Długodystansowy test LG G6

$
0
0

LG G6 Recenzja 7

Ponad 2 miesiące z G6.


W tegorocznym flagowcu LG pokładałem duże nadzieje. Od razu po premierze, smartfon przykuł moją uwagę świeżym designem, niestandardowym ekranem i podwójnym aparatem. Obok takich udogodnień żaden geek nie przejdzie obojętnie. Czy mój entuzjazm osłabł po ponad 2 miesiącach intensywnego korzystania z G6? Tego dowiecie się z tej recenzji.

Wygląd i pierwsze wrażenia

G6 może się podobać, ale to oczywiście kwestia gustu. Konstrukcja jest nieco grubsza od większości tegorocznych flagowców, co sprawia, że telefon zdecydowanie lepiej wygląda w męskiej dłoni niż u płci przeciwnej.

Cała bryła jest spójna, soczewki aparatów nie wystają, a aluminiowa rama połączona jest ze szkłem na froncie i tyle niemal idealnie.

LG G6 Recenzja 1

Trudno mieć jakiekolwiek zastrzeżenia do jakości wykonania. Trwałość zastosowanych elementów budzi respekt. Z urządzenia korzystałem ponad 2 miesiące, w tym czasie sprzęt zaliczył niejeden upadek. Mało tego, używałem go bez żadnej ochrony podczas ekstremalnych biegów przełajowych, a błoto, kurz i woda nie zrobiły na G6 żadnego wrażenia.

LG G6 Recenzja 3

Niewątpliwie solidność konstrukcji jest jednym z największych atutów tego modelu. LG chwali się, że G6 posiada wojskowy certyfikat gwarantujący zwiększoną odporność na upadki i wygląda na to, że nie jest to tylko marketingowy bełkot.

Pisząc o wyglądzie nie można zapomnieć o charakterystycznym ekranie z zaoblonymi rogami. Oczywiście nie jest to konstrukcja bezramkowa, ale ekran wypełnia znaczną część frontowego panelu, a korzystanie z niego jest bardzo przyjemne. Matowe krawędzie sprawiają, że pomimo szklanych plecków, telefon dobrze leży w dłoni i aż trudno uwierzyć, że mamy do czynienia z ogromnym, 5.7-calowym ekranem.

LG G6 Recenzja 4

Ekran

W G6 zastosowano nowy ekran FullVision o przekątnej 5.7” i rozdzielczości Quad HD+ (1440x2880). Proporcje ekranu wynoszą 18:9, a wykorzystanie wyświetlacza w stosunku do przedniej obudowy telefonu wynosi aż 80.7%.

Ekran ma świetne parametry pod względem jasności, kontrastu i kątów widzenia. Zastosowana rozdzielczość Quad HD+ sprawia, że obraz jest niezwykle ostry i nie sposób dostrzec pojedyncze piksele.

LG G6 Recenzja 6

Niestandardowe proporcje 18:9 sprawdzają się podczas przeglądania treści, a producent przewidział możliwość skalowania poszczególnych aplikacji. Każda z nich może być wyświetlana w trybie kompatybilności (16:9), standardowym (16,7:9) lub pełnego ekranu (18:9).

Podczas testów nie zauważyłem żadnych problemów ze skalowaniem. W praktyce zupełnie nie zwracałem uwagi, w jaki sposób wyświetlane są aplikacje.

skalowanie aplikacji

Wąskie ramki sprawiają, że G6 daje naprawdę ogromną powierzchnię roboczą, ale to nie wszystko. W preferencjach systemu można również dostosować rozmiar interfejsu. Świetna sprawa dla osób takich jak ja, lubiących, gdy na ekranie da się upchać maksymalną ilość informacji. Po zmniejszeniu interfejsu do minimum byłem wniebowzięty.

rozmiar ekranu

Podzespoły i wydajność

Na pokładzie znajdziemy procesor Qualcomm Snapdragon 821, który gościł już na urządzeniach z 2016 roku. Oczywiście jest to topowa jednostka jednak większość konkurentów oferuje najnowszy układ Snapdragon 835.

W zasadzie nie ma dla mnie znaczenia, która generacja procesora jest wewnątrz urządzenia. Kluczowe jest to, jak sprzęt sprawdza się w codziennym użytkowaniu.

LG G6 Recenzja 10

Podczas mojego długodystansowego testu okazało się, że optymalizacja oprogramowania nie jest najlepsza, a nawet topowe podzespoły nie zawsze są w stanie zapewnić płynne wykonywanie wszystkich czynności.

Już po kilku tygodniach intensywnego korzystania z G6 zaczęły pojawiać się problemy z wydajnością, szczególnie gdy w tle uruchomionych jest wiele aplikacji. Smartfon nie radził sobie z płynnym scrollowaniem Facebooka, gdy w tle uruchomiona była nawigacja na mapach Google. Takich przykładów mogę podać oczywiście więcej.

Niestety testowany egzemplarz G6 wiele razy mnie zawiódł, gdy chciałem szybko wykonać określone czynności i ekspresowo przełączać się pomiędzy aplikacjami. Takie rzeczy nie powinny mieć miejsca w produkcie, którego cena wyjściowa wynosiła ponad 3000 zł.

Na pokładzie znajdziemy 32 GB pamięci masowej, więc po zainstalowaniu kilkunastu aplikacji, kilku wymagających gier i zapisaniu muzyki czy seriali offline może szybko zabraknąć miejsca. Zdecydowanie lepszą decyzją byłoby wydanie modelu z minimum 64 GB pamięci, podobnie jak konkurencja w postaci Samsunga Galaxy S8 czy HTC U11. Na pocieszenie dodam jednak, że telefon wyposażono w gniazdo na kartę micro SD do 2TB, które rzadko występuje w urządzenia z tej półki cenowej.

System

Tegoroczny flagowiec LG wyposażono w system Android 7.0 Nougat z nakładką systemową dającą ogromne możliwości personalizacji. To właśnie opcja dostosowania wielu elementów interfejsu do własnych preferencji jest największym atutem LG UX 6.0.

ekran g motywy
Ekran główny Motywy

Na ekranie blokady domyślnie dostępne są dwa skróty do aplikacji, jednak w ustawieniach można je zmienić i dodać dodatkowe trzy. Oczywiście do wyboru jest kilka przyjemnych dla oka efektów blokady czy animacja pogody pokazująca, kiedy w obecnej lokalizacji pada deszcz lub śnieg.

Producent domyślnie zaimplementował funkcję always-on display. Pokazuje ona na wygaszonym ekranie godzinę oraz podstawowe powiadomienia. Oczywiście korzystanie z niej nie wpływa obojętnie na czas pracy na baterii. Można za to zmienić styl zegara, a także ustawić jego aktywność wyłącznie na określone pory (np. w nocy).

Always-on display ekran blokady skroty
Always-on Display Ustawienia skrótów

Przesunięcie palcem w dół po ekranie uruchamia wbudowaną wyszukiwarkę, jednak nie działa ona nadzwyczaj szybko. Podoba mi się funkcja “Kosz na aplikacje”. Usunięte programy są trzymane w pamięci jeszcze przez 24 godziny po ich usunięciu, dzięki czemu łatwiej je przywrócić.

Funkcji związanych z personalizacją urządzenia jest cała masa i nie sposób je wszystkie wymienić. Z ciekawszych wspomnę jeszcze o motywach, edycji dotykowych przycisków domowych, możliwości zmiany rozmiaru siatki aplikacji czy wyborze animacji przejść ekranów. Można też korzystać z dwóch aplikacji na ekranie i sterować jego podziałem.

Aparat

Zdecydowanym atutem niezbyt udanego modelu LG G5 był szerokokątny aparat. W G6 producent nie zrezygnował z tego rozwiązania, dzięki czemu otrzymaliśmy podwójny tylny aparat 13 MP.

Szerokokątny aparat w LG G6 ma obiektyw 125° z przysłoną f/2.4. Drugi (f/1.8) standardowy obejmuje 71° pola widzenia, posiada optyczną stabilizację obrazu i autofokus z detekcją fazy. Takie połączenie sprawia, że można wykonywać zdjęcia oddające różną perspektywę bez straty jakości. Do dyspozycji jest też podwójna lampa doświetlająca.

Na froncie LG również postawiło na obiektyw szerokokątny (5 MP), obejmujący polem widzenia 100°.

LG G6 Recenzja 12

Z aplikacji aparatu korzysta się bardzo przyjemnie, gdyż jej interfejs jest prosty i czytelny. Fajnym rozwiązaniem jest przełączanie się pomiędzy przednią i tylną kamerą poprzez dynamiczne przesunięcie palca po ekranie.

Na górze znajdziemy przyciski przełączania trybów aparatu z szerokokątnego na standardowy, a po lewej znalazło się miejsce na podstawowe funkcje, takie jak wybór trybu, filtrów czy ustawienia lampy błyskowej.

Aparat oferuje rejestrowanie zdjęć w wielu rozmiarach od 1:1 (2.1MP) do 4:3 (13MP). Można fotografować w trybie podstawowym lub ręcznym, który dostępny jest także dla filmów wideo.

LG G6 znajduje się zdecydowanie w czołówce najlepszych fotograficznych smartfonów tego roku. W dobrych i średnich warunkach zdjęcia wyglądają znakomicie, a smaczku dodaje możliwość objęcia kadrem szerszego pola. Zdjęcia z podstawowego aparatu, który posiada optyczną stabilizację obrazu, są oczywiście nieco lepsze. Również po zmroku G6 radzi sobie przyzwoicie, jednak jak zawsze w takich warunkach, trzeba liczyć się z dużą ilością szumów na zdjęciu. W gorszych warunkach pojawiają się również problemy z celnością autofokusa.

Poniżej znajdziecie galerię zdjęć wykonanych LG G6 - kliknij w miniaturkę aby zobaczyć obraz w oryginalnej rozdzielczości bez obróbki.

20170506 232251 HDR mini 20170514 180132 mini
20170521 204807 HDR mini 20170603 153554 mini
20170608 205831 HDR mini 20170608 205835 HDR mini
20170619 100543 HDR mini 20170619 103415 HDR mini
20170619 134954 HDR mini 20170619 213724 mini
20170629 130343 mini 20170703 233347 mini
20170704 143639 HDR mini 20170705 181938 mini
20170705 182535 mini 20170708 123334 HDR mini
20170710 140816 mini 20170708 125132 HDR mini

Multimedia, łączność i czytnik linii

Czytnik linii papilarnych w G6 zyskał moją aprobatę nie tylko ze względu na jego położenie (znajduje się z tyłu, dokładnie tam, gdzie ląduje palec wskazujący, gdy bierzemy telefon do ręki), ale również dzięki dokładności i szybkości działania. Naprawdę nie można powiedzieć o nim złego słowa. Warto wspomnieć, że pełni on jednocześnie funkcję przycisku wybudzającego urządzenie, więc ma fizyczne “kliknięcie”.

Podczas testów wszystkie moduły odpowiedzialne za łączność działały bez zarzutu. Nie napotkałem na problemy z LTE czy Bluetoothem. Również GPS działa celnie. Na plus trzeba ocenić obecność radia FM, którego nie znajdziemy u większości konkurentów.

LG G6 Recenzja 5

Głośnik do rozmów oferuje niezłą głośność. Dobrze jest również w kwestii odtwarzania audio. Smartfon gra czysto i przyjemnie, jak przystało na topowy produkt. W europejskim modelu zabrakło 32-bitowego przetwornika Quad DAC, ale jego brak odczują tylko melomani. Po podłączeniu słuchawek G6 i tak gra znakomicie, pod warunkiem, że mamy materiał w dobrej jakości.

LG G6 Recenzja 8

Akumulator

Po smartfonie z baterią o pojemności 3300 mAh spodziewałem się, że zapewni mi co najmniej 1 dzień intensywnej pracy. Niestety się zawiodłem.

Na urządzeniu zainstalowałem standardowy zestaw aplikacji i jak zawsze korzystałem z łączności bez specjalnych ograniczeń (włączone Wi-Fi, LTE, BT, itd). Do tego aktywna funkcja Always-on Display. Efekt? Przy bardziej intensywnym użytkowaniu telefon nie był w stanie wytrzymać całego dnia. Często już około godzin 18 musiałem wspomagać się ładowarką, przy czym ekran aktywny był około 3 godziny. Nawet po wyłączeniu Always-on nie było lepiej.


Podsumowanie

Długie testy G6 pozwoliły mi wyłapać zarówno pozytywne aspekty tego modelu, jak i jego wady. Na korzyść przemawia jakość wykonania i solidność konstrukcji. Telefon oferuje wodo- i pyłoszczelność zgodne z normą IP68, co potwierdziło się w praktyce. Można go zabrać na ekstremalny wypad bez strachu o zalanie czy uszkodzenie w wyniku upadku. Respekt budzi też wielozadaniowy aparat, który gwarantuje świetne ujęcia. Obiektyw szerokokątny? Coś fantastycznego.

Ogólną ocenę urządzenia obniżają za to problemy z wydajnością, które wyszły po dłuższym użytkowaniu. Lagi i spowolnienia nawet przy dużej wielozadaniowości nie powinny mieć miejsca w sprzęcie tej klasy. Oprogramowanie nadrabia za to niezłym interfejsem i ogromnymi możliwościami personalizacji. Największym rozczarowaniem okazała się dla mnie wytrzymałość ogniwa. Sytuacja, w której muszę martwić się, czy starczy mi baterii do końca dnia, nie jest komfortowa.

LG G6 Recenzja 11

Podsumowując, G6 to udany model, jednak z widocznymi niedociągnięciami, o których wspomniałem. Gdybym oceniał telefon zaraz po jego rynkowej premierze, gdy kosztował ponad 3000 zł, to zdecydowanie odradzałbym zakup. Dziś jest zupełnie inaczej. W momencie publikacji testu smartfon można nabyć za około 2000 zł (zobacz oferty w sklepach internetowych) i muszę przyznać, że jest to ciekawa oferta. Za takie pieniądze trudno szukać dla G6 konkurencji, może poza OnePlus 5 i Mi 6. Wspomniane konstrukcje z pewnością nie są jednak tak wytrzymałe i nie zapewniają wodoszczelności.

ZaletyWady
Świetna jakość wykonania Problemy z wydajnością
Solidna konstrukcja Słaby czas pracy na baterii
Wodo- i pyłoszczelność
Ekran z wąskimi ramkami
Rozbudowane oprogramowanie
Możliwość rozbudowy pamięci
Atrakcyjna cena

Wybór Redakcji Instalki.pl - Dobry Produkt Produkt otrzymał wyróżnienie "Dobry Produkt".

TP-Link Archer C1200: test routera, który sprawdzi się w małym biurzeTP-Link Archer C1200: test routera, który sprawdzi się w małym biurze

$
0
0

TP-Link Archer C1200 1

Sprzęt przetestowaliśmy w naszej redakcji.


Podstawowym narzędziem do zarządzania portalem internetowym jest oczywiście łącze internetowe. Do komfortowej pracy potrzebujemy nie tylko łącza o dużej przepustowości, ale i wydajnego routera, który poradzi sobie z obsługą kilku komputerów czy smartfonów pracujących w sieci. Właśnie pod tym kątem sprawdziliśmy router marki TP-Link, a konkretnie model Archer C1200.

Na początek przyjrzyjmy się specyfikacji technicznej.

Archer C1200Specyfikacja
Technologia Wi-Fi IEEE 802.11ac/n/a 5GHz
IEEE 802.11n/g/b 2.4GHz
Częstotliwość pracy 5GHz i 2,4GHz
Porty 4 porty LAN 10/100/1000Mb/s
1 port WAN 10/100/1000Mb/s
1 port USB 2.0
Porty USB 1 port USB 2.0
Bezpieczeństwo Szyfrowanie 64/128-bit WEP, WPA / WPA2, WPA-PSK/ WPA2-PSK
Wymiary (S x G x W) 243 x 160,6 x 32,5mm
Zasilanie 12VDC / 1.0A
Zawartość opakowania Archer C1200
Zasilacz
Kabel Ethernet
Instrukcja szybkiej instalacji

Wygląd i konstrukcja

TP-Link Archer C1200 to całkiem nieźle wyposażony, dwupasmowy, gigabitowy router bezprzewodowy. Znajdziemy w nim 3 anteny zewnętrzne, cztery gigabitowe porty Ethernet, a także port USB, umożliwiający przechowywanie i udostępnianie plików. Warto również zauważyć, że router obsługuje połączenia bezprzewodowe w szybkim standardzie 802.11ac (w paśmie 5GHz).

Urządzenie ma klasyczny wygląd, a obudowę wykonano z czarnego, połyskującego plastiku. Router ustawimy na płaskiej powierzchni biurka, są też specjalne otwory pozwalające na umieszczenie urządzenia na ścianie w pozycji pionowej.

TP-Link Archer C1200 2

Przedni panel zajmują podświetlone na zielono diody, sygnalizujące stan poszczególnych usług. To oczywiście standardowe rozwiązanie, które znajdziemy na obudowach większości routerów. Wystarczy spojrzeć na urządzenie, aby sprawdzić, czy połączenie internetowe jest aktywne lub jaka sieć bezprzewodowa jest włączona. Co ciekawe, jeżeli diody komuś przeszkadzają, można je całkowicie wyłączyć w ustawieniach routera.

Wszystkie porty i przyciski umieszczono na tylnej krawędzi. Również w tym miejscu znajdują się anteny, których niestety nie da się odkręcić. Patrząc od lewej mamy do dyspozycji złącze zasilania, przycisk On/Off, przycisk reset, port USB 2.0, port WAN, cztery gigabitowe porty Ethernet i wyłącznik sieci bezprzewodowej.

TP-Link Archer C1200 4

Nie można mieć zastrzeżeń do rozmieszczenia portów czy przycisków - wszystko jest na swoim miejscu. Podobnie jest z jakością wykonania sprzętu. Obudowa jest solidna, a plastik przyjemny dla oka.

Instalacja i konfiguracja

Pierwsze uruchomienie Archera C1200 może niektórym użytkownikom sprawić kłopot, bowiem załączona skrócona instrukcja instalacji jest w języku angielskim. Na szczęście obrazkowe przedstawienie poszczególnych etapów powinno ułatwić sprawę.

Zdecydowanie lepiej jest, gdy uruchomimy konfigurację w przeglądarce internetowej. Interfejs jest w języku polskim, a poszczególne funkcje zostały czytelnie rozmieszczone i opisane.

Archer C1200 panel

Panel zarządzania routerem


Strona główna panelu administracyjnego pokazuje nam status połączenia z internetem, sieci Wi-Fi, a także ilość urządzeń aktualnie podłączonych do sieci. Dużo ciekawiej robi się, gdy wejdziemy w ustawienia zaawansowane, gdzie sprawdzimy między innymi użycie zasobów routera, dokładne parametry połączenia z internetem czy sieci LAN.

W ustawieniach sieci znajdziemy mnóstwo funkcji, które przydadzą się raczej sporadycznie, a uwagę zwrócą na nie tylko zaawansowani użytkownicy. Archer C1200 obsługuje usługę Dynamic Domain Name System (DDNS), przekierowanie portów, Port Triggering, QoS czy serwer VPN.

Z rzeczy, które przydadzą się na co dzień, z pewnością warto wymienić sieć dla gości, która pracuje w paśmie 2.4 GHz. Włączając ją nie musimy martwić się o podawanie hasła do domowego Wi-Fi osobom, które nas odwiedzą i potrzebują dostępu do sieci.

Jest też prosta kontrola rodzicielska, pozwalająca na ograniczenie dostępu do internetu o określonych porach dla wskazanych urządzeń.

siec gosc

Sieć dla gości


Nie można pominąć funkcji związanych z udostępnianiem multimediów. Router wyposażono w port USB 2.0 (szkoda, że nie szybszy) obsługujący dyski zewnętrzne. Oznacza to, że do portu można podpiąć pamięć wypełnioną filmami czy zdjęciami, a będą one dostępne dla wszystkich urządzeń w sieci.

Wydajność i zasięg

W biurze o powierzchni około 80 m2, w którym znajduje się kilka mniejszych pomieszczeń, zasięg sieci bezprzewodowej był zadowalający. W żadnym miejscu nie było problemów z dostępem do sieci w paśmie 2.4 GHz i 5 GHz. Należy również pochwalić kulturę pracy Archer C1200. Podczas kilkutygodniowego testu praktycznie nie zdarzyło się, aby występowały problemy z połączeniem. Pod tym względem router sprawuje się wzorowo.

Korzystając ze smartfona Nokia 3, w miejscu oddalonym od routera o około 7 metrów (przez 2 ściany), siła sygnału dla sieci 5 GHz była na poziomie 53%, a dla 2.4 GHz wyniosła aż 82%. Przy takich wartościach łączność działa bez zastrzeżeń, a w innych miejscach zasięg jest jeszcze lepszy.

3 zewnętrze anteny gwarantują wystarczającą moc, aby pokryć zasięgiem mały dom czy duże mieszkanie bez posiłkowania się dodatkowymi wzmacniaczami sygnału.

Archer C1200 Zasięg Wi-Fi

Zasięg Wi-Fi

Multimedia

Router jest całkiem dobrze wyposażony, jeżeli chodzi o udostępnianie multimediów, chociaż w oczy kłuje port USB pracujący w standardzie 2.0. Mimo to, urządzenie bardzo dobrze radzi sobie ze strumieniowaniem multimediów w jakości Full HD.

Do routera podłączyliśmy pamięć USB z filmami. Wszystkie urządzenia pracujące w sieci nie miały żadnego problemu z dostępem do serwera multimediów. Można zatem śmiało polecić model Archer C1200 użytkownikom, którzy chcą przesyłać materiały wideo w sieci domowej.

Co ciekawe, router oferuje również serwer FTP, który dostępny jest również z zewnątrz (poza siecią domową). Aby zlokalizować adres serwera, trzeba przejść do ustawień Zaawansowanych i odwiedzić zakładkę Ustawienia USB - Dostęp. Domyślnie FTP jest aktywny, więc osoba znająca adres serwera będzie miała dostęp przez internet do wszystkich plików znajdujących się na podłączonej pamięci.

TP-Link Archer C1200 3

 

Podsumowanie

Archer C1200 to bez wątpienia bardzo udany produkt sieciowy w rozsądnej cenie. Nasze testy wykazały, że pracuje on bezproblemowo nawet gdy do sieci bezprzewodowej podłączy się wielu użytkowników. Na uznanie zasługuje również dobry zasięg, czytelny panel administracyjny, łatwa konfiguracja czy możliwość zarządzania przez aplikację mobilną. Nie bez znaczenia jest również obecność portu USB, który sprawdzi się przy udostępnianiu multimediów.

Jeżeli szukacie wydajnego routera do domu czy biura, obsługującego dwa pasma oraz łączność w standardzie 802.11ac, to TP-Link Archer C1200 będzie świetnym wyborem. W momencie publikacji testu za omawiane urządzenie trzeba zapłacić około 210 zł (zobacz oferty w sklepach internetowych).

ZaletyWady
Niezawodna praca Brak USB 3.0
Dobry zasięg W-Fi
Łatwa konfiguracja
Udostępnianie multimediów
Niewygórowana cena
Wybór Redakcji Instalki.pl - Dobry Produkt Produkt otrzymał wyróżnienie "Dobry Produkt".

Testujemy SanDisk Extreme PRO USB 3.1 - pendrive szybki jak SSDTestujemy SanDisk Extreme PRO USB 3.1 - pendrive szybki jak SSD

$
0
0

SanDisk Extreme PRO USB 31 4

Tego jeszcze nie grali - pendrive szybki jak dysk SSD.


Coraz więcej danych trzymamy w chmurze ale pamięci przenośne wciąż są w użyciu i mają się dobrze. Mało tego, producenci nieustannie udoskonalają dostępne technologie i rozwiązania aby dostarczyć nam jeszcze lepsze i szybsze rozwiązania. Doskonałym przykładem jest pendrive SanDisk Extreme PRO USB 3.1, który szybkością odczytu i zapisu dorównuje dyskom SSD, a do korzystania z niego wystarczy port USB.

Wygląd i konstrukcja

SanDisk Extreme PRO USB 3.1 128GB wygląda jak klasyczny pendrive więc na pierwszy rzut oka nie widać, że mamy do czynienia z tak szybką pamięcią. Jego rozmiary są minimalnie większe od większości pamięci przenośnych ale nie przeszkadza to zupełnie w jego transporcie. Nadal jest to poręczny i kompaktowy produkt, który zmieści się w każdej kieszeni. Jego wymiary to: 2,1 cm szerokości, 7,1 cm długości i 1,1 cm grubości. Również waga nie budzi kontrowersji bowiem całość waży zaledwie 17 gramów.

SanDisk Extreme PRO USB 31 5
Obudowę pamięci wykonano z aluminium więc nie należy obawiać się pęknięć czy uszkodzeń. Na górnej części obudowy umieszczono suwak odpowiedzialny za wysuwanie i chowanie złącza USB. Na koniec warto wspomnieć o niewielkim otworze przeznaczonym na wszelkiego rodzaju smycze czy zawieszki.

SanDisk Extreme PRO USB 31 2
Produkt sprawia wrażenie naprawdę solidnego i trudno mieć jakiekolwiek zastrzeżenia do jakości jego wykonania.

Parametry i szybkość działania

Decydując się na zakup pamięci SanDisk Extreme PRO trzeba mieć na uwadze przede wszystkim wsparcie dla standardu USB w wersji 3.1 (Gen 1). Uzyskanie szybkiego transferu danych możliwe jest tylko z użyciem tego standardu więc jeżeli twój laptop czy komputer nie posiada USB 3.1 to szkoda pieniędzy na zakup tak nowoczesnej pamięci. Pendrive jest oczywiście wstecznie kompatybilny ale wówczas oferuje szybkość ograniczoną przez przepustowość portu.

SanDisk Extreme PRO USB 31 3
Według danych producenta SanDisk Extreme PRO zapewnia prędkości odczytu do 420 MB/s oraz prędkości zapisu do 380 MB/s. W domowych warunkach trudno będzie uzyskać maksymalne prędkości ale i tak jest nieźle.

Aby sprawdzić szybkość odczytu skopiowaliśmy z pamięci przenośnej na dysk komputera foldery ze zdjęciami (774 pliki) o całkowitej wadze 14,7 GB. Prędkość kopiowania utrzymywała się na poziomie około 260 MB/s, a cała operacja trwała 1 minutę. Tak, prawie 15 GB w minutę! Dla porównania warto dodać, że przy "zwykłym" USB 3.0 czas kopiowania to około 8 minut więc różnica jest miażdżąca.

SanDisk Extreme PRO odczyt danych Windows

Prędkość odczytu danych podczas kopiowania


Prędkość zapisu nie jest wcale gorsza, a system Windows podczas takich operacji pokazywał średnio 239 MB/s. Wysokie osiągi potwierdzają benchmarki, w AS SSD udało się wykręcić 347 MB/s dla odczytu i 329 MB/s dla zapisu.

SanDisk Extreme PRO zapis

Prędkość zapisu danych podczas kopiowania


Testy wykazały, że w codziennym użytkowaniu SanDisk Extreme PRO USB 3.1 sprawuje się niezwykle dobrze, a osiągane transfery gwarantują bardzo szybkie przenoszenie danych.

Warto dodać, że wraz z urządzeniem dostarczane jest oprogramowanie SanDisk SecureAccess służące do szyfrowania danych. Po zainstalowaniu aplikacji dane będą chronione hasłem i szyfrowaniem 128-bitowym. Kolejnym dodatkiem jest RescuePRO Deluxe czyli software do odzyskiwania danych z nośników pamięci. W cenie pamięci dostajemy roczną subskrypcję na wspomniane oprogramowanie.

Podsumowanie

SanDisk Extreme PRO USB 3.1 pokazuje jak wygląda przyszłość pamięci przenośnych. Dobra jakość wykonania, niezawodność działania, a przede wszystkim szybki transfer danych to główne zalety testowanego produktu.

Pamięć od SanDisk można polecić każdemu, kto operuje dużą ilością danych i zależy mu na szybkości. Trzeba jednak mieć świadomość, że do uzyskania maksymalnej wydajności niezbędny jest komputer wyposażony w port USB 3.1 (Gen 1), który wciąż nie zawsze jest standardem.

SanDisk Extreme PRO nie należy do najtańszych, w momencie publikacji testu za model o pojemności 128 GB trzeba zapłacić ponad 400 zł (zobacz oferty w sklepach internetowych).

Konkurencyjny Kingston HyperX Savage (128GB) można kupić za około 300 zł (zobacz oferty w sklepach internetowych) jednak jest on fabrycznie wolniejszy gdyż według danych producenta oferuje szybkość odczytu 350 MB/s i zapisu 250 MB/s.

SanDisk Extreme PRO USB 31 6

ZaletyWady
Niezawodna praca Wysoka cena
Świetna jakość wykonania
Wysoka wydajność
Dodatkowe oprogramowanie
Wybór Redakcji Instalki.pl - Dobry Produkt Produkt otrzymał wyróżnienie "Dobry Produkt".

Test Samsung Galaxy J7 (2017)Test Samsung Galaxy J7 (2017)

$
0
0

Galaxy J7 2017 7

Sprawdzamy, co potrafi duży "średniak" od Samsunga.


Samsung w tym roku mocno zmodernizował serię Galaxy J, która doczekała się odświeżonego wyglądu. Do naszej redakcji trafił największy przedstawiciel tej linii - J7.

Patrząc na zmiany jakie zaszły w omawianym modelu, wygląda on obiecująco. Smartfon otrzymał aluminiową obudowę o jednolitej bryle. Zaktualizowano również moduły łączności, ilość pamięci RAM, ale co ciekawe, procesor został ten sam, co w modelu z zeszłego roku.

Wygląd i pierwsze wrażenia

Wzornictwo zastosowane w nowym smartfonie bije na głowę J7 z 2016 roku. Urządzenie w końcu doczekało się aluminiowej obudowy unibody. Paski antenowe zostały idealnie wkomponowane w bryłę, dzięki czemu jest ona gładka. Przyczynia się również do tego aparat, który nie wystaje poza obudowę.

Telefon za sprawą 5,5-calowego ekranu nie należy do najmniejszych ale zaoblone krawędzie sprawiają, że dobrze leży w dłoni.

Galaxy J7 2017 15

Głośnik umieszczono w dość nietypowym miejscu, a dokładnie na prawej krawędzi nad przyciskiem wybudzania. Na to swoje plusy, bowiem podczas grania czy oglądania filmów w poziomie nie zasłaniamy dłonią głośnika.

Na lewej krawędzi umieszczono przyciski regulacji głośności oraz szuflady na karty SIM i dodatkową pamięć. Wysuwane elementy są wykonane z tworzywa sztucznego, więc niestety po jakimś czasie mogą zmienić kolor względem reszty aluminiowej konstrukcji. Trudno wytłumaczyć, dlaczego Samsung zdecydował się na takie rozwiązanie. Telefon posiada osobne złącze na kartę pamięci MicroSD, więc gdy chcemy rozszerzyć pamięć nie trzeba rezygnować z trybu Dual SIM.

Galaxy J7 2017 5

Na dolnej krawędzi znajdziemy standardowy układ: port USB, mikrofon do rozmów oraz złącze słuchawkowe (3,5 mm).

Front telefonu wygląda klasycznie, ale trzeba zauważyć, że dolny pasek gdzie znajduje się czytnik linii papilarnych oraz przyciski dotykowe, jest nieco węższy od górnego. Ekran pokryto szkłem 2.5D, dzięki czemu wyświetlacz “zlewa” się z obudową.

Galaxy J7 2017 2

Obudowa jest nienagannie spasowana i nie można mieć zastrzeżeń do jakości wykonania. Wręcz przeciwnie, jest bardzo dobrze. Całość nie wygląda jak budżetowa słuchawka i stylistyką nawiązuje do najlepszych wzorców jakim jest flagowy Galaxy S8.

Na koniec warto dodać, że ekran nie ma skłonności do nadmiernego zbierania odcisków palców, a nawet gdy się pojawią, to łatwo je usunąć. Tył wykonany z aluminium niestety nie zachowuje się już tak wzorowo i bardzo szybko zbiera smugi czy inne zabrudzenia.

Akcesoria

Wraz z telefonem otrzymujemy ładowarkę o mocy 7.75 W (5 V, 1.55 A), przewód USB, zestaw słuchawkowy oraz narzędzie do otwierania gniazd kart.

Galaxy J7 2017 14

Ekran

Samsung Galaxy J7 (2017) wyposażony jest w wyświetlacz Super AMOLED o przekątnej 5,5 cala i rozdzielczości 1920 x 1080 pikseli (401 PPI). Na wyposażeniu znalazł się czujnik światła otoczenia, więc telefon może dynamicznie zmieniać jasność panelu. Jeżeli już o jasności mowa to ten parametr wypada świetnie i z telefonu da się korzystać nawet w mocnym słońcu.

Technologia Super AMOLED sprawia, że mamy do czynienia z idealną czernią i znakomitym kontrastem. Odwzorowanie kolorów i kąty widzenia wypadają równie dobrze.

Galaxy J7 2017 1

W ustawieniach urządzenia można dostosować tryb ekranu, domyślnie aktywny jest tryb adaptacyjny, który automatycznie optymalizuje zakres kolorów, nasycenie i ostrość ekranu. Do dyspozycji jest również filtr światła niebieskiego zmniejszający zmęczenie wzroku.

tryb ekranu Always on
Wybór trybu ekranu Ustawienia Always on display

Funkcja Always on Display znana jest głównie z flagowych smartfonów Samsunga, jednak producent zdecydował się zaimplementować ją również w modelu J7. Dzięki niej na zablokowanym ekranie mamy dostęp do zegara, kalendarza i powiadomień bez wybudzania telefonu.

Galaxy J7 2017 8

Oprogramowanie

Galaxy J7 (2017) sprzedawany jest z fabrycznie preinstalowanym Androidem 7.0 Nougat wzbogaconym o nakładkę TouchWiz 8.1 Samsung Experience 8.1.

Samsung Experience w tej wersji cechuje się przemyślanym i spójnym interfejsem. Nie zabrakło też mnóstwa udogodnień i rozwiązań znanych z innych urządzeń Samsunga.

ekran glowny ekran blokady
Ekran główny Ekran blokady

Na ekranie blokady znajdziemy zegar oraz skróty do dwóch aplikacji, które można dostosować do własnych preferencji. Ekran główny wypełnia minimalistyczny widget pogody, pasek Google oraz dwa rzędy ikon. Przesunięcie w lewo powoduje uruchomienie aplikacji newsowej upday, która dedykowana jest wyłącznie urządzeniom marki Samsung. Nie jest to bezmyślny agregat aktualności, a treści dobierane są zgodnie z zainteresowaniami użytkownika.

upday aplikacje
Aplikacja upday Siatka aplikacji

Domyślnie szuflada z aplikacjami wysuwana jest z dołu, jednak Samsung daje możliwość zmiany tych ustawień, tak aby dostępny był tylko ekran startowy. Takie rozwiązanie z pewnością docenią osoby, które kiedyś korzystały z iPhone’a.

ekran startowy pasek
Ustawienia ekranu Aplikacje Skróty na pasku powiadomień

Cieszy obecność sporej ilości ustawień odpowiedzialnych za personalizację systemu. Do dyspozycji są motywy, paczki ikon i tapet. Można zdefiniować rozmiar siatki aplikacji, zmienić rozmiar interfejsu (powiększenie ekranu) czy ustawić własną kolejność przycisków na pasku powiadomień. Po dłuższym przytrzymaniu ikony aplikacji pojawia się menu podręczne, a na nim opcje takie jak usuwanie skrótu, usypianie czy deinstalacja.

menu podreczne wielozadaniowosc
Menu aplikacji Wielozadaniowość

Nie zabrakło wbudowanej aplikacji do konserwacji urządzenia. Jednym kliknięciem można zwolnić pamięć i usunąć zbędne pliki. W sekcji Bateria można ustawić tryb oszczędzania akumulatora. Jest tam również monitor energii aplikacji, który wskaże programy nadmiernie zużywające baterię.

konserwacja bateria
Konserwacja urządzenia Monitor baterii

Kolejnym udogodnieniem jest klonowanie aplikacji, a właściwie tylko komunikatorów. Oznacza to, że na telefonie możemy mieć dwie niezależne od siebie aplikacje Facebooka, Twittera czy WhatsAppa.

klonowanie wiele okien
Klonowanie aplikacji Wiele okien

Skoro na telefonie zainstalowano Androida 7.0 to nie mogło zabraknąć obsługi dwóch aplikacji na podzielonym ekranie. Dostępna też jest funkcja skalowania aplikacji (widok wyskakującego okna).

Podsumowując, system wygląda nowocześnie i oferuje sporo dodatkowych możliwości względem “czystego” Androida. Mało tego, posiada większość funkcji znanych z flagowych S7 czy S8.

Podzespoły i wydajność

Samsung kompletnie zmodernizował konstrukcję telefonu, jednak chyba zapomniał o procesorze. Tak, w tegorocznym modelu mamy dokładnie ten sam układ co w J7 z 2016 roku. Jest nim ośmiordzeniowy Exynos 7870 taktowany zegarem 1.6 GHz znany również z modelu Galaxy J5 czy Galaxy A3.

Wewnątrz znajdziemy ponadto 3 GB pamięci RAM LPDDR2, 16 GB pamięci masowej i układ graficzny ARM Mali-T830 MP1. Po wyjęciu z pudełka na dane użytkownika pozostaje około 10 GB wolnej przestrzeni dyskowej.

Chipset posiada zbliżoną wydajność do Snapdragona 625, który napędza wiele konkurencyjnych smartfonów w podobnej cenie.

Galaxy J7 2017 12

Jak Galaxy J7 (2017) wypada w benchmarkach? W Antutu Benchmark udało się wykręcić 47289 punktów, czyli dużo słabiej niż HUAWEI nova Plus (63666 p.) czy ASUS ZenFone 3 (63081 p.).

Osiągnięty wynik nie wpływa jednak negatywnie na subiektywne odczucia związane z codziennym użytkowaniem smartfona. System działa płynnie, szybko i trudno zarzucić mu problemy z optymalizacją.

Zdarzają się sporadyczne opóźnienia w dostępie do aplikacji ale jest to zjawisko marginalne. Po zainstalowaniu kilkunastu gier i aplikacji z telefonu nadal korzysta się komfortowo.

Przy mocnym obciążeniu telefon nie nagrzewa się przesadnie, co należy zaliczyć na plus.

Galaxy J7 2017 11

Zastosowany procesor i układ graficzny nie zwiastują powalającej wydajności w grach. Najbardziej rozbudowane tytuły jak Iron Blade mogą wymagać obniżenia szczegółowości, aby cieszyć się płynną rozgrywką. Pozostałe gry powinny chodzić bez opóźnień, a jasny i duży ekran Super AMOLED zapewnia mnóstwo pozytywnych wrażeń.

Miłym dodatkiem dla graczy jest funkcja Game Tools znana z Galaxy S7, która udostępnia dodatkowe opcje podczas gry. Za pomocą specjalnego widżetu możemy nagrywać rozgrywkę, mamy szybki dostęp do ostatnio używanych aplikacji czy możliwość wyłączenia alertów w grze.

Game Tools

Łączność i GPS

Zaplecze komunikacyjne J7 jest bardzo dobre. Na pokładzie znajdziemy LTE Cat. 6 (maksymalnie 300Mbps download / 50Mbps upload) oraz szybkie Wi-Fi wspierające 802.11 a/b/g/n/ac pracujące w pasmach 2.4+5GHz, którego brakowało w zeszłorocznym modelu.

Wymienione moduł działają bez zarzutu, a zasięg sieci bezprzewodowej nie budzi zastrzeżeń. Galaxy J7 wyposażono również w Bluetooth v4.1 oraz technologię lokalizacji GPS, Glonass i Beidou. Telefon nie ma problemów z szybkim złapaniem zasięgu GPS i dokładnością lokalizacji. Dzięki NFC można używać telefonu do płatności zbliżeniowych.

Producent wyposażył też omawiany model w szereg czujników (akcelerometr, czujnik żyroskopowy, czujnik geometryczny, czujnik pola magnetycznego, czujnik koloru RGB i czujnik zbliżeniowy).

Galaxy J7 2017 4

Czytnik linii papilarnych

Czytnik umieszczono pod ekranem podobnie jak w Samsungu Galaxy S7 i jest on jednocześnie przyciskiem klikalnym Home. Zajmuje stosunkowo niewielką powierzchnię, ale nie można narzekać na jego celność. Odblokowanie urządzenie trwa ułamki sekund, co oznacza, że J7 nie odstaje od konkurencji.

Skaner linii papilarnych jest aktywny, dzięki czemu wystarczy tylko przyłożyć palec, aby odblokować ekran.

Samsung postarał się, aby J7 wspierał wygodne rozwiązania znane z innych modeli jak, np. uruchamianie aparatu poprzez dwukrotne kliknięcie na przycisk Home.

Głośnik

Głośnik został przeniesiony z tylnej obudowy w dość nietypowe miejsce, a mianowicie na prawą krawędź, nieco nad przyciskiem wybudzania. Takie rozwiązanie nie budzi większych zastrzeżeń, może okazać się wygodne podczas korzystania z multimediów gdy telefon trzymamy poziomo.

Dźwięk mono na średniej i wyższej głośności jest czysty, przyjemny i nie drażni słuchu. Jakość jest zadowalająca pod warunkiem, że nie odtwarzamy muzyki na maksymalnej głośności.

Bateria

Podczas gdy wielu producentów zmniejsza pojemność akumulatorów, Samsung w modelu J7 postąpił odwrotnie. Producent postawił na mocniejszy akumulator o pojemności 3600 mAh, co daje dokładnie 300 mAh więcej w stosunku do J7 z 2016 roku.

Czas pracy na baterii jest zadowalający. Przy umiarkowanym użytkowaniu wytrzyma nawet półtora dnia na jednym ładowaniu. Podczas testów poziom naładowania akumulatora spadł do 5% po 32 godzinach pracy, z czego aż 4 godziny na aktywnym ekranie.

uzycie baterii ekran bateria
Użycie baterii Szczegóły użycia baterii przez ekran

Galaxy J7 nie obsługuje ładowania bezprzewodowego ani szybkiego ładowania, a do pełnego naładowania potrzebuje około 2,5 godziny.

Aparat

Główny aparat w J7 to sensor Sony (ten sam co w LG G6) oferujący rozdzielczość 13 MP i przysłonę f/1.7. Na froncie znajdziemy również 13-megapikselowy aparat (f/1.9), który dodatkowo wyposażono w lampę błyskową LED.

Aplikacja aparatu uruchamia się w mgnieniu oka, a przełączanie się między przednim a tylnym aparatem możliwe jest przez prosty gest przesunięcia palcem po ekranie z góry na dół. Przesuwając ekran w prawo dostaniemy się do trybów, a w lewo do efektów.

Aparat główny pozwala na korzystanie z trybu profesjonalnego gdzie możemy ustawić światło, czułość ISO czy balans bieli. Jest też tryb HDR, panorama, tryb sportowy i nocny.

aparat tryby

W menu przedniego dodano funkcje odpowiedzialne za upiększanie autoportretów. Można poprawić kolor cery, wyszczuplić twarz czy powiększyć oczy.

Zdjęcia z aparatu głównego wychodzą przyzwoicie pod względem szczegółowości jednak nie obyło się mankamentów. J7 ma tendencję do prześwietlania jasnych miejsc. Fotografując krajobraz w słoneczny dzień wielokrotnie zdarzało się, że niebo zamiast niebieskie wychodziło białe. Gdy już udało się zarejestrować błękit to reszta sceny była za ciemna. Odwzorowanie kolorów jest loteryjne, niektóre zdjęcia mają piękne naturalne barwy, inne są wyprane. Zdjęcia nocne za sprawą dużej jasności obiektywu wychodzą nieźle.

Przedni aparat gwarantuje ostre i ładne ujęcia pod warunkiem, że zdjęcia wykonywane są w dobrych warunkach oświetleniowych.

Poniżej znajdziecie galerię zdjęć wykonanych Galaxy J7, aby zobaczyć zdjęcie w oryginalnej rozdzielczości, kliknij na miniaturkę.

20170803 170415 mini 20170803 170507 mini
20170803 170650 mini 20170803 175414 mini
20170803 175737 mini 20170803 175740 mini
Niebo prawidłowo naświetlone

Ten sam kadr z prześwietlonym niebem

20170803 180221 mini 20170803 180251 mini
20170803 181822 mini 20170803 211216 mini
20170803 211216 mini 20170806 123758 mini

Zdjęcia z frontowej kamerki.

20170807 105103 mini 20170807 105136 mini
20170807 112016 mini 20170807 105340 mini

Podsumowanie i werdykt

Galaxy J7 (2017) to telefon ze średniej półki cenowej, który nie sprawia większych problemów w codziennym użytkowaniu. Wręcz przeciwnie - nie spodziewałem się, że Samsung z serii J może działać tak płynnie.

Na plus należy zaliczyć świetną jakość wykonania, ciekawy design, piękny ekran Super AMOLED, bogate zaplecze komunikacyjne i przyzwoity czas pracy akumulatora. Nie można zapominać też o bogatym oprogramowaniu, które dostarcza mnóstwo funkcji wprost z Galaxy S8.

Czego zabrakło? Telefon ma tylko 16 GB pamięci masowej, a na dane użytkownika zostaje około 10 GB. To niewiele, bowiem po zainstalowaniu kilkunastu aplikacji i gier może zabraknąć pamięci. Na szczęście dostępny jest slot na kartę MicroSD, a w dodatku nie jest on hybrydowy więc można rozbudować pamięć i nadal korzystać z trybu Dual SIM. Rozczarowuje również brak szybkiego ładowania oraz nierówno pracujący aparat ze skłonnościami do prześwietleń.

Podsumowując, Galaxy J7 (2017) powinien zadowolić większość użytkowników. To bardzo sensowna propozycja dla osób szukających telefonu ze średniej półki cenowej. W momencie publikacji testu za omawiany model trzeba zapłacić niespełna 1300 zł (zobacz oferty w sklepach internetowych).

Co oferuje konkurencja? Wśród smartfonów z 5,5-calowym ekranem warto zwrócić uwagę na Lenovo P2 z procesorem Snapdragon 625 z grafiką Adreno 506. Smartfon może pochwalić się ekranem wykonanym w technologii AMOLED, na pokładzie znajdziemy aż 4 GB RAM i 32 GB pamięci masowej. Ciekawą alternatywą może okazać się również dużo tańszy Xiaomi Redmi Note 4X.

Galaxy J7 2017 10
ZaletyWady
Świetna jakość wykonania Tylko 16 GB pamięci
Zadowalająca wydajność Nierówna praca aparatu
Ekran Super AMOLED Brak szybkiego ładowania
Funkcja Always on Display
Rozbudowane oprogramowanie
Możliwość rozbudowy pamięci
Dual SIM

Wybór Redakcji Instalki.pl - Dobry Produkt Produkt otrzymał wyróżnienie "Dobry Produkt".

YouTube By Click - wygodne pobieranie wideo z sieci (recenzja programu)YouTube By Click - wygodne pobieranie wideo z sieci (recenzja programu)

$
0
0
youtubePobieranie i konwersja wideo nie tylko z YouTube.

YouTube By Click to jeden z programów służących do pobierania i szybkiej konwersji wideo z sieci. Postanowiliśmy sprawdzić, czy warto się nim zainteresować.

YouTube By Click to minimalistyczne narzędzie, skrywające jednak całkiem sporo funkcji i możliwości. Interfejs oprogramowania został stworzony w taki sposób, aby większość interesujących nas kwestii była dostępna już na ekranie głównym.

Możemy tu w szybki sposób podejrzeć historię pobieranych plików, zobaczyć postęp pobierania czy też konwersji, a także zadecydować o kilku parametrach materiałów wideo.

Wideo i muzyka

Podstawową funkcją YouTube By Click jest szybkie i wygodne pobieranie materiałów wideo. Pod tym względem program sprawdza się wzorowo. Aplikacja automatycznie wykrywa skopiowany link w przeglądarce internetowej i od razu proponuje pobieranie.

youtube by clickYouTube By Click

Użytkownik może określić, czy pobrać materiał wideo, czy też ograniczyć się do samego dźwięku. To drugie może się okazać przydatne w przypadku, gdy zależy nam na utworze muzycznym, a teledysk chcemy pominąć.

Samo pobieranie odbywa się stosunkowo szybko. W przypadku darmowej wersji programu prędkość jest ograniczona do 2 MB/s, co jest wystarczającą wartością, by większość plików pobrać w dosłownie kilkanaście sekund.

YouTube By Click nie ma problemów z pobieraniem materiałów w rozdzielczości 4K w 60 kl./s. Możliwa jest również konwersja takiego pliku na jeden z wybranych formatów. W przypadku wideo jest to Mp4, Flv, Avi, Webm, 3gp, Wmv oraz Mkv. Jeżeli ograniczamy się do samego dźwięku, możemy wybrać spośród Mp3, Wav, AAC oraz M4A.

Sama konwersja odbywa się stosunkowo szybko. Materiał wideo o długości około godziny jest przetwarzany na sam dźwięk w postaci Mp3 kilka minut.

Aplikacja oferuje też narzędzie przycinania dźwięku, dzięki czemu w szybki sposób stworzymy kilkusekundowy dzwonek dla telefonu.

youtube by clickYouTube By Click - przycinanie utworu

Mnogość obsługiwanych serwisów

YouTube By Click należy również pochwalić za ilość obsługiwanych serwisów. Oprócz YouTube, wideo możemy też pobierać z Facebooka, Twittera, Instagrama, Vimeo, Dailymotion, LiveLeaka, Tumblra i kilku innych. Jest też obsługa SoundClouda, jeżeli jesteśmy zainteresowani wyłącznie muzyką.

Warto dodać, że w wielu z tych serwisów istnieje możliwość pobierania całych playlist, a nawet kanałów. Funkcja działa między innymi na YouTube.

Aplikacja posiada również wbudowaną wyszukiwarkę, jednak jej działanie jest dalekie od ideału. Zdecydowanie łatwiej jest przejść do wybranego serwisu, odszukać interesujące nas wideo, a następnie przekleić link do pobrania.

youtube by clickYouTube By Click

Narzędzie wspiera pobieranie i konwertowanie wielu plików jednocześnie. Co więcej, program może również posłużyć do konwersji plików już znajdujących się na dysku.

Niestety obecnie YouTube By Click nie jest dostępny w języku polskim. Interfejs użytkownika jest jednak na tyle intuicyjny, że z obsługą poradzą sobie nawet osoby, które nie władają językiem Szekspira.

Podsumowanie

YouTube By Click robi dokładnie to, co powinien, a przy okazji nie sprawia żadnych problemów. Na pochwałę zasługuje spora ilość obsługiwanych serwisów, intuicyjne menu i dostępność większości opcji z poziomu jednego ekranu.

Działanie aplikacji jest zadowalające, dzięki czemu pobieranie plików i konwersja na wybrany format nie nastręcza nam żadnych problemów.

Wszystko to sprawia, że YouTube By Click jest ciekawą propozycją dla osób, które poszukują prostego i wygodnego programu do pobierania wideo z YouTube i innych serwisów. To jedno z lepszych narzędzi tego typu.

ZaletyWady
Intuicyjny interfejs Brak języka polskiego
Szybkość i wygoda działania
Duża ilość obsługiwanych serwisów

Test gamingowych głośników Trust GXT 658 Tytan 5.1Test gamingowych głośników Trust GXT 658 Tytan 5.1

$
0
0
Trust GXT 658 Tytan 6
Głośniki nie tylko do gier.

Gracze ceniący jakość dźwięku zazwyczaj decydują się na wykorzystanie słuchawek, dzięki czemu mogą się odizolować od świata i zagłębić w rozgrywkę. Niektórzy lubią także korzystać z dedykowanych głośników. Trust GXT 658 Tytan 5.1 to jeden z takich zestawów.

Sprzęt mieliśmy okazję dogłębnie przetestować, sprawdzając zarówno jego ogólną jakość, jak i dźwięk przestrzenny 5.1. Czy warto się nim zainteresować?

Trust GXT 658 Tytan 7

Wygląd i pierwsze wrażenia

Trust GXT 658 Tytan 5.1 zamknięte są w dość dużym pudle. Nic w tym jednak dziwnego, w końcu w środku znajdziemy aż sześć elementów, w tym potężny subwoofer.

Choć początkowo podłączenie zestawu do komputera wydaje się skomplikowane, w rzeczywistości nie nastręcza żadnych problemów. W opakowaniu znajdują się bowiem wszystkie potrzebne kable, a instrukcja obsługi dokładnie wyjaśnia, jak to wszystko należy podłączyć. Znacznym ułatwieniem jest zastosowanie przed producenta końcówek o różnych kolorach.

Trust GXT 658 Tytan 1

Z dźwięku przestrzennego 5.1 skorzystamy wyłącznie w przypadku komputerów PC, które są wyposażone w kartę muzyczną z przynajmniej trzema wyjściami audio 3,5 mm. Warto jednak zaznaczyć, że dzięki specjalnym przejściówkom, także dostępnym w zestawie, głośniki można podłączyć również do innych urządzeń, za pomocą pojedynczego jacka 3,5 mm. W takim jednak przypadku tracimy dźwięk przestrzenny. Głośniki działają wtedy w trybie stereo. 

Pod względem wyglądu zestaw Trust GXT 658 Tytan 5.1 prezentuje się dość standardowo. Cztery satelity jak i głośnik centralny, stawiany pod monitorem, wykonane są w całości z ciemnego plastiku. Subwoofer zamknięty został natomiast w drewnianej obudowie. Głośnik niskotonowy został ponadto wyposażony w niebieskie diody LED, które migają wraz z wydobywającym się basem. Im jest on mocniejszy, tym lepsze efekty świetlne. W każdej chwili można je jednak wyłączyć.

Jakość wykonania głośników stoi na wysokim poziomie. Producent postawił na stonowany design, który nie rzuca się zbyt mocno w oczy. Jedynym wyróżnikiem jest wspomniane już podświetlenie.

Z rozstawieniem zestawu nie powinno być większego problemu. Producent zaopatrzył głośniki w dość długie kable. W przypadku tylnych jest to aż 5 metrów. Zdaję sobie jednak sprawę, że przy naprawdę dużym pomieszczeniu może to być nieco mało. W moim przypadku w zupełności to wystarczyło.

Trust GXT 658 Tytan 2

Chwilę ponarzekać muszę na temat obsługi głośników. W zestawie znajduje się dedykowany, bezprzewodowy pilot. Za jego pomocą możemy dostosować głośność subwoofera, głośnika centralnego, przednich i tylnych. Wyłączyć można też podświetlenie i tryb dźwięku przestrzennego.

O ile samo korzystanie z pilota jest wygodne, tak mimo wszystko przydałaby się regulacja głośności na klasycznym pilocie przewodowym, który można by przytwierdzić do biurka. Szukanie pilota bezprzewodowego, wycelowanie nim w subwoofer i naciśnięcie przycisku regulacji głośności nie jest zbyt intuicyjne, gdy na chwilę chcemy przyciszyć wszystkie dźwięki.

Owszem, producent umieścił też regulację na subwooferze, jednak schylanie się do głośnika niskotonowego też do najwygodniejszych nie należy.

Trust GXT 658 Tytan 3

Jakość dźwięku

Tym samym przechodzimy do najważniejszej kwestii głośników – jakości dźwięku. Pod tym względem jest całkiem nieźle. Produkt marki Trust gra czysto i przyjemnie. Po odpowiednim rozstawieniu głośników rzeczywiście można się cieszyć dźwiękiem przestrzennym.

Odnoszę jednak wrażenie, że satelitki są nieco zagłuszane przez głośnik centralny, który gra stosunkowo głośno. Oczywiście wartość tę można dostosować z pilota, by inne głośniki nie były tłumione, jednak brak tu pewnej harmonii.

Subwoofer oferuje imponujące i mocne basy. W zasadzie podczas użytkowania moc głośnika niskotonowego nigdy nie miałem ustawioną na maksymalną, gdyż wtedy zagłuszałby on resztę dźwięków. Nie wspominając o sąsiadach, którzy z pewnością nie byliby zadowoleni z jego możliwości. Warto w tym momencie nadmienić, że moc RMS zestawu wynosi 90W, a szczytowa 180W, czyli całkiem sporo.

Trust GXT 658 Tytan 4

Po odpowiednim skonfigurowaniu mocy poszczególnych głośników można się jednak cieszyć dźwiękiem dobrej jakości. Zestaw idealnie nadaje się do grania. Przetestowałem go między innymi w Battlefieldzie 1, gdzie odgłosy wybuchów i wystrzałów brzmiały naprawdę nieźle i dawały ogromną satysfakcję. Nieco gorzej wypadał w tym przypadku sam dźwięk przestrzenny. Czasami miewałem problemy ze zlokalizowaniem kierunku strzałów.

Trust GXT 658 Tytan 5.1 to zestaw, który sprawdzi się nie tylko w grach. Równie komfortowo ogląda się filmy (szczególnie te ze ścieżką dźwiękową 5.1) oraz słucha muzyki. Ze względu na mocny bas, głośniki świetnie nadają się do muzyki elektronicznej.

Poszczególne pasma grają stosunkowo równo, jeżeli odpowiednio przytniemy mocny bas. W takim przypadku uzyskujemy czysty i zadowalający dźwięk, który dla przeciętnego użytkownika powinien być wystarczający. Nie jest to zestaw dla audiofilów, ale oni raczej doskonale zdają sobie z tego sprawę.

Trust GXT 658 Tytan 5

Podsumowanie

Trust GXT 658 Tytan 5.1 to ciekawy zestaw głośników, jeżeli poszukujemy czegoś z dźwiękiem przestrzennym. Sprzęt jest trudno dostępny w Polsce, jednak z powodzeniem można go zamówić od zachodnich sąsiadów. Cena nie powinna przekraczać 130 euro, czyli około 550 złotych.

Czy jest to zatem propozycja godna polecenia? Jeżeli zależy nam na mocnym basie i dźwięku przestrzennym, a głośniki mają służyć głównie do grania, sprzęt spełni nasze oczekiwania.

ZaletyWady
Solidne wykonanie Brak pilota na kablu
Przyzwoita jakość dźwięku Ograniczona dostępność w Polsce
Potężny bas
Dźwięk przestrzenny

Test taniego powerbanka z Biedronki - Hykker PB-01 4800 mAhTest taniego powerbanka z Biedronki - Hykker PB-01 4800 mAh

$
0
0
Hykker PB-01 4800 mAh 3
Sprawdzamy, czy warto się nim zainteresować.

Do sieci sklepów Biedronka po raz kolejny trafił powerbank marki Hykker. Model PB-01 oferuje pojemność 4800 mAh i jest sprzedawany w cenie niespełna 25 złotych. Czy warto jednak wydać na niego pieniądze? Sprawdzamy.

Hykker Power Bank PB-01Specyfikacja
Pojemność akumulatora 4800 mAh
Parametry wejściowe akumulatora 5V, 1A
Parametry wyjściowe akumulatora 5V, 1A
Wymiary 90 x 77 x 22 mm
Waga netto 231 g

Jeżeli Hykker PB-01 z czymś się komuś kojarzy, to zdecydowanie ma rację. Obudowa tego powerbanka jest bowiem identyczna, jak banku energii od Xiaomi. W tamtym jednak przypadku mamy do czynienia z pojemnością 10400 mAh, a tu musimy się zadowolić 4800 mAh.

Hykker PB-01 4800 mAh 1

Obudowa jest wykonana solidnie. Lwia część została zrobiona z metalu. Powerbank bez problemu mieści się w dłoni. Z powodzeniem włożymy go również do tylnej kieszeni spodni, plecaka czy też torebki.

Urządzenie posiada wskaźnik naładowania baterii, sygnalizowany przez cztery niewielkie diody. Zaraz obok znajduje się przycisk, którym je aktywujemy.

Podczas testów zauważyłem, że funkcja ta potrafi nieco przekłamywać. Podczas ładowania smartfona diody długo sygnalizują zakres naładowania od 100 do 70%, po czym bardzo szybko schodzą do zera. Określanie na ich podstawie ilości pozostałej energii nie jest zatem dokładne i miarodajne.

Hykker PB-01 4800 mAh 2

Powerbank oferuje jeden slot microUSB do ładowania akumulatora oraz jeden wyjściowy slot USB Typu-A, za pomocą którego naładujemy smartfona czy też tablet.

Ładowanie

Hykker PB-01 nie charakteryzuje się rewelacyjnymi parametrami ładowania. Zarówno port wejściowy, jak i wyjściowy to zaledwie 5V i 1A. Ładowanie trwa zatem stosunkowo długo.

Pełne naładowanie powerbanka to czas nieco ponad 5 godzin. Chcąc uzupełnić energię akumulatora najlepiej pozostawić go do ładowania na noc.

Hykker PB-01 4800 mAh 5

Ładowanie smartfonów również nie należy do najszybszych. Pełne uzupełnienie ogniwa w Sony Xperia M2 zajęło niemal trzy godziny. Co ciekawe, po tym procesie postanowiłem podładować Huawei P9 Lite. Udało się uzupełnić około 10% baterii, po czym powerbank odmówił posłuszeństwa, zgłaszając brak energii.

Z szybkiego działania matematycznego wynika, że z podawanych przez producenta 4800 mAh do dyspozycji jest nieco mniej lub też straty energii są bardzo duże. Udało się bowiem naładować do pełna smartfona o pojemności baterii 2300 mAh i podładować nieco drugiego, o pojemności 3000 mAh.

Hykker PB-01 4800 mAh 4

Podsumowanie

Od gadżetu za 25 złotych nie można jednak oczekiwać cudów. Mimo wszystko Hykker PB-01 spełnia swoje zadanie. Zabierając go ze sobą mamy pewność, że typowego smartfona naładuje do pełna. A dla wielu osób będzie to wystarczająca cecha, by zainteresować się tym urządzeniem.

ZaletyWady
 Niska cena  Przeciętna wydajność
 Przyzwoicie wykonany

SteelSeries Rival 310 i Sensei 310 – test gamingowych myszek z autorskim sensoremSteelSeries Rival 310 i Sensei 310 – test gamingowych myszek z autorskim sensorem

$
0
0
steelseries rival sensei 310
Gryzonie dla e-sportowców.

SteelSeries Rival 310 i Sensei 310 to dwa nowe gamingowe gryzonie w ofercie duńskiego producenta sprzętów dla graczy. Oba zostały wyposażone w autorski sensor optyczny TrueMove 3. To efekt współpracy SteelSeries z firmą PixArt.

Myszki mieliśmy już okazję dogłębnie przetestować. Czy nowe propozycje od SteelSeries są godne polecenia? Sprawdzamy.

Rival 310, a Sensei 310

SteelSeries Rival 310Specyfikacja
Sensor Optyczny SteelSeries TrueMove3
CPI 100-12000 CPI
IPS 350
Akceleracja 50G
Częstotliwość próbkowania 1 ms
Liczba przycisków 6
Waga 88,3 g
Wymiary 127,6 x 70,1 x 42 mm
Długość kabla 2 m

SteelSeries Sensei 310Specyfikacja
Sensor Optyczny SteelSeries TrueMove3
CPI 100-12000 CPI
IPS 350
Akceleracja 50G
Częstotliwość próbkowania 1 ms
Liczba przycisków 8
Waga 92,1 g
Wymiary 125,1 x 70,4 x 39 mm
Długość kabla 2 m

Oba modele gryzoni są do siebie mocno zbliżone. Wykorzystują ten sam sensor optyczny i charakteryzują się podobnym designem. Rival 310 został jednak wyprofilowany dla osób praworęcznych, natomiast Sensei 310 posiada symetryczną budowę, przez co nada się także dla mańkutów.

Oba urządzenia są pakowane w niewielkie pudełko. W piankowym wycięciu znajdziemy wspomniane myszki, natomiast pod spodem cienką książeczkę z informacjami o produkcie. Zawartość opakowania nie jest zatem zbyt bogata.

rival 310SteelSeries Rival 310

Wygląd i pierwsze wrażenia

Zarówno Rival 310, jak i Sensei 310 zostały wykonane z plastiku. Tym razem producent postawił na lekko chropowatą fakturę powierzchni, co wpływa na pewność chwytu. Po bokach zastosowano natomiast silikonowe nakładki, które zapobiegają ślizganiu się ręki.

Dzięki takiemu podejściu już od pierwszych minut myszka wygodnie leży w dłoni. Oba gryzonie to raczej drobne konstrukcje, jednak mimo wszystko jako posiadacz stosunkowo dużych rąk nie miałem z ich obsługą najmniejszego problemu.

Wyprofilowanie Rival 310 przypadło mi do gustu. Myszka jest lekko pochylona w prawą stronę, dzięki czemu dłoń wygodnie leży na grzbiecie. Gryzoń oferuje 6 w pełni programowalnych przycisków.

sensei 310SteelSeries Sensei 310

Oprócz dwóch klasycznych, rolki myszki, znalazły się też dwa obsługiwane przez kciuk. Z ich użytkowaniem nie było problemów – podczas rozgrywki ani razu ich przypadkowo nie aktywowałem, co zdarza mi się notorycznie w innych myszkach.

Ostatnim z przycisków jest ten umieszczony zaraz pod kółkiem myszki (patrząc z góry). Domyślnie służy on do zmiany CPI, wybierając jeden z dwóch wcześniej ustalonych wariantów.

Budowa Sensei 310 jest w zasadzie podobna, jednak zabrakło charakterystycznego wyprofilowania dla prawej ręki, przez co mogą z niego korzystać także osoby leworęczne. Symetryczna konstrukcja sprawia również, że użytkownik ma do dyspozycji dwa dodatkowe przyciski umieszczone na prawej krawędzi.

rival 310SteelSeries Rival 310

Co ważne, nie przeszkadzają one podczas rozgrywki. Umieszczone zostały w taki sposób, by mały palec do nich nie dosięgał i przypadkowo nie aktywował.

Różnice w budowie sprawiają, że Rival 310 nadaje się do chwytów palm oraz claw, natomiast Sensei 310 jest odpowiedni dla preferujących claw lub finger-tip. Ze względu na moje upodobania i praworęczność zdecydowanie wygodniejszy okazał się Rival 310, choć to akurat kwestia gustu.

Obie myszki posiadają 2-metrowy kabel, który nie znajduje się w oplocie. Można się obawiać o jego wytrzymałość, jednak niesie to ze sobą dodatkową zaletę. Przewód jest niezwykle giętki, dzięki czemu wygodnie się z niego korzysta (nie haczy się o rant biurka itp.)

sensei 310SteelSeries Sensei 310

Nie sposób pominąć też podświetlenia. Oba modele charakteryzują się dwustrefowym podświetleniem RGB. Użytkownik może dowolnie dostosować kolor i tryb świecenia logo SteelSeries, a także kółka myszki. Warto dodać, że mogą one świecić na zupełnie inne kolory przy wykorzystaniu różnych trybów.

Ogólny design myszek należy zaliczyć na plus. Stonowana kolorystyka, przyjemne dla oka podświetlenie oraz przemyślana konstrukcja sprawiają, że korzysta się z nich niezwykle wygodnie. Już po kilku minutach miałem wrażenie, że używam Rivala 310 od przynajmniej kilku miesięcy.


Sensor, funkcje, oprogramowanie

Głównym punktem programu nowych gryzoni SteelSeries jest opracowany przy współpracy z firmą PixArt sensor optyczny TrueMove 3. Producent chwali się, że potrafi on odwzorowywać ruchy gracza 1:1.

Sensor może pracować w rozdzielczości do 12 tys. CPI. Minimalna możliwa do ustawienia wartość wynosi 100 CPI. Użytkownik może zapisać w ustawieniach do dwóch wariantów, pomiędzy którymi można się szybko przełączać za pomocą przycisku zlokalizowanego pod kółkiem. Szkoda, że nie jest to w żaden sposób sygnalizowane wizualnie (np. zmianą podświetlenia).

Z poziomu dedykowanego oprogramowania możemy dostosować takie parametry, jak częstotliwość próbkowania (do 1000 Hz), akceleracja, predykcja itp.

rival 310SteelSeries Rival 310

Obie myszki są dedykowane e-sportowi, wśród których królują FPS-y. Gryzonie testowaliśmy zatem głównie w takim środowisku, sprawdzając szybkość reakcji i odwzorowanie ruchów.

W Battlefield 1 zarówno Rival 310, jak i Sensei 310 sprawowały się wyśmienicie. Sensor natychmiast reaguje na nasze polecenia, a precyzja ruchów stoi na wysokim poziomie. Co prawda nie jestem „zawodowym” graczem, ale od razu byłem w stanie zauważyć różnicę pomiędzy Rivalem 310, a użytkowanym na co dzień DeathAdderem od Razera – na korzyść tego pierwszego oczywiście.

Nie było żadnych problemów z precyzyjnym przycelowaniem do przeciwnika za pomocą snajperki, ani z szybką akcją z pistoletem maszynowym w ręku, gdzie podczas bliskich spotkań z przeciwnikiem liczy się przede wszystkim natychmiastowa reakcja.

sensei 310SteelSeries Sensei 310

Zatrzymajmy się jeszcze na chwilę przy oprogramowaniu. Za jego pomocą można dostosować działanie każdego przycisku z osobna. Dostępny jest intuicyjny edytor makr. Nic nie stoi na przeszkodzie, aby stworzyć osobne profile dla każdej gry. Wszystko w ramach SteelSeries Engine 3, który obsługuje wszystkie urządzenia duńskiego producenta.

Podsumowanie

Pisząc ten test zastanawiałem się, czy nowe myszki SteelSeries posiadają jakieś wady i w zasadzie doszedłem do wniosku, że jednak nie! Na siłę można by wskazać brak oplotu kabla, jednak dzięki temu przewód jest bardziej giętki.

Rival 310 jawi się jako idealna konstrukcja dla praworęcznych. Odpowiednio przemyślana ergonomia i świetny sensor optyczny sprawiają, że jest to pozycja godna polecenia. Sensei 310 powinien natomiast zadowolić osoby, które szukają symetrycznej, nadającej się dla leworęcznych konstrukcji.

Sugerowana cena obu gryzoni wynosi w Polsce 279 złotych (zobacz oferty w sklepach internetowych). Jeżeli możemy przeznaczyć taką kwotę na myszkę, będziemy zdecydowanie zadowoleni. Rival 310 i Sensei 310 to bardzo udane konstrukcje.

rival sensei 310SteelSeries Rival 310 i Sensei 310


ZaletyWady
Przemyślana konstrukcja Na siłę - brak oplotu kabla
Solidne wykonanie
Świetny sensor optyczny
Intuicyjne oprogramowanie
Wybór Redakcji Instalki.pl - Dobry Produkt Produkt otrzymał wyróżnienie "Dobry Produkt".

AverMedia AS510 - test niedrogiego soundbaraAverMedia AS510 - test niedrogiego soundbara

$
0
0
AverMedia AS510 2Sprawdzamy, czy warto się nim zainteresować.

Chcąc nieco usprawnić nagłośnienie naszego telewizora często decydujemy się na soundbar. Zajmuje on bowiem mniej miejsca niż tradycyjne „kolumny”, a niekiedy potrafi zaoferować zbliżone możliwości.

Czy tak samo jest w przypadku produktu marki AverMedia? Sprawdzamy.

AverMedia AS510Specyfikacja
System 2-kanałowy
Moc wyjściowa 40 W
Pasmo przenoszenia 35-20000 Hz
Wejścia 1 x optyczne, 1 x AUX (L/R), 1 x liniowe, 1 x USB
Połączenie bezprzewodowe Bluetooth 4.0
Wymiary 940 x 61 x 66 mm

Wygląd i pierwsze wrażenia

Wygląd soundbara jest dość tradycyjny. Sprzęt jest stosunkowo szeroki, przez co wymaga sporo miejsca pod telewizorem. Osoby posiadające urządzenia 32-calowe z pewnością nie będą zadowolone faktem, że głośnik wystaje nieco poza bryłę telewizora. To jednak przypadłość większości dostępnych na rynku soundbarów.

Urządzenie jest wykonane dość solidnie. Mamy tu do czynienia z czarnym plastikiem i metalową siatką w tym samym kolorze, która chroni cztery głośniki przed uszkodzeniem. Wygląd jest na tyle neutralny, że będzie pasować do większości salonów.

AverMedia AS510 3

Urządzeniem steruje się z poziomu dołączonego do zestawu pilota lub za pomocą dostępnych z prawej strony przycisków fizycznych. Z tyłu znajdziemy natomiast szereg złącz, za pomocą których podłączymy źródła dźwięku.

AverMedia AS510 Pilot

Jest to złącze optyczne, liniowe oraz tradycyjny cinch. Oprócz tego soundbar oferuje moduł Bluetooth 4.0, za pomocą którego podłączymy urządzenia mobilne. To wygodne rozwiązanie, dzięki któremu możemy w szybki sposób odtwarzać muzykę ze smartfona. Jest też USB do słuchania muzyki prosto z pendrive’a.

AverMedia AS510 4

Odpowiednie źródło dźwięku wybieramy za pomocą przycisku na pilocie. Jest ono również sygnalizowane diodą o odpowiednim kolorze.

W zestawie znajduje się szereg potrzebnych kabli i przejściówek, dzięki czemu bezproblemowo podłączymy większość sprzętów.

Jakość wykonania należy zaliczyć na plus. Nic tu nie trzeszczy, a wykorzystane przy produkcji materiały wyglądają na solidne.

AverMedia AS510 5

Jakość dźwięku

Pod względem możliwości produkt AverMedia wypada całkiem nieźle. Jak jednak prezentuje się jakość dźwięku? Przeciętnie.

Przede wszystkim brakuje basu. W zestawie nie znajdziemy bowiem dedykowanego subwoofera. Wszystko to sprawia, że dźwięk nie należy do najbardziej atrakcyjnych.

Dominują przede wszystkim średnie i wysokie tony. Słuchanie muzyki czy oglądanie filmów nie należy zatem do najprzyjemniejszych. Nieco lepiej wypadają materiały z lektorem. Wtedy to on gra pierwsze skrzypce, a reszta dźwięków spada na dalszy plan.

Z ciekawości postanowiłem porównać, jaką przewagę ma soundbar nad głośnikami wbudowanymi w mój telewizor i poza lepszym pozycjonowaniem dźwięku, nie zauważyłem drastycznej różnicy. Owszem, gadżet od AverMedia gra przede wszystkim głośniej i nieco czyściej, jednak po wnikliwej analizie muszę przyznać, że wydawanie prawie 400 zł za lekkie usprawnienie dźwięku mija się z celem.

AverMedia AS510 6

Soundbar od AverMedia nie potrafi zaoferować mocnego dźwięku, który podkreśli efektowne sceny wybuchów czy wystrzałów w filmach. To oczywiście efekt braku dedykowanego głośnika basowego, jednak w tej cenie tak naprawdę trudno się go było spodziewać.

Producent przygotował też dedykowane tryby dźwięku dla różnych materiałów. Każdy z nich oferuje nieco inną barwę dźwięku i stawia na inne tony. Różnice pomiędzy nimi nie są jednak zbyt drastyczne ze względu na przeciętne możliwości całego zestawu.

AverMedia AS510 7

Podsumowanie

Produkt AverMedia jest dość nierówny. Z jednej strony prezentuje dobrą jakość wykonania i oferuje możliwość podłączenia sporej ilości źródeł dźwięku, w tym smartfonów z Bluetooth. Z drugiej jednak strony jakość dźwięku jest co najwyżej przeciętna. Brakuje basów, które podczas oglądania filmów mają ogromne znaczenie.

Czy zatem warto? Moim zdaniem lepiej dozbierać trochę pieniędzy i zainteresować się soundbarami z wyższej półki, które zaoferują lepszą jakość dźwięku. Inwestowanie w sprzęt od AverMedia raczej mija się z celem.  

ZaletyWady
Solidne wykonanie Słaby bas i przeciętna jakość dźwięku
Obsługa Bluetooth

Jumper EZbook 3L Pro - test niedrogiego, 14-calowego notebookaJumper EZbook 3L Pro - test niedrogiego, 14-calowego notebooka

$
0
0
Jumper EZbook 3L Pro 6
14-calowy ultrabook za rozsądne pieniądze.

Chińskie firmy zalewają rynek niedrogimi notebookami, które często mają niemal bliźniaczą specyfikację. Tym razem do testów otrzymaliśmy model oznaczony jako Jumper EZbook 3L Pro, który powinien zainteresować osob szukające budżetowego komputera z 14-calowym ekranem, który sprawdzi się do podstawowych zadań.

Jumper EZbook 3L ProSpecyfikacja
Procesor Intel Celeron N3450
Karta graficzna Intel HD Graphics 500
Wyświetlacz 14" IPS / 1920 x 1080 (FHD)
Pamięć RAM 6 GB DDR3L
Pamięć wewnętrzna 64 GB eMMC
Czytnik kart pamięci Tak
Akumulator 9600mAh
System operacyjny Windows 10 Home
Złącza Micro HDMI, 2x USB 3.0, microSD, mini jack
Wi-Fi 802.11 b/g/n/ac
Bluetooth 4.0
Wymiary 33.00 x 22.00 x 1.30 cm
Waga 1,3 kg

Wygląd i pierwsze wrażenia

Komputer nie zaskakuje wyglądem, wręcz przeciwnie - chińczycy bez skrupułów skopiowali konstrukcję obudowy z MacBooka Air co w tym przypadku można uznać za zaletę. Obudowę wykonano z matowego aluminium i jedynie na krawędziach dodano połyskujące szlify. Zastosowana konstrukcja jest zdecydowanie lepsza od większości plastikowych ultrabooków w podobnej cenie.

Całość sprawia pozytywne wrażenie, elementy są prawnie spasowane, a pod naciskiem nic nie skrzypi. Nie zauważyłem też aby klapa po miesiącu użytkowania nabrała luzów, a żeby otworzyć komputer trzeba użyć dwóch rąk. Z przodu umieszczono niewielkie wcięcie w obudowie, które ułatwia otwieranie notebooka.

Jumper EZbook 3L Pro 7

Stosunkowo wąskie ramki wokół ekranu sprawiają, że udało się zamknąć 14-calowy ekran w obudowie typowej dla 13.3-calowych notebooków. Niska waga (1.3 kg) i niewielka grubość (maksymalnie 13,7 mm) sprawiają, że komputer jest wygodny w transporcie.

Trzy małe diody LED, umieszczone tuż nad klawiaturą po lewej stronie, wskazują stan zasilania i aktywację Caps Lock i Num Lock.

Jumper EZbook 3L Pro 5

Klawiatura osadzona jest w lekkim zagłębieniu, a wyspowy układ w połączeniu z odpowiednimi odstępami pomiędzy klawiszami zapewnia dostateczny komfort pisania. Jedynym mankamentem jest przycisk Power umieszczony w prawym górnym rogu zaraz obok Delete więc nie trudno o przypadkowe wyłączenie komputera.

Touchpad nie ma problemów z czasem reakcji czy precyzją. Jedyne zastrzeżenia mogę mieć do działania funkcji wielodotyku - wielokrotnie zdarzało mi się powiększać stronę podczas gdy chciałem jedynie przewinąć w dół.

Jumper EZbook 3L Pro 9

Testowany komputer posiada cechy typowe dla utrabooka więc nie ma co liczyć na dużą ilość portów. Na lewej krawędzi znajdziemy otwór mikrofonu, port micro HDMI i USB 3.0. Po przeciwnej stronie znajdziemy gniazdo kart micro SD, USB 3.0, gniazdo audio i port DC-IN. Z tyłu nie znajdziemy żadnych portów, są za to dwa głośniki.

Jumper EZbook 3L Pro 1

Jumper EZbook 3L Pro 3

Na spodzie znajduje się slot dysku M2, aby się do niego dostać, wystarczy odkręcić jedną śrubkę.



Ekran

Ekran komputera Jumper EZbook 3L Pro wykonano w technologii IPS, a jego jakość jest satysfakcjonująca biorąc pod uwagę cenę urządzenia. Rozdzielczość Full HD gwarantuje dostateczną ostrość wyświetlanych elementów, a matowa powłoka sprawia, że czytelność elementów nawet przy mocniejszym świetle stoi na wysokim poziomie.

Jumper EZbook 3L Pro 8

Wydajność i kultura pracy

Jumper EZbook 3L Pro napędza układ Intel Celeron N3450, który jest typowy dla niedrogich, chińskich notebooków. SoC oparty jest na platformie Apollo Lake i wykonano go w 14-nanometrowym procesie technologicznym. Bazowa częstotliwość procesora wynosi 1,10 GHz. Układ graficzny Intel HD Graphics 500 wspiera DirectX 12 i zapewnia wyjście wideo w 4K więc bez przeszkód można podłączyć monitor o wyższej rozdzielczości.

W podstawowej wersji użytkownicy otrzymują do dyspozycji 6 GB RAM oraz pamięć flash 64 GB eMMC. Na szczęście komputer wyposażono w dodatkowy slot M2 więc bez przeszkód podłączymy dodatkowy dysk.

Jumper EZbook 3L Pro 11

Taka konfiguracja z powodzeniem wystarcza do prostych, codziennych czynności. Notebook zazwyczaj działa bez zacięć i umożliwia przeglądanie internetu, odtwarzanie wideo (także strumieniowanie), tworzenie tekstów czy odbieranie poczty. Większość użytkowników nie odczuje zatem wielkiego dyskomfortu jednak pracując na co dzień na wydajniejszym sprzęcie zdecydowanie czuć różnicę. Bardziej wymagające osoby powinny być natomiast świadome, że w tej cenie nie można otrzymać demona wydajności.

Jumper EZbook 3L Pro 10

System Windows 10 w wersji Home działa płynnie i nie ma problemów z jego obsługą. Okazjonalne spowolnienia mogą być jednak spowodowane zastosowaną pamięcią eMMC. W przeprowadzonych przez nas testach uzyskaliśmy prędkość odczytu sekwencyjnego na poziomie 165 MB/s, natomiast zapis wyniósł 105 MB/s.

Jumper EZbook 3L Pro

Na pochwałę zasługuje kultura pracy. Notebook nie wydaje praktycznie żadnych dźwięków podczas użytkowania. To zasługa pasywnego systemu chłodzenia. Jednocześnie temperatury urządzenia utrzymują się na zadowalającym poziomie.

Po wyjęciu z pudełka system Windows 10 dostępny jest w angielskiej wersji językowej. Z poziomu ustawień można jednak za darmo pobrać polską lokalizację.

Czas pracy na baterii, łączność

Energooszczędny procesor przekłada się na zadawaljący czas pracy na baterii. W naszym teście notebook pracował średnio 5-6 godzin na jednym ładowaniu (przeglądanie internetu, oglądanie wideo na YouTube).

Zastrzeżeń nie można mieć do zastosowanego modułu Wi-Fi. Obsługuje on sieci zarówno w paśmie 2,4 GHz jak i 5 GHz, przez co zyskujemy dostęp do naprawdę szybkiego i komfortowego połączenia.

Podsumowanie

Czy producent słusznie w nazwie komputera umieścił określenie “Pro”? Raczej nie bowiem nie mamy tutaj do czynienia ze sprzętem profesjonalnym czy ultra wydajnym. Nie oznacza to jednak, że Jumper EZbook 3L Pro jest złym komputerem, wręcz przeciwnie. W cenie poniżej 1000 zł to zdecydowanie jednak z ciekawszych propozycji.

Decydując się na komputer za tak niewielką kwotę trzeba mieć oczywiście świadomość jego ograniczeń. Jest to maszyna do absolutnie podstawowych zadań jak przeglądanie internetu, oglądanie filmów, praca z dokumentami czy granie w podstawowe gry jak Pasjans czy Minecraft.

Ultrabook zaskakuje dobrą jakością wykonania, jest lekki, a zastosowany ekran IPS oferuje przyjemne kolory. Czas pracy na baterii również nie zawodzi, zastrzeżenia można mieć za to do dość wolnej pamięci eMMC.

W momencie pisania testu za Jumper EZbook 3L Pro w sklepie GearBest trzeba zapłacić około 970 zł.

ZaletyWady
Dobra jakość wykonania Przeciętna wydajność
Kompaktowe wymiary Wolny dysk
Dodatkowy slot M.2 na dysk SSD
Atrakcyjna cena

TP-Link Archer MR400. Test mobilnego routera LTETP-Link Archer MR400. Test mobilnego routera LTE

$
0
0
Archer MR400
Recenzja mobilnego routera LTE, który daje radę. 

Połączenie internetowe jest teraz praktycznie powszechne i dostęp do Sieci jest możliwy z praktycznie każdego zakątka świata. Kiedyś tak łatwo nie było, a prawdziwa eksplozja nastąpiła wraz z rozpowszechnieniem mobilnego dostępu. Sieć LTE zapewnia teraz naprawdę przystępne prędkości i jest dostępna w każdym większym mieście, jak i również na ich obrzeżach. Jest to idealne rozwiązanie dla osób, które mieszkają poza zasięgiem większości dostawców Internetu. Może to być też idealne rozwiązanie dla kogoś, kto nie chce wiązać się długo terminowymi umowami i chce wykorzystać na przykład pakiety internetu na kartę.

Dzięki całkiem przystępnym ofertom internetowym, dostępnym u praktycznie każdego z wiodących operatorów w Polsce, możemy w prosty sposób podłączyć nasz dom do Sieci. Urządzeniem, które możemy w tym celu wykorzystać, jest router LTE, taki jak TP-Link Archer MR400. Czym się charakteryzuje ten sprzętu i jak sprawuje się w praktyce? Sprawdźmy to!

Specyfikacja


TP-Link Archer MR400Specyfikacja
Technologia Wi-Fi IEEE 802.11ac/n/a 5GHz, IEEE 802.11b/g/n 2.4GHz
Łączność LTE 4G: FDD-LTE B1/B3/B7/B8/B20 (2100/1800/2600/900/800MHz)
TDD-LTE B38/B39/B40/B41 (2600/1900/2300/2500MHz)
3G: DC-HSPA+/HSPA+/HSPA/UMTS B1/B8 (2100/900MHz)
2G: EDGE/GPRS/GSM Quad Band (850/900/1800/1900MHz)
Porty 3 porty LAN 10/100Mb/s,
1 port LAN/WAN 10/100Mb/s,
1 slot na kartę SIM
Porty USB brak
Bezpieczeństwo Szyfrowanie WEP 64/128-bitów, WPA/WPA2, WPA-PSK/WPA-PSK2
Wymiary 202 x 141 x 33,6mm


Zawartość zestawu

Ale co właściwe dostajemy w zestawie? Zawartość pudełka nie jest bardzo bogata i obejmuje oczywiście samo urządzenie, dwie anteny, zasilacz, zestaw adapterów do karty SIM, przewód LAN oraz instrukcję obsługi. Tak więc jest skromnie, acz znajdziemy tu wszystko, co niezbędne.

Wygląd

Od strony wizualnej router może się podobać i mnie osobiście jego wygląd naprawdę przypadł do gustu. Posiada smukłą obudowę o czarnym, połyskliwym kolorze, tak zwanym piano-black, co niestety sprawia, że kurz uwielbia ten router i jest na nim widoczny jak na dłoni. Na samym środku obudowy umieszczono małe logo producenta, a pod nim znajdują się wtopione w obudowę diody informujące o stanie routera i Sieci WiFi i zasięgu LTE. Dwie wąskie anteny również prezentują się bardzo dobrze. Tak więc w ogólnym rozrachunku design Archer'a zdecydowanie na plus i powinien spełnić wymagania estetów, którzy chcą pozostawić urządzenie na widoku.

TPLink MR400 3

Porty i konstrukcja

Wszystkie peryferia i porty znajdują się z tyłu urządzenia i jest to standard w zasadzie dla każdego routera. Są tu więc wspomniane dwie odkręcane anteny, port zasilania, włącznik, 4 porty LAN, przycisk WPS, przycisk włączania i wyłączania WiFi oraz najważniejszy w tym urządzeniu port, czyli miejsce na karty SIM. Spód urządzenia jest zaprojektowany w taki sposób, by skutecznie odprowadzać ciepło. Znajdziemy tam również naklejkę z podstawowymi danymi routera, takimi jak jego model, adres dostępowy oraz domyślne hasło do sieci bezprzewodowej.

TPLink MR400 Porty

Brakuje tutaj niestety portu USB, który pozwoliłby na udostępnianie multimediów, dla niektórych osób może to być minus, lecz biorąc pod uwagę fakt, że jest to router przeznaczony głównie do działania w obrębie sieci komórkowej, to nie jest to aż tak wielki problem.

Instalacja i konfiguracja

Filozofii nie ma tutaj absolutnie żadnej. Musimy zacząć od przygotowania urządzenia do uruchomienia. Przykręcamy dwie dołączone do zestawu anteny z tyłu routera i wkładamy kartę SIM w odpowiedni slot. Tutaj uwaga, router przystosowany jest do obsługi kart miniSIM, czyli standardu, który w większości nowych telefonów nie jest wykorzystywany. Możemy w tym miejscu jeden z dołączonych adapterów microSIM i nanoSIM. Potem wystarczy jednie uruchomić router, klikając klawisz zasilania.

Teraz zaczyna się dziać cała magia. Wystarczy, że podłączymy komputer do sieci, której nazwę znajdziemy na spodzie routera (SSID lub SSID5G). Wystarczy przejść na adres dostępowy (pod adresem 192.168.0.1 lub tplinkmodem.net), podany na spodzie routera, aby dostać się do interfejsu konfiguracji urządzenia, który jest bardzo czytelny i klarowny. Umożliwia podstawowy i zaawansowany zakres konfiguracji. Ten pierwszy wystarczy w zupełności początkującym użytkownikom, natomiast ten drugi pozwala na dużo więcej. Niestety nie mamy możliwości zmiany języka na polski, co może być rozpatrywane jako minus.

TPLink Archer MR400 Konfiguracja podstawowa
Konfiguracja podstawowa

Podstawowe opcje dają wgląd w ustawienia sieci WiFi, ustawienia sieci komórkowej, mapę sieci, funkcje kontroli rodzicielskiej i dostępu dla gości. Te zaawansowane pozwalają natomiast na dużo wiecej, w tym między innymi obsługę przekierowania portów, serwera VPN, protokołu SNMP, kontroli przepustowości, czy Firewall z ochroną DoS. Tak więc każdy sieciowy weteran znajdzie tutaj wszystko, co potrzeba.

TPLink Archer MR400 Konfiguracja zaawansowana
Konfiguracja zaawansowana.

Aplikacja mobilna

Archer MR400 można obsługiwać również z poziomu bardzo dobrej aplikacji mobilnej TP-Link Tether, która dostępna jest na Androida oraz iOS. Daje ona zbliżone możliwości w porównaniu do konfiguratora wbudowanego w router, lecz pod kilkoma względami nie jest ona aż tak rozbudowana.

Jednak do szybkiego przejrzenia ustawień routera i monitorowania aktywności w naszej Sieci, jest w zupełności wystarczająca. Posiada bardzo przyjazny interfejs i co najważniejsze, w przeciwieństwie do interfejsu samego routera, posiada język polski. Samą początkową konfigurację routera można wykonać również z poziomu tej aplikacji, która automatycznie rozpozna nasz router.

Aplikacja mobilna TP-Link Tether
Aplikacja mobilna TP-Link Tether na Androida

Wydajność i zasięg

Trzeba jednak przeanalizować to, na co pozwala nam ten router, a pozwala na naprawdę wiele. Testując go skupiłem się na tym, co jest najważniejsze, czyli na stabilności połączenia i jego prędkości. Sprawdziłem jego możliwości w domowych warunkach przez parę tygodni i jestem zaskoczony tym, co potrafi.

Mamy tutaj dostęp do dwóch pasm 2,4 GHz oraz 5GHz, tak więc nie powinniśmy mieć problemu z prędkością transferu i mocą sygnału. Co ważne, urządzenie testowałem w dosyć ciężkich dla niego warunkach, w mieszkaniu w bloku. W miejscu, gdzie jest duże zanieczyszczenie Sieci, a w bezpośredniej okolicy znajduje się kilkadziesiąt innych urządzeń na obu pasmach. Do routera podłączyłem łącznie 4 urządzenia, dwa telefony i dwa komputery. Jeden z komputerów obsługuje jedynie pasmo 2,4 GHz, pozostałe urządzenia mają możliwość korzystania z pasma 5 GHz. Co ważne, jeden z portów LAN, można wykorzystać jako port WAN, tak więc możemy podłączyć router do Sieci również w klasyczny sposób, bez korzystania z modemu LTE.

TP-Link MR400 5G Siła sygnału
Pomiar sygnały sieci 5G. Po prawej 2-3 metry od routera, po prawej za grubą ścianą

Do tej pory, na moim dotychczasowym routerze udostępnionym przez lokalnego dostawcę internetu, miewałem spore problemy ze stabilnością połączenia i dopiero skorzystanie z pasma 5GHz zapewniło dobry sygnał. W przypadku Archera M400 problem nie wystąpił wcale, a dla obu pasm moc sygnału oscylowała w okolicach 44-46 dBm, zarówno w bezpośredniej odległości od routera, jak i w drugim pokoju, oddzielonym od routera kilkoma ścianami z grubej, betonowej peerelowskiej płyty. Router zdaje się nic nie robić z tłoku w sieci, jaki wokół niego panuje.

Test prędkości

Prędkości jakie osiągałem korzystając z LTE, oscylowały w okolicach 20-30 Mb/s, lecz trzeba mieć na uwadzę, że łączność jest realizowana za pośrednictwem sieci komórkowej, więc istnieje tutaj wiele zmiennych, niezależnych od samego routera. Mimo wszystko polecam korzystanie z pasma 5 GHz, które zapewni o wiele lepszą jakośc sygnału oraz prędkość. W miejscu, które nie jest tak zanieczyszczone przez sieci bezprzewodowe jak blok wielorodzinny, pasmo 2,4 GHz powinno również w zupełności wystarczyć. Więc jeśli posiadamy urządzenia, które nie wspierają nowego pasma, to Archer spokojnie zapewni im stabilny dostęp do Sieci.

TP-Link MR400 5G Siła sygnału Windows 10
Siła sygnału, Siec 5G Windows 10

Podsumowanie i ocena końcowa

Tak więc podsumowując, jest to wyjątkowo dobra propozycja dla każdego, kto potrzebuje solidnego sprzętu do podłączenia swojego domu do Internetu za pośrednictwem LTE. Bez problemu powinien objąć swoim zasięgiem sporej wielkości mieszkanie, jak również i dom.

Na przeszkodzie może stać tutaj cena tego urządzenia, która oscyluje wokół 650 zł. Gdybym się musiał wysilić na wskazanie minusów, wskazałbym brak naszego ojczystego języka w interfejsie routera, co rekompensuje jednak rewelacyjna moim zdaniem aplikacja mobilna. Ponadto można zauważyć brak USB i kurz, który jest widoczny dosłownie jak na dłoni.

TPLink MR400 1

Jednym słowem, TP-Link Archer MR-400 charakteryzuje się bardzo dobrym stosunkiem jakości do ceny. Jeśli potrzebujecie stabilnego i szybkiego dostępu do sieci w przypadku, gdy jedynym wyjściem jest sieć komórkowa - będzie to bardzo dobry wybór.

W tej kategorii można ewentualnie rozważyć młodszego brata Archera - MR-200, który istotnie jest dużo tańszy, lecz oferuje niestety dużo niższy transfer. Inną opcją jest na przykład Huawei B315s-22, który posiada USB, lecz ma dużo grosze osiągi i nie może być wykorzystywany jako standardowy router. Porównując kilka routerów w tym przedziale cenowym, Archer MR-400 znacznie przoduje w kategorii prędkości, zapewniając do 450Mb/s w paśmie 2,4GHz oraz do 867Mb/s w paśmie 5GHz.

ZaletyWady
altNaprawdę niezawodna praca altDosyć wysoka cena
altBardzo dobra aplikacja mobilna altBrak języka polskiego w interfejsie desktopowym
altDoskonały zasięg i moc sygnału Wi-Fi altBrak USB
altElegancki wygląd altPodatność na kurz

Test i porównanie chińskich słuchawek: Bluedio T4S i F2Test i porównanie chińskich słuchawek: Bluedio T4S i F2

$
0
0
Bluedio T4S i F2 3
Porównujemy i testujemy niedrogie słuchawki bezprzewodowe, które mogą zaskoczyć niejednego użytkownika.

Myślisz, że za dobre bezprzewodowe słuchawki nauszne trzeba zapłacić nieprzyzwoicie dużo? Firma Bluedio chce udowodnić, że świetną jakość dźwięku można mieć zawsze przy sobie za 200 złotych, Zapraszam do recenzji ciekawych słuchawek Bluedio T4S i F2. 

Wygląd i konstrukcja
T4S to model wykończony licznymi chromami, z akcentami w kolorze czarnym. W jego wzornictwie na próżno szukać oryginalności - gdyby nie znaczek, mógłby to być sprzęt dowolnego producenta. Słuchawki wyglądają jednak ładnie i nowocześnie, a ciekawa, trójwymiarowa faktura na bokach dodaje im nowoczesności.

Bluedio T4S 1

Muszle słuchawek są okrągłe i masywne,  a wykonany z metalu pałąk robi wrażenie bardzo solidnego. Wszystkie elementy mające kontakt z głową użytkownika są wykończone bardzo miękką i przyjemną w dotyku sztuczną skórą. Konstrukcja T4S jest standardowa, a słuchawki obracają się w dwóch płaszczyznach. 

Bluedio T4S 2

F2 to słuchawki o bardziej stonowanej stylistyce. Podobnie jak w T4S pałąk wykonany jest z metalu, a wykończenie to dobrej jakości syntetyczna skóra. W tym wypadku muszle słuchawek są jednak pokryte ciemnym plastikiem i mają bardziej owalny kształt, przez co wydają się mniejsze, a całe słuchawki bardziej kompaktowe. Na plus należy zaliczyć również możliwość obrotu każdej ze słuchawek o 180 stopni, co znacznie ułatwia ich transport i chowanie do fabrycznego pokrowca. 

Bluedio F2 1

Jedne i drugie słuchawki zostały skonstruowane tak, że wszystkie przyciski do sterowania znajdują się na prawej stronie. To wygodne rozwiązanie. Równie wygodna i przemyślana jest regulacja wysokości, z numerowanymi poziomami wysunięcia, co pozwala łatwo zapamiętać własne ustawienie. 

Bluedio F2 3

W obu modelach jakość wykonania wszystkich elementów i spasowania ich ze sobą jest zaskakująco wysoka. Na pierwszy rzut oka oba produkty nie jest trudno zakwalifikować do półki premium, szczególnie, ze producent dodaje do zestawu eleganckie etui i świetnie wykonane przewody.

Niedociągnięcia? Kilka jest, ale to naprawdę detale. Chodzi tu na przykład o przełączniki trybu ANC, które nie są idealnie osadzone na swoich miejscach, w efekcie czego ruszają się delikatnie na boki. 

Jeśli chodzi o wygodę, nie odczułem większego dyskomfortu w żadnym z modeli. Jeśli miałbym jednak wybierać, nosiłbym na co dzień F2, ponieważ otwór słuchawki jest większy i lepiej wyprofilowany - ucho jest całe wewnątrz muszli. 

Bluedio F2 2

Bateria i tryby pracy
Zarówno T4S, jaki F2 to słuchawki bezprzewodowe, które łączą się ze źródłem dźwięku za pomocą technologii Bluetooth 4.2. Wiąże się z tym naturalnie fakt, że oba modele posiadają wbudowane akumulatory. Ich pojemność nie została ujawniona przez producenta, ale ten zapewnia, że są one w stanie działać przez 16 godzin, niezależnie od tego, czy używamy technologii ANC, czy nie.

W praktyce, udało mi się osiągnąć maksymalnie 12 godzin. To niezły wynik. Poza tym, na plus nalezy zaliczyć komunikaty głosowe, które w odpowiednim momencie dają znać o stanie baterii. 

Bluedio T4S i F2 1

Dla przeciwników łączności bezprzewodowej, a wbrew pozorom takich jest całkiem sporo, Bluedio przygotowało możliwość podłączenia słuchawek przy pomocy kabla USB Typu C, który na drugim końcu posiada klasycznego mini-jacka 3,5 mm. Za pomocą tego samego wejścia odbywa się ładowanie, a więc nie jest możliwe jednoczesne słuchanie muzyki po kablu i napełnianie baterii. 

Bluedio T4S i F2 4

Jakość dźwięku i ANC
Mimo podobnych parametrów, jakość dźwięku w F2 i T4S jest delikatnie różna. Ogólnie, w obu przypadkach mamy do czynienia z dobrze wyważonym i zbalansowanym brzmieniem, z mocno zaznaczonym basem, co powinno podobać się miłośnikom wspólczesnej muzyki rozrywkowej. Oczywiście, nie ma tutaj jednak mowy o perfekcji - moim zdaniem dźwiękowi z obu modeli brakuje przede wszystkim przestrzenności, jednak na tle bezpośredniej konkurencji, Bluedio F2 i T4S wypadają naprawdę nieźle. 

Czym różnią się od siebie T4S i F2? Pierwszy, to model o brzmieniu nieco cięższym i mniej dynamicznym. Lepiej radzi on sobie w niższych partiach. Dla zwolenników bardziej metalicznego, szybszego i wyraźniejszego dźwięku, lepszy wybór to Bluedio F2. 

Bluedio F2 4

Testowane słuchawki są wyposażone w technologię ANC (Active Noise Cancellation). Jest to system aktywnego wygłuszania odgłosów z otoczenia, do niedawna znany tylko z najdroższych modeli słuchawek. Teraz, zawitał on także do tańszych sprzętów.

Jak działa w słuchawkach Bluedio za 200 złotych? Zarówno w T4S, jak i F2, użytkownik jest bardzo dobrze odizolowany od otoczenia, tylko dzięki samej konstrukcji i fizycznej izolacji. Po aktywowaniu trybu ANC tak naprawdę zmienia się niewiele, oprócz tego, że dźwięk jest bardziej płaski, a w cichszych partiach słychać szum... Moim zdaniem jest to więc tylko dodatek, którym można od czasu do czasu się pobawić, a nie funkcja, która w jakikolwiek sposób powinna wpływać na decyzję o zakupie któregoś z testowanych modeli. 

Co ciekawe, delikatny szum pojawia się podczas pracy słuchawek w trybie bezprzewodowym. Nie jest on słyszalny zawsze, ale chwilami, przy przełączaniu utworów. 

Bluedio T4S 4

Podsumowanie 
Jeśli cenisz dobrą jakość dźwięku, ale nie jesteś melomanem, który jest w stanie wydać kilka miesięcznych pensji na słuchawki, modele Bluedio T4S i F2 są stworzone dla ciebie. Za około 200 złotych otrzymujemy bowiem porządne bezprzewodowe słuchawki, o wysokiej funkcjonalności i jakości dźwięku na niezłym poziomie.

Gdzie kupić? Słuchawki dostępne są w polskich sklepach, można też kupić je bezpośrednio z Chin. Sprzęt do testów dostarczył sklep GearBest.com, a tutaj znajdziecie aktualne oferty:


Test Xiaomi Redmi S2 - odgrzewany kotlet dla maniaków selfieTest Xiaomi Redmi S2 - odgrzewany kotlet dla maniaków selfie

$
0
0
redmi s2 24

 Budżetowy smartfon z podwójnym aparatem.

W ostatnich miesiącach Xiaomi przyjęło strategię zasypywania rynku kolejnymi telefonami o zbliżonych parametrach. Z jednej strony szerszy wybór powinien nas cieszyć, ale z drugiej bardzo łatwo w tym wszystkim się pogubić.

Sercem omawianego smartfona jest procesor Snapdragon 625 - szybki i energooszczędny CPU, ale to już bodajże 9 telefon tego producenta wyposażony w ten sam układ. Czy nowe dziecko w portfolio chińskiego giganta ma szansę zaistnieć na rynku? Przekonajmy się.

Redmi S2Specyfikacja
Procesor i grafika Snapdragon 625
GPU: Adreno 506
Pamięć RAM 3 GB
Pamięć masowa 32 GB
Karta pamięci microSD max 256 GB
Wyświetlacz 5.99-inch IPS
Rozdzielczość 1440 x 720 (268 ppi)
Czujniki czytnik linii papilranych, czujnik zbliżeniowy, czujnik światła, żyroskop
Akumulator 3080 mAh
Aparat fotograficzny Z tyłu 12 MP f/2.2 + 5 MP
Z przodu: 16 MP
System operacyjny Android 8.1 Oreo, MIUI 9.5
Transmisja danych GSM / HSPA / LTE
Łączność i lokalizacja v802.11 b/g/n, Bluetooth 4.2, GPS, A-GPS, GLONASS
Złącza microUSB, mini jack
Typ karty SIM 2 x nanoSIM
Wymiary (dł./sz./g.) 160.73 x 77.26 x 8.10 mm
Masa 170 gramów

Wyposażenie S2 niczym szczególnym nie zaskakuje. Mamy tutaj ładowarkę 2A wraz kablem USB, kluczyk do tacki na karty nanoSIM i microSD, silikonowe etui oraz instrukcję obsługi. 

redmi s2 2

Recenzja wideo



Wygląd i pierwsze wrażenia

Jestem delikatnie rozczarowany. Obecnie panuje szał na bezramkowe smartfony i choć S2 charakteryzuje się ekranem o proporcji 18:9, tak ramki wokół są po prostu duże. Szczególnie boli fakt nie zagospodarowania dolnej części pod wyświetlaczem. Z kolei u góry znalazło się miejsce dla aparatu, diody LED i powiadomień oraz odpowiednie czujniki.

redmi s2 3

Sam ekran wygląda jakby odstawał od obudowy. Moim zdaniem nie wygląda to dobrze, a po mocnym chwycie telefonu czuć, że ramka wbija się w naszą dłoń. 

redmi s2 4

Tylny panel został wykonany z plastiku, choć producent postarał się by materiał imitował aluminium. W górnej i dolnej części umieszczono wstawki przypominające paski antenowe. Podwójny aparat główny wraz z diodą doświetlającą umieszczono w lewnym górnym rogu. Niestety obiektywy odstają od obudowy, co jest kolejnym małym minusem. Nieco niżej znajdziemy czytnik linii papilarnych, a u dołu logo Xiaomi wraz ze znakami towarowymi.

redmi s2 5

Na lewym boku znalazło się miejsce dla tacki na karty nanoSIM i microSD - co ważne slot jest niehybrydowy, a więc nic nie stoi na przeszkodzie by korzystać jednocześnie z dwóch kart SIM oraz dodatkowej pamięci. Przyciski głośności oraz zasilania umieszczono na prawej krawędzi urządzenia.

redmi s2 6

U góry nie zabrakło diody IR oraz wyjścia słuchawkowego minijack. Po przeciwnej stronie ulokowano port microUSB, a także dwie maskownice głośników, z czego tylko pod jedną faktycznie wydobywa się dźwięk.


redmi s2 7

Jakość wykonania stoi na bardzo dobrym poziomie. Telefon nie trzeszczy pod naciskiem, plastiki są idealnie spasowane, a przyciski są sztywne i mają wyczuwalny skok. Niemniej jednak liczyłem, że obudowa będzie metalowa, jak choćby w przypadku Redmi 5 Plus.

redmi s2 10
Podczas testów z telefonu korzystało mi się dobrze. Przyciski oraz czytniki linii papilarnych znajdują się odpowiednich miejscach. Jedynie wielkość smartfona delikatnie przeszkadzała mi, ale to wynika z moich osobistych preferencji. Ponadto po kilku godzinach przyzwyczaiłem się do wystającego ekranu. Natomiast założenie etui z zestawu całkowicie niweluje ten problem.

redmi s2 11

Wyświetlacz

Generalnie szału nie ma. Niemal 6-calowy ekran o proporcji 18:9 z rozdzielczością “tylko” HD+ może wzbudzić spore wątpliwości. Trudno tu mówić o bardzo poszarpanych czcionkach, ale dla wyczulonego oka pojedyncze piksele będą zauważalne.

Mnie osobiście to nie przeszkadza, choć na co dzień korzystam z mniejszego ekranu o rozdzielczości FHD. Sam panel IPS niczym nie wyróżnia się w swojej klasie cenowej. Minimalne i maksymalne podświetlenie są akceptowane, natomiast kąty widzenia, odwzorowanie kolorów czy kontrast również wypadają w porządku. W ustawieniach S2 możemy dokonać korekty wyświetlanych barw wg własnego uznania. Nie zabrakło również trybu czytania z możliwością ustawienia harmonogramu jego uruchomienia.

redmi s2 12

Wydajność

Redmi S2 wyposażono w procesor Snapdragon 625 z GPU Adreno 506, 3GB pamięci operacyjnej, a także 32 GB pamięci wewnętrznej, z czego do dyspozycji pozostaje nam około 24,5 GB. Nic nie stoi na przeszkodzie by rozszerzyć pamięć telefonu o dodatkowe gigabajty za pośrednictwem karty microSD (max. 256 GB).

redmi s2 13
Choć specyfikacja smartfona nie należy do najnowszej, bowiem SD 625 miał swoją premierę ponad 2 lata temu, tak cały czas jest to niezły procesor. Redmi S2 działa szybko i sprawnie. Przycięcia animacji zdarzają się bardzo rzadko. Jeśli miałbym się do czegoś przyczepić to fakt, że zdjęcia w HDR na moment przywieszają telefon. Również nagrywanie filmów rozpoczyna się z lekkim opóźnieniem.

redmi s2 14

Z kolei 3 GB pamięci RAM pozwoli nam na otwarcie kilkunastu aplikacji, jednakże należy pamiętać, że nakładka MIUI lubi ubijać apki w tle i warto dodać odpowiednie wyjątki.

Nie może być zaskoczeniem, że S2 daje radę w grach. Oczywiście niekiedy będziemy zmuszeni do obniżenia detali, jak np. w PUBG. Gra na najniższych detalach jest płynna i w pełni możemy się cieszyć rozgrywką battle royale. Kolejnym tytułem, który posłużył mi do testów do legendarny Asphalt 8. Tym razem obyło się bez kompromisu. Tytuł bez zająknięcia działa na najwyższych detalach. 

redmi s2 15


Oprogramowanie

W ostatniej recenzji narzekałem, że w smartfonie z roku 2017, jakim jest Umidigi S2, zastałem Androida w wersji 6.0. Xiaomi ma zdecydowanie inną, a jednocześnie lepszą politykę. Choć Redmi S2 jest budżetowym smartfonem, producent oddał nam to co najlepsze - Android 8.1 wraz z nakładką MIUI 9.5.

redmi s2 16

Każdy kto miał styczność z telefonami Xiaomi, wie jak bardzo jest rozbudowana ich autorska nakładka, dlatego wybiórczo opiszę co znajdziemy w systemie:

  • Gesty pełnoekranowe - jak sama nazwa wskazuje nawigacja po systeme będzie obywała się za pomocą gestów. W tym trybie nie uświadczymy paska nawigacyjnego i chwilę nam zajmie opanowanie wymaganych gestów;
  • Skróty gestów i przycisków - możliwość przypisania przeróżnych gestów, począwszy od wykonania zrzutu ekranu za pomocą trzech palców, a kończąc na uruchomienie latarki podwójny wciśnięciem przycisku zasilającego
  • Klonowanie aplikacji - to nic innego jak utworzenie kopii pożądanej aplikacji, np. Messengera do korzystania z innego konta;
  • Blokada dostępu - za pomocą skanera linii papilarnych możemy dodatkowo zabezpieczyć konkretne aplikacje;

redmi s2 17
To tylko wierzchołek tego co możemy ustawić w nakładce MIUI. Jej działanie oceniam bardzo dobrze, nie zauważyłem, żeby system był ociężały i spowalniał swoją pracę. Uważam, że jest to jedna z najładniejszych modyfikacji Androida. 

Multimedia i łączność

Zacznę chyba od najważniejszego. Testowany przeze mnie Redmi S2 jest wersji globalnej, co oznacza, że został wyposażony w moduł B20. Telefon nie miał żadnych problemów z łącznością. Zarówno ja i moi rozmówcy nie narzekaliśmy na jakość połączeń.

WiFi w Redmi S2 działa poprawnie. Połączenie z moim routerem było zawsze stabilne. Podobnie ma się sprawa z modułem GPS, który nie zawiódł mnie ani razu.

redmi s2 18

Głośnik multimedialny nie zachwyca. Mógłby grać głośniej, zaś sam dźwięk jest bardzo płaski. Przy skorzystaniu ze słuchawek dźwięk wypada lepiej, ale trudno tu mówić o niesamowitych doznaniach dla naszych uszu.

Czytnik linii papilarnych

Nie spodziewałem się cudów po skanerze linii papilarnych, ponieważ z reguły w budżetowych telefonach należy je traktować jako miły dodatek.  I wiecie co? Zostałem mile zaskoczony. Czytnik jest szybki. Oczywiście do flagowców troszkę mu brakuje, ale mam wrażenie, że jest niewiele wolniejszy od tego w Honorze 9, którego użytkuję na codzień. Co ważne jest on bardzo precyzyjny i rzadko byłem zmuszony do ponownej próby odblokowania telefonu.

redmi s2 19


Bateria

5,99-calowy ekran i bateria o pojemności 3080 mAh nie może wróżyć czegoś dobrego. A jednak znów się pomyliłem. Pod względem czasu pracy Redmi S2 spisuje się bardzo dobrze. Dwa dni przeciętnego użytkowania jest jak najbardziej w zasięgu tego smartfona. Średni czas SoT wynosi około 6 godzin w trybie mieszanym (LTE + WiFi). Naładowanie do pełna zajmuje 2 godziny. Moim zdaniem jest to jedna z najmocniejszych zalet tego smartfona.

redmi s2 20

Aparat

W Redmi S2 producent postawił na podwójny aparat główny. Mowa tu o duecie 13 i 5 MP obiektywach. Krótko mówiąc - szału nie ma ale pamiętajmy, że to budżetowa konstrukcja. Za dnia zdjęcia są po prostu w porządku ale ilość detali mogłaby być większa. Kuleje trochę odwzorowanie barw. Im mniej światła tym gorzej. Pojawia się szum, a fotki tracą na ostrości.

Zdjęcia wykonane w trybie portretowym, a więc z wykorzystaniem drugiego obiektywu, również nie powalą nas na kolana. Trudno liczyć na precyzyjne “odcięcie” drugiego planu, choć czasem efekt jest co najmniej zadowalający. Cieszy obecność trybu HDR, który może działać w automacie.

redmi s2 21

Za pomocą S2 nagramy wideo w rozdzielczości Full HD w 30 klatkach. Filmy są ok. Na pochwałę zasługuje autofocus, który w miarę szybko łapie ostrość oraz stabilizacja cyfrowa. Dodatkowo możemy nagrać filmy w slow-motion, a także timelaps. Ich jakość jest mocno przeciętna, ale mimo wszystko to miły dodatek.

redmi s2 22

Przednia kamerka o rozdzielczości 16 MP wykonuje ładne i poprawne zdjęcia. Fotografie są szczegółowe, a barwy dobrze odwzorowane. Tryb portretowy całkiem nieźle sobie radzi. Powiem więcej, jestem zaskoczony efektami końcowymi. Przy braku światła jest znacznie gorzej, ale nienajgorzej. Do tego przednią lampą uratujemy nie jednego slefiaczka. Oczywiście nie zabrakło wszelkiej maści filtrów i opcji upiększania, ale co ważniejsze, mamy też tutaj HDR.

Filmy nagrane przednią kamerką trzymają ponadprzeciętny poziom. Nagrania w 1080p są płynne i trudno przyczepić się tutaj do czegokolwiek, biorąc pod uwagę cenę urządzenia.







Interfejs aparatu jest dobrze przemyślany i raczej nikt nie będzie narzekał. Większość potrzebnych funkcji jest na wierzchu. Jeśli miałbym się do czego przyczepić to do trybu ręcznego. Znajdziemy tam tylko balans bieli i ISO. Pozostałe opcje jak kontrast, nasycenie i ostrość ukryto w “głębszych” ustawieniach aparatu. 

redmi s2 23

Poniżej znajdziecie przykładowe zdjęcia wykonane testowanym smartfonem w różnych warunkach. Podgląd pliku w oryginalnej rozdzielczości dostępny jest po kliknięciu w miniaturkę.

IMG 20180701 132114 HHT mini IMG 20180701 162414 HHT mini
IMG 20180703 232712 HHT mini IMG 20180706 144704 HHT mini
IMG 20180706 144850 mini IMG 20180706 150459 mini
IMG 20180706 224300 HHT mini IMG 20180707 201234 HHT mini
IMG 20180708 151204 HHT mini IMG 20180708 151827 mini
IMG 20180708 162025 mini IMG 20180712 233952 HHT mini

Zdjęcia z przedniej kamery.

IMG 20180706 225229 HHT mini IMG 20180708 155637 mini


Podsumowanie i werdykt

Redmi S2 to telefon, który wywołuje sprzeczne emocje. Po pierwsze nic nowego nie wprowadza. Wygląda to jakby producent na siłę chciał wprowadzić kolejny model. Plastikowa obudowa z szerokimi ramkami i dwuletni procesor to nie Xiaomi, które znamy. Nie uważam, że Redmi S2 to słaby telefon. Wręcz przeciwnie - to przyzwoita słuchawka w dobrej cenie, ale bez charakteru.

Wśród zalet tego smartfona należy wymienić m.in. ogólną wydajność, najnowsze oprogramowanie w postaci Androida 8.1 wraz z nakładką MIUI 9.5, szybki skaner linii papilarnych, ponadprzeciętny aparat selfie, a także czas pracy na jednym ładowaniu.

Moim zdaniem o ewentualnym zakupie zdecyduje cena, szczególnie w stosunku do Xiaomi Redmi 5 Plus, który w podobnej cenie oferuje wyższą rozdzielczość ekranu, metalową obudowę i ładniejszy design. No chyba, że zależy wam za zdjęciach slefie... wtedy S2 będzie dobrym wyborem.

redmi s2 24

Smartfon do testów dostarczył sklep GearBest. W momencie publikacji recenzji Xiaomi Redmi S2 z 3GB RAM można kupić za około 600 zł.


ZaletyWady
Jakość wykonania Plastikowa obudowa
Czas pracy  Design z szerokimi ramkami
 Aparat selfie  Przeciętny aparat główny
Aktualne oprogramowanie  Cena w stosunku do Redmi 5 Plus
Szybki czytnik linii papilarnych

Test opaski Xiaomi Mi Band 3 - ewolucja w dobrym kierunkuTest opaski Xiaomi Mi Band 3 - ewolucja w dobrym kierunku

$
0
0
mi band3 9
Kolejny hit od Xiaomi?

Od kilku lat można zauważyć wzrost zainteresowania zdrowym trybem życia. Mam tu na myśli zarówno naszą dietę, ale również aktywność fizyczną. Producenci gadżetów technologicznych nie pozostali bierni i zasypują nas różnymi urządzeniami, które będą nas wspierać w prowadzeniu aktywniejszego trybu życia.

Xiaomi Mi Band 3 to kolejna generacja opasek fitness, która bije rekordy w sprzedaży. Nie pozostaje mi nic innego jak sprawdzić czy Xiaomi po raz kolejny jest lepsze.

Mi Band 3Specyfikacja
Wyświetlacz 078-inch, OLED
128 x 80 px
Akumulator 110 mAh
Kompatybilność od Android 4.4, iOS 9.0
Łączność
Bluetooth 4.2
Wodoodporność 5 ATM (do 50 metrów)
Funkcje Krokomierz, dystans, czujnik tętna, pogoda, powiadomienia
Wymiary (dł./sz./g.) Korpus: 32.00 x 17.90 x 12.00 mm
Pasek: 155.00-216.00 mm
Masa Korpus: 9 gramów
Pasek: 11 gramów

Do wyposażenia oprócz korpusu z opaską należą kabel USB do ładowania oraz instrukcja obługi. Uwaga! Kabel nie jest kompatybilny z Mi Band 2.

mi band3 2

Wygląd i pierwsze wrażenia

Choć produkt kosztuje niewiele powyżej 100 zł to muszę przyznać, że Chińczycy postarali się o pierwsze wrażenie. Mowa tu o opakowaniu, które przyciąga wzrok. Jego górna część jest przezroczysta, dzięki czemu naszym oczom ukazuje się tytułowy bohater.

Co by nie powiedzieć, Mi Band 3 prezentuje się bardzo ładnie. Front urządzenia został zaokrąglony, czym zyskuje na elegancji. Niestety jest też i druga strona medalu, mianowicie szkło pokrywające front korpusu jest bardziej narażone na uszkodzenia mechaniczne, niż w przypadku Mi Band 2. Ponadto raczej nie mam co liczyć na folię, która w całości pokryje zaokrąglony front.

mi band3 3

Silikonowy pasek w zestawie jest miły w dotyku, jest nieco dłuższy i ma więcej dziurek do regulacji jego długości niż w przypadku poprzednika. Jest to zmiana na dobre, ponieważ Mi Band 2 nie mogłem idealnie dopasować do swojej ręki.

mi band3 4

Największą zmianą w stosunku do poprzedniej wersji jest ekran, który nie tylko jest większy, ale i dotykowy, co niesie ze sobą obsługę gestów. Wyświetlacz jest jaśniejszy niż w Mi Band 2, ale wciąż zbyt ciemny by komfortowo korzystać z niego w pełnym słońcu.

mi band3 5



Język interfejsu

Opaska dostarczona na testy została przeznaczona na rynek chiński. Dlatego nie byłem zdźwiowny kiedy na ekranie pojawiły się chińskie znaki. Czy to duży problem? Nie do końca. Po pierwsze oficjalna aplikacja Mi Fit jest w języku polskim, więc szybko i sprawnie sparowałem opaskę z telefonem.

mi band3 9b

Przeglądanie danych bezpośrednio w urządzeniu jest możliwe, bo oprócz niezrozymiałych dla nas znaków  widoczne są cyfry, które określają liczbę kroków, itp. Niestety nie zdążyłem sprawdzić jak wygląda sprawa z powiadomieniami, tj. czy opaska wyświetla komunikaty za pomocą alfabetu łacińskiego? Pośpieszyłem się i wgrałem angielski firmware. Do tego należy ustawić język angielski w telefonie i dopiero wtedy pozbędziemy się chińskich "szlaczków". Od tej pory jedyną niedogodnością były polskie znaki z powiadomień oraz emotikony, którymi często się posługujemy. Te były wyświetlane w formie  kwadratów ze znakami zapytania.

mi band3 9a

W końcu trafiłem frimeware polskie tłumaczeniem. Jeśli jesteście zainteresowani jego wgranie to zapraszam Was do tego artykułu

mi band3 9

Oprogramowanie

Tutaj nie ma zaskoczenia, ponieważ przyjdzie nam korzystać z aplikacji Mi Fit, a więc tej samej co w przypadku Mi Band 2. Jest ona głównym centrum dowodzenia, gdyż za jej pośrednictwem skonfigurujemy wszystkie opcje opaski. Są tu również zapisywane nasze dotychczasowe osiągnięcia.

mi band3 7
Aplikacja jest ładna i przejrzysta, aczkolwiek ilość opcji nieraz przytłacza. Nawet po roku mam problem ze znalezieniem pożądanej funkcji.

Za pośrednictwem Mi Fit możemy  ustawić jakie powiadomienia chcemy otrzymywać na opasce. A wśród nich znajdziemy:
  • połączenia przychodzące;
  • sms;
  • powiadomienia z Messengera, Facebooka, WhatsApp, itp.;
  • alarmy;
  • przypomnienia;
  • powiadomienia o celach.

mi band3 8

Oczywiście by powiadomienia przychodziły w czasie rzeczywistym telefon musi być stale połączony z opaską za pośrednictwem Bluetooth. Ponadto musimy zezwolić aplikacji Mi Fit na dostęp do tych powiadomień oraz na ciągłe działanie w tle.

W oprogramowaniu możemy zmienić kolejność wyświetlanych poszczególnych paneli w Mi Band 3 lub ukryć te, które są dla nas zbędne.

mi band3 11



Opaska w praktyce

Moim zdaniem Mi Band 3 spełnia swoją rolę, która polega przede wszystkim na mierzeniu aktywności. Przez ostatnie dwa tygodnie korzystałem z urządzenia wraz z Mi Band 2. Wnioski są takie, że nowa wersja opaski zlicza więcej kroków, aczkolwiek różnica ta mieści się w granicy około 2,5%. Przy średnio 18000 kroków, Mi Band 3 zliczał średnio o 400 kroków więcej. Różnica w dystansie, który pokonałem przez 11 dni jest niewielka - 141,7 do 144 km.

mi band3 12a

W obu opaskach mamy czujnik tętna, który podaje bardzo zbliżone wartości do siebie. Nie jestem w stanie ocenić czy są one prawidłowe, dlatego myślę, że należy je traktować jako ciekawostkę.

mi band3 6

Panel dotykowy wraz z przyciskiem sprawdza się bardzo dobrze. Nie zauważyłem żadnych problemów z jego działaniem z wyjątkiem gdy jest zamoczony. Przechodzenie pomiędzy kolejnymi opcjami odbywa się szybko i sprawnie.

Mi Band 3 w przeciwieństwie do poprzednika jest w pełni wodoodporny, jednak po jego zanurzeniu panel dotykowy nie reaguje. W czasie deszczu jest lepiej i jesteśmy w stanie skorzystać z opaski, choć czułość panelu jest zmniejszona.

mi band3 13

Dodatkową funkcją w opasce jest 3-dniowa prognoza pogody dla ustalonej lokalizacji ręcznie lub pobranej automatycznie za pośrednictwem Mi Fit. Nie zabrakło stopera oraz włączenia trybu cichego w telefonie. Ostatnią ciekawostką jest zmiana motywu głównej tarczy z godziną.   

mi band3 14

Bateria

Niestety opaskę mam zbyt krótko by jednoznacznie stwierdzić  jak często i przy jakich ustawieniach Mi Band 3 będziemy musieli ją naładować. Jednak zaryzykuje stwierdzenie, że przy włączonych powiadomieniach urządzenie powinno wytrzymać około 14 dni. Bez nich czas ten wydłuży się powyżej 20 dni. Naładowanie opaski trwa około 2 godzin.   

mi band3 15

Podsumowanie i werdykt

Mi Band 3 to bardzo udany produkt. Trudno było oczekiwać jakiś rewolucyjnych zmian w stosunku do poprzedniej wersji, ale producent jak najbardziej postawił krok naprzód.

Najbardziej cieszy obsługa powiadomień, dzięki której nie musimy za każdym razem sięgać po telefon. Również większy i nieco jaśniejszy ekran należy zaliczyć do pozytywnych zmian. Monitorowanie aktywności wypada podobnie jak w przypadku Mi Band 2, który jest uznawany za dokładne urządzenie.

Czy opaska ma jakieś wady? Moje jedyne obawy są związane ze zaokrąglonym szkłem na froncie. Jego część wystaje poza pasek, więc ryzyko jego uszkodzenia jest większe niż w przypadku Mi Band 2.

mi band3 16

Czy warto kupić Mi Band 3 jeśli posiadamy opaskę drugiej generacji? I tak i nie, wszystko zależy od naszych preferencji. Jeśli powiadomienia są nam zbędne, a z opaski korzystamy tylko wyłącznie do mierzenia aktywności, to nie widzę większego sensu by ją zmieniać na nowszy model. W przeciwnym raize warto się nią zainteresować, ponieważ jest to świetny produkt w niewygórowanej cenie.

Opaskę do testów dostarczył sklep GearBest. W momencie publikacji recenzji Xiaomi Mi Band 3 zakupimy w cenie 111 zł. Jeżeli szukacie kuponów i zniżek na tego typu produkty, koniecznie dołączcie do naszej grupy China Deal na Facebooku.

ZaletyWady
Jakość wykonania Zaokrąglony panel narażony na uszkodzenia
Powiadomienia z telefonu
Funkcjonalność
Dotykowy ekran
Czas pracy na jednym ładowaniu
Wygląd
Viewing all 789 articles
Browse latest View live